Może jestem za surowy w swojej ocenie jednak to anime rzeczywiście jest nazbyt przechwalane. Główny bohater to ofiara losu który ma
baardzo duże problemy emocjonalne, w dodatku powierzane są jej losy całego świata. Tak tak problemy młodych ludzi to dobry temat , ale w
ogóle nie pasuje mi to do głównej fabuły związanej z EVA-mi. I tutaj właśnie pojawia się moje zniesmaczenie. Przekaz jak dla mnie jest za
głęboki jak na taki gatunek, zwłaszcza jak nie byłeś do tego emocjonalnie gotowy (no serio w naparzance wielkich mechów nie spodziewasz
się nagle jakiegoś głębokiego przekazu). W mojej osobistej opinii bez tego całego psychologicznego wątku anime poradziłoby sobie również
bardzo dobrze(otoczka fabularna z nimi związana jest na bardzo wysokim poziomie, którego filmy tj. Pacific Rim nigdy nie osiągną). A i
głównego bohatera. I zakończenia, które wyglądało jakby autorzy walnęli sobie po LSD na łepka.
Cóż, jedni ćpają inni piją ,palą a jeszcze inni - oglądają zakończenie Neon Genesis Evangelion.
Wiem , również je widziałem ale tu chciałem nawiązać do samej serii. Zrozumiałe jest dla mnie jego zakończenie(filmu się znaczy), jednak autorzy zostawili sobie zbyt wiele pytań bez odpowiedzi.
Serio uważasz, że jakby seria była pozbawiona wątków psychologicznych i religijnych to byłaby lepsza? Bo mi się wydaje, że byłaby kolejną pustą naparzanką, których jest cała masa. Znudziłby się po kilku odcinkach (bo bez tej otoczki psychologiczno-religijnej schemat wszystkich odcinków jest identyczny)
W sumie nadal podtrzymuję swoją ocenę tej konkretnej serii, choć tym razem z nieco innych powodów. Czas pozwolił mi na to spojrzeć z innej perspektywy, i już wiem co mi nie grało. NGE oceniam nadal z perspektywy tej jednej serii, otoczka już pewnie dawno co nieco poprawiła. A ta konkretna miała parę bolączek. Bo cóż z tego że filozofia utworu jest głęboka, skoro bohaterowie praktycznie cię nie interesują, więcej tu niezrozumienia niż emocji i ciekawych zwrotów akcji, (możę i są ale jesteś już na tyle wynudzony, że już cię nie obchodzą), a stawka, choć wysoka , wcale nie jest odczuwalna. Nie masz tego haka który cię ciągnie. I w sumie brak drogi - protagonista jak był kluchą, tak skończył. Niektórym to nie przeszkadza ale mnie bardzo (podkreślam że to nadal subiektywna ocena). Nie każda "pusta naparzanka" jest udana, jednak taka, w której masz ten ładunek emocjonalny i postacie, które w choć nieznaczącym stopniu cię zainteresują i zaskoczą bezproblemowo cię pochłonie i zapewni dobrą rozrywkę. Ale i są dobre sci - fi które zapewniają dobrą rozrywkę, przy poruszeniu pewnych przesłanek i moralnych rozterek na poziomie filozoficznych (np. Event Horizont , czy cały Battlestar Galactica)