Mimo wszystko serial oglądało się przyjemnie, ktoś wspomniał że dłużyzny - zgadzam się, niektóre rozmowy były o niczym, albo czymś co można było znacznie zwięźlej ująć, trochę wkurzający główny aktor który tylko słucha, mało co mówi, nonstop zamyślony, jednak przez to też sceny się wydłużały. Trochę sztuczną gra aktorska kilku innych aktorów, ale później idzie się do nich przyzwyczaić, choć ksiądz i ta walnięta baba z zakrystii wypadli nieźle. Mi się podobał motyw, tej odciętej od świata wyspy, wątek religijny, to wszystko miało wyjątkowy klimat, do tego muzyka i te ogniste sceny o wschodzie słońca :) Wg mnie serial wart obejrzenia, ale nie dla każdego, jeśli ktoś oczekuje kina akcji to może być to dla niego zbyt mało, szczególnie że trzeba być cierpliwym.