PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=847745}

Normalni ludzie

Normal People
7,8 25 160
ocen
7,8 10 1 25160
7,0 23
oceny krytyków
Normalni ludzie
powrót do forum serialu Normalni ludzie

Czekam na kontynuację

ocenił(a) serial na 10

Rewelacyjny i wciągający. Scen seksu duuuuzo, ale chyba tak to zwykle bywa w tym czasie. Jednak są to sceny bardzo emocjonalne zarazem. Historia ciekawa, a gra aktorska: wspaniała! Mozna zrozumieć wybory ich obojga. Myślę, że nie jest tak częste, że ludzi łączy tak głęboka więź. Jednak: dobór aktorów konkurencyjnych jest tendencyjny - od razu widz każe im spadać. A to zbyt zazdrośni i agresywni, a to zbyt naiwni i spolegliwi. W prawdziwym życiu konkurencja czasem jest bardziej wyrównana i ludzie na prawdę: nie wiedzą, kogo wybrać.

tygrysisko5

Nie ma i nie będzie kontynuacji, serial jest wiernie nakręcony na podstawie książki.

ocenił(a) serial na 10
whitestripes_333

Zakończył się w bardzo otwarty sposób. Dzięki, postaram się oswoić z ta myślą... :)

tygrysisko5

Wiem i rozumiem, myślę że każdy chciałby poznać dalsze losy bohaterów :)

whitestripes_333

no właśnie... ja jestem i po książce i po serialu i jakaś cząstka mnie chciałaby, ale inna z kolei nie chce kontynuacji.
Zapytasz może dlaczego...
Odpowiedź nie będzie taka łatwa, ale chodzi o to, że ta opowieść w swym skądinąd pięknym charakterze, jest smutna, nierzadko wręcz przygnębiająca i to zakończenie, które zostało nam zaoferowane, jakkolwiek otwarte, gdzieś w takim smutnym stanie zatrzymuje i mam obawy co do tego, że kontynuacja może odebrać nieco magii tej opowieści. Po części jest tu też taka obawa, że z tym kolejnymi sezonami jest bardzo różnie, to już często nie jest to samo, mimo że i znajdą się wyjątki od tego.
To otwarte zakończenie pozwala nam w sposób indywidualny zastanawiać się, jakie mogłyby być ich dalsze losy i tak sobie myślę, że czasem lepiej nie wiedzieć z uwagi na to, że zawsze może być jeszcze gorzej.

ocenił(a) serial na 7
yuflov

SPOILER

Ja się nie dziwię, że widz ma "potrzebę" kontynuacji, gdyż to zakończenie nie było udanym otwartym finałem. Przypominało koniec odcinka, niż finał sezonu. Fakt, że nagle bohater dostał zaproszenie na wyjazd ma podobny kaliber, co wcześniejsze powody rozstania, a dramaturgia większa była choćby w odcinku 11. Mam niestety wrażenie, że mimo fajnych - jeszcze lepiej zagranych - postaci rozwiązania fabularne bywały momentami naciągane - rozstanie z bratnią duszą przez brak komunikacji? Może to oczywiście zepchnąć na braki problemów emocjonalnych, ale nadal wydaje się to dosyć toporne. Tak i tutaj - gdy oczywiście, że dziewczyna spokojnie mogła wyjechać do NY (i tak szukała swojego miejsca i celu) to nagle stwierdziła, że nie - jest to dosyć irracjonalne.

tocomnieinteresuje

No to jest prawda, że wyglądało to bardziej na koniec kolejnego odcinka. To książkowe z kolei, choć niemal identyczne, to z uwagi na odrobinę inne słowa, a tym samym wywołanie silniejszej emocji, bardziej było takim otwartym zakończeniem.
Co do tej irracjonalności, to też masz rację, no ale gdyby w tej ich relacji na koniec pojawił się happyend, to jakiż to byłby dramat.
Tak jak w wielu przypadkach, gdy coś bardzo mi się podoba, z nadzieją czekam na kontynuację, tak tutaj mam nadzieję, że jej nie będzie i ta ich historia pozostanie dokładnie taka właśnie - niedokończona.

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Osobiście nie mam nic przeciwko pozytywnemu zakończeniu i takie dobrze napisane zakończenie ceniłbym jednak mocniej. Wydaje się teraz niemal oczywistym, że większość filmów lubi kończyć się jak nie na smutno, to w formie niedopowiedzenia - jakby automatycznie miało to przekładać się na większe ambicje. O ile więc reżyser (czy autorka książki) nie pokazał dalszych losów - można się spodziewać, że piętno tej relacji nie opuści już bohaterów nigdy i nawet w nowych związkach pozostaną innymi ludźmi, niż byli dla siebie.

tocomnieinteresuje

Jak chodzi o takie ogólne podejście, to ja tak samo nie mam nic przeciwko. Wszystko jest to bardzo indywidualną sprawą dla każdej z opowieści. Raz bardzo pragnę szczęśliwego zakończenia, a innym razem takie na smutno wydaje się lepiej wpisywać w całość charakteru danej historii. I w moim odczuciu tak właśnie jest w tym przypadku. Wydaje mi się, że gdyby zostały tutaj dopisane ich dalsze losy, to one mogłyby już nie mieć takiej "mocy", czy mówiąc inaczej, już nie nieść takiego ładunku emocjonalnego. Jakkolwiek by to także nie zabrzmiało, to pociągnięcie tego w pewnym sensie z konieczności w tym samym klimacie, mogłoby przerodzić ich smutną, poruszającą i bardzo emocjonalną historię, w historię nudną (w nawiązaniu do tego piętna, które ich nie opuści). Bo ileż tak naprawdę można ciągle nie być z kimś, z kim łączy tak, jak ich bardzo silna, głęboka więź, a poważnych przeszkód obiektywnych wydaje się nie być.

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Ja niestety miałem wrażenie, że spiętrzenie wypadków w tej historii już swój "zenit" miało, ale niestety potem był kolejny odcinek i kolejny. Pod tym względem to nawet dobrze, że przerwali dalej ten ciąg wydarzeń. Ponadto Linklater kontynuując wydaje się idealnie niedopowiedzianą historię w "Przed wschodem słońca" potrafił zaskoczyć, że jednak można i faktycznie ambitniej, bo pierwszy film miał jednak bardziej rozrywkowy wydźwięk.

tocomnieinteresuje

Nie znam tego filmu, ale widząc po obsadzie i że są 3 części oraz po tym, co napisałeś, to już mnie to zaciekawiło, żeby kiedyś obejrzeć.
pozdrawiam

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Na pewno warto. Ja dorastałem z tymi filmami, bo pierwszy przypadł na okres młodości;)

tocomnieinteresuje

Po obejrzeniu tego serialu też pomyślałam od razu o trylogii Linklatera...to samo napięcie między bohaterami...i o ile druga i trzecia też są część super, to jednak wolałabym, żeby chyba wszystko skończyło się niedopowiedzeniami na drugiej części- miałoby to swój urok;)

ocenił(a) serial na 7
ania235

Ja nie byłem aż tak wielkim fanem pierwszej. To kwestia sentymentu - uroczy, nieco banalny filmik, oparty na niesamowitej chemii bohaterów. Drugi film był dojrzalszy, miał bardziej ironiczne poczucie humoru i autentycznie piękny finał. Na tym polu trzecia część może wydać się słabsza, bo rozczarowanie u mnie wynikało z faktu, że życie nie okazało się tak idealne, jak chciałoby się je "dopowiedzieć". Wydźwięk relacji bohaterów także był inny, więcej było goryczy, ale zarazem było to boleśnie realne. Gdzieś też czuć było życie aktorów i ich świadomość, jak na przestrzeni lat się zmienili. Jestem bardzo ciekawe teraz, co dalej. "Normal people" jest fajne, łatwe do oglądania, takie gładkie, ma piękną bohaterkę i charyzmatycznego bohatera, ale jednak nie ma tej mocy, co Linklater.

ocenił(a) serial na 8
tocomnieinteresuje

Ha! Piszę po roku :) po co miała z nim tam jechać? Podjął bardzo ważna decyzję bez informowania jej. Ona dostała pracę, stypendium, ma przyjaciółkę, odcięła się od rodziny. Miałaby to wszystko zostawić i jechać z nim? Kilka razy ją porzucił, on a nie ona jego. W moim odczuciu wyjazd z nim nie był sensowny. Uczucie uczuciem, ale nie dawał jej stabilności. Obejrzałam serial w jeden dzień, w kolejnym przeczytałam książkę, która wiele rzeczy uzupełniła. Jestem oczarowana.

ocenił(a) serial na 7
Aleksandra4555

W sumie. Rok to idealny moment na powrót, biorąc pod uwagę to, jak "sączą" się ich losy, to nawet takie wydaje się jednoznaczne zakończenie może nigdy nie być ostatecznym. To porzucanie się w serialu było jednak u nich jakąś formą radzenia sobie z życiem. Nie wiem, czy będą jednak potrafili odnaleźć się w rzeczywistości bez siebie. Myślę, że czasy też są takie, że mogą nie będąc fizycznie razem śledzić swoje losy. Nie wiem, nie lubię na siłę kontynuowanych zamkniętych historii, ale gdzieś też mam ochotę znów ich zobaczyć. Jednak widz dalej im kibicuje i czeka.

ocenił(a) serial na 8
tocomnieinteresuje

Rozumiem, odruchowo, naturalnie, po tych wszystkich problemach, człowiek chciałby dla nich happy endu. Ale tak jak Marianne powiedziała: daliśmy sobie tyle dobrego. Wiec to jest pewien happy end. On trochę "wyciągnął" ją z otchłani, w którą się staczała, ona pomogła mu wyjść z depresji. Rzeczywiście razem dali sobie bardzo dużo, ale to, że ona mu powiedziała: jedź, to też świadczy o wielkiej miłości i dojrzałości. I cieszy mnie, że ona sama stanęła na nogi. Znalazła pracę, ma stypendium, mieszkanie, prawdziwą przyjaciółkę, ukochane studia i miasto, w którym się odnalazła. Powiedziała: że pierwszy raz od dawna lubi swoje życie. Gdyby pojechała do Nowego Jorku to jednak postawiłaby wszystko na Connela. Czy to byłby happy and? W zasadzie to kto wie, to otwarte zakończenie, pozwala namna snucie domysłów, bo przecież już raz nie widzieli się prawie rok. Może ich uczucie będzie jeszcze silniejsze. Czekam niecierpliwie na film "Córka" z "Connelem" aktorem, a dalej na kolejny, w którym to zagra razem z Joshem O'Connelem. Z innej beczki, pewna znana seksuolożka powiedziała, ze sceny erotyczne w tym filmie są przepiękne, bo są takie naturalne, nieco gramotne, tak, jak to u nastolatków bywa, nieprzesadzone, a jednak bardzo realistyczne.

ocenił(a) serial na 7
Aleksandra4555

Myślę, że to trochę też na zasadzie, że widz poddaje się klimatowi serialu i też czuje w tym jakąś magię. Mimo oczywiście faktu, że ich losy na początku przecięły się dosyć konwencjonalnie. Za każdym ich rozstaniem jednak widz wie, że prędzej, czy później powinni się zejść. Tylko te kolejne "przecięcia" losów bywają już mniej romantyczne. Nie czytając o tym serialu za wiele i włączając go, gdy był początek pandemii i tak w sumie miałem chwilę spokoju pierwsze odcinki były ok, ale potem było znaczenie lepiej, bo właśnie tak powiedzmy "życiowo". Właściwie do obejrzenia "Euphorii" nie miałem takiego wrażenia satysfakcji z oglądania serialu, która nie byłaby stricte rozrywką, ale jednak czymś pozostając na dłużej i głębiej. O ile też dziewczyna mi się bardzo podobała. Z urody, sposobu bycia, to aktor grający chłopaka - to jest odkrycie. Był rewelacją serialu. Nie śledziłem jednak ostatnio, gdzie go można spotkać. Akurat film Maggie Gyllenhaal zanotowałem po świetnych recenzjach i tak bym obejrzał. Sceny erotyczne - były jednymi z najlepszych, jakie ostatnio widziałem, a zwykle jak już są to zupełnie nieudane, bez poczucia napięcia, albo odwrotnie przeestetyzowane i w efekcie wyglądające sztucznie. Z reguł też filmy z takimi scenami to bardzo liche scenariusze, a tu są umiejętnie włożone i ważne o tyle, że dokładają do psychologii postaci. A i z czasem ich ubywa, gdzieś są na innym planie.

tocomnieinteresuje

Dla mnie wybór Marianne nie jest irracjonalny, a wręcz sprawia, że zakończenie nie jest otwarte, jak tu się utarło;) w końcu wszystko w życiu zaczelo jej się spinać, otrzymała od Connela i jego rodziny przedsmak rodziny, szacunku, miłości, ale nie potrafiła dokonać tego wyboru. Spotykali się w życiu kilka razy, trudno zwalić na zły czas. Czyli- nie dogadają się, no nie są sobie pisani.

ocenił(a) serial na 7
paulakrap

Jeśli przyjąć, że jej życie to jedna sinusoida, to na długo nie będzie jej się "spinało", ale też ich wspólne życie to brak dogadywania się na przemian z niesamowitą chemią, więc siłą rzeczy jest to taki układ, który może nie będzie spełniony, ale możliwe, że żaden inny nie da im już też takiej satysfakcji. Dla mnie to jest znakomita fikcja, bo poza tym, co się dzieje na ekranem i ostatecznie kończy, to ich historia może się dalej toczyć.

ocenił(a) serial na 9
whitestripes_333

The end of the fcking world niby też był zamkniętą historią zmieszczoną w jednym sezonie, a mimo wszystko kontynuacja była (tylko to chyba był komiks). Gra o tron jeszcze lepszy przykład. Pytanie czy serial na siebie zarobił? Tego nie wiem, ale historia bardzo przyjemna, w większości bardzo przyziemna co oczywiście traktuje jako plus. Wyspiarze potrafią w seriale obyczajowe (czy jeszcze tak się klasyfikuje filmy/seriale?). Czy kontynuacja potrzebna? Kwestia dyskusyjna, chociaż temat jak najbardziej do pociągnięcia. Cały pierwszy sezon był rozłożony na przestrzeni ok. połowy dekady, więc jest pole do rozwinięcia. Przynajmniej o następne 10 lat bez zmiany głównych aktorów czy kombinacji z postarzaniem.

Mrozio6

Ok ale jeśli twórcy serialu są zgodni że nie będzie kontynuacji i tak samo zgodna jest z tym autorka książki to nie widzę innego wyjścia niż wierzyć im na słowo. Jak dla mnie takie seriale mają o wiele większą wartość niż tasiemce ciągnięte na siłę, nawet jeśli są momentami świetne :)

ocenił(a) serial na 7
whitestripes_333

Są dwa dodatkowe odcinki które dzieją się 40 lat po wydarzeniach w serialu.

mateuszmajcher

Można wiedzieć, które to odcinki? Poza sezonem jakieś dopełnienie?

ocenił(a) serial na 7
filmozer

Dokładnie miały być dwie dodatkowe sceny, jedną widziałem i faktycznie dzieje się w przyszłości. Drugiej nie mogłem znaleźć.

mateuszmajcher

W takim razie są to sceny poza serialem, dograne jakoś później? Można wiedzieć pod jakim tytułem występują albo chociaż co zawierają?

ocenił(a) serial na 7
filmozer

https://www.townandcountrymag.com/leisure/arts-and-culture/a32971787/normal-peop le-new-special-episodes/

ocenił(a) serial na 7
mateuszmajcher

masz w tym artykule obie dodatkowe sceny :)

mateuszmajcher

Dziękuję ;)

ocenił(a) serial na 7
tygrysisko5

Zgadzam się, gra aktorska naprawdę świetna. Sceny seksu choć emocjonujące były jak dla mnie zbyt długie i detaliczne, w pewnym momencie czułam się wręcz nieswojo. Być może to było podyktowane chęcią urealnienia obrazu, ale z drugiej strony myślę, że te sceny nie były do końca realne, gdyż w prawdziwym życiu mężczyzna musi poświęcić trochę więcej czasu i wysiłku na grę wstępną, żeby aż tak zadowolić kobietę;) Jeśli chodzi o wybory, przez połowę serialu (szczególnie w środku) nie podobało mi się i nie było dla mnie zrozumiałe zachowanie bohatera, czego nie mogę powiedzieć o dziewczynie, chociaż u niej raziła mnie relacja z bratem, nie swoją brutalnością, a nierealnością, w życiu nie słyszałam o tak nielogicznie toksycznym związku między dorosłym rodzeństwem (bez udziału osób trzecich). Zakończenie serialu było dla mnie idealne i dlatego nie czekam na kontynuację.

Chile

Wydaję mi się, że wiem skąd mogła brać się tak toksyczna relacja między główną bohaterką, a jej bratem. Są dwa powody. Po pierwsze ich ojciec bił ich matkę. Brat Marianne miał taki wzorzec postępowania. Mogłoby się to zapewne zmienić po śmierci ojca, naprostować, ale ich matka była kobietą zimną, zamkniętą i w jednym z pierwszych odcinków jest pokazane jak zupełnie inaczej traktuje swoje dzieci: wobec Marianne jest wymagająca i surowa, wobec brata nadopiekuńcza i pobłażliwa - to nie ułatwiło mu zadania, aby wypracować inny wzorzec postępowania niż ten, który widział u ojca. Po drugie brat Marianne jest od niej starszy. Wnioskuję z serialu (nie czytałam książki), że nie dzieli ich duża różnica wieku. Jest teoria w psychologii, która mówi, że im mniejsza różnica wieku między rodzeństwem, tym bardziej starsze z rodzeństwa będzie konkurować z młodszym i jeśli młodsze zacznie je w ważnej dla niego dziedzinie życia wyprzedzać, to poczuje się "zdetronizowane" i stanie się życiowym nieudacznikiem. Oczywiście bardzo uprościłam. Chodzi o to, że w starszym dziecku może narastać zazdrość o osiągnięcia młodszego, które przecież jest młodsze i "nie może być ode mnie lepsze". A tutaj właśnie jest taka sytuacja. Marianne jest inteligentna, dobrze jej się wiedzie na studiach, zawiera nowe znajomości, poszła do przodu. O jej bracie nie można tego powiedzieć. Stąd jego zachowanie. - To taka moja teoria.

ocenił(a) serial na 7
tanczaca_elizabeth

Zacznijmy od tego, że matka dziewczyny jest ofiarą przemocy i to ofiarą, która nigdy nie zgłosiła przestępstwa bo jej oprawca po prostu zmarł. Nic więc dziwnego, że w sytuacji kiedy brat zachowuje się wobec niej i siosry, tak jak kiedyś jej mąż - nie reaguje. W jej wzorcu to kobieta ma dbać o mężczyznę i spełniać jej zachcianki, a w przypadku przemocy po prostu ją zmrażało - nie potrafiła zaregować, lub po prostu wychodziła. Z jednej strony przykro, bo ja widziałam między matką i córką jakiś potencjał na relację, ale to nigdy nie zostało pociągnięte, a szkoda. Szkoda też że brat został przedstawiony jako psychopata - na pewno było w nim coś więcej, ale twórcy woleli pójść na łatwiznę.

kundzia44

Rozumiem mechanizm postępowania matki, jednak dla mnie jest to coś bardzo dziwnego, że gdy widzi przemoc między siostrą, a bratem to nie reaguje. Czemu? Ponieważ jest dorosłą kobietą, której oprawca już nie żyje. Jest odpowiedzialna za swoje życie jak i wychowanie swoich dzieci. Jeżeli ma problem powinna zgłosić się po pomoc do psychologa. Nie robi tego. Możliwe, że się boi, możliwe, że nie chce zmieniać układu, w którym już nauczyła się funkcjonować, nie chce zmieniać siebie, jest wiele możliwości. Nie zmienia to faktu, że jest pewnym stopniu za sytuacje odpowiedzialna. Bycie ofiarą przemocy nie zdejmuje z człowieka odpowiedzialności za jego czyny. Jeżeli nie potrafiła zareagować - miała wiele okazji, żeby się nauczyć.
Też widziałam między matką i córką potencjał na relację. Była to delikatna nić porozumienia, która skruszyła się, gdy córka wyjechała na studia. Marianne ruszyła w swoją stronę, a matka jeszcze bardziej zamknęła się w swoim świecie. A w ukazaniu brata jako sadysty, nie widzę pójścia na łatwiznę, myślę, że miał wszelką sposobność żeby wyrosnąć na takiego człowieka.

ocenił(a) serial na 7
tanczaca_elizabeth

Zgadzam się, że to, że była ofiarą przemocy nie zwalnia jej z odpowiedzialności za bezpieczeństwo dzieci - na przemoc trzeba i należy reagować. Dlaczego tego nie robi? Na tej samej zasadzie, na której córki alkoholików potem wychodzą za alkoholików lub ofiary przemocy stają się sprawcami przemocy - w momencie, gdy dorastasz w takiej atmosferze uczysz się, że przemoc jest dopuszczalna, mimo, że jest dla ciebie nieprzyjemna i straszna to jednocześnie bezpieczna - bo znana. Oczywiście, nie znaczy to, że wszyscy którzy doświadczyli czegoś takiego, będą powielać taki schemat - bardzo ważne by po drodze nauczyli się, innego sposobu reagowania, nawiązali inne relacje. Wiele osób też nie zgłasza się po pomoc, bo często nie chce się przyznać lub nie widzi, że ma problem. Dobrze, że coraz więcej się o tym mówi, można mieć nadzieję, że coraz więcej ludzi zobaczy, że można inaczej.

Jeśli chodzi o syna - nawet jeśli miał sposobnośc na wyrośnięcie na takiego człowieka, to zwykle to tak nie wygląda. Sprawcy przemocy to nie są chodząci psychopaci, jak pewnie wygodniej by było nam wierzyć. To często ludzie, którzy w inny sposób nie potrafią reagować. Zauważ, że matka ani siostra nigdy nie reagowali na jego złe zachowanie, nigdy nie powiedziały, że to co robi jest złe. Ojciec zachowywał się tak, samo więc tak na dobrą sprawę nauczył się takiego sposobu postępowania i nigdy nie miał powodu by go zmieniać - bo przecież nikt nie protestuje. Co go oczywiście nie usprawiedliwia, ale pokazuje, że sprawcy przemocy utrzymują swoje zachowania, chyba, że coś im to uniemożliwi, albo da motywację do zmiany. Po prostu nie lubię, gdy tak jednowymiarowo przedstawia się postaci - zły lub dobry. Brat byłby ciekawszy i historia bardziej złożona, gdyby widać było jego cierpienia, frustracje, może próby inne go funkcjonowania, może jakieś szczęśliwe momenty w rodzinie - bo trudno uwierzyć, że nie było innych.

tygrysisko5

Jeśli serial jest na poziomie książki, to lepiej niech nam oszczędza tej wątpliwej przyjemności jaką byłaby kontynuacja. Książka bardzo średnia była.

ocenił(a) serial na 7
oranjefan

Bez porównania. Książka była jedną z gorszych jakie zdarzyło mi się w życiu przemielić. Przez ekranizację płynie się w przyjemnym napięciu. Jednak z uwagi na to, że wyjątkowo najpierw oglądałam, potem przeczytałam - to punktem zaczepnym było kibicowanie protagonistom, ciekawość czy twórca zlituje się i pozwoli im być razem. Nienaturalność bohaterów, liźnięcie ich osobowości i szkicowość samej fabuły w pierwowzorze uważam za niegodne literatury, natomiast paradoksalnie taki styl narracji na diegezie sprawdza się w mojej opinii przyzwoicie. Narzucało to oryginalny, ascetyczny klimat, pełen niedopowiedzeń. Jedno co mnie nie przekonuje to nienaturalne dialogi, słuchając "rozmówek" postaci w głowie kołatało mi się cały czas: kto tak rozmawia?

tygrysisko5

Zakończenie mnie przytłoczyło, ale może taka niewiedza jednak lepsza? Tak się chce nimi potrząsnąć i powiedzieć: "dzieciaki, po co tak utrudniacie?", ale potem sobie uświadomiłam, że przecież w prawdziwym życiu człowiek popełnia tak absurdalne błędy, że łatwo oceniać stojąc z boku. Scen seksu trochę aż za dużo jak dla mnie. Jak dla mnie kolejnej rozłąki nie przetrwają.

ocenił(a) serial na 10
JustFurious

Moim zdaniem ostatnie sceny mówiły: teraz jestescie gotowi na rozstanie. Niby...

tygrysisko5

Niestety kontynuacji nie będzie. Jednak ja inaczej ten koniec rozumiem. Nie wiemy co się wydarzy dalej, ale myślę, że cokolwiek by się nie działo i tak będą wracać do siebie. Tylko ze sobą są prawdziwie naturalni.

tygrysisko5

gdzie zobaczę ten serial online?

tygrysisko5

serial nudny jak flaki z olejem

tygrysisko5

tylko kobieta która się szanuje nie idzie do łóżka z byle kim,a potem nie rozpacza,że facet nie angażuje się w znajomość,niby co ten serial ma uczyć innych ludzi?

ocenił(a) serial na 7
tygrysisko5

za dużo seksu za duzo wulgarności, ludzie jak beda chcieli zobaczyć seks to se pornhuba odpalą

ocenił(a) serial na 7
tygrysisko5

raczysz żartować że oceniłaś te soft porno na dychę

ocenił(a) serial na 10
Stefano_Euseubio

Uzasadniłam moją opnię. Nie będe się powtarzać.

ocenił(a) serial na 8
tygrysisko5

https://www.thewhitereview.org/fiction/at-the-clinic/

Dalsze losy Connella i Marianne opisane są w „At the clinic”.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones