Zrozumiałbym to jeszcze, gdyby na FW głosowały dzieci - mogę zrozumieć, że wśród nich popularnością cieszyć się będzie inny twór Katzenberga czyli Shrek; mógłbym zrozumieć że dzieciaki oddadzą swój głos na "ich" filmy typu Epoka Lodowcowa, Minionki, czy co tam jeszcze dla dzieci zanimowano... Ale o ile się orientuję, to na FW głosują ci, którzy naukę pisania mają już dawno za sobą (albo w niedalekiej perspektywie) - czemu więc tak uroczo niegrzeczny serial jest tak nieznany - nie pojmę.
W skrócie: rzecz dzieje się w Vegas, w prywatnym zoo wystawiających wielkie show magików. Zwierzęta które występują u boku Siegfrieda i Roya żyją własnym życiem, nie różniącym się tak bardzo od naszego: są więc problemy wychowawcze, awantury rodzinne, uciążliwi znajomi i przede wszystkim - praca. John Goodman, głowa lwiej rodziny, musi się w tym wszystkim odnaleźć nie tylko jako ojciec, ale także jako nowa gwiazda przedstawienia. Nie będzie łatwo - codzienne problemy nie ułatwiają sprawy. Córka odurzająca się kocimiętką, żona czekająca na ruję, zgryźliwy dziadek nieustannie wspominający dawne dni w Afffryce (ahh ten akcent), zaprzyjaźniony szczur alkoholik, panda zmagająca się ze staropanieństwem... Nawet znany skądinąd Osioł wpada na dość spore cameo w jednym z odcinków.
Wszystko w Shrekowym stylu, czyli dostojna animacja wsparta świetną grą aktorską.
Czemu serial "nie chwycił"? Szczerze mówiąc - nie mam najmniejszego pojęcia. Może chodzi o to że jest... za mało niegrzeczny? Nie jest to bowiem serial w stylu South Park - nie ma tu przekleństw, nie ma komentarza społecznego na czasie. Z drugiej strony - nie ma tu praktycznie nic co by zainteresowało widza poniżej 15 roku życia - problemy bohaterów są "dorosłe", animacja jest jak wspomniałem "dostojna", nie uświadczymy tu szalonego ADHD znanego z nowszych produkcji Pixara... I tu może leżeć problem - mimo wszystko, nadal funkcjonuje przekonanie że filmy animowane są dla dzieci, a do dorosłych kieruje się jedynie ich fragmenty, tak, aby nie zanudzili się w kinie na śmierć. W "Father of the Pride" brak infantylizmu, choć brak też tematów naprawdę "ciężkich" - jest to animowana wersja rodzinnego sitcomu, nieprzesadnie epatująca dorosłą kategorią wiekową.
Polecam każdemu kto dziwi się że jego dorośli znajomi ukradkiem oglądają "Pingwiny z Madagaskaru". "Father of the Pride" można oglądać zupełnie jawnie i bez wstydu, ba, z niejaką dumą nawet.
Postaram się nadrobić zaległości z tym serialem. Kurcze, nawet o nim nie słyszałem...
Będę wdzięczny za opinię jeśli uda ci się obejrzeć (niestety nawet na torrentach niełatwo to odnaleźć) bo ciekawi mnie czy to tylko ja mam taki odpał na punkcie tej bajki, czy też faktycznie jest dobra..? :)
Jak patrzę na plakat reklamowy to mam "automatyczne" skojarzenie z "Team America: World Police" (tłumaczenie podtytułu "Policjanci z jajami...ech...). W roli głównej animowane kukiełki;) To jest film od twórcy South Parku, Treya Parkera. Może nie tak dobre jak wspomniany SP, ale też, moim zdaniem, warto obejrzeć.
Pozdrowiska:)
Allaha Jihad! Makalaka Jihad! Team America było świetne :D
Mi też się podobało (poza humorem trzeba docenić szczególnie scenografię), choć SP bezkonkurencyjny jak dla mnie. Serialowi nie wystawiłem jednak żadnej oceny - nie widziałem niestety ani jednego pełnego sezonu:((( (a powinna być dyszka...). Mam jednak zasadę - nie oceniam filmów ni seriali jeśli nie widziałem całości (w przypadku tasiemców chociaż wszystkie odc. z jednej serii).
Co do SP to trafiłeś na fana totalnego :D Znaczy się, w całości wszystkie sezony widziałem co najmniej ze trzy razy, a poszczególne odcinki - niekiedy wielokrotnie więcej :) Zasada oceniania zacna i godna szacunku. W jej duchu mogę polecić do obejrzenia celem wystawienia oceny sezony 9 lub 16 - reprezentatywne dla nieco odmiennych okresów SP a przy tym w moim odczuciu zawierające może po jednym odcinku nieco niższych lotów. Z drugiej strony - co ja będę uczył ojca dzieci robić, sam pan wiesz że serial jest wyśmienity :)
No serial wymiata, ale widziałem tylko poszczególne odcinki z rożnych serii:) Czegoś choćby zbliżonego do South Parku (chyba) nie było i nie będzie. Ech, jak tak się zastanowić to mam spore zaległości na polu X muzy:( Kiedyś sam (a potem z żoną) oglądałem praktycznie po 1 filmie dziennie, a zdarzało się, że człowiek urządzał sobie "maratony filmowe". Teraz do kina ze 2 razy do roku ("przedtem" co najmniej raz w miesiącu) a w domu ze 2 razy w tygodniu (obecnie "tłuczemy" 3 sezon "Arrowa", ale mam przesyt i kolejną serię już odpuszczę). A w przypadku South Parku tak sobie odkładałem na później i wyszło jak wyszło...
South Park na pewno jest wyjątkiem jeśli chodzi o formę narracji - standardem jest raczej ukazywanie w komediowej kreskówce wydarzeń oczami dorosłych (Family Guy, Simpsonowie). Tak samo jeśli chodzi o typ i samo sedno zawartego tam humoru - owszem, znajdzie się wiele kreskówek które polegają na komentowaniu rzeczywistości w podobnym stylu - choćby owi Simpsonowie to klasyczny przykład - ale chyba faktycznie żaden inny serial nie czyni tego tak... ekstremalnie. Family Guy jest równie "mocny" jeśli chodzi o kaliber dowcipu, ale South Park jest chyba jedynym który jest zawsze tak bardzo "na czasie" - realizowany jest bowiem "na bieżąco" w trakcie emisji, dzięki czemu zawsze może podejmować aktualne tematy. Najlepszymi przykładami były odcinki dotyczące wyborów prezydenckich, kiedy to epizod z wygraną Obamy wyemitowano jeszcze w dniu elekcji (przygotowano dwie wersje odcinka - z wygraną Obamy i z wygraną McCaine'a i decyzję która ma pójść na wizji podjęto dosłownie kwadranse przed emisją). Trochę mi to przypomina nasze Polskie ZOO które jak pamiętam podsumowywało wydarzenia tygodnia.
Są na szczęście animacje które wywołują u mnie równie potężny śmiech co South Park, mimo że humor tam prezentowany jest innego rodzaju. Swego czasu zaśmiewałem się do rozpuku przy Family Guy (niestety ostatnimi laty poziom zjechał w dół), z rzeczy które cały czas są w produkcji rozbraja mnie Robot Chicken, a ze staroci - zupełnie nieznana u nas perełka Duckman. Robot Chicken to humor taki trochę klozetowy, ale co poradzę że czasem mam ochotę na nieskomplikowaną nostalgiczną uciechę ;) a Duckman to mistrzostwo pod względem scenariusza - każdy odcinek jest tak napakowany podtekstami, dowcipami, aluzjami i gierkami słownymi że czasem muszę pauzować żeby złapać oddech i przetrawić wydarzenia ostatniej minuty :) Stety lub niestety nigdy chyba nie trafił do nas w przetłumaczonej wersji, więc jak ktoś nie jest dość dobrze obeznany z angielskim to nie doceni... Ah, no i Futurama, nie zapominajmy o Futuramie - także operującej ciekawym humorem opartym na analogiach świata z roku 2001 i tego ze świata 3001... Jest więc tego trochę, tylko życia na to wszystko brak :(
"Ah, no i Futurama, nie zapominajmy o Futuramie - także operującej ciekawym humorem opartym na analogiach świata z roku 2001 i tego ze świata 3001..." - uratowany w ostatniej chwili;P Przeca w awatarze masz "esencję" Futuramy;)
"Jest więc tego trochę, tylko życia na to wszystko brak :(" - ano trafiłeś w sedno. Teraz staranniej dobieram filmy/seriale, bo szkoda mi czasu na produkcje, które mogą mi nie leżeć na wątrobie. W/w seriale są fajne (choć Robot Chicken i Duckman'a nie znam), ale dla takich "zwyrodnialców" jak my;) Natomiast moja żona tego nie łapie. Nie obejrzę z nią też dajmy na to "Gry o tron", "RAID'a" czy "Martwego śniegu", bo te filmy są zwyczajnie zbyt brutalne dla niej (nie tylko z resztą dla niej heh;). I tak albo oglądam coś sam w nocy jak już wszyscy śpią albo wybieram obraz/serial, który możemy obejrzeć we dwójkę (w tym związku to ja jestem kinomanem;). Ostatnio widzieliśmy polskich "Bogów" i...Kot mnie rozje..ał na łopatki, naprawdę. Świetny aktor, czułem jakby to był sam Religa. Chyba jeszcze lepszy był Ogrodnik w "Chce się żyć". Za to "Ida"...cóż, ocena 5/10 chyba lepiej świadczy niż 1000 słów i nominacja do Oskara...
Ech nominacja...Przecież "Ida" zdobyła w końcu Oskara, choć nie wiem za co...
Robot Chicken jest o tyle fajny, że odcinki są po 10 minut i składają się z króciutkich skeczy. Całość w stylu trochę Team America, tzn. używają lalek i animacji poklatkowej. Zresztą proszę, oto krótka próbka, kiedyś testowałem jak się robi tłumaczenia na YT to i mam pod ręką reprezentatywny fragmencik: https://www.youtube.com/watch?v=uKAoaLpaBi0
"Bogowie" - mówisz że polecasz? Szybki rzut oka na opis filmu sugeruje że może być ciekawie. Dopiszę sobie do listy, polskiego kina tykam raczej mało, odstraszony właśnie takimi "rewelacjami" jak Ida, jak już to właśnie jak ktoś mi coś poleci - zakładam że skoro ktoś przebrnął przez polski film a nie gustuje w śmieciach typu Kac Wawa to faktycznie może być coś na rzeczy.
Niestety w pracy mam net, ale bez dźwięku:( Dziś pewnie nie dam rady w domu, ale jutro obejrzę link do fragmentu, który mi przesłałeś i dam Ci znać;)
Jeśli idzie o serial "Futurama" to masz rację. Nowsze odcinki niestety sobie odpuściłem...
Heh tak mi się przypomniało, że w obu gra też Ryszard Kotys i widać wyraźnie, że po Paździochu nie obsadzają go w rolach przyjemnych typów;)
W obu tzn. w "Bogach" i ""Erratumie". Człowiek czasami wali skrótami myślowymi zakładając, że inni potrafią czytać w myślach...
Filmy biograficzne jeśli dotyczą osób które mogą być dla mnie interesujące - lubię, a facet który podmienia ludziom pompki i owszem wydaje się ciekawą postacią. Na bank więc obczaję. Te "Erratum" nie zachęca mnie po przeczytaniu opisu, ale wiadomo, że nie zawsze jednozdaniowe streszczenie oddaje sedno filmu i nieraz przyjemnie się zaskoczyłem oglądając coś co zakładałem że będzie nudne. Obecnie "męczę" drugi sezon Hannibala który obiecałem sobie dooglądać do końca, zbyt dużo ciężkiego klimatu to i got nie zniesie :)
Obejrzałem też: https://www.youtube.com/watch?v=YX8T8x1YJtA i na początkowej akcji z D.D.Lewisem i Kate Winslet popłakałem się ze śmiechu lol
http://www.filmweb.pl/film/Robot+Chicken%3A+Star+Wars-2007-4...
https://www.youtube.com/watch?v=bfiaGungQsg
https://www.youtube.com/watch?v=5DFOE0td1Yw ---> mało nie spadłem z krzesła;))
PS. Ależ polecieliśmy z off-topic'iem;-)
Na razie nie znalazłem na necie tak, żeby można było ściągnąć, ale jak coś może na youtub'ie będę oglądał;)
A teraz przymierzam się do seansu jakiegoś filmu. Obejrzałem dziś już "Gone Girl" (mam trochę więcej wolnego) i choć oczekiwałem innej konstrukcji filmu, to bardzo mi się podobał. Przypominał trochę "Prisoners" podczas seansu, ale "GG" jeszcze bardziej przypadł mi do gustu (genialne, jak dla mnie, zakończenie).
Pozdrowiska i dzięki:)
https://www.youtube.com/watch?v=THUEBhW0XIs
Intrygujące te Gone Girl, może dotrze na moją playlistę jak nasycę się drugoligowymi podróbami Mad Maxa. To rzekłszy wracam do Wheels of Fire :P Pozdrawiam również :)
No i "Fury" mnie rozjebała, pomimo przegiętej/patetycznej końcówki...Tak powinno się robić filmy (anty)wojenne. Brudna poezja...