PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=772825}

No: 309

7,3 145
ocen
7,3 10 1 145
No: 309
powrót do forum serialu No: 309

Moja opinia cz.2

ocenił(a) serial na 8

W serialu pojawia się kilka niepotrzebnych wątków. Jednym z nich jest postać wujka Onura, który tak samo nagle się pojawia, jak i znika. Da się przeżyć, bo postać jest pozytywna. Nie rozumiem także pojawienia się tej całej Layli z Niemiec. Ta postać kompletnie nic nie wniosła i nagle zniknęła. Ciotka Lale – Hulya. Niby miała pomóc bratu odzyskać rodzinę, ale tak naprawdę nie za wiele zrobiła w tym kierunku. Niedopracowanym wątkiem jest postać szofera Sameta, który także nagle znika, z powodu nieszczęśliwej miłości do Nergis. Nie rozumiem, dlaczego twórcy nie pozwolili na związek tych dwojga, tylko pozostawili ich nieszczęśliwie zakochanymi. Najgorszym wątkiem i wręcz idiotycznym, przez co ciśnienie widza skacze do 300, jest powrót po latach w ostatnich odcinkach byłej miłości Onura - Ozge z jego córką, o której istnieniu nie miał pojęcia. Tą postać wtrącili w momencie, kiedy wreszcie po tysiącu przeszkód, problemów, nerwów, nieprzespanych nocy i terapii w małżeństwie Onura i Lale jest spokój i szczęście. Jak mnie to denerwuje, że nie ważne, czy serial jest polski, turecki, czy jest to latynoska telenowela to zawsze muszą rozbić szczęście małżeńskie przez jakieś zdrady, romanse, rozwody, nieślubne dzieci. Oczywiście Onur jest w szoku i przez 4 długie tureckie odcinki, więc na nasze to pewnie z 13 odcinków zastanawia się, jak to powiedzieć swojej żonie. Jak już wcześniej wspomniałam ten wątek według mnie popsuł całe wrażenie i wraz z jego początkiem komedia romantyczna zamieniła się w dramat, dramat głównego bohatera, który nie potrafi szczerze porozmawiać ze swoją ukochaną żoną. Postać tej całej Ozge to też tragedia. Nieszczęśliwa, skwaszona nimfa wodna, która wciąż powtarza, że nie chciała burzyć spokoju w życiu Onura, a przecież nie trzeba być zbyt inteligentnym, żeby wiedzieć, że taka sprawa przewraca życie człowieka o 180 stopni. Druga nimfa to domniemana córeczka Duru. Rozkapryszone dziewuszysko, które decyduje za rodziców. Matka nie chciała przyjechać z nią do tatusia to mała sama wsiadła w taksówkę i pojechała do firmy (siedmiolatka sama w taksówce i taksówkarz ją wiezie – serio?), matka nie chciała zadzwonić po ojca, żeby przyszedł do szkoły baletowej to młoda podstępem zmusza nauczycielkę, aby zadzwoniła. Żenada. Postępowanie Onura też jest irytujące. Zamiast postawić granice smarkuli to on jest na każde jej zawołanie. Zresztą to jest jedyna cecha, która denerwuje w Onurze, to że nie potrafił zachować się jak mężczyzna w niektórych sytuacjach i pokazać im, gdzie ich miejsce (tyczy się to Erola, Pelinsu i Ozge).
Finałowy odcinek rozczarowuje. Dochodzi co prawda do pojednania głównych bohaterów, ale brakuje puenty, jakiegoś podsumowania, rozwiązania wszystkich spraw. W finałowej scenie jest ciotka Lale, która pojawiła się w ostatnich odcinkach, a nie ma babci Ismet, która przecież odegrała bardzo ważną rolę w życiu Onura i Lale. Babcię w ogóle pominięto i wygląda to tak, jakby ona w ogóle nie dowiedziała się o nieślubnej córce Onura. Nie została rozwiązana kwestia majątku, czyli najważniejszy problem, który dał fundament pod tą historię. Jest co prawda scena pomiędzy synami zmarłego dziadka, a jego wnukami, podczas której rozmawiają o firmie, ale tak naprawdę decyzja babci została całkowicie pominięta. Nie rozwiązała się sprawa kontraktu małżeńskiego Onura i Lale, który przecież miał zostać anulowany w odpowiednim czasie. O nim też zapomniano. Obecność córki Onura w finałowej scenie wprowadza dodatkowe pytania: czy ona została z ojcem, czy jest chwilowo, jak się dogadali jej rodzice, jak wygląda relacja Lale i Duru? Ciotka Betul i jej syn Erol nie ponieśli właściwie żadnej kary za multum swoich intryg i znajdują się w tej sielankowej scenie.
Cały serial obejrzałam w 15 dni urlopu. Przyznaję, że nie obejrzałam od deski do deski, bo niektóre wątki mnie nudziły. Być może przez to przeskakiwanie, coś mi umknęło. Wydaje się, że akcja toczy się szybko, ale to tylko złudzenie, bo odcinki tureckie mają o 2-2,5h, gdyby to podzielić na 45 minutowe, tak jak to się robi w Polsce to, by ich wyszło ok. 200. To bardzo dużo. Czyli długo wyczekiwany ślub odbyłby się dopiero ok. 80 odcinka. Pierwsze odcinki dosłownie pochłaniałam i nie mogłam się doczekać kolejnych. Ciągłe przekładanie ślubu trochę mnie zirytowało, ale oglądałam dalej. Właściwie od 55 odcinka serial jest coraz nudniejszy. A ostatnie pięć mnie dobiło i chciałam je jak najszybciej obejrzeć, aby mieć już z głowy ten serial.
Co mi się najbardziej podoba w tureckich serialach? Że nie ma wulgarności w żadnej postaci. Ani przekleństw ani wulgarnych scen łóżkowych, które przyprawiają o odruch wymiotny wzorem jednego z polskich reżyserów filmowych, który na tym punkcie ma fioła. Jest delikatność, subtelność, piękne uczucie, całowanie w rączkę :) To zdecydowanie na korzyść dla tureckich seriali.
Podsumowując mój długi wywód. Generalnie polecam. Pomysł na serial był bardzo dobry, choć nie do końca dobrze poprowadzony, zwłaszcza w końcówce, jakby zabrakło już weny twórczej. Mi osobiście zabrakło większej ilości scen z pozytywnymi emocjami pomiędzy Lale a Onurem. Było zdecydowanie więcej nieporozumień, domysłów i fochów ze strony Lale. Szkoda, że intrygi były tylko z jednej strony tzn. szkoda, że nie było kontrataków, przynajmniej kilku. Widać, że liczono na żeńską publiczność, bo sceny Onura biorącego prysznic, czy paradującego bez koszulki pojawiały się często, choć i tak za rzadko :) Paradoksalnie najśmieszniejszą postacią był antagonista Erol. Nie można też zapomnieć o Demet i Furkanie, którzy stworzyli niezapomniany duet. I jeszcze jedno, przez te 53 odcinki widz ma jedną prośbę „Lale, odpuść trochę Onurkowi, przecież on się tak stara, a ty ciągle nafochana” ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones