....Ale w zalewie dzisiejszego filmowego guano, serial jest całkiem OK. A jak na Netflixa, to nawet jest podejrzanie normalny, bez nachalnej propagandy i zboczeń ;)
najpierw napisałem moją notkę przy tym serialu i poszedłem w komentarze. Twój oddaje idealnie moje przemyślenia (treść notki przy ocenie 7/10: może nad wyrost ale ostatnio tak dużo nijakich w gatunku seriali... Przyzwoity, tempo dobre, raczej nie dowozi do końca ale ok: średniak +)
Nie no jest propaganda, głównymi złymi są biali mężczyźni, jest biała niby dobra prezydentka, główna ochrona to czarni i złym jest biały wiceprezydent mężczyzna oraz jego białe przydupasy.
Temudżyn! czyli Czyngis-chan taki dawny Stalin. I nie, nie lubię napisałem to dla jaj.
Wiem znam typa, stworzył imperium większe od stalina, ale Polski nie zdobyli choć najeżdżali, za to zostawili spuściznę na Ukrainie.
Wygodnie nie wspominasz, że główny bohater to biały mężczyzna. Każdy film i serial tak rozkładasz na elementy, które pasują ci do propagandy? Bo w mniejszym lub większym stopniu w praktycznie każdej produkcji znajdzie się takie elementy, czyli każda produkcja to będzie mniejsza lub większa próba propagandy - kompletnie nie rozumiem takiego podejścia. Większość cywilizowanego świata przestała rozbijać ludzi przez pryzmat rasy. Czy chcesz tkwić w przeszłości i szukasz usilnie tego podziału i filmowych czasów, kiedy biały bohater zabijał czarnych gangsterów, a kobiety były dekoracją?
I jeszcze nawiązując do twojego pytania poniżej, nie trzeba czarnych przedkładać nad białych, można ich traktować na równi jak ludzi, a pojedyncze osoby/postacie oceniać gorzej lub lepiej przez pryzmat ich indywidualnych zachowań i cech, a nie przynależność do rasy lub innej kategorii.
Ależ właśnie podział na rady na płcie jest widoczny poprzez stosowane parytety. Biali zawsze walczyli z białymi. Teraz zazwyczaj dobra jest kobieta jak zawsze zresztą albo czarny a tym złym jest tylko biały mężczyzna, musisz przyznać że tak jest w prawie każdy serialu filmie z ostatnich lat ...
Nie do końca - przyznam, że jest tego zdecydowanie więcej niż kiedyś, bo kiedyś było tego bardzo mało. To się zmieniało i zmieniło i zmienia nadal. Ale nadal jest mnóstwo historii z białymi w rolach głównych. Nie wiem, czy jest ich mniej niż kiedyś, bo produkcji jest zdecydowanie więcej, więc nominalna ilość może być podobna. Fakt, procentowo jest tego mniej ze względu na zwiększony udział innych ras, płci czy orientacji w tych rolach i to wiele osób boli z jakiegoś powodu, którego nie podzielam i nie w pełni rozumiem.
Zgodzę się też, że niektóre produkcje robią to na przypał i na siłę, kosztem typowych wartości filmowych - i te produkcje można za to punktować. Ale nie wszystkie! Jeśli film/serial broni się historią i jakością, jeśli postać jest po prostu jakimś człowiekiem ze swoją charakterystyką, celami, przeciwnościami itd., którego rasa nie ma dla przebiegu akcji żadnego znaczenia, nie rozumiem dorzucania tego filmu/serialu do worka jakiejś propagandy. Dla mnie jest to równie sztuczne i destrukcyjne, co odwrotna strona tego medalu, czyli nachalny, podcinający fabułę woke. I analogicznie można te filmy, gdzie biali nadal grają główne role, dorzucać to przeciwnej propagandy. I w ten sposób każda jedna produkcja filmowa będzie przykładem którejś propagandy - nie chcę w ten sposób myśleć i kategoryzować filmów i nie rozumiem ludzi, którzy tak robią.