Camila zapomniała, że sama pozwoliła Danielowi pomagać przy bykach chociaż wiedziała, że nie ma zielonego pojęcia o epidemiach i chorobach zwierząt. To, że kiedyś pomagał przy bykach jak widać nic mu nie dało. Rzucił się na te probówki bez żadnych rękawiczek, środków ostrożności, bo koniecznie chciał pomagać damie serca, rycerz myślałby kto, to jeszcze narobił kłopotów...

W ogóle to trochę naciągane, że Daniel nagle padł jak mucha, nagle miał wysoką gorączkę, a dosłownie chwilę wcześniej nic mu nie dolegało, mogli zrobić, że się chociaż skarży na samopoczucie...

strasznie denerwuje mnie Ana, kiedyś ją lubiłam ale teraz jest nie do zniesienia, zachowała się chamsko w stosunku do Teresy a Mariano stał jakby nigdy nic, za bardzo jej na wszystko pozwala i ma efekty, zamiast dać jej kare jakąś albo coś, ale nie... co taka mała smarkula ma do gadania na temat jego życia prywatnego?

No dosłownie,wydawała się fajna dziewunia a teraz taka chamska....bez żadnej grzeczności i tylko Camila Camila...juz mi niedobrze się robi jak ciągle tak gada ....A co do Camili i Daniela chciało mi się śmiać w momencie gdy zasłabł a Camila Znieśmy go do DOMKU....
Człowiek kiedy jest zdenerwowany nie zdrabnia he he...
A co do jej zdenerwowania na Rodolfa to wydaje mi się że bardziej była zła że odpuścili skaleczenie...tu miała prawo,bo przynajmnie od razu powinni ją poinformować o wypadku z probówką a nie w momencie gdy Daniel zdycha....

Daniel sam mógł ją poinformować, w końcu to jego kuku. Teraz Rodolfo ma wszczynać czerwony alarm, bo Daniel rozbił probówkę?? A Camila to się ma chyba co najmniej za profesora medycyny, a jej domek to wyspecjalizowana klinika skoro twierdzi, że Daniel nigdzie nie będzie miał takiej opieki, jak u niej. A inspekcja sanitarna oczywiście nie ma nic przeciwko temu. Teraz już spazmom Camili nie będzie końca...

Skoro i tak może mu pomóc tylko szczepionka, której w szpitalu i tak nie mają, to czemu nie ma zostać u niej? Surowicę mu podaje, temperaturę niezmordowanie zbija, kroplóweczka podłączona, czułe słówka, miłość, ciepło, oddanie, dobra energia - Camila jest jego najlepszym lekarstwem :P

Dlatego, że jest zagrożenie życia, że być może trzeba będzie go reanimować, że zaraził się śmiertelnym wirusem i może zarazić innych, a obok niego nie ma fachowców?

Dokładnie tak! Nie czaję jak ona sama zdecydowała że ma zostać u niej w domku, każdy w takiej sytuacji powinien znalezc się w szpitalu!

Normalnie jak Cię czytam, to mam wrażenie żeś się zakochał w tej Camilli. Każde jej zachowanie potrafisz przekręcic na swoją stronę.

Już to kiedyś napisałam;)

Co do zdrabniania, sądzę, że Camila powiedziała la cabaña, u nas to zdrobnili na domek, czy chatka (bo wg mnie w Meksyku to nie jest zdrobnienie).

Mnie też Ana wkurzyła, zachowuje się jakby to ona miała wybierać Mariano znajomych, a tekst "nie należysz do rodziny", to już przegięcie, powinna pamiętać, że Camilla też nie należy, ale ją już by przyjęła chętnie. Nie jestem fanką Teresy, ale uważam, że to spoko osoba i nie zasługuje na takie traktowanie.

Po pierwsze co ma piernik do wiatraka? Jedyną korelację między dwiema pannami widzę w tym, że obie mają twardy charakterek ukształtowany przez nieprzychylny, czasami okrutny los (śmierć Luisa i matki Any). A poza tym żadnej korelacji, bo Ana w tej sytuacji zachowała się sprytnie, choć owszem cios oscylował poniżej pasa :D ale skoro dziewczyna ma cel w życiu, a jest nim Camila jako macocha, to czemu nie miałaby dążyć do tego celu, przy użyciu metody: cel uświęca środki. Poza tym dzieci mają intuicję, wyczuwają, kiedy ktoś jest nieszczery, a co do Teresy to mam mieszane uczucia, nie ufam jej, bo jest jakaś dziwna (?), a w stosunku do Camili, kiedy kazała jej trzymać się z daleka od Mariana, zachowała się nie mniej chamsko niż Ana ;) Kto mieczem wojuje....
Po drugie Camila, co nie od dziś wiadomo, jest w gorącej wodzie kąpana, jest osobą szczerą i zawsze wali prosto z mostu, co jej w duszy gra, zwłaszcza w sytuacjach podbramkowych ;] Była zdenerwowana, po raz kolejny zdesperowana, więc kiedy pojawił się Rodolfo, który nie poinformował o zdarzeniu z probówką, a któremu powierzyła misję dopilnowania, żeby wszyscy zachowali środki ostrożności, wyładowała emocje na nim (choć Daniel sam sobie winien, że jest ślamazarą). W końcu to on jest zarządcą i od niego się wymaga, niech się cieszy, że Camila go nie zdymisjonowała, bo zaliczył niezłą wtopę tym, że śpiewał serenady i wpuścił na ranczo bandziorów, którzy skazili wirusem wodopoje. No tak, ale ona jeszcze o tym nie wie, więc wszystko przed nim :D

Co nazywasz twardym charakterkiem? Tekst "nie należysz do rodziny i nie będziesz należała"? Po pierwsze to nie Ana będzie o tym decydować, bo Mariano sam sobie wybierze ewentualną żonę, a po drugie zapomina, że jest dzieckiem i odzywa się tak do osoby dorosłej. Takie zachowanie jest nie do przyjęcia i nie usprawiedliwia go żadna śmierć, zwłaszcza że od śmierci matki Any minęło kilka lat. Nie zachowała się sprytnie, ale bezczelnie, wręcz arogancko. Skoro ma taką intuicję, to czemu nie wyczuła, że Camila nie kocha jej ojca, że nie interesuje jej jako mężczyzna??? Camila i Teresa są równe sobie, a Ana jest dzieckiem, które, nie wiedzieć czemu, ma najwięcej do powiedzenia w sprawach dorosłych.
A co do Camili to nie wchodzę w dyskusje, bo nie jesteś obiektywny. Poza tym pierwszy raz się spotykam z tym, że ktoś jest pod tak silnym wpływem postaci z serialu.

"Pod silnym wpływem" - fakt, ale to chyba dobrze, że twórcom serialu i odtwórczyni roli udało się stworzyć taką autentyczną, silną i pociągającą postać?
Będę bronił Any, bo ją rozumiem :D Ana ma tylko ojca i wie, że jest dobrym i kochającym człowiekiem, który żyje tylko po to, by uszczęśliwiać innych, dlatego ma nadzieję, bo czemu miałaby jej nie mieć w zaistniałej sytuacji, że Camila w końcu to doceni i spojrzy na jej ojca tak, jak ten tego pragnie - w życiu wszystko jest możliwe, bo ileż można rozpaczać po Danielu? Poza tym dzieci też mają prawo głosu, w końcu to Teresa mieszkałaby z Aną pod jednym dachem i kto wie, czy ta nie kazałaby jej pod nieobecność ojca oddzielać maku od popiołu i grochu od kapusty. :D

Ana nie ma tylko ojca. Ona ma wszystkich oprócz matki: ojca, wujków, dziadków, nianię, która ją kocha.
Oczywiście, że dzieci mają prawo głosu i powinny akceptować partnerów rodziców, ale ona dawno już przekroczyła tą granicę. Wybrała sobie przyszłą macochę i w żaden sposób nie można jej wytłumaczyć, że nic z tego nie będzie. Camila jasno jej to powiedziała. A kto wie czy tak, jak piszesz o Teresie z tym oddzielaniem nie postąpiłaby Camila?? Ana to jeszcze rozwydrzony dzieciak. Teraz chce ją na matkę, ale jeszcze niedawno była na nią śmiertelnie obrażona i nawet przestała marzyć o byciu weterynarzem. Radziłabym Marianowi trochę ją przytemperować, póki jeszcze ma cokolwiek do powiedzenia

Camila lubi się czasami powściekać, ale wredną macochą na pewno by nie była - zobacz jak pokochała dziecko Daniela, pomimo tego, że to również przez nie Daniel ją zostawił. Camila nikogo nie skrzywdzi, bo nie jest zdolna do innych uczuć prócz miłości (no może za wyjątkiem uczuć do Dionisia) :P Swego czasu, kiedy oznajmiła zaręczyny z Danielem podpadła Anie, ale to minęło, mała zobaczyła światełko w tunelu i ku niemu uparcie, niezmordowanie wręcz podąża. Podziwiam ją za taką postawę :)

Teresa też (w przeciwieństwie do Any) nigdy nie była dla niej wredna chociaż smarkula zasłużyła. Nie przesadzałabym z tą miłością Camili do Agathy, raz ją wzięła na ręce i od razu pokochała... Chwalisz Anę za to samo, za co ganisz Teresę: ona też zobaczyła światełko w tunelu. Walczy o kogoś, kogo kocha. Dlaczego jej nie podziwiasz??

Nigdy nie była wredna? A co dziś Ana powiedziała Teresie? Zdemaskowała ją, bo kiedyś podsłuchała, że Teresa nie chciała dopuścić do ślubu jej taty z mamą. Nooo sory, ale takich rzeczy się łatwo nie zapomina, tym bardziej, że Ana Maria to już nieboszczka! Na miejscu Any też 100 razy bardziej wolałbym Camilę na następczynię matki, bo ją w przeciwieństwie do Teresy do rany przyłóż, a zagoi się jak na psie! Teresa zaś nie budzi sympatii ani po pierwszym, ani po kolejnym kontakcie.. dziwna jest!

Napisałam, że Teresa NIE BYŁA WREDNA DLA ANY. Kiedy ten ślub miał miejsce Any jeszcze nie było na świecie. Z resztą Teresa tylko chciała nie dopuścić, a ostatecznie nic nie zrobiła. Oczywiście Ana może woleć Camilę jako ewentualną macochę, ale to jej zachowanie, to wieczne wtrącanie się i narzucanie innym swojej woli to już przegięcie. Poza tym Camila nie jest zainteresowana rolą matki Any

Ana źle postępuje,ok niby polubiła Camilę,ale Ta wiele razy mówiła że nic z tego nie będzie,więc taka Niby mądra dziewczynka za jaką uważa ją tatuś i reszta to powinna w końcu pojąć i dać choć małą szanse Teresie,nie mówię że Teresa jest super kobietą jak ukazana jest Camila czy Miriam ale jednak nie jest aż taka zła,a z drugiej strony po tej akcji w szpitalu z jednej strony miała rację że Camila dając przyjaźń Marianowi i często się z nim widując robi mu nadzieję...A tak biorąc pod uwagę Camili do Agathy(to jakby nie było taka jakby pasierbica coś w tym stylu,córka ukochanego mężczyzny z którym wzięła ślub,a dzieci nie raz już miały opinię jako istotki które potrafią wzbudzić uczucia a Camila jest osobą która szybko obdarza miłością bliskich-chyba że rzeczywiście to Dinek czy Isadora)

Właśnie o to mi chodzi. Ana jest dzieckiem, niech się zajmie zabawą, szkołą czy czym tam jeszcze chce i przestanie się wtrącać w sprawy dorosłych. Chce się przyjaźnić z Camilą - ok, ale niech przestanie na siłę swatać ją z Mariano:/

Ana swoje wie. Jest córką swojej matki, więc jeśli ktoś nie lubił jej matki, to tak jakby jej nie lubił ;) Czas by pokazał, czy Camila rzeczywiście nie zdecydowałaby się na matkowanie Anie? Chociaż na zakupach wyglądały raczej jak stare dobre wywrotowe kumpelki, a nie matka córką. Skoro mała obudziła w Camili takie przebojowe cechy jej charakteru, to czemu nie miałaby w końcu obudzić instynktu macierzyńskiego? ;D
Ana finalnie przeprosiła Teresę. Choć tylko dlatego, że tatuś jej kazał, ale może i było w tym choć odrobinę szczerości jak w przeprosinach Camili względem Rodolfa, któremu rzeczywiście od szefowej się dostało ;)

Co to za argument, że Ana swoje wie? Każdy wie swoje. Nigdzie nie było powiedziane, że Teresa nie lubiła Any Marii, kochała jej męża, żałowała, że się rozstali. W ogóle o jakim instynkcie piszesz? Camila kocha Daniela i to z nim chce mieć dzieci, a nie wychowywać dorastającą córkę przyjaciela.

To prawda ....Serce nie sługa...A Ana powinna dać wolną rękę Ojcu...Ok rozumiem to dziecko,może rzeczywiście miała prawo nie polubić Teresy bo dzieci mają swoje odpały...Ale powinna być grzeczniejsza wobec Teresy,bardziej kulturalna...

Panience z dobrego domu nie przystoi tak traktować ludzi...A żony Mariana już nie ma w końcu...

gdy ja byłam w jej wieku nigdy nie przyszłoby mi na myśl odezwać sie w tak bezczelny sposób do OBCEJ osoby, bo Teresa jest dla niej obcą osoba, widziała ja może ze 3 razy i juz wielce uprzedzona po podsłuchanej rozmowie... zachowała się chamsko, jest rozpieszczona i to jest wina Mariana, babci i dziadka i niani bo wszyscy jej nadskakują jakby była jakąś księżniczką na zamku, Mariano ma prawo układać sobie życie z kim chce a Teresie sie nie dziwię, że chce o niego walczyć

Otóż to! W ogóle jak dziecko może się odezwać w taki sposób do dorosłego?? Jeszcze ojcu będzie żonę wybierać, dobre sobie...

i to jeszcze w takiej sytuacji jak chora babcia wraca do domu, jest przyjęcie, ciasto, rodzina i Teresa jako gość zaproszony przez Mariana, a ona z takim tekstem do niej, że ma wyjść bo nie należy do rodziny, no kurde co to było? tak się zachowuje dobrze wychowana panna i to jeszcze z szanowanej rodziny Albarranów? wkurzyła mnie strasznie i straciła moją sympatię, wcześniej ją lubiłam, choć nie podobało mi się to, że uparła się na Camilę na macochę

Bezczelne dziecko i tyle. I jeszcze łaskę zrobi, że przeprosi

Wiadomo, że jako dziecko też może kogo lubic mniej, a kogoś bardziej, ale w jej przypadku fascynacja Camillą jest chorobliwa. Teraz ktokolwiek by nie stanął na drodze Mariano, będzie zły, bo to nie Camilla.

Ta mała zajeżdża mi trochę psychopatką :) Nawe zaczęła się ubierać i zakłądać opaski jak Camila.

Haha, zauważyłam właśnie, a w sytuacjach, gdy ktoś nie zrobi czegoś po jej myśli, dosłownie pojawia się jej diabeł w oczach.

Rośnie Mała Isadora...Albo nadawała by się bardziej na córeczke Dionisia bo ten tez ma psychę na punkcie Camili....

Aj tam,po co tak daleko szukać. Sam Mariano chce być z Camilą.