świetny odcinek. Pożar,Marichuy w sukni ślubnej ratująca Ane Julie mimo,że ta chciała ją zabic,poród jeszcze do tego ( pomijając fakt,że przez spodnie :D ) własnie czegos takiego mi brakowało w tym serialu ! aż trudno uwierzyć,że niedługo koniec .
tak...i Juan Miguel,który wyrywał się temu dedyktywowi gdy zobaczył,że stodoła płonie krzycząc "Jeśli jest tam Marichuy umrę wraz z nią!" -świetna scena :) ale też niezła gafa z tym dzieckiem Any Julii...poród przez spodnie,a później gdy MJ biegła do JM to na ramieniu jej sama szmatka wisiała..heh