Film w fajnym mroczno-tajemniczym klimacie, bardzo takie lubię a poziom poprawności politycznej jest umiarkowany (jak na netfliks) wobec czego da się go obejrzeć. Jest jednak kilka nielogicznych kwestii:
- W ostatnim odcinku od spalenia świetlicy do wschodu było tyle czasu, że spokojnie zbudowaliby sobie jakąś prowizoryczną chatkę/szałas. Zresztą nie można schować się w jakimś bagażniku? Żaden dom nie miał piwnicy? Może jakaś chatka w lesie (wioska to nie była cała wyspa)? Jednak wszyscy sobie nagle dali spokój i się poddali mimo że dalej były jakieś wyjścia a oni przecież mieli w sobie tyle zapału.
- Anioł spotyka Prałata i rozszarpuje mu gardło. Karmi go jednak krwią i ten budzi się jako wciąż żywy. Ginie dopiero w wiosce. Gdy Riley ma identyczne spotkanie z aniołem budzi się jako wampir, zresztą podczas masakry w wiosce wampiry robią dokładnie to samo ze swoimi ofiarami a te budzą się też jako wampiry a nie uleczeni ludzie, dlaczego więc z Prałatem było inaczej?
- Prałat był podtruwany i ostatecznie zabity przez Bev (po czym wstaje jako wampir), a przynajmniej tak wnioskuję na podstawie randomowej sceny jak odkładała truciznę na półkę. Ale właściwie dlaczego to zrobiła? Przecież była jego najgorętszą wyznawczynią.
- Prałat dodawał krew anioła do wina komunijnego i spanikował gdy mu go zabrakło. Czekał zniecierpliwiony na anioła w świetlicy na świeżą dostawę aby móc kontynuować swoje "cuda". Tylko że w tym momencie już sam był wampirem i wystarczyłaby jego krew.
Co o tym sądzicie?
Nie znam odpowiedzi na wszystkie wymienione powyżej wątpliwości i pytania, a to co napisze to tylko moja bardzo luźna interpretacja zdarzeń.
1. Mieli w sobie dużo zapału, bo mieli przewodnika, który wskazywał im drogę i przemawiał do nich. Od tygodni namawiani byli przez kazania księdza i nakręcani do działania. „Armia Chrystusa”. Problem pojawił się w momencie, gdy ich autorytet upadł. Ksiądz wycofał się ze swojego stanowiska. Liderka, której ideały sięgały nie dalej niż zatuszowanie jej własnych kompleksów niższości (o których wspomniała matka Riley’a zanim poderżneła sobie gardło). Ktoś taki nie był autorytetem dla innych i ludzie szybko zrozumieli ze jej misja jest płytka, a ona sama nie ma żadnego planu. Wystarczyło, ze sierżant podpalił ich noclegownie, ona sama nie wiedziała co dalej. Było tez powiedziane ze oni nie byli z natury bezdusznymi mordercami po przemianie. Mogli się powstrzymać, ale nie każdy chciał, potrafił. Dopiero po wszystkim doszło to do nich, jak już pomordowali swoich bliskich, matki, dzieci. Ich świat runął,
morale osłabły a ideały upadły.
2. Nie jestem pewna, czy ksiądz zdążył umrzeć jak po raz pierwszy został zaatakowany przez demona. Ten w końcu od razu nakarmił go własna krwią. Wydaje mi się, ze dopiero w momencie gdy ich ciało fizycznie umarło i powróciło do żywych zamieniali się w te bestie. To by tłumaczyło dlaczego ksiądz nabawił się światłowstrętu dopiero po zmartwychwstaniu w swoim domu, a nie po pierwszym ataku. Tak to przecież nie byłoby sensu uśmiercania całego miasteczka by potem ich wskrzesić. Wystarczyłoby picie krwi demona, ale jak było powiedziane na jakims etapie (chyba doktorka do tego doszła) to były zbyt małe dawki, by zasiać takie spustoszenie w ich organizmach. W ich krwi owszem płynęła juz krew demona, paliła się na słońcu, ale oni jako tako dalej byli ludźmi. A chodziło o to, żeby zmartwychwstali w nowej odsłonie.
3. Nie wiem czemu podtruwala księdza, nie potrafię tego wyjaśnić ;/ Nie zarejestrowałam w ogóle tego wątku.
4. Jeśli chodzi o krew demona i krew księdza to tu chyba wchodzi w grę kwestia dokończenia rytuału, misji. Dzięki krwi demona ludzie ozdrowieli, stali się „najlepszymi wersjami siebie” i byli silniejsi. Wydaje mi się ze krew księdza mogła nie mieć takich właściwości, albo tej właściwości mogło być za mało. W końcu demon byl dużo potężniejszy.