Tak jak do tej pory dla mnie serial pisany bezbłędnie to walki Eve z Conquestem nie kupuje kompletnie. Dopiero co w Invisible Wars jeden ze złych Marków zdjął ją w sekundę a tutaj o wiele silniejszy Conquest musi się przez parę minut nawysilać żeby ją sięgnąć, no i niech mi ktoś wyjaśni jakim sposobem jej głowa jest (prawie) w jednym kawałku po tym strzale od niego gdzie powinna się rozsypać jak bomba trzaśnięta młotkiem. Mimo to wciąż uważam ,że finał jak cały sezon do tej pory najlepszy i mam nadzieję, że w kolejnym zobaczymy więcej Omni-Mana i przede wszystkim Allena. A jak wasze wrażenia?