Przecież ten serial jest sam w sobie żenująco słaby. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć w dwóch ostatnich odcinkach abym zmienił o nim zdanie. Takich smętów i zmarnowania potencjału się nie spodziewałem. Sęk w tym, że Reeva nie jest ani najlepszą ani najgorszą częścią tego bałaganu a mam wrażenie, że wielu próbuje wszystko co złe zrzucić na tę postać/aktorkę.
Jest tu tyle grzechów realizacyjnych i scenariuszowych, których spodziewałbym się po niszowym serialu, a nie po czymś związanym z marką SW. Ilość niezamierzonych wybuchów śmiechu zażenowania to najlepsza laurka dla (nie)kompetencji realizatorów.
Jak można z jednej strony zrobić coś tak dobrego jak Mandalorianin a potem wypuścić takiego kasztana?
Nie no, z tytułem posta sie nie zgadzam. Reeva jako postać, nawet nie aktorka, (mimo że najlepiej też nie gra) jest problemem, i to jednym z tych największych.
Dlatego że decyzja o wykreowaniu jej, poświęceniu ogromu czasu na ekranie i zrobieniu z niej postaci pierwszoplanowej, jest ogromną częścią zarówno słabego scenariusza, jak i zmarnowanego potencjału tego serialu. Wykreowana na siłę, kosztem starych ulubieńców fanów, słaba głowna postać, kradnąca większość czasu, żeby robić groźne miny. Czasu który można by poświęcić Kenobiemu czy Vaderowi, o których zresztą miał być ten serial. Dla mnie to wygląda jak dosyć duży problem.
Mnie nie podoba się sposób przedstawienia, jeżeli nie całkowite zmarginalizowanie Luke'a. Tylko w jednej scenie, jak Obi obserwuje Larsów, widzimy dzieciaka jakby bawił się jakimś WII czy Playstation Muve :) I ta mina Obiego jakby chciał powiedzieć "spoko, on nie chce zostać farmerem tylko pilotem, wszystko będzie dobrze".
Myślę że skończy się na tym, że na koniec Obi ponownie będzie chciał dać mu model i tym razem wujo się zgodzi. Niestety, o ile w Last Jedi popsuto starego Luke'a to tutaj podobnie zrobiono z młodym. Podobno Mark Hamill chciał żeby zagrał go Jacob Tremblay, który jest jednym z najlepszych aktorów dziecięcych, ale ten zdążył już urosnąć.
Za to wielkie dzięki że nie zepsuto Lei ostatnio podobną sympatię wzbudzała chyba tylko Arya w pierwszym sezonie GoT. Vader też spoko, mimo że jego kwestie ograniczają się do sztampowych monologów.
Luke miał swoje przygody w starej trylogii. Wg mnie to dobrze ze nie dorabiają mu historii związanych z Obi Wanem przed epizodem IV a padli na pomysł żeby oprzeć historie na drugim z bliźniąt. Akurat tutaj pomysł w dziesiątkę i aktorka grająca Leie jest bardzo urocza i charyzmatyczna… No ale oczywiście wszystko wokół to jakaś komedia.