PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=847745}

Normalni ludzie

Normal People
7,8 25 395
ocen
7,8 10 1 25395
6,9 26
ocen krytyków
Normalni ludzie
powrót do forum serialu Normalni ludzie

Nie wiem czy wychwyciliście to, a jeżeli tak, to jak interpretujecie rozdźwięk między tymi dwoma scenami z 7 odcinka?

Początkowa część odcinka i kontekst - Paul stracił pracę i oznajmia Daisy, że nie będzie go przez całe lato ( w domyśle wraca do Sligo), bo stracił pracę i nie stać go na czynsz.
PAUL: Pewnie chciałabyś się spotykać z innymi...(?)
DAISY: Chyba tak.

Końcówka odcinka i spotkanie po jakimś czasie.
PAUL: Nie mam pojęcia, dlaczego się rozstaliśmy...(?)
DAISY: Powiedziałeś, że będziesz się spotykał z innymi...

ocenił(a) serial na 8
dariusz_pocztowski

To doskonała scena pokazująca, jak nie słuchamy drugiej strony, tylko słyszymy albo to, co chcemy albo to, czego boimy się usłyszeć. Bardziej rozmawiamy sami ze sobą, nadając wypowiedziom innych ludzi własne interpretacje, niż jesteśmy w relacji, kontakcie "tu i teraz". Tak naprawdę znaczna część serialu właśnie o tym jest.

ocenił(a) serial na 7
Agatonik

OK - psychologiczne, inteligentne wytłumaczenie i przez to do przyjęcia, ale...w taki sposób można wytłumaczyć absolutnie wszystko.
"Normalni ludzie" i to nie tylko tacy jak bohaterzy tego filmu, czyli tacy, którym niemiłosiernie zależy na sobie i którzy są szaleńczo zakochani w sobie - analizują/rozmyślają po takiej rozmowie (tej pierwszej), co się tak naprawdę stało i jak się zachowałam/zachowałem w tej sytuacji.
Trudno przyjąć, że Daisy - szaleńczo zakochana nastolatka, po wyjściu Paula, nie rozmyśla o tym, że tak naprawdę stało się tylko to, że jej ukochany stracił pracę, nie ma gdzie mieszkać, muszą się rozstać i przyszedł z nią o tym po prostu spokojnie porozmawiać, a ona go potraktowała jak potraktowała.

"Normalni ludzie" mają kaca moralnego w takim przypadku i starają się jak najszybciej wyjaśnić sytuację, tym bardziej jak za chwilę nie będą mieli do tego bezpośredniej okazji (wyjazd Paula).

ocenił(a) serial na 8
dariusz_pocztowski

Piękne, to co piszesz. Ale tak nie działają normalni ludzie, tak działają ludzie refleksyjni. A takich niestety zbyt wielu nie ma.

ocenił(a) serial na 7
Agatonik

Oczywiście, to ogólnie bezdyskusyjnie się zgadzam, że wśród miliardów ludzi, są zachowania i reakcje zupełnie sprzeczne z takimi, jakie każdy z nas uważa w danej sferze życia za normalne.

Ale trudno mi się pogodzić z tezą, że w związkach - przy ich budowaniu, gdzie dwóm osobom bardzo na sobie zależy, są sobą zauroczenie i szukają każdej okazji, żeby być ze sobą - w dużej mierze częściej góruje bezrefleksyjność niż jakaś ostrożność w zachowaniu, empatia i robienie wszystkiego, żeby pokazać drugiej osobie jak nam na niej zależy.

W tym filmie nie mówimy o jakiejś postrzelonej nastolatce, która chwali się koleżankom kolejnym podbojem, to nie jest "fast food love".
Twórcy/autorka powieści przedstawiają nam inteligentną, wrażliwą i szaleńczo zakochaną nastolatkę, ale (jak dla mnie) prowadzą akcję w taki sposób, jakby nie wiedzieli czym dla "Normalnych ludzi" naprawdę jest Miłość przez duże M.

Podsumowując - mamy film o WIELKIEJ MIŁOŚCI, ale gdy chłopak traci pracę i nie ma gdzie mieszkać, dziewczyna nawet jednym słowem nie wychodzi z jakąś propozycją pomocy i zrobienia czegokolwiek, żeby nie musieli się rozstać.
- Nie mówiąc już, że ma do tego doskonałe warunki.

Mijają lata, cały czas jest podtrzymywany wątek WIELKIEJ MIŁOŚCI - której ciągle coś "technicznie" staje na przeszkodzie.
Wtem, spełnia się zawodowe marzenie chłopaka - Nowy Jork, gdzie chce zabrać dziewczynę i mogą już być tylko dla siebie.

Dziewczyna jest strasznie dumna z chłopaka i razem wyjeżdżają...a nie, czekaj...

Dziewczyna: "Chcę zostać w Dublinie, lubię swoje życie."
Tytuł tego serialu to sarkazm - tylko tak sobie mogę to wytłumaczyć ;)

ocenił(a) serial na 8
dariusz_pocztowski

Oczywiście, że tytuł jest przewrotny. Bo w ogóle, co to znaczy "normalny"? Taki jak średnia statystyczna, taki który dostosowuje się do aktualnie panujących zasad ? Nikt z nas nie jest w pełni "normalny". Każdy jest indywidualnością i każdy ma mniejsze lub większe problemy.
Dziewczyna i chłopak przede wszystkim bali się odrzucenia, chociażby takiego: dziewczyna - zaproponuję mu mieszkanie, a on mnie wyśmieje; chłopak: poproszę ją o to, czy mogę zamieszkać, a ona zgodzi się z litości albo mi odmówi. Ponadto dziewczyna cały czas miała przekonanie, że nie zasługuje na miłość. Korzenie tego są w przemocowej rodzinie. Z tego też powodu zawiązała się z przemocowcem na jakiś czas.

ocenił(a) serial na 7
Agatonik

No, w synonimach, to jednak "przewrotny" trochę daleko leży od "sarkazmu" - nie mówiąc już, że to ja go użyłem, żeby wykpić (no właśnie "wykpić") ten tytuł ;)

Wracając... Już wcześniej napisałem, że choć to inteligentne wytłumaczenie i do przyjęcia, to minusem jest to, że w taki sposób można wytłumaczyć absolutnie wszystko.

Załóżmy, że oglądamy serial oparty na dwóch postaciach.
Jedna starsza - samotnik bez obowiązków z mnóstwem czasu, a druga postać, to młoda osoba z ubogiej rodziny itp.
Starsza jest zakochana w szermierce trenerem, a młoda adeptem i rozpoczyna się wiadomy, emocjonalny scenariusz: ciężka praca, wyrzeczenia, wzloty, upadki, kontuzje, problemy w szkole, z rodzicami, choroba trenera itp. - wiadomka.
Scenarzyści przez cały serial utrzymują nas w przekonaniu, że główni bohaterowie są gotowi zrobić wszystko, żeby "Młody" w szermierce sięgnął po mistrzostwo, a w jakimś momencie jest o krok od załapania się do kadry olimpijskiej.
Nie ma żadnej sceny sugerującej, że ktoś ma dość - wręcz przeciwnie.

Przychodzi dzień, w którym "Młody" oznajmia trenerowi, że skontaktował się z nim poważny sponsor, który gwarantuje mu kilkuletnie stypendium w najlepszej szkole szermierki na świecie i szczęśliwy proponuje trenerowi wspólny wyjazd na te kilka lat.

Trener: "Chcę zostać w Dublinie, lubię swoje życie."

Tytuł filmu: "Normalni sportowcy".

OK, "Bo w ogóle, co to znaczy "normalny"? Taki jak średnia statystyczna, taki który dostosowuje się do aktualnie panujących zasad ? Nikt z nas nie jest w pełni "normalny". Każdy jest indywidualnością."

No nie, nie przyjąłbym tego jako normalne - jeżeli scenarzyści nie przygotowaliby jakiegoś gruntu pod taki finał, to coś by mi tu zgrzytało.

ocenił(a) serial na 8
dariusz_pocztowski

Przykładasz swoje standardy "normalności" do innych ludzi. Dla jednej osoby najważniejsze jest zdobycie medalu olimpijskiego w szermierce, a dla kogoś innego ten przysłowiowy Dublin - poczucie bezpieczeństwa, rodzina która jest w tym miejscu, chłopak, przyjaciele. Obiektywnie każdy jest "normalny". Subiektywnie (czyli z naszego punktu widzenia) jeżeli dokonuje wyboru innego niż nasz, może być nazwany "nienormalnym". bo jakże to - każdy chciałby zdobyć mistrzostwo. I właśnie o to chodzi, że nie każdy.

ocenił(a) serial na 7
Agatonik

Od razu na wstępie ostatniego wpisu, żeby nie było wątpliwości o jaki mi kontekst w przytaczanym przykładzie chodzi, nakreśliłem postać jako "samotnika bez obowiązków z mnóstwem czasu".
Więc, odnoszenie się do niego w kontekście: "Dla jednej osoby najważniejsze jest zdobycie medalu olimpijskiego w szermierce, a dla kogoś innego (...) ***rodzina która jest w tym miejscu, chłopak, przyjaciele***, jest zupełnie nietrafione.

Napisałem: "Jeżeli scenarzyści nie przygotowaliby jakiegoś gruntu pod taki finał, to coś by mi tu zgrzytało."
Bohater samotnik, bez obowiązków, spotyka nagle na swojej drodze nieoszlifowany diament.
Przez lata pomimo przeciwności losu szlifuje go, szlifuje (nie, nie widzimy jego życia towarzyskiego czy rodzinnego, bo go nie ma) i dokładnie w momencie, gdy przychodzi nagroda i szansa na spełnienie największych marzeń - scenarzyści ni z gruszki ni z pietruszki fundują nam: NIE, NIE CHCĘ - ODPUSZCZAM.
Koniec filmu.

Można to skomentować Twoim uniwersalnym: "każdy jest indywidualnością" itp. i koniec tematu.
Ja do tego napisałem: "coś by mi tu zgrzytało", bo by zgrzytało.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones