Jestem odrobinę zawiedziony. Klimat fajny. Pierwsze 4 odcinki - rozwleczone niemiłosiernie. W kolejnych zaczyna się dziać ciekawiej i jest w tym jakaś logika. Końcówka jednak zawodzi na maksa. Jedna z ważniejszych postaci: skrzydlaty [demon / szatan / nietoperz] niepotrzebne skreślić odlatuje w nieznanym kierunku, pozbawiony trochę siły nośnej. Pomimo, że jest to dość kluczowa postać, nie wiadomo kim był tak naprawdę, a to dosyć istotne w serialu, który kręci się wokół tematu wiary. Nie wiadomo też, czym się motywował i jak skończył. Do tego pseudo - filozoficzne rozważania na temat istoty istnienia psują wrażenie na koniec, jak niemal w każdym produkcie tego reżysera. A mogło być całkiem dobrze.