rzysiek podejmuje poważną życiową decyzję. Informuje o wszystkim Igę, Sylwię, kolegów oraz Irenkę. Mimo perswazji i racjonalnych argumentów, trwa w swoim postanowieniu. Tymczasem Marcin i Iga wciągają Marka w sprawę Magdy Gadomskiej. Marek występuje jako pełnomocnik w sprawie o odszkodowanie za incydent, który druga strona usiłuje wbrew faktom przedstawić jako wypadek komunikacyjny. Adwokatem przeciwnej strony jest uznany prawnik i mąż Magdy. Szykuje się wieczór panieński Marty i wieczór kawalerski Tomka. Oba zaczną się zwyczajnie, ale zakończą zaskakująco zarówno dla obecnych jak i dla nieobecnych. Ale najdłużej zapamiętają je Paweł i Krzysiek.
Takiego mordobicia to jeszcze w tym serialu nie widzieliśmy. Nawet Biczyński nie był tak brutalny, a przynajmniej aż tak nam tego nie pokazali.
....proszę Forumowiczów o wybaczenie za "rzysiek" : ) w opisie, oraz: zaznaczyłam spoiler i nie napisał.... pierwszy raz zakładam wątek : ) ale to dlatego, że:
..Tego się nie da przemilczeć, po 12 odcinkach “Matysiaków na Żelaznej”.......”bitzkrieg”....brawo dla twórców: scenarzystek!!! i nareszcie solo Filipa Zylbera!!!!, brawo za cały 13 odcinek..no prawie cały...za scenę M&K równorzędną do sceny nad Wisłą - prostą i wzruszającą....za “oczy Grzegorza X”, które mi się z innymi kojarzą..... za sprawę sądową...za wieczór kawalerski, za Magdę G. Igę i Marcina i Marka – wymowne to.....ma kobita szansę zrzucić skórę węża.
Nawet Kubę da się wytrzymać : )
Wybaczam: 12 odcinków, przeszarżowanie sceny końcowej 13-go(Paweł na bruku)...codzienny ”fryz” Igi “na szczotkę do góry nogami”...ciekawe, że na wieczór panieński spięła włosy i wyglądała ślicznie, a po chałupie przy garach i Zbysiu włosy na tą szczotę nosi, “fryz” na obwarzanki Magdy G....jest jeszcze gorszy.
Brawo za samochodziki: Grzegorza X i starego-nowego/nowego-starego jaguara Młodych Kaszubów, brawo (poważnie) za konsekwentną, odważną : ) stylistykę i nie tylko stylistykę Sylwii, trzyma się kobita twardo swojego stylu: ubioru i bycia...miłość do czarno-białych pasów – rewelka.
Dzięki, że “twórcy” dali mi “asumpt” do napisania postu.
Co do "fryzu igi" ja to sie przyglądam temu nalakierowanemu tapirowi od początku , chyba ta aktorka łysieje (i nie pisze tego złośliwie) tapiruje te wlosy zeby było ich więcej a efekt jest przekomiczny jakiejś dziwnej waty cukrowej do tego te włosy są w fatalnym stanie jakby martwe bez połysku ogólnie słabo to wygląda przypomina troche Jerzego kryszaka i dodaje jej lat ,druga w kolejce jest sylwia tak spalonych włosów jak żyje nie widziałam i do tego trwała z przełomu lat 80-90 zazwyczaj ma upięte wlosy to jeszcze jakoś wyglada ale jak rozpuści to zwykłe mechate siano
Brawo za Kryszaka i mechate siano, nic + nic - .
Dziwi mnie ten fryz Igi, w "Zimnej wojnie" JK włosy ma OK, w Cannes też miała świetnie włosy uczesane.
Jeszcze bym się odcinku 13 przyczepiła kresek na dolnej powiece, tak mocnych - na "górnika dołowego", Iga często wybałusza gały na "spodki" co podkreśla komiczność kresek, gubi się ładny kolor błyszczących oczu JK.
http://diffusionph.cccommunication.biz/jpgok/Repmr/408/408998_10.jpg zobacz jak w czarnych pięknie wygląda
http://www.aavatinet.com/artiste.cfm/408998-joanna_kulig.html tu jest jej aktorskie portfolio z galerią i na wszystkich fotkach wygląda super wiec może to styliści z planu OMSNM robią jej taką krzywde
Znowu masz rację : )....często nie rozumiem stylistek...to co wyprawiają nieraz się kupy nie trzyma...Iga aż taka tępa nie jest, widać, że chce się podobać Marcinowi i dbać o siebie ale nadal błądzi? w poszukiwaniach? tzn. lepiej wyglądała w pierwszej serii?...szybciej jestem w stanie zrozumieć chwilowe zaniedbanie, rozczochranie, wynikające z braku czasu ale "wyczesanie" na coś takiego? do tego ten kolor: "studium w pomarańczu" : )
"Studium w pomarańczu" - lepiej się tego nie da określić ;) A gorzej to chyba nie może wyglądać. Gorszy to był tylko fryz jak się wybierała na ślub Asi i Adama. Na szczęście tam nie dotarła, bo to był dramat.
To prawda. Na czerwonym dywanie ładnie była uczesana, ale i na konferencji prasowej dzień później też jej fryzura wyglądała o niebo lepiej niż przez te 12 odcinków. Specjaliści z OMSNM powinni się podszkolić, by z ładnej kobiety nie robić starej zmęczonej baby. W 13 odc. się udało. Następny sezon przed nimi i trzymam kciuki, żeby to poszło w dobrą stronę.
„efekt jest przekomiczny jakiejś dziwnej waty cukrowej”
Takie samo mam skojarzenie, że to wata cukrowa. W dodatku w takim okropnym kolorze. Tragicznie to wygląda. I jeszcze ten przyklap po bokach...
Co do Sylwii, to pięknie wygląda we fryzurze w wersji „do pracy”. Te upięcia jej pasują i wyglądają po prostu ładnie, profesjonalnie. A na wieczorze panieńskim wyglądała najgorzej z całej czwórki. Aż dziwne. I nie chodzi mi tylko o fryzurę.
Fajnie wseacre, że wróciłas:))
Jak dla mnie ten sezon może nie był rewelacyjny, ale też nie aż taki beznadziejny jak Ty go odebrałaś. Kilka madrych rzeczy było pokazanych, chociażby jak radzić lub nie radzić sobie z nastolatką. Szkoda, że u Igi widzisz tylko okropne włosy, mnie akurat te włosy az tak nie przeszkadzały, po prostu lubię kaszubskie sceny i może dlatego takie drobiazgi mnie nie raża, może bardzie czepiłabym się dużych swetrów w pierwszych odcinkach.
Jeśli chodzi o ostatni odcinek to był z "przytupem" i to dużym, co prawda ja i kilka innych osób na forum snuliśmy trochę inny scenariusz tego zakończenia i nie aż tak dramatyczny, bo trzeba przyznać, że tak naprawdę nie widomo, czy Paweł przeżył, tak to wyglądało.
Oprócz końcowego dramatu i dramy Gada, było kilka fajnych, sympatycznych jak i komicznych scen.
Ogólnie zostawili widzów z kilkoma pytaniami co dalej???
" cały...za scenę M&K równorzędną do sceny nad Wisłą - prostą i wzruszającą...."
No scena fajna i wszystko super, ale Marta ma wyjść za Podhalskiego a Krzyśka chce mieć przy sobie . Jak ona to zamierza załatwić ? Krzysiek oczekuje jednego,on z Podhalskim dzielić się nie będzie . No chyba że ta scena ze szpilkami miała oznaczać że Martuś jednak puszcza w trąbę Podhalskiego razem z tą jego dorożką i Krzyśka wybiera a ja po prostu nie wyłapałem podtekstu . Tylko żeby ona na początku 9 sezonu nie zaczęła się z tego wycofywać, chociaż raczej nie ma wyboru bo wtedy to Krzysiek bierze spakowaną już przecież torbę i myk do Niemiec, a tego przecież Marta nie chce . Dodam też że Marta podjęła już raz "ostateczną decyzję " na końcu sezonu 5 więc nie wiem na ile w te jej decyzje można wierzyć .
Strasznie to pogmatwane jak dla mnie nie na mój chłopski rozum . Może mi to któraś z pań wyjaśni . :) Ogólnie to w ostatnich odcinkach Marta mnie tak irytowała że chyba już nie jestem wstanie ( przynajmniej na razie ) uwierzyć w stałość jej uczuć . Ona nie jest zła i wydaje mi się że pasowała by Krzyśkowi, nawet bym jej tą chciwość wybaczył, ale ta jej niestałość uczuć już irytuje . I ok może Krzysiek nie zawsze był ideałem, no ale hej to jest Krzysiek i ona doskonale wiedziała z kim ma do czynienia, jeśli ona za każdym razem będzie się zastanawiać czy być z Krzyśkiem czy nie kiedy on jakąś "manianę " odstawi to może niech sobie odpuści ? Dla swojego i jego .
„No chyba że ta scena ze szpilkami miała oznaczać że Martuś jednak puszcza w trąbę Podhalskiego razem z tą jego dorożką i Krzyśka wybiera a ja po prostu nie wyłapałem podtekstu .”
Tak, dokładnie to miało to oznaczać :) Marta już przeszła swoje i ja bym się raczej spodziewała, że po tym wszystkim nie będzie znowu huśtawki uczuć. Nie po takim geście w stosunku do Krzysia, nie po tym jak się dowiedziała, że z Milenką to była głównie gra. Przecież ona na te akcje ze ślubem zgadzała się dlatego, że myślała, że z Krzyśkiem koniec i chciała tak bardzo odciąć się uczuciowo i też pokazać, również samej sobie, że u niej w życiu jest super, że nie cierpi. Zresztą, ciągnęło ją do Krzysia i przychodziła do niego, czasem niby to przypadkiem, a czasem pod pretekstem. Widać było, że szuka jakiegoś punktu zaczepienia, ale oboje szli w zaparte. A że Tomek parł do przodu i Milenka robiła co mogła, by pokazać Marcie, że Krzysiek to już należy do niej, to tak wyszło z tym ślubem. Ale jak się dowiedziała o Krzysia wyjeździe i prawdy o Milence, to dało jej podstawy do myślenia, że Krzysiek to może nie jest przegrana sprawa (jak dotąd myślała) i to ostatni moment, by to wszystko zatrzymać i powiedzieć to, co do niego czuje i z kim tak naprawdę chce być. Powrotu do Tomka i dalszego grania na dwa fronty się nie spodziewam. Ja to tak widzę. Wyjaśniłam choć trochę? :)
"Tak, dokładnie to miało to oznaczać :) Marta już przeszła swoje i ja bym się raczej spodziewała, że po tym wszystkim nie będzie znowu huśtawki uczuć. Nie po takim geście w stosunku do Krzysia, nie po tym jak się dowiedziała, że z Milenką to była głównie gra."
Tak podejrzewałem że to o to mogło chodzić, ale sobie myślę myślę "Przecież to Marta, a z nią nigdy nic nie wiadomo, zupełnie jak z Krzyśkiem, może ona tak przyjaźń okazuje ? " :D No ale skoro myślimy podobnie to może taki był zamysł scenarzystek . Miejmy nadzieją że będzie tak jak piszesz . W sumie trochę chamskie byłoby gdyby po takiej akcji później się wypierała . "Nie nie ja tylko żartowałam,zostańmy przyjaciółmi " . Ale przypominam że Marta zaliczyła już podobną bardzo podobną akcję w 5 sezonie, a mimo to gdy pojawił się Tomek szybko poddała sprawę z Małeckim i poleciała do Podhalskiego spełniając najgorsze sny Krzyśka . Boje się że te wątpliwości wejdą jej w krew i Krzysiek jeszcze nie raz będzie narażony na takie huśtawki . Na przykład wtedy gdy Krzysiek nie spodoba się matce Marty . Obym się mylił .
Jeszcze dopiszę parę spostrzeżeń odnośnie odcinka o których zapomniałem . Wieczór kawalerski jak Tomek zaczął machać tymi "reformami " waląc nimi po głowie Jurkowskiego i gadać farmazony o swojej jakże pokaźnej męskości . Myślałem że spadnę z krzesła . :D I to "wtf ( że tak po nowoczesnemu zagadam ) na twarzach Radeckiego i Marcina . Potem sam miałem taki sam "wtf " na twarzy gdy Marta powiedziała że mecenasa z Ameryki seksowna bielizna " nie bierze " . :D "Uciekaj dziewczyno puki jeszcze możesz " pomyślałem . :D
Dalej ta cała panika Igi gdy Krzysiek oznajmił że wyjeżdża to była chyba ciutkę przesadzona jednak . Nie uważacie ? :D Która była tak panikuje że jej były sobie gdzieś jedzie ? Chyba "syndrom 4 dziecka " Idze jeszcze nie minął mimo wszystko . Woli mieć Krzyśka w pobliżu i wiedzieć gdzie się szlaja . Taka trochę "kwoka " która lubi mieć rodzinę w kupie nawet byłego męża . Czy to źle ? Chyba nie . Tylko trochę zabawnie to wyszło . :D
Mąż Gadomskiej nie mogę uwierzyć jak łatwo sam się pogrążył, to aż nieprawdopodobne . Spodziewałem się jakiejś epickiej walki sądowej między nim a Kaszubami . A tu co koleś się naćpał i jak ostatni debil rzucił się z łapami na dwóch adwokatów ( jednego pobił ciężko ) przy co najmniej 2 świadkach . Przecież to już można pod próbę zabójstwa podciągnąć a Kaszubowie już się postarają oj postarają żeby dostał największy możliwy wyrok . Jeśli nie pójdzie siedzieć co najmniej na kilka lat to uznam to za kpinę z wymiaru sprawiedliwości .
Mam nadzieję że Radecki się wyliżę bo co by o nim nie mówić to egzamin z męskiej przyjaźni zdał wzorowo, gdyby nie on to Kaszuba mógłby wtedy tam leżeć .
Taa, przyjaźń… Z takim maślanym spojrzeniem jakie aż za często było u niej widoczne, gdy widziała się z Krzysiem? ;) Przecież ona o Krzysiu mówi z większym uczuciem niż o Tomku. Myślę, że w tym przypadku liczy się też suma doświadczeń. Marta związała się z Tomkiem, który się wypiął jak miała problemy na lotnisku i nawet nie miała szansy sprawdzić jak będzie wyglądało wspólne życie. Następnie nie bez wątpliwości związała się z Krzysiem, a potem próbowała znowu żyć z Tomkiem, ale myślami była jednak przy Krzyśku. Co to była zresztą za próba, skoro w pewnym sensie była wymuszona, bo Krzyś spakował jej walizki? Zanim pojawiła się Milenka, to już po Marcie wiać było, że Krzyś jej wciąż krąży po głowie. Skoro teraz Marta zrezygnowała ponownie ze szpilek, to myślę, że zrobiła to świadomie, a nie był to tylko wynik strachu przed ślubem. Nie sądzę, że wykorzystała Krzyśka tylko po to, by się wymigać od ślubu z Tomkiem. Miała już jasny ogląd sytuacji: porównanie jak życie wygląda i z jednym i z drugim. I bardziej jej zależało na Krzysiu i jego bardziej się bała stracić, co pokazała wiadomość o jego wyjeździe. Poza tym, teraz to ona wie, czego się po Krzyśku spodziewać i skoro nadal tego chce i chce zrobić takie zamieszanie w swoim życiu na chwilę przed ślubem, to nie ma się co bać, że znowu zdezerteruje. Marta do tego długo dojrzewała i chyba dojrzała.
„Wieczór kawalerski jak Tomek zaczął machać tymi "reformami " waląc nimi po głowie Jurkowskiego i gadać farmazony o swojej jakże pokaźnej męskości . Myślałem że spadnę z krzesła . :D I to "wtf ( że tak po nowoczesnemu zagadam ) na twarzach Radeckiego i Marcina . Potem sam miałem taki sam "wtf " na twarzy gdy Marta powiedziała że mecenasa z Ameryki seksowna bielizna " nie bierze " . :D "Uciekaj dziewczyno puki jeszcze możesz " pomyślałem . :D”
O tak, miałam to samo ;D Jurkowski też miał ubaw. On chyba lubi jak czyjeś majty lądują mu na oczach ;)) Widzę też, że słownictwo Tomka zaraża, nowoczesność w domu i zagrodzie ;)
Mecenas nabrał w Ameryce purytańskich zachowań, stąd pewnie stwierdził, że w jego życiu będą już tylko bawełniane barchany ;) No ale jak to wcześniej powiedział Pawłowi, miał tam bardzo nieprzyjemną historię ze striptizerkami, więc to chyba wynik traumy. Tylko czekać aż w kolejnym sezonie będzie jakiś podwójny desant z „juesej”. ;))
„Dalej ta cała panika Igi gdy Krzysiek oznajmił że wyjeżdża to była chyba ciutkę przesadzona jednak”
No to w takim razie Sylwii też :) Ja tam myślę, że wybuch Igi był w dużej mierze podyktowany jej podminowaniem w sprawie Gadomskiej i poranną rozmową na ten temat z Marcinem. Dała tu upust nagromadzonym wcześniej emocjom. W końcu mogła pokrzyczeć, wcześniej musiała trzymać nerwy na wodzy. Ale na pewno się przejęła tym wyjazdem. Przede wszystkim myślała pewnie o dziewczynkach, które czeka rozstanie z ojcem. I o tym, że w krótkim czasie następuje kolejna zmiana (zwłaszcza od pojawienia się Gadomskiej), która wytrąca z równowagi jej poukładane już życie.
„Mąż Gadomskiej nie mogę uwierzyć jak łatwo sam się pogrążył, to aż nieprawdopodobne . Spodziewałem się jakiejś epickiej walki sądowej między nim a Kaszubami . A tu co koleś się naćpał i jak ostatni debil rzucił się z łapami na dwóch adwokatów”
Jak ktoś jest napruty, to z logiką ciężko. Wspomniał o tym już Marek, że błyskotliwością to facet na rozprawie nie grzeszył. Żadnej epickiej walki nie będzie trzeba. Mają go w garści. Szkoda tylko, że Paweł musiał zaliczyć krawężnik. Aż byłam zdziwiona, że Radecki tak umiał przyłożyć przeciwnikowi. Do tej pory to widzieliśmy tylko brak refleksu, gdy Adam czy Igor mu przyłożyli. Tu było ostro, ale działał.
„Dzięki, że “twórcy” dali mi “asumpt” do napisania postu.”
O tak, dzięki, że twórcy dali Ci asumpt do napisania tego postu :))) Bardzo się cieszę :))) Szkoda, że dopiero po 13 odcinkach, ale te 12 poprzednich to jednak głównie była mielizna. Dobrze, że na koniec pokazali na co ich stać.
Tą literówką przy streszczeniu się nie przejmuj :) Ja np. raz założyłam temat i wkleiłam streszczenie do innego odcinka niż powinnam. To są dopiero zdolności ;))
Tak, Iga wreszcie wyglądała ślicznie i świeżo. W tych błękitach, w tym makijażu ust, w tej fryzurze. Ja proszę o więcej czegoś takiego :) Co oni z niej robili przez te 12 odcinków, to się w głowie nie mieści. Mówisz, że szczota do góry nogami? Chyba nawet drapak… Ten kolor koszmarny, ten przedziałek na środku głowy jak dla podstarzałej rusałki też okropny... Już wolałam perukę z 7 sezonu. Iga zawsze lepiej wygląda z przedziałkiem po boku. Ale jak widać po tym odcinku, da się pokazać ją ładnie. Jeśli się chce :)
"O tak, dzięki, że twórcy dali Ci asumpt do napisania tego postu :))) Bardzo się cieszę :))) Szkoda, że dopiero po 13 odcinkach, ale te 12 poprzednich to jednak głównie była mielizna. Dobrze, że na koniec pokazali na co ich stać. "
I tu właśnie jest ten cały problem tego serialu . :( Przez 12 odcinków mielizna tragedia, płacz i zgrzytanie zębów bohaterowie tracą zdolność logicznego myślenia, a w ostatnim nagle robią to co powinni byli zrobić już dawno lub zmieniają się pod wpływem jakichś zupełnie niespodziewanych zdarzeń . No fajnie że chociaż w ostatnim odcinku odzyskują trzeźwość myślenia, ale dlaczego mamy na to czekać 12 odcinków ? W tym sezonie to już była przesada Marta i jej gierki z Tomkiem, Trójkącik Aśki,Sylwii i Pawła a na deser ta cała Milena i kolejne tragedie . A gdzie tu miejsce na komedie ? Nawet Krzysiek dla mnie nie ratował sytuacji bo miał głównie interakcje z wkurzającą Mileną albo z Martą która stała się wkurzająca przez to jej udawanie miłości do Tomka . Nie wiem jak was ale mnie to strasznie irytowało .
Aż się boję myśleć co scenarzystki mogą wymyślić w 9 sezonie .
„No fajnie że chociaż w ostatnim odcinku odzyskują trzeźwość myślenia, ale dlaczego mamy na to czekać 12 odcinków ?”
No właśnie, dlaczego? Też zadaję sobie to pytanie. Nie mnie na to odpowiadać. Niech to jakoś przemyślą i wdrożą system naprawczy, bo następny taki sezon to może być wiekiem od trumny, tylko że niektórzy nie dobrną do finału i zamkną je wcześniej.
Pewne wątki tak niemiłosiernie wymęczone, że strach wspominać, żeby przy tym nie usnąć. Ten sezon był po prostu strasznie nudny i bez ikry. Ciągnięcie na siłę wątków Asi i Pawła oraz Sylwii i Mariusza było tak męczące, że nawet ziewać mi się nie chciało. Obie panie reprezentowały postawę: „i chciałabym i boję się” i to było ledwo strawne. Ponad połowę sezonu Sylwia zrywała z Mariuszem, potem jej dali bezsensowną przykrywkę, że Mariusz to gnom, by na koniec wspomnieć, że nie ma się raczej co bać, skoro go wpuszczają do kokpitu. Brawo… Co za emocje…:/ Oczywiście, wraz z Mariuszem słuch zaginął też po Lenie, która jest w wiecznej ciąży. Ale co się musieliśmy na to wszystko napatrzeć, to nasze…
Drugie pół sezonu Asia odkrywała jak bardzo nie wychodzi jej z Pawłem i zdaje się, że będzie to się jeszcze chwilę ciągnąć. To już jest dla mnie dużo bardziej interesujące, ale co z tego, skoro przez większość sezonu Asia i tak robiła za przystawkę. W dodatku jakiś taki rwany był jej wątek, pojawiał się i nagle znikał. Co zrobiło się interesująco, to go ucinali i pojawiał się bez logiki dopiero w kolejnym odcinku, przez co tracił na aktualności i emocjach.
Spaprany potencjał sprawy Heli i Wiktorii/Julki. Aż się prosiło pociągnąć sprawę. Najpierw pokazują, że dziewczyna bojowo nastawiona, wkurzona, że ktoś się pod nią podszywa, a potem sprawa spada jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To po co pokazywali, że ona taka wojownicza skoro nic z mamą profesor nie zrobiły w sprawie kradzieży zdjęć? Można by było na tym przykładzie pokazać widzom zagrożenia z tego płynące, a tu finito. Tu jedyną kulminacją było to, że Hela musiała się tłumaczyć, że oszukała Kamila, a o wykorzystaniu Julki nikt się nie napomknął. I zero nawet pogadanki z Helą o tym, że jest na takie coś paragraf, co by i widzowie mogli się dowiedzieć. Nie rozumiem tego.
Mnie akurat na ten czworokąt Marta-Tomek-Krzyś-Milena patrzyło się dobrze, bo wnosił trochę komedii w te nudy Sylwii. Dla mnie to było jakieś wytchnienie i powód do uśmiechu. Poza tym, to jest jednak wątek komediowy, bo cała czwórka „niepoważna”. Taki właśnie bardziej do śmiechu niż do łez, więc nie oceniam ich miarą pozostałych bohaterów, na których bym się złościła, że robią takie głupoty. Jak dla mnie, wątek Marty i Krzysia był akurat prowadzony bardzo logicznie przez cały sezon i jedyny, który zakończył się optymistycznie :)
Podsumowanie pantoflarza Marcina, założył krawat, który nie pasuje do koszuli, zamiast wybrać inny. Jadwiga mu bredziła ze ma zmienić koszulę.
Bójka naciągana, nie odwraca sie plecami do przeciwnika.
Milena to pasożyt, dobrze ze sie Krzysiek z nia rozstał, ale z deszczu pod rynne czyli wystarczylo ze Marta rozłożyla nogi
Wieczór kawalerski to spotkanie lowelasów Aśki, a panieński to klub seniora.
W kolejnym sez Aśka i Sylwia beda pielęgnowały Radeckiego, raczej tej postaci nie uśmiercą/ nie zrobia warzywa, on nie będzie umiał sie zdecydować. Jadwiga wścibska bedzie sie wtrącać gdzie popadnie. Serial zmierza do końca
Nawet nie wiem co napisać po tym finale. Suma moich krótkich przemyśleń.
Trudno jest mi już czuć sympatię do Marty, już naprawdę mam dość jej niedojrzałego podejścia do życia, a tu jeszcze zaszła ewentualna zdrada. Trochę głupio, że scenarzystki pokazują Martę i Krzyśka jako parę której powinno się kibicować skoro jedno z nich tak bardzo rani swojego partnera.
Uwielbiam to jak twórcy sięgają po historie bohaterów i tworzą niezwykle zabawne i autoironiczne sceny. Rozmowa Asi z chłopakami i w ogóle rozmowy chłopaków rozbawiły mnie do łez. Wieczór panieński też bardzo spoko, dialogi sensowne. Sylwia ciągle się dowiaduje ciekawych nowości z życia naszych bohaterów, a i widz może powspominać.
Plus za obecność Marka. Zawsze fajnie popatrzeć na jego sceny z Igą, a tu jeszcze doszedł Zbyszko. Cud, miód.
Marcin ,,zakumplował'' się teraz z nagle nawróconym Kubą, tak czułam że jego animozja nie będzie wieczna. Iga i Sylwia też jak dwie psiapsióły. Dziwię się, że Krzysiek przeżył natarcie dwóch Małeckich. ;)
Cała sprawa Magdy, tak jak się spodziewałam to wątek o przemocy w stylu Biczyńskiego, ale ostrzejsza wersja. Grzegorz jest bardzo przerażającą postacią, bardzo dobrze zagrany, ale dziwi mnie, że w przeciwieństwie do Biczyńskiego w ogóle się nie kryje ze swoim zachowaniem. Non stop ją szarpie na środku ulicy i nic sobie z tego nie robi? I to jeszcze przed sądem? Czy on na tej kokainie jest cały czas ...
Muszę przyznać, że ostatnia scena serio mnie zszokowała i pokazanie Radeckiego w takim stanie było bardzo odważne. Obraz był mega sugestywny. Gdy przyszła Asia to aż żołądek mi się ścisnął bo tak poczułam co ona czuje. Przez cały sezon narzekałam, że mało Radeckiego a okazuje się, że to on dostał po tyłku w finale. Podejrzewam jednak, że ten cały wypadek jest po prostu łatwym środkiem scenarzystek do nawrócenia Radeckiego i odkrycia przez niego innych wartości życiowych co jest sporą drogą na skróty. Spodziewałam się innego rozwiązania.
Generalnie sezon na 3+. Nie było źle, ale nie zdarzyło się nic co by zapadło mi wybitnie w pamięci.
" Trudno jest mi już czuć sympatię do Marty, już naprawdę mam dość jej niedojrzałego podejścia do życia, a tu jeszcze zaszła ewentualna zdrada. Trochę głupio, że scenarzystki pokazują Martę i Krzyśka jako parę której powinno się kibicować skoro jedno z nich tak bardzo rani swojego partnera. "
Wiesz nie to żebym zdrady popierał, ale lepiej przed ślubem niż po chyba . Zresztą czy naprawdę liczyłaś na to że ten ślub z Tomkiem dojdzie do skutku ? Ja nie miałem wątpliwości że to nie ma szans powodzenia . Marta sobie pogrywała z Krzyśkiem kosztem Tomka, ale jak się okazało że Krzysiek ma dość zabawy w ciuciubabkę i chcę sobie szukać szczęścia u europejskich kobiet trzeba było działać . . :D Co do braku zaufania do Marty to mam to samo . Nie wiem czy na miejscu Krzyśka bym jej te cyrki tak łatwo odpuścił . Ale Krzysiek zakochany wariat to może i tak być .
Przed czy po to dla mnie akurat bez różnicy. Oczywiście, że wiedziałam jak to się potoczy. Już nawet od zerwania Marty i Krzyśka, co nie zmienia faktu, że Marta jako postać mnie zawiodła na całej linii. Jeżeli scenarzystki przedstawią sytuację : szczęśliwi zakochani i ten trzeci który pójdzie w odstawkę i jego uczucia nie będą uwzględnione w narracji to trochę słabo. Marta zasłuży na niezłe baty od Tomka.
"że Marta jako postać mnie zawiodła na całej linii. Jeżeli scenarzystki przedstawią sytuację : szczęśliwi zakochani i ten trzeci który pójdzie w odstawkę i jego uczucia nie będą uwzględnione w narracji to trochę słabo. Marta zasłuży na niezłe baty od Tomka."
A jak mieliby to przedstawić ? Ten "trzeci " zawsze "idzie w odstawkę " tak samo jak poszedł w odstawkę Adam w przypadku Aśki czy Aśka w przypadku Marcina . No chyba że Marta poślubi Tomka pod wpływem wyrzutów sumienia ( co uważam za absurd ) a z Krzyśkiem będzie się migdalić po kątach . No ale nie Małecki na taki układ nie pójdzie nie będzie z Podhalskim dzielił się swoją kobietą . Więc jak ty chcesz uwzględnić uczucia Tomka w tej sytuacji ? Nie da się zadowolić wszystkich w układzie gdzie jest jedna kobieta i dwóch facetów . Zresztą jakoś nie podejrzewam ( sorry jeśli kogoś urażę ) Tomka o jakąś wielką miłość do Marty . No po prostu tego nie widzę . Wydaje mi się że on po powrocie z "JUESEJA " stwierdził że taki świetny prawnik jak on powinien w końcu rozejrzeć się za kobietą przeca ktoś musi dzieci rodzić i obiady gotować . No to uderzył do dawnej dziewczyny powiedział kilka gładkich słówek i już . Był tak zadufany w sobie że nawet "geniusz " nie zauważył co się w koło niego dzieje bo jakim zagrożeniem dla niego jest taki 'menel Małecki " pffi . Sorry tak go zawsze odbierałem jako irytującego zakochanego w sobie kiepskiego adwokata z kompleksem wyższości . No nic na to nie poradzę i to już nawet nie chodzi o akcję z wyśmiewaniem się z Krzyśka ale i o wcześniejsze jego popisy .
Tomek jak na razie w moim odczuciu bardzo dba o Martę i jest naprawdę bardzo dobrym partnerem. Nie mi oceniać jego poziom miłości do niej szczerze mówiąc. Oceniając to co widziałam w tym sezonie: jak na razie z anielską cierpliwością znosi jej humory, więc musi tam być coś szczerego i prawdziwego. Nawet ten kompromis to było w 100% pójście na plan Marty.
Mówiąc o uwzględnieniu uczuć Tomka mam na myśli nadanie mu przez twórców własnej ,,sprawczości'' a nie o zadowalaniu każdej postaci z trójkąta. Może nie powinnam oczekiwać tego od polskiego serialu obyczajowego, ale nie byłoby to tak banalne jak to, co prawdopodobnie nam zaserwują. Podkreślam ,,prawdopodobnie'' bo nie chcę oceniać póki nie zobaczę co faktycznie zrobią z Tomkiem. Nie widzisz sposobu na uwzględnienie Tomka? Jest bardzo prosty- dać mu własną narrację. Dotychczas Tomek był zawsze wykorzystywany do ,,odbicia'' innych postaci (jeżeli rozumiesz o co mi chodzi, zresztą taka jest rola postaci trzecioplanowych, więc nigdy się nie czepiałam) a w tej sytuacji mogą mu dać własny wątek, własny głos. Zamiast go uciszasz i zepchać w otchłań serialowej rzeczywistości, mogą pokazać Tomka, który przepracowywuje to co się wydarzyło. To nie jest trudne, scenarzystom musi się tylko chcieć i znaleźć dla Tomka czas antenowy. Na przykładzie Adama- został dosłownie usunięty z ekranu, a przecież można było pokazać dzięki niemu jak człowiek radzi sobie po takim rozstaniu. Pokazać jak sobie powoli odbudowywuje życie i poczucie własnej wartości zamiast wrzucić go do jednej sceny i poinformować o tym jednym zdaniem. To mógłby być ciekawy, życiowy wątek.
Podsumowując mój wywód: nie chcę , aby Marta która narobiła masę głupstw i błędów została potraktowana ulgowo i nagrodzona fajnym facetem jakim jest Krzysiek za mataczenie, a uczucia Tomka zostaną zamiecione pod dywan i spłycone tylko do ewentualnego gniewu, bo nie jest wystarczająco ważnym bohaterem. Ten serial zawsze (aż czasami zanadto) jest moralizatorski, więc jestem ciekawa co czeka Martę i czy napiszą to dobrze. ;)
" Nawet ten kompromis to było w 100% pójście na plan Marty.
Mówiąc o uwzględnieniu uczuć Tomka mam na myśli nadanie mu przez twórców własnej ,,sprawczości'' a nie o zadowalaniu każdej postaci z trójkąta. Może nie powinnam oczekiwać tego od polskiego serialu obyczajowego, ale nie byłoby to tak banalne jak to, co prawdopodobnie nam zaserwują. Podkreślam ,,prawdopodobnie'' bo nie chcę oceniać póki nie zobaczę co faktycznie zrobią z Tomkiem"
Dla mnie Tomek zawsze był co najwyżej drugoplanową postacią a może nawet i trzecioplanową ostatnio przez 2 sezony wcale go nie było i serial się kręcił więc dla mnie to mało prawdopodobne że dadzą mu coś "przepracować " choć zawsze mogę się mylić .
Co do Marty nie chciałbym żeby to było tak że Krzysiek przyjmie ją z otwartymi rękoma po tym wszystkim, chciałbym żeby mu udowodniła że dla niej jest coś wart nie jest tylko "przejściówką " . No ale niestety wszystko wskazuje na to że jednak będzie powtórka z sezonu 5 . A może jednak nie ? Niby pocałunku nie było więc nie wiemy jak Krzysiek zareaguje na te wywody . Może powie "sprawdzam " jak to było z Mileną ? No ale Mileny nie kochał a w Marcie nadal jest zabujany . A miłość jest ślepa .
„Iga i Sylwia też jak dwie psiapsióły.”
Z zadziwieniem stwierdzam, że praktycznie wcale mnie to w tym odcinku nie drażniło. Zwłaszcza na wieczorze panieńskim.
„Dziwię się, że Krzysiek przeżył natarcie dwóch Małeckich. ;)”
Krzyś był tak zdeterminowany, że jedynie Marta mogła coś zdziałać ;)
„Grzegorz jest bardzo przerażającą postacią, bardzo dobrze zagrany, ale dziwi mnie, że w przeciwieństwie do Biczyńskiego w ogóle się nie kryje ze swoim zachowaniem. Non stop ją szarpie na środku ulicy i nic sobie z tego nie robi? I to jeszcze przed sądem? Czy on na tej kokainie jest cały czas ...”
No, jak to uzależniony. Raczej przerw dla sprawdzenia charakteru sobie nie robi. Albo może głównie na głodzie robi się tak agresywny. Ale ten tekst do Marka, że nie może przejść obojętnie nad krzywdą kobiety, to jednak świadczy, że to nie tylko narkoman, ale po prostu pi.eprzony psychopata. Włosy na głowie dęba stają jak się to słyszy - może dlatego on jest łysy... A chłop sam jak dąb, to i siły ma sporo. Marcin i Paweł w starciu z nim od razu zalali się krwią. Aż dziw bierze, że ta Magda nie trafiła wcześniej do szpitala z poważnymi złamaniami i ktoś się tym nie zainteresował. Trzeba przyznać, że mocny temat i mocno pokazany.
Bardzo podobał mi się ten odcinek. Energia w sam raz na finał :) I w sam raz jak stare dobre OMSNM :) Co prawda, spodziewałam się czego innego, ale… Tzn. oczekiwałam jakichś rozstrzygnięć czy dalszych szczegółów sprawy wariografu, a sprawa została przemilczana zupełnie. No cóż… Sieci zarzucono, widzowie zaciekawieni, więc liczę na rozwinięcie w następnym sezonie. Obym się znowu nie przeliczyła ;) Ale tak ogólnie to bardzo zgrabnie wszystko pokazane w tym odcinku. Był rytm, były nerwy, były emocje różnorakie i dobrze się to wszystko oglądało :)
Podobały mi się oba wieczory, ten w damskim i ten w męskim gronie. Tak „szampańskie”, że stanowiły wspaniały prognostyk dla tego niedoszłego małżeństwa ;) Kuba robiący za tłum (i dzięki któremu nastąpił powrót do wspomnień z przeszłości) – kiedy on został zaproszony? Przed czy po obdukcji Magdy? Marcin to umie okazać wdzięczność ;)) Fantastyczne były wspominki 2 sezonu w wykonaniu pań. Proszę o więcej :) A to określenia "Gad, Gadzina" to na bank ściągnięte od widzów ;))
Krzysiek mnie ubawił nauką niemieckiego, wybaczeniem biskupów itd. Od razu też miałam przeskok myślowy do Krzystiana z 5 sezonu i tego jak wtedy niczym Hitlerek wykrzykiwał pod drzwiami Marty ;) Jego przyjaźń z Wojtkiem i Jacuniem musiała być podkreślona - bez tego by się nie liczyło. Wspaniała była też scena Igi i Marka (i Zbyszka).
Wreszcie nastąpiło spodziewane przełamanie się Marty, która ponownie w ofierze składa szpilki. To chyba sugestywniejsze niż słowne deklaracje, a mimo to, Krzyś ostrożny. I dobrze. On sporo ostatnio przeszedł i sprawy zaszły za daleko, by tak od razu przyjął Martę. Idealnie by było, gdyby porozmawiali szczerze i zdecydowali, że chcą do siebie wrócić, ale bez takiej szybkiej zmiany lokalu przez Martę, jaką zrobiła w finale poprzedniego sezonu. Krzyś powinien jednak na ten miesiąc pojechać do Niemiec - ma chyba podpisany kontrakt, prawda? Ale jak nawet nie wyjedzie, to szybkie przeniesienie gratów Marty do Krzysia nie powinno mieć miejsca. Marta w każdym razie musi gdzieś zamieszkać jak już rozmówi się z Tomkiem i mam dla niej opcję - skoro Milenka zapadła się pod ziemię, to Kamil Jurkowski zapewne potrzebuje nowego współlokatora ;) Dla Marty jak znalazł ;)) No, to by było komiczne jakby nastąpiła taka nieoczekiwana zmiana miejsc ;)) No dobra, to żart, bo to by było jednak wyjątkowo brutalne zarówno dla Krzysia jak i dla Marty, gdyby zajęła niegdysiejszy pokój Milenki. Ale nie trzeba szukać dalej, Martę pewnie przygarnie p.Irenka w ramach pomocy „uciekającej pannie młodej”. Będą tam sobie mieszkać niczym przyjaciółki i dopiero po powrocie Krzysia lub po prostu powoli zaczną to na nowo wszystko z Krzysiem układać. Taka moja idealna wizja, a będzie jak będzie :) A biedny Tomek powinien jednak poszukać kobiety, która ma taki światopogląd jak on, bo z Martą by się zamęczyli nawzajem.
Asia w formie na wieczorze kawalerskim, choć gdyby Paweł ugryzł się w język i nie zadał jej publicznie tego pytania o rozwód, to nie padłyby te gorzkie słowa Asi. Wspaniały znaleźli moment na takie deklaracje ;) Przynajmniej wiem, że Asia ma już naprawdę dość. Choć po ostatniej scenie można domniemywać, że i tak zajmie się Pawłem. Tak samo jak nią zajął się Adam po 5 serii. Wtedy też padły słowa sugerujące rozstanie, ale nawet czysta ludzka przyzwoitość nakazuje, żeby w takiej sytuacji nie odcinać się. No, jestem zaciekawiona, ale mam nadzieję, że jednak ostatecznie wyjdzie z tej rzeki, w którą nie chciała wchodzić. Za długo w niej tkwiła i za dużo już zrozumiała, żeby się cofać. Nie wiem, co musiałby Paweł zrobić, żebym uwierzyła w jego uczucia w stosunku do niej. Oni się rozjeżdżają w wizjach życia i jeśli do tej pory się nie dogadali i nie doszli do kompromisu, to trudno oczekiwać, że się coś zmieni. Dla mnie Paweł rano nie wyglądał na cierpiącego na porzucenie. Stan mieszkania też nie pokazuje jakoby Radecki wyczekiwał niecierpliwie powrotu Asi. Jeśli on dopiero po 2 tygodniach decyduje się na poważną rozmowę z Asią (wiedząc, że się wyprowadziła i go unika) i nie robi przy tym żadnych deklaracji, by przekonać ją do powrotu, to ja nie widzę, żeby tam była perspektywa wspólnej przyszłości. On się za mało stara, mimo że wie w czym rzecz. A może właśnie dlatego. Natomiast świetny humor to mu dopisuje tylko z Sylwią.
Mąż Gadomskiej dostanie to, na co zasłużył. Mam nadzieję, że wejście do lokalu Asi jest monitorowane, a ta jego agresja w połączeniu z tym, co robił żonie, będzie tylko kropką nad i do wydalenia go z zawodu. Nie wierzę też, że nie był na kokainie, więc będzie siedział jak nic. Dwóch mecenasów poszkodowanych, a trzeci biegnie z odsieczą. Nie mówiąc już o tym, że świadkiem tego wszystkiego jest lekarz, biegły sądowy. Grzesiu ma przerąbane. I słusznie.
Cieszę się, że nie pokazują, że Igi nic Magda nie rusza. Jest rozdrażniona, ale wie, co jest ważniejsze w tej sytuacji. To by było dziwne i niewiarygodne, gdyby nie okazywała, że ją to dotyka. Na obydwu wieczorkach mieliśmy zresztą powiedziane wprost, że dla wszystkich sprawa tej pomocy jest dziwna przez wzgląd na Igę. A Marcin rano zachowywał się tak, jakby to Iga go irytowała w całej tej sprawie. I mnie się to właśnie nie podoba. Rozumiem, że krzywdzenie Magdy przez męża było w tej chwili ważniejsze niż fochy Igi, ale po historiach z 2 sezonu wypadałoby być chociaż trochę milszym dla żony w momencie, kiedy tak się zaangażował w sprawy tej akurat konkretnej byłej kochanki. Tak dla równowagi. A on wyglądał jakby tylko jedno było mu w głowie: Gadomska. Widać to też przy rozmowie o wyjeździe Krzysia. Nie dziwi mnie sama chęć pomocy Magdzie, ale już jednoczesny chłód w stosunku do Igi to już tak. I zastępcza rozmowa pt. „Dzieje krawatu”, kiedy pada z ust Igi nazwisko Gadomskiej.
Zirytował mnie tym Kaszuba na wstępie. Minęły dwa tygodnie od ostatniego odcinka. Czy mam rozumieć, że on cały ten czas był taki nachmurzony z powodu kłopotów Magdy i jednocześnie unikał rozmowy z Igą na ten temat? (Tak jak Magda unikała kontaktu z nim - co powiedział ojcu). Wie, że Igę to drażni, ale gdy pyta czy ją to tak bardzo dotyka, to mówi to w taki dziwny sposób jakby był tym zniecierpliwiony. Zresztą, pytanie o „dotykanie” było retoryczne, bo dobrze wiedział, że Iga nie odmówi pomocy krzywdzonej kobiecie skoro nie tylko osobiście zawsze ją to ruszało, ale też teraz prowadzi taką fundację. Moim zdaniem, Marcin nie popisał się w tej rozmowie. I czy oni przez cały ten czas byli dla siebie tacy „czuli”? Ona wciąż najeżona z wiadomego powodu, ale garnie się do niego, a on jakiś zdystansowany. I nie wiem czy mam rozumieć, że przez dwa tygodnie Marcin nie umiał stonować jej emocji czy też Iga, mimo uspokajania Marcina, nadal się czepia? Hmm… Tylko to trochę dziwne, bo przecież sama chce pomóc i się od tego nie odcina. Wypytuje o sprawę, ale Marcin średnio rozmowny. A może Iga się denerwuje, bo widzi, że on za bardzo emocjonalnie się w to wkręcił? Chyba nie bez przyczyny powiedziała o tym, żeby nie wymagał od niej, żeby Gadomską polubiła. I jakoś w tym wszystkim zapomniał wcześniej napomknąć, że w tym akurat dniu chce namierzyć i spotkać się z Magdą. Więc przy okazji wyszło, że dbałość o koszulę i krawat może być nieprzypadkowa. Niestety, tak można interpretować tę scenę.
No, ale nie mogę powiedzieć, by dalej były jakieś dwuznaczności. W żadnej ze scen z Magdą tego nie było. Był profesjonalizm. I bardzo dobrze, że w domu powiedział Magdzie, że Iga maczała w tym wszystkim palce.
Ogólnie trochę nie podoba mi się to, co pokazali między Igą i Marcinem w tym odcinku, a podpięcie pod to sprawy wariografu z poprzedniego, nieco niepokoi w kontekście tego, co może z tego wyniknąć w 9 sezonie. Ja nie bardzo widziałam wspaniałego męża w tych dwóch odcinkach.
Już po. . . Wątek Magdy mocny, ale w sumie fajnie, że panowie i Jadwiga jej pomogli. Sama absolutnie nie dałaby rady. Mężulek dał się podejść jak dziecko. Teraz pora na rozwód i zmianę fryzury ;)
Krzysiu ma głupie pomysły. To bardzo miłe, że nie tylko Sylwia i przyjaciele, ale i Iga chciała go zatrzymać. W tym momencie nawet jej darcie mi nie przeszkadzało. A propos pożegnań Krzysztofa zdecydowanie zabrakło mi rozmowy z Oliwią. Zresztą z obiema dziewczynkami. Uważam też, że właśnie chociażby przez wzgląd na córki nie powinien mówić, iż "nic go tu nie trzyma". Za to "wszystkie jesteście takie same" wyszło super. :)
Co do niego i Marty, to nie wiem czy wystarczy "rozłożenie nóg". Nie wiemy jak to się skończy, liczy się przecież to, co usłyszał, a scena zdejmowania szpilek i stawania się od Krzysia znowu niższą i tak fajna :D Tylko Tomka trochę szkoda.
Jadwiga na panieńskim Marty wyglądająca chyba lepiej niż na własnym ślubie, to przynajmniej powód, żeby się uśmiechnąć. Sylwię też poproszę częściej w rozpuszczonych włosach i sukience. :)
Poziom rozmów na kawalerskim Tomka dla mnie pozostawiał dużo do życzenia. Byłam lekko zdziwiona, iż nawet kreowany na wielką klasę Marcin (który Asię skrzywdził chyba najbardziej) dał się panom wciągnąć w takie głupie gadki. Na szczęście Aśka przedstawiając się Kubie zgasiła ich wszystkich. Tę "potyczkę" zdecydowanie wygrała.
No i końcówka. Paweł. . . Dramat! Choć to pewnie głupie, jednak na moment serducho stanęło. Poczułam chyba to samo, co Asia. Nie uśmiercą Radeckiego, nie wierzę w to. Tym razem Joanna jest na miejscu, jest obok. Po ciuchu liczę na to, że cała ta akcja jest właśnie po to, żeby Zarzycka zrozumiała, że tu oto mijający się ze śmiercią mecenas Paweł Radecki jest mężczyzną jej życia. Wiem jakie to naiwne, ale sam fakt, iż Paweł całej tej gadki nie wytrzymał i zwyczajnie wyszedł, oraz wcześniej pytanie Aśki kiedy wróci o czymś jednak świadczy.
Co do mecenasa Grzegorza jakiegoś tam, ufam że nie tylko straci prawo do wykonywania zawodu, ale również posiedzi kilka ładnych lat. Magda też na tym skorzysta.
Liczę, że wątek Madzi będzie kontynuowany. Może zastąpi Radeckiego w kancelarii? Po jego powrocie dostanie zapewne bilet w jedną stronę (czyli do Krakowa), ale do tego czasu zapewne na dobre uwolni się od szanownego mężulka tyrana. Swoją drogą pan Koszucki już drugi raz zagrał osobę uzależnioną. Pierwszy raz był w Na dobre i na złe. :) Liczę, że Grzegorz trafi do więzienia. Nie tylko za znęcanie się nad żoną, ale także za pobicie Pawła. Asia na pewno ma tam monitoring, poza tym byli świadkowie. Autentycznie mi Magdy szkoda. I uważam, że na takie piekło sobie nie zasłużyła. Mimo że wiele złego w życiu zrobiła. Pomoc ze strony całej rodziny Kaszubów (no prawie) jak najbardziej na plus. Zaskoczyło mnie, że wyszło to tak naturalnie.
Tomka faktycznie szkoda. Tak pomyślałam czy może nie połączą go przypadkiem z Gadomską? Wiem, że to dziwne, ale skoro Marcin był z byłą Podhalskiego to w drugą stroną też przejdzie. :)
Mnie zrobiło się bardzo żal Asi, która musiała wysłuchać tej wymiany zdań (jak dzieci w przedszkolu, które tłumaczą się kto komu i dlaczego zabrał zabawkę). Jednak Aśka potrafiła z tego wybrnąć - nie tylko przedstawiła się Kubie, ale też powiedziała trochę od siebie, otworzyła się. Cóż, oko za oko. Powinna jeszcze każdemu dać z liścia. No poza doktorkiem, który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Chociaż za chwilę okazało się coś zupełnie innego - jego obecność może uratować Pawła. Niezła huśtawka była w tym odcinku.
Końcówka straszna. Okropnie to wyglądało. I nie wiadomo czego się spodziewać. Niby Radecki powinien przeżyć, ale jakieś ziarenko niepewności jednak jest. Mnie też ten wypadek skojarzył się trochę z atakiem wyrostka i niedorzecznymi pretensjami Pawła, bo rozumiem, że do tego pijesz pisząc o Asi, która teraz jest (aż za blisko). Jej reakcja i wcześniejsze żale też dużo powiedziały. Nie padła żadna deklaracja rozstania, Aśka tylko powiedziała co jej leży na wątrobie. Nie dodała tylko, że powodem jej ,,gonienia za mgłą, wejścia do tej rzeki i marnowania czasu" była miłość. Bez niej już dawno by się z tego związku wymiksowała.
Podczas tego wieczoru kawalerskiego zrozumiałam dlaczego Paweł nie chciał go w restauracji Asi. Tej obecnej Asi, która już nie owija w bawełnę. ;) Pytanie Radeckiego o to kiedy Asia wróci do domu świadczy tylko o tym, że on ma absolutną pewność, iż taki moment nastąpi. Pozostaje tylko kwestia terminu. Zresztą z tego co zrozumiałam to Asia się nie wyprowadziła, tylko przez jakiś czas pomieszkuje u ojca, Paweł natomiast spokojnie czeka sobie na jej powrót dopytując kiedy on nastąpi. Czyli pozostają w kontakcie i nadal są razem. Wypadek mecenasa zapewne pomoże im się dogadać, bo gdyby do niego nie doszło to następnego dnia Paweł znowu przyszedłby i pytał ,,kiedy zamierzasz wrócić do domu?".
Tak na koniec, oczywiście podobała mi się scena Marty i Krzyśka, ale nie wiem czy Małecki powinien jej ufać. Ta kobieta jest tak nieogarnięta, że nie zdziwiłabym się gdyby znowu wycięła jakis numer.
Też jak najbardziej jestem za kontynuacją wątku Magdy. Z tym zastąpieniem Pawła, to dobre. Hah Kaszuba w jednej kancelarii z Madzią i Sylwią. Chętnie to zobaczę :D
Do Krakowa może niekoniecznie, bo już nigdy nie wróci. . . ;) Pocieszenia się nawzajem z Podhalskim też można by spróbować. Ciekawe jakby to wyglądało. Może mogliby pomyśleć o otwarciu własnej kancelarii. Pytanie tylko czy urazy Tomka i Magdy nie będą zbyt duże. .
W tym odc pomoc faktycznie wyszła naturalnie. Ania i Robert też wypadli bardzo przekonująco. Ten lęk u jednego i wściekłość u drugiego.
Z tym "byciem obok" oczywiście, że piłam do wyrostka. Chłopaki w ogóle zaczęli gadać o Asi, jak o jakiejś rzeczy, a to jest człowiek z uczuciami tak samo jak oni. Sprzedając po liściu dla całej trójki pewnie faktycznie by sobie ulżyła, ale to widać nie jej poziom. Bardzo dobrze, że Asia już nie owija w bawełnę. Czas żeby wszyscy się do tego zaczęli przyzwyczajać. Paweł może jeszcze to doceni. Ona go kocha i końcowa scena była na to najlepszym dowodem.
Nie dopuszczam myśli, że Radecki nie przeżyje. Obecność Kuby na pewno będzie mieć znaczenie. Możliwie czeka nas jego hospitalizacja, może utrata pamięci. Chociaż to by było powielenie. Marcin pewnie będzie czuł się winny, o Magdzie nie wspominając. Sylwia do SPA nie jedzie zapewne nie tylko po to, żeby nadrabiać w kancelarii, ale też zmieniać Asię przy Pawła łóżku. . . Na co, mam nadzieję Zarzycka nie pozwoli zbyt często ;) No i znów ktoś będzie musiał zająć się Zbyszkiem :D
Co do Marty, muszę się absolutnie zgodzić. Krzysiek powinien zachować dystans. Piątek jest kompletnie nieprzewidywalna.
Dokładnie o to mi chodziło z tym Krakowem. :) Myślę, że gdy raz na zawsze Madzia pozbędzie się męża (raczej nie ma opcji by się wywinął) to trochę już nie będzie sensu jej trzymać. Chciałabym się mylić oczywiście, ale taki scenariusz jest prawdopodobny. Natomiast gdyby wykorzystać mój genialny pomysł wzajemnego pocieszania się z Podhalskim to sytuacja obojga wyglądałaby inaczej. Marta zejdzie się z Krzysiem, więc teoretycznie Tomek też już potrzebny nie będzie. A tak zrobiliby dwie pieczenie na jednym ogniu. ;)
Odnośnie tego Krakowa to właśnie mi się przypomniało jak Zarzycki chciał tam Pawła zesłać. Biedak w końcu sam tam wylądował. :D
Asia być może dopiero teraz, widząc Pawła w kałuży krwi, zdała sobie sprawę, że naprawdę go kocha. Przynajmniej tak ta ostatnia scena wyglądała. Z tego wypadku zapewne wyniknie coś dobrego. Może Paweł w końcu przejrzy na oczy i zobaczy co jest w życiu najważniejsze, a on był na najlepszej drodze by to stracić? Chociaż mam nadzieję, że tak całkiem mu się w głowie nie poprzestawia. ;) I że nie zafundują mu amnezji na cały sezon.
To, że Magda i Marcin będą czuli się winni to jest pewne. I raczej wszyscy zaangażują się w pomoc Asi przy Pawle. Zastanawia mnie czy on się z Gadomską znają. No bo tak, Marcin, Tomek i Magda (Laura chyba też) znali się ze studiów, a przynajmniej kojarzyli, Paweł i Marcin też znali się ze studiów, ale Tomek Pawła nie znał. Ciekawe czy Radecki Gadomską pamięta.
Asia też kiedyś będzie musiała odpocząć, więc Sylwia jako przyjaciółka się przyda, ale tak ogólnie to za często takiej potrzeby pewnie nie będzie. Nie mówię tu o jakiejś zazdrości czy czymś takim, ale o samej Asi, która już raczej nie pozwoli żeby Paweł pomyślał, że jej przy nim nie było, bo była i to najbliżej jak się dało.
Twój pomysł z Magdą i Tomkiem faktycznie mógłby wypalić. Ja tam nie mam nic przeciwko, żeby oboje w serialu zostali. Osobiście wydaje mi się, że lepiej wymyślać jakieś nowe wątki postaciom, które już znamy, niż ciągle angażować nowych. Chociaż kogoś z Pawła rodziny bym chętnie poznała ;)
He, no widzisz, Wiktor jak wylądował w Krakowie, tak przepadł. Może teraz ktoś z Zarzyckich się pojawi, co by wesprzeć Asię. . .
Dokładnie, ponoć nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Oby Asia z Pawłem naprawdę się w końcu odnaleźli. Nawet jeśli zafundują Radeckiemu amnezję, to raczej nie na cały sezon. Ufam przy tym, iż nie straci swojego charakterku ;)
Czy Paweł Magdę zna, ciężko teraz odgadnąć. To by mogło być nawet ciekawe. Takie spotkanie po latach. . Tylko niech się przypadkiem nie okaże, że z nim też spała :D
Pewnie, że Asia będzie chciała być blisko. Paweł myślę, też tym razem będzie wiedział, iż tak było. W dwóch ostatnich odcinkach pokazali, iż uczucia tej dwójki wcale nie tak do końca "przeminęły z wiatrem", a ta końcówka po prostu musi być jakimś punktem zwrotnym. Nie chciałabym jednak, żeby przypadkiem pierwszy odc dziewiątego sezonu zaczął się od np. "dwa miesiące później". . .
Sylwia niech tam sobie będzie obok wsparciem najlepiej, dla obojga. Tylko mając przy tym jakieś własne życie. Nawet z Kubą, jak już nie chce dawać szansy Igorowi. Można też w ogóle wymyślić jej jakiś inny wątek, niż miłosny.
Ja również wolę by rozwijano obecne postacie i przywracano te dawne, niż co chwila wprowadzano nowe.
Bardzo liczę na to, że nie tylko Sylwia będzie wsparciem dla Asi. Chociaż pomijając, że Zarzycki jest ojcem to przede wszystkim jest takim szefem, który obojętnie obok nieszczęścia swojego pracownika nie przejdzie. A już zwłaszcza teraz gdy wypadkowi uległ jego ,,zięć".
Moim naiwnym zdaniem oni naprawdę mają jeszcze szansę na szczęśliwe zakończenie. Po coś nam pokazali te trzy ostatnie odcinki. Szczególnie finałowe sceny... Mam nadzieję, że pójdą tą drogą dalej.
Paweł i Magda? Hmm. Może to jakieś wyjaśnienie jego słabości do zajętych blondynek? Takie przeciwieństwo wolnej brunetki? :D
Tak teraz pomyślałam, że przecież chciałyśmy punktu zwrotnego w relacji Asi i Pawła, więc nasze życzenia zostały spełnione. ;)
Przyznam, że pokładałam duże nadzieje w wątku zawodowym Sylwii. A jedyne co dostałam to 3-letnią aplikację adwokacką w niecały rok i dwie sprawy sądowe. Szkoda, że cały jej wątek kręci się wokół ,,adoratorów". Przez to jej postać staje się coraz bardziej niestrawna. Sorry, ale miss świata nie jest żeby na jej widok każdy facet padał na kolana, a niestety tak jest przedstawiana.
Ja właśnie też bardzo bym chciała, żeby Zarzyccy się pojawili. Okazja, że tak powiem jest stuprocentowa. . .
"Przeciwieństwo wolnej brunetki" :D dobre :D no no wszystko możliwe, ale oby nie.
To prawda. Chciałyśmy punktu zwrotnego u Pawła i Asi i go dostałyśmy. Oby jeszcze efekty były takie, na jakie liczymy. ;)
Co do Sylwii, też właśnie chętnie zobaczę coś innego niż tylko miłosne rozterki. W sądzie samodzielnie zdecydowanie za mało nam jej pokazali. Mogliby wymyślić jakiegoś trudnego klienta, albo np. wciągniecie w jakieś problemy, a nie tylko doktorek/Igor/Mariusz i jeszcze Paweł na dokładkę.
Skoro dali nasz ,,punkt zwrotny" to może i resztę życzeń nam spełnią. ;) Oby, bo bardzo liczę na happy end. Niech chociaż jedna para, której kibicuję doczeka się szczęścia.
W ogóle ostatnio mało nam pokazują sądu i kancelarii. Kiedyś było więcej prawa ogólnie pisząc. Rozpraw, rozmów, adwokatów w sumie też było więcej. :) Teraz to już wszystko się zmieniło...
Oby właśnie tak! . To by była moja pierwsza serialowa para, która się spełniła. :D
To prawda. Wiele się pozmieniało. Wcale nie na lepsze. Jest nie tylko mniej "prawniczo", ale również mniej komediowo. Nawet w kwestii najlepszej postaci, Krzysztofa. Robi się po prostu telenowelowo.
No i po ptakach. Wielkie nadzieje, a skończyło się jak zwykle. Czy żadna para, której kibicuję nie może być szczęśliwa? Nie rozumiem tylko po kiego grzyba pokazali nam taką, a nie inną końcówkę? Po co to było? Żeby jeszcze nas zatrzymać i potrzymać w niepewności? Jestem zła, tak po ludzku. Jak można było pozbyć się aktorki, która budowała serial od początku? Jak można było skończyć jej wątek w taki sposób? Przez tyle odcinków scenarzystki co chwilę dowalały Asi, a na pożegnanie zamiast chwili szczęścia dostała mało kulturalną wymianę zdań jej byłych. Nie ogarniam tego. I nie wyobrażam sobie serialu bez Zarzyckiej. No ale wielka miłość S&P najważniejsza, więc po co Aśka... No szkoda.
Łączę się w "bólu". . . To jest jakaś kpina!
Zrezygnować z całego potencjału Asi bez wcześniejszego wykorzystania go? Serio? Dokładnie. Po co to wszystko z Pawłem? Z Sylwią? Żeby jeszcze to wszystko okazało się jakimś kiepskim żartem. Jeśli naprawdę myślą, że postać Zarzyckiej nic dla nikogo nie znaczyła, to mogą się zdziwić. Biorąc pod uwagę potraktowanie jej postaci w ostatnim odc wychodzi jakiś istnie czarny humor.
Nie wiem czy mi to wystarczy, by zerwać z "miłością" do Krzycha, ale jeśli Asia zniknie, a Paweł wówczas zwiąże się z Sylwią, to raczej nie zaniecham pożegnać się z produkcją.
Szkoda wielka. A może faktycznie "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść".? Ehh. .
Ja też się jeszcze łudzę, że to jakiś żart, ale nadzieja to raczej złudna. Naprawdę nie wiem po co to wszystko było... Przecież pisząc ten ostatni odcinek, scenarzystki już dobrze wiedziały jaki mają plan na kolejne odcinki i na pewno zdawały sobie sprawę, że miejsca dla Asi tam nie ma... Wygląda na celowe zagranie ze strony produkcji serialu. Pozbywają się aktorki, ale mamią widzów jakąś nadzieją, że może jednak coś. Słabe to!