Z jednej strony jako film/serial, po prostu rewelacja. Jak nie przepadam za wojennymi, tak ten naprawdę dobrze mi się oglądało. Bardzo dobrze wyważona ilość i długość scen walki, w stosunku do normalnych sytuacji, a nie półgodzinna napieprzanka i tona krwi i flaków.
Aktorstwo pierwsza klasa i to wszyscy, nikt nie odstaje od reszty. Wilki plus za zachowanie różnorodności językowej i to nie po jednym zdaniu tylko całe kwestie. Aktorzy też odwalili kawał dobrej roboty ucząc się kwestii w obcych językach, niby słychać że Polaków nie grają Polacy, ale bez problemu można ich zrozumieć i mówią dobrze.
Niestety jako obraz z datami, konkretnymi miejscami i na podstawie historii, to bardzo marnie, Bardziej mi to przypomina filmy o jakąś fikcyjnej wojnie. Daleka jestem od twierdzenia typu: każdy Niemiec zły, każdy Polak dobry i pomagał. Natomiast tutaj Niemców mamy tak wybielonych że aż dziwię się że było ich widać na tym śniegu. Żadnych hitlerowców, ludzi idących za ideami głoszonymi przez Hitlera (przecież oni nawet wieszali jego portrety na ścianach, podążali za nim). Gdzie ta oprawa, gesty z podniesioną ręką, pozdrowienia. Praktycznie nawet jego nazwisko jest sporadycznie wymieniane. W całym serialu są to zwykli żołnierze (z samego filmu to bym nawet podejrzewała że to Niemcy zostali napadnięci i jedynie się bronią) walczący za swój kraj. Praktycznie jedyny zły to ten który sypiał z Gretą, ale on był po prostu szują dla wszystkich bez wyjątku.
Wszyscy się czepiają pokazania Polaków, pewnie i tacy byli. Jak dla mnie powinni pokazać dwie grupy, np drugą która pomaga Żydom, albo ogólnie ludziom. Natomiast w to że woleli u siebie Niemca niż Żyda, to wyjątkowo trudno mi uwierzyć, tym bardziej że zdążyli już go poznać jako człowieka. Scena z pociągiem to już lekkie przegięcie.