Nawiedzony dwór w Bly
powrót do forum 1 sezonu

Zacznę od tego, że zarówno Bly Manor jak i Hill House są zupełnie inną klasą horrorów niż większość, które miałem okazję obejrzeć. Skupię się na Bly Manor, ale czasem wtrącę porównania do Hill House. Stanowią mimo wszystko antologię.

Już sam fakt, że to serial daje przewagę w każdym miejscu nad filmem, który musi zmieścić fabułę, rozwój bohaterów, rozwinąć wątki mające na celu nas straszyć w zaledwie 1.5 - 2h czasu antenowego. Serial daje czas na to wszystko, dodatkowo zostawia przestrzeń na ciekawe, momentami genialne zagrywki fabularne, świetne ujęcia lub zmianę narracji. A do tego jeszcze nas na samym końcu zaskoczy niespodziewanym twistem.
Bly przedstawia historię w inny sposób niż Hill House i nie mam na myśli jedynie regularnych retrospekcji. Bly nie skupia się już tak mocno na aspekcie strachu, co myślę, spotkało się z krytyką i pewnym rozczarowaniem ze strony widzów. Pamiętam jak twórcy zapowiadali, że drugi sezon będzie straszniejszy niż pierwszy. Ja takiego wrażenia nie odniosłem. Właściwie, mniej więcej od połowy w ogóle nie czułem, że horror jest pierwszorzędnym gatunkiem tej produkcji. Opowiada złożoną historię relacji między bohaterami, często tragiczną i smutną bardziej niż straszną. Nie zmienia to faktu, że nadal pojawiają się sceny budujące napięcie, pełne nerwów, niepewności, ale to tylko momentalne zagrania. Wszak boimy się tyle ile nasi bohaterowie na ekranie. Przeżywamy ich emocje razem z nimi. W większości przypadków. Szczególnie po poznaniu historii Lady of the Lake i innych uwięzionych w domu duchów minęło mi poczucie strachu. Nabrałem współczucia do nich i przestali być beztwarzowymi upiorami, a stali się błąkającymi się między ścianami domu nieszczęsnymi duszami.

Oprócz tego w pewien metaforyczny sposób możemy spojrzeć na samo słowo "haunting". Język angielski tłumaczy je jako "nawiedzony", ale też "niedający spokoju", jest z resztą czasownikiem. Żeby nie wchodzić w niepotrzebną gramatykę - Twórcy zwrócili uwagę, że najnudniejsze duchy to te, które zwyczajnie się przechadzają i straszą w białych szatach. A te, które tworzymy sami, w naszych umysłach, sprawiają, że możemy utożsamić się z Dani, czy nawet Lady of the Lake. Bo kogo czasem nie dotyka podobne poczucie winy lub tęsknota spowodowana porzuceniem.

Nie da się ukryć, że w odróżnieniu od Hill House, Bly mocno rozrysowuje nam wątek romantyczny, który poniekąd zasłania główne zadanie horroru - spowodować w nas strach. Narzuca tym samym zupełnie inny klimat serialu, odwraca uwagę i kieruje jego fabułę w całkowicie inną stronę. Zwłaszcza w ostatnim odcinku. To wszystko powoduje, że serial nabiera charakteru tragic love story, jak piszą twórcy, osadzonej w nieco gotyckim klimacie. Ósmy odcinek i jego czarno-biały charakter bardzo wyraźnie zostawia takie wrażenie.
Na koniec dodam, że pozytywnie zaskoczyła mnie gra aktorska dzieciaków, pociągnęli serial zwłaszcza na początku. Brytyjski akcent mnie ujął, a niepewność i niepokój bijący od początku od tej młodej dwójki sprawiał, że mój sceptycyzm zniknął. Oczywiście cieszy mnie też większa rola Victorii Pedretti, która z wiadomych powodów nie dostała za wiele czasu w Hill House.

Podsumowując, Bly Manor różni się nie tylko od innych horrorów, ale również od swojego poprzednika. Zupełnie inaczej, rzekłbym, subtelniej prowadzi nas przez historie mieszkańców. Skupia się nie tyle na przestraszeniu nas, co ukazaniu pewnej tragicznej historii osadzonej w towarzystwie duchów uwięzionych w otoczeniu posiadłości Bly.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones