Przemęczyłem ten serial i muszę przyznać, że początek był nawet intrygujący. Kilka razy człowiek podskoczył, ale to ze względu na fajne "potworki", natomiast te dłużyzny sentymentalno-rodzinne mnie rozwalały. Końcówka w stylu amerykańskim! Ojciec, bierze na siebie całe piętno i ratuje swoje dzieci, a później wszyscy celebrują szczęście, łącznie ze zdradzoną, która to sama zdradziła. A wiadome jest, że po co mówić o zdradzie? Żeby ta druga osoba też nosiła to brzemię? Szkoda czasu na ten słabo ambitny film... Na pewno nie rusze drugiego sezonu, jeśli oczywiście będzie.