Serial fajny, ale jakby niedokończony. Ostatni odcinek czwartego sezonu mógłby być równie
dobrze gdzieś w środku drugiego. Oj, ktoś chyba nie miał pomysłu.
A wątek z dzieckiem.... nie rozumiem, dlaczego scenarzysta zabronił głównym bohaterom
"kompatybilności". I nie mam pojęcia, skąd w ostatniej minucie wzięło się to dziecko. Może to
tylko mój blondynizm, jednakże nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ostatni odcinek nakręcony
został na zasadzie "macie, weźcie i odwalcie się".
Szkoda, bo serial - choć infantylny, nierealny i momentami dość głupawy - był jednak jednym z
popularniejszych w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Byłam wówczas dzieckiem i
natura losów Clarka i Lois bawiła mnie w nieco inny sposób, niż dziś, ale muszę przyznać, że
przypominając sobie tą historię naprawdę poprawiłam sobie humor. Aż do ostatniego odcinka.
PS. A tak na marginesie - przygotowałam się psychicznie na oglądanie faceta, który zakłada
majtki na legginsy, ale nikt nie uprzedził mnie w kwestii ogolonych nóg i błyszczyka na ustach.
Nie wiem, co gorsze ;)