Według mnie serial ten powinno się oglądać w amerykańskiej wersji językowej, gdyż jest znacznie lepsza od japońskiej. W japońskiej wersji głosy postaci są podobne do siebie, natomiast w amerykańskiej każdy się znacząco wyróżnia. Dla niektórym osób może to być znikomy szczegół, jednak dla mnie ma to ogromne znaczenie i cieszę się, że pierwszy raz zobaczyłem ten serial w amerykańskiej wersji językowej.
A ja się nie zgodzę, widziałem parę odcinków właśnie z dubbingiem amerykańskim i był straszny... Głosy postaci jakoś nie pasują, emocje nie są oddawane tak jak trzeba, no i ogólnie oglądając te anime w takiej wersji mam poczucie, że coś tu nie pasuje. Ogólnie kwestia gustu, niektórym po prostu może nie odpowiadać język japoński i jego brzmienie, jednak dla mnie oglądanie anime z jakimkolwiek obcym dubbingiem jest dość ciężkie i męczące. No chyba że jest ono zrobione w oryginale po angielsku - wtedy widać, że dobór głosów jest wykonany z należytym szacunkiem do filmu, w większości przypadków dubbingi te (zwłaszcza amerykańskie) brzmią jak z tępawej kreskówki, bądź można wręcz mocno wyczuć pośpiech w nagrywaniu - ważne teksty wypowiadane bez emocji, nie akcentowanie w zdaniach kluczowych treści.
Nigdy przenigdy w żadnym anime nie spotkałem się z sytuacją, gdy dubbing amerykański nie był ZNACZNIE ZATRWAŻAJĄCO gorszy od wersji oryginalnej, japońskiej.
Jednak największe znaczenie ma chyba wersja, która obejrzymy jako pierwszą przez wzgląd na sentyment do głosów. Oczywiście wersja oryginalna jest zawsze lepsza bo tworzona przez twórców anime... i ten klimat japoński.
Oczywiście nie ma reguły, taki Van Hellsing jest rewelacyjnie zdubbingowany.
Prawdziwe anime to tylko po japońsku. Jak już wyżej napisano, jest to język najbardziej oddający ludzkie emocje.
Shinjiego NIE DA SIĘ lubić, gdy podkłada pod niego głos amerykański aktor.
Jest przestraszny.
Ten japoński to delikatny, depresyjny nastolatek, podczas gdy wersja amerykańska to wkurzająca maruda.
No i nieukrywajmy - Hayashibary nie da się zastąpić.
Gdyby staranniej dobrali głosy i dobrze wyśrubowali voice acting to by pewnie dało się polubić każdą postać w wersji USAńskiej :P Np mamy taką sytuację z "Vampire Hunter D: Bloodlust", że dubbing od razu był robiony po angielsku i nad nim opiekę sprawowali twórcy filmu - dobranie głosów i voice acting wyszły bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o Hayahibarę to imo najlepszy popis dała w Slayers - niestety przy nieco oschłej i flegmatycznej Rei nie miała się za nadto czym popisać ;)
Cóż, mnie Rei zachwyca , również dzięki głosowi :) Nie wyobrażam sobie jej z innym głosem.
Oczywiście zgadzam się z Tobą, że gdyby Shin miał dobrego aktora podkładającego głos, to i jego amerykański byłby do łyknięcia.
Chodziło mi raczej o to, co zrobił Spike - totalna masakra, naprawdę.
Shinjiego nie da sie lubić bez wzgledu na aktora, który podkłada mu głos. O to w nim chodzi:D