Ewana, J.E. Jonesa, Haydena, Neesona, McDarmida i ostateczny pojedynek?
Właściwie wszystko od parkinsonowskich ujęć po CGI, niedbały scenariusz czy ścieżkę dźwiękową pozbawioną esencji Williamsa przez jakieś 70-80% czasu zahacza tu o poziom co najwyżej fanowskiej produkcji skleconej przez amatorów. Mogłoby się wydawać, że Disney włoży trochę więcej serca w całe przedsięwzięcie, mając na uwadze ich obietnice, że Kenobi sprezentuje nam klimat iście kinowy!