Jestem świeżo po lekturze książki, serial obejrzałem wcześniej.
Po:
1.Nierealna znajomość między chłopakiem z nizin społecznych a dziewczyną z wyższych sfer. W realu takie rzeczy się nie zdarzają.
2. Nierealne schodzenie się ze sobą głównych bohaterów po kilkanaście razy w przeciągu kilku lat. Ludzie jeśi się już zejdą i wejdą ponownie do tej samej rzeki drugi raz to dzieje się tak raz góra dwa razy.
3. Nierealne wpadanie na siebie co krok i spotykanie przypadkowe. Ja rozumiem że Irlandia to mały kraj a Dublin do największych metropolii nie należy, ale bez przesady.
4. Wreszcie na sam koniec ostatnie sceny. Psychologicznie i osobowościowo to Marianne pasuje bardziej by ruszyła w tzw. "wielki świat" i opuściła Irlandie i wyjechała do Nowego Jorku a nie Connell, który jest zagubiony i ma depresje.