Ten serial ma tyle wad, że ciężko wybrać od czego zacząć. Ale do tego gwiezdne wojny od disneya już nas przyzwyczaiły. Najpierw w kinie a teraz na disney+
Z ważniejszych wad/problemów tak na gorąco:
1. Ten serial psuje spójność starej sagi. Spotkanie Vadera i Kenobiego na gwieździe śmierci jest przedstawione jako pierwsze od ich pojedynku jeszcze zanim Anakin stał się Vaderem. Biorąc pod uwagę jak często stykali się tylko w tym serialu to Vader zamiast dziwić się, że Kenobi jeszcze żyje i jest w pobliżu powinien go przywitać słowami "o kur... znowu ty?"
Podobnie ma się sprawa z Leią i Kenobim. Z wiadomości którą dla niego nagrała na początku Nowej Nadziei jasno wynika, że o nim słyszała, ale nigdy go nie spotkała (co zresztą logiczne bo wychowała się w pałacu a on żył w jakiejś pustelni na pustyni). A tymczasem tutaj się okazało, że przeżywali wspólne przygody i się zaprzyjaźnili. Czy jej nagranie nie powinno wołać "Obi, jest sprawa, znowu cie potrzebuję, wbijaj mi pomóc jak za starych dobrych czasów. Pozdro"? I w jakim świetle ją z filmów stawia ten serial? Przyjaciel który ratował jej życie po wielokroć zginął a gdy Luke rozpaczał ona sobie leciała i miała wyj*bane.
To nawet nie wszystkie problemy na tym polu, bo z takich oczywistszych imerialni inkwizytorzy wiedzieli nie tylko, że kenobi żyje, ale też, że jest powiązany z rodem Organów co czyni z tych drugich zdrajców imperium. Już pomijam, że Reeva wie o Luku i Lei.
2. Obi Kenobi jest bohaterem tytułowym, ale nie głównym. Już pomijam, że Leia gra rolę równie ważną (w dodatku na każdym kroku jest od niego sprytniejsza bo disney nie potrafi przedstawić bohaterki jako fajnej inaczej niż pokazując dla kontrastu męskich bohaterów jako niekompetentnych idiotów).
Kenobi to serial o Reevie. On w nim jest głównie w tytule. A szkoda. Bo to powinien być jego serial. Nie jest tajemnicą, że Disney chciał dać Reevie własny serial i chcieli ją wypromować w Kenobim. Ale źle się do tego zabrali. Gdyby zrobili fajny serial a w nim ona odegrała rolę na tyle małą by nie przysłonić Bena, ale na tyle dużą by dać się widzom poznać to pewnie skończyłoby się tak, że ludzie by się nią zainteresowali i żałowali, że nie zdążyli poznać jej lepiej. I wtedy serial byłby odpowiedzią na potrzeby widzów. Tymczasem Reevy wszędzie jest pełno, nie robi najlepszego wrażenia. Jest okrutna, głośna (darcie ryja na ludzi czasem może budzić lęk, ale zwykle najbardziej pamiętne są czarne charaktery które nie muszą nadrabiać podniesionym głosem i groźną miną ani bezsensowną przemocą by budzić respekt) i irytująca (a irytuje nie tylko widzów, ale też pozostałych inkwizytorów).
I teraz kiedy ludzie mieli okazję poznać ją bardziej niż mogli chcieć bo nie była fajna Disney chce wciskać im na siłę osobny serial o niej...
3. Poważnym problemem od samego początku disney Star Wars jest brak planu działania. Skończyło się tak, że nakręcili Ep.9 (w tle stale poprawiając scenariusz) a potem musieli krecić niemal cały film od nowa z nowym czarnym charakterem (zakładając, że można Palpetina nazwać "nowym") i robiąc z Rey jego wnuczkę (o tym kim ostatecznie jest Rey podjęto decyzję kilka miesięcy przed premierą filmu po tym jak na ostatnią chwilę wciśnięto do filmu Palpetina). Ten problem przewija się też w całym Disney SW. Nakręcili Mandalorianina, serial który powstał w miejsce filmu o Bobie Fecie. A potem nakręcili Bobę Feta - tym samym mieli dwa seriale o kimś kto technicznie jest mandaloriańskim łowcy nagród:| W dodatku oba toczyły się na tatooine (boba niemal wyłącznie) a potem nakręcili Kenobiego. Serial który akurat powinien toczyć się na tatooine i który z wszystkich trzech toczy się tam najmniej:|
4. Ten serial wygląda po prostu tanio. Co przy budżecie 25 milionów za odcinek nie powinno mieć miejsca. Ktoś powie, że to nie jest jakiś ogromny budżet? Może nie. Ale znakomite wszystko wszędzie na raz też taki miało. I wyglądało tak dobrze, że zawstydziło dr strangea i multiversum szaleństwa podejmując podobną tematykę. Pojedynki Vadera i Kenobiego lepiej wyglądają w amatorskich filmikach na YT niż tu. Najlepszym przykładem niekompetencji w realizacji scen które mogły być ciekawe a wyszły wręcz komicznie jest porwanie Lei. Jej porywacze muszą nieporadnie człapać bo inaczej by ją dogonili w 2 sekundy i ich pościg wygląda żałośnie. Celowo potykają się i przewracają, wbiegają ryjami w drzewa jakby to było looney tunes a nie Star Wars.
5. Poważnym problemem jest scenariusz tak słaby, że jego autorzy powinni się wstydzic. Inkwizytorzy przybywają na Tatooine (co samo w sobie jest głupie) i rzucają tekstami typu "wiemy, że na tej planecie jest Jedi, wydajcie nam go albo zginiecie" podobnie jest gdy Kenobi szuka Lei. ląduje na jakiejś planecie i zagaduje pierwszą napotkaną kobietę "gdzieś na tej planecie jest porwane przez kogoś dziecko którego szukam, może mnie pani do niego pokierować?" Ludzie którzy napisali ten serial są zbyt tępi by pojąć skalę PLANETY. Wyobrażacie sobie by ktoś na Ziemi wybrał losowo kontynent, na nim kraj, potem prowincję i wreszcie miasto i poleciał tam z tekstem "gdzieś na tej planecie jest moje dziecko które zaginęło, masz mi je znaleźć albo cię zabiję"?
5. Trochę powiązane z marnością z scenariusza jest to jak fatalnie napisane są postacie. Reeva to potwór który w życiu pewnie zabił wiele niewinnych osób dla samej frajdy z zabijania i tego, ze rajcowało ją gnębienie słabszych. W pierwszym odcinku groziła, że zamorduje niewinną rodzinę (Owena chyba) i odrąbała rękę niewinnej kobiety dla zabawy. A potem w ostatnim odcinku nie zabija jednej bezbronnej ofiary bo sumienie nagle się w niej budzi i nagle wszystko wybaczone i już jest dobra. Rozumiem co twórcy chcieli tu osiągnąć (redemption arc to nic nowego, z bardziej znanych choćby Jamie Lanister w grze o tron), ale beznadziejnie się do tego zabrali. Przedstawili ją jako przesadnie okrutną a potem jej przemiana była przesadnie nagła i z niczego przez co jest strasznie płytka.
O tym jak potraktowano Obiego już pisałem. Zrobiono z niego niekompetentnego idiotę. Daje Lei uciec ze swojej opieki. A później zwraca się do niej po imiemu w towarzystwie potencjalnie szukających jej imperialnych szturmowców. Takie błędy się zdarzają. Ale Obi powinien być mądrym jedi a nie tępym ciulem. A tak go przedstawiono. To rezolutna Leia musiała prowadzić rozmowy z żołnierzami wroga za niego:|
Innym przykładem niekompetencji w pisaniu bohatera jest Leia. Którą na siłę próbuje się przedstawić jako nienaturalnie mądrą i sprytną jak na jej wiek. Ale jednocześnie dodaje się scenę w której ucieka od Obiego choć on ją chroni i uratował ją z rąk niebezpiecznych (choć niezbyt bystrych i kompetenenych) porywaczy. Albo scenę w której publicznie mówi o nim jako o jedi i nakłania do pokazania mocy choć nie tylko oboje są poszukiwani to jeszcze Jedi ogólnie są celem pościgu na galaktyczną skalę i muszą się kryć za wszelką cenę. Ale co moźe najgorsze osoba która napisała scenariusz tego serialu obejrzała OT, zobaczyła, że Leia jest pyskata, odważna, zadziorna, rezolutna i uznała, że w takim razie w serialu też taka musi być. Leia w filmach jest dorosłą kobietą. Leia tu to 10letnie dziecko. Czy tak trudno pojąć, że ludzie jak dorosną troszkę różnią się od siebie jako dzieci? Młody Anakin nie force chokował innych dzieci w przedszkolu. A jednak mała Leia zachowuje się podobnie do dużej Lei, tylko to co u dużej Lei było fajne u małej Lei jest irytujące i psuje obraz tej postaci. To nie jest tak, że Disney nie mógł przedstawić Lei jako dziecka. Jasne, że mógł. Ale czy nie byłoby o wiele lepiej przestawić jej drogę od naiwnego dziecka do twardej i odważnej młodej kobiety? Bohaterowie którzy się nie zmieniają są zwykle nudni. Jasne, że są chlubne wyjątki jak np. One Punch Man. Ale o wiele lepiej wypadają na ekranie (czy na kartkach powieści) bohaterowie którzy w trakcie swoich przygód rozwijają sie. Przykładem niech będzie Sarah Connor z terminatora. Której znaczna część uroku w dwójce (gdzie jest twarda niczym diament) wynika z tego, że wiemy jak zaczynała - jako zagubiona, bezradna, prosta dziewczyna którą przerastało kelnerowanie w małej knajpce. Albo Mulan (oczywiście animowana, bo niedawna aktorska popełnia podobny błąd jak Leia tu i startuje ze zbyt wysokiego poziomu przez co do finału nie ma jak się rozwinąć) która zaczyna jako zwykła dziewczyna chcąca znaleźć męża i żyć w spokoju, ale rusza na wojnę by chronić ojca i po drodze staje się wojowniczką. Im większy dystans pokonałaby Leia od dzeciństwa po swoją dorosłą wersję - im bardziej skromna, nieśmiała, płaczliwa, tchórzliwa byłaby jako dziecko tym większe wrażenie robiłaby jej przemiana z brzydkiego kaczątka w pięknego, ale i silnego łabędzia.
Ja jestem zwykłym przeciętnym kolesiem z Polski. I potrafię to zrozumieć. Większość ludzi potrafi jak mniemam. Disney powinien zatrudnić ludzi bystrzejszych niż ja, z talentem w pisaniu. A zatrudnił ludzi których najprostsze sprawy intelektualnie przerosły.
Ten serial nie był konieczny. Ale mógł być dobry. Można było nakręcić coś fajnego o codzienności Kenobiego z domieszką małego Luka. Obi mógł czuwać nad jego bezpieczeństwem od czasu do czasu zabić jakiegoś potwora, albo pomóc komuś w potrzebie. To on mógł bratać się z ludźmi pustyni a Boba Fett powinien szukać przygód na innych planetach. Ale zrobiono odwrotnie bo jak już mówiłem ludzie tworzący dla Disneya nie potrafią zaplanować paru tytułów wspólnie tworzących większą całość. Tak było z sequelami, tak jest teraz przy trzech serialach. 3 fazy Marvela to ponad 20 filmów łączących gdzieś tyluż bohaterów. I układały się w spójną całość bardzo udanie. Jal widać planowanie nawet na tak ogromną skalę jest możliwe. Ale na tak małą skalę jaką to musiał zrobić disney (najpierw jedna trylogia a teraz parę seriali krótkich) jest nie tylko możliwe, ale i wręcz łatwe. Ale nawet tego nie potrafili...
Cóż, mogę się po tym co napisałeś podpisać z czystym sumieniem. Wymieniłeś chyba całe zło tego serialu. Jedyna uwaga co do Lei - to nie problem w tym, że była wygadana i inteligentna, bo zdarzają się takie dzieci. Problem w tym, że zachowywała się jak dorosły i to nieomylny dorosły, nawet nadzwyczaj inteligentne dziecko tak się nie zachowuje. Niech by była i pyskata, ale powinna popełniać jakieś błędy i uczyć się czegoś - tutaj pełna zgoda. A ona zachowuje się dojrzalej niż dorosła Leia z OT. Na dodatek zatrudniono 8 letnią aktorkę do roli dziesięciolatki, co jeszcze pogłębiało ten efekt.
Mogę jedynie dodać, że to nie tak, że Disney tworzy wyłącznie złe rzeczy w SW i tylko OT jest dobra. Dla mnie Rogue One to jest TOP3 SW po ESB i NH. Jeśli chodzi o seriale to w animacjach CW i Rebels mamy fenomenalnie napisane wątki. 4 ostatnie odcinki CW to majstersztyk i jak ktoś pomija animacje "bo są dla dzieci" to niech obejrzy przynajmniej te 4 odcinki. Spotkania Vadera z Ashoką i Kenobiego z Maulem w Rebels niosą taki ładunek emocjonalny jakiego na próżno szukać we wszystkich serialach aktorskich. Notabene drugi pojedynek Vadera z Obim to właśnie kalka z pojedynku Ashoki z Vaderem. O właśnie, to jedna rzecz o której nie pisałeś - serial Kenobi pełen jest takich zrzynek z poprzednich produkcji. Drugi przykład to infiltracja bazy Imperium zerżnięta z gry. I nie, nie są to "nawiązania", to są nędzne tanie kopie które wypadają dużo gorzej niż oryginały.
Niestety Disney po wsadzeniu odmłodzonego Luka do ostatniego odcinka Mando znalazł Złotego Graala i będzie nam go serwował do zarzygania. Okazuje się, że wystarczy wstawić do produkcji najbardziej znane mordy i fanom niepotrzebny jest jakikolwiek scenariusz. Wystarczy, że zobaczą Luka, Vadera, Kenobiego, Ashokę czy Qui-Gona i dostają orgazmu i oceniają 10/10