Dionisio ma wiele, nawet BARDZO wiele wad, ale jako ojciec jest świetny, od samego początku, gdy dowiedział się, że Natalia jest jego córką, jest dla niej kochany i w dodatku chce zapewnić jej szczęście, by nie była samotną matką. Strasznie podobała mi się jego rekcja na wieść o ciąży Natalii i to jak poszedł Yaga. ;D
A Wy co o nim myślicie jako o ojcu? xD
Jego metody są dyskusyjne - szantaże, groźby, kłamstwa? Yago nie będzie dobrym mężem, Natalia na pewno nie byłaby z nim szczęśliwa. Ale stara się jak może, stoi za nią murem, drapieżnie walczy o jej dobro, nawet po trupach. Chyba każda dziewczyna chciałaby mieć tatę - obrońcę.
No tak, ale weź pod uwagę to, że Natalia jest głupia i choć Yago od samego początku traktuje ją jak szmatę to i tak z nim była i była wielce szczęśliwa. ;p
itak bedzie z rodolfo ale ten rodolfo tez frajer ze ja po tym wszystkim przyjmie ;D
Fakt, tylko w stosunku Natalii przejawia jakieś pozytywne emocje, dobrze że jej zależy na córce, ale ja bym nie chciała żeby mój ojciec takimi sposobami przekonywał kogoś żeby za się ożenił ze mną. Niby zależy mu na Natalii ale postępuje w swoim stylu
No ja też bym tak nie chciała, ale patrzę na to tak, że on tylko nie chce, by cierpiała i chce zapewnić swemu wnukowi/wnuczce ojca. xD
Fakt jest jaki jest ale myślę,że kocha Natalię. Poza tym uwielbiam Cesara Evorę i nawet jak gra "czarne charaktery" to jakoś mam wobec niego takie ciepłe uczucia
a go lubie jak gar czarne charaktery ale w dobrych charakterach go nie znosze odpycha mnie bo prawie w kazdym serialu gra. co fakt to fakt frajer i frajerka heh dobre. a co do tego yaga to sie plami ta natalia odrazu sie zucic chlopu na szyje ze sie chce z nia ozenic masakra . po czyms takim co on zrobil normalna dziewczyna by sie niezgodzila albo musialaby przemyslec a nie odrazu happy i jakby nic sie nie stalo..
Co Ty pleciesz? Jaki z niego dobry ojciec niby? Ja bym nie chciała żeby mój ojciec chciał mnie non stop przekupywac, bo tylko o to tu chodzi. Dionisio ma na celu to, aby Natalia olała Amandę, a wybrała jego, to celowy zabieg, nie mający nic wspólnego z milością, to po pierwsze, po drugie gdyby był dobrym ojcem, to nie zmuszał by Yaga do ożenku, bo wiedział by, że Natalia nie będzie z nim szczęśliwa, skoro on jej nie kocha i prędzej czy później to się rozleci. Powinien tym bardziej przemówic Natalii do rozumu, że znajdzie kogoś lepszego, a Yago nie jest jej wart. Masz dziwną definicję dobroci.
To, że widzisz pewne sprawy inaczej, nie znaczy, że musisz przekonywać mnie do własnego punktu widzenia - to po pierwsze, a po drugie to... Chodziło mi o to, że WEDŁUG MNIE - chce szczęścia swojej córki, dlatego kazał Yagowi ją uszczęśliwić, nie chciał by jego córka była samotną matką. Ja nie chciałabym, by mój ojciec przekonywał chłopaka by był ze mną tylko dlatego, że ja go kocham, ale doceniałabym to, że tak się za mną wstawia i stara się mnie uszczęśliwić. Nie chcesz? Nie musisz podzielać mojego zdania, proste.
Nie przekonuję Cię, tylko również wyrażam swoje zdanie na ten temat. Ja bym nie doceniała, bo czułabym się oszukana przez wszystkich, przez chłopaka, który udaje miłość do mnie i przez ojca, który udaje wielce zaskoczonego zmianą Yaga. Na fałszu ciężko cokolwiek zbudować, a u Dionisia tylko na tym to polega. Jego "sympatia" do Natalii jest tak przerysowana i sztuczna, że ciężko uwierzyć w jego szczere intencje. Ot tyle.
Serio? Doceniłbyś, że "twój ojciec" jest zdolny do przekupienia chłopaka, aby ten z Tb był, mimo że byłby skończonym draniem i do tego skrzywdził jego jedyną córeczkę? Wg mnie to by znaczyło, że dla "twojego ojca" liczy się kasa, która nie ma nic wspólnego z miłością (ojcowską). Wg mnie taka postawa Dionisia w jakiś sposób usprawiedliwia, bo on ojcem Natalii był bardzo krótko, poza tym przez wartości, które wyznaje może mieć (z mojego punktu) wypaczone pojęcie uszczęśliwiania córki i wartości pieniądza.
Wiedziałam, że się tego doczekam... Gdzieś już w kilku wątkach trafiłam na komentarze, że zawsze masz swoje 'ALE' i się doczekałam... Naprawdę tak bardzo lubisz się wykłócać, by Twoje wyszło na wierzch? Bardzo dojrzałe ;)
Piszesz mi jakbym była nie wiem jaka głupia i nie rozumiała jaki jest Dionisio, wiem jaki jest i że myśli, że za pieniądze może kupić wszystko, ale do kogoś Twojej postury, [czyli że TWOJE ZDANIE JEST ZAWSZE NAJWAŻNIEJSZE], nie dotrze to o co mi chodziło. Tak więc ŻEGNAM, ponieważ nie mam zamiaru się wykłócać, tłumacząc co miałam na myśli. Więcej nie będę odpowiadała na twoje komentarze, ponieważ już kilka razy wcześniej musiałam się opanowywać, by Ci tego nie napisać i nie przyznać racji innym, którzy Ci to wytykali. Tak więc POZDRAWIAM! Bye...
Widać jak uważałeś na polskim. Może to mieć kilka znaczeń. W mojej wypowiedzi wygląda to tak:
postura -> powierzchowność -> płytkie traktowanie czegoś = teraz jasne?
za Kopalińskim - łac. positura - postawa, figura, prezencja i tyle; (dawniej odnosiło się to wzrostu, wyglądu - np. człowiek masywnej postury). O ile powierzchowność
może znaczyć wygląd oraz płytkie traktowanie sprawy to postura tylko powierzchowność w sensie wyglądu
Dzięki wielkie, miło wiedzieć, że nauczycielka polskiego mnie źle uczyła ;]
Jak ją spotkam to jej to wypomnę. ;p