Tak z ciekawości, pragnę się was zapytać, czy podejrzewaliście, że Radler jest w zmowie z nieznajomym? Przyznam, że mnie to kompletnie powaliło z nóg.
nie spodziewałem się. Mi w sumie tamten drugi ksiądz co był właśnie w ostatnim odcinku taki dziwny był i mi się wydawało że on coś będzie miał wspólnego z nieznajomym a tu wielkie zaskoczenie
Ja też się nie spodziewałam,chociaz powinnam,bo przecież ten cały brat Wojciech jak udał się do tego kościoła odnaleść ten cały znak mocy( bardzo "oryginalne" zagranie),pokazano,że przecież odnalazł go,a na zebraniu zaprzeczył temu.Mnie to cholerka nie zastanowiło,ale przynajmniej jakiś plus w beznadziejnym ostatnim odcinku.
ja właśnie też się tym bardzo zdziwiłam, z tym że trochę zastanowiło mnie właśnie to zatajenie tego ostatniego 'znaku mocy' (świetna nazwa...).
A ostatni odcinek, powiedzmy sobie szczerze - trochę oczekiwań wobec niego było. Spodziewałam się czegoś, czego nie zapomnę, a to było nijakie, naiwne... pomijając tylko Radlera.
Też się nie domyśliłem, choć przecież był podany trop. Ewidentnie plus dla scenarzystów. Choć można to było moim zdaniem bardziej podrasować i nawet dość łatwo - pokazując jego zgorzchnienie i zmęczenie światem. Np., że daje wykład w seminarium duchownym, studenci są znudzeni, ktoś żuje gumę, Radler to zauważa, robi charakterystyczną minę... Potem wychodzi, widzi trzynastoletniego dzieciaka z papierosem w ustach, plującego na chodnik... Jak pamiętamy pod koniec mówił o "tym nic nie wartym świecie".
Generalnie Radler-Skolimowski to najmocniejszy element serialu, genialnie się faceta ogląda.