Serial jest zjawiskowy w swojej prostocie. Jestem zachwycona wybitną grą aktorską głównych bohaterów. Najbardziej poruszyła mnie scena, kiedy Connell zdał sobie sprawę, że jego życie mogłoby wyglądać inaczej, a teraz nie da się już cofnąć wszystkiego. Płakałam razem z nim. Dokonujemy różnych wyborów, a życie toczy się dalej, być może pewnego dnia pożałujemy naszych decyzji, być może już ich żałujemy, ale właśnie te podejmowane decyzje pchają nas naprzód, choć jednocześnie coś lub kogoś nam odbierają. Wbrew opinii wielu osób, uważam, że zarówno Connell, jak i Marianne zachowali się dojrzale, każde z nich postanowiło zawalczyć o siebie i o swoje marzenia, bez podporządkowywania się drugiej osobie. Oboje podjęli decyzję i będą zmuszeni stawić czoła jej konsekwencjom.