O jeny! Pierwszy raz oglądam serial, gdzie główna bohaterka jest po prostu zbędna. I nie chodzi mi grę aktorską Wasilewskiej, bo szczerze, trudno było inaczej zagrać sceny i tekst, który miała napisany. Historia jest ciekawa, ewidentnie oparta na znanej, prawdziwej historii, Głowacki daje radę i to jego bohater powinien być głównym, za nim powinniśmy podążać. Postać Mili (postać, nie aktorka, podkreślam) po prostu psuje płynność akcji, jestem w połowie serialu i Mila właściwie nie wnosi nic, czego nie ogarnąłby sam Filip, ona łazi za nim nie będąc elementem niezbędnym do posuwania akcji naprzód. Własnie obejrzałem scenę, w której Filip ma jechać do Czech i ona chce jechać z nim i ona się pakuje do auta, a on jej wyciąga walizkę i tak w kółko. O dziżes, napięcie i klimat zabite idiotyczną scenką. I to już nie pierwszy raz, kiedy gdyby jej nie było, finalnie na to samo by wyszło. Spokojnie wystarczyłaby Anna Dymna jako jedyny członek rodziny, który nie zaginął i Filip prowadzący śledztwo. Na pewno tempo i dynamika serialu by zyskała na braku Mili.