Jak obejrzałem pierwszy odcinek pomyślałem - ok. Szału nie ma ale jest całkiem całkiem. Drugi z kolei to takie dno że szkoda gadać. Ale piąty to na prawdę konkret, gwiezdne wojny w stylu pierwszych trzech części, które po latach bardzo doceniam. Trzymam kciuki żeby szło dalej w tym kierunku, chiciaż nie wiem co bardziej epickiego mogłoby być niż w tym piątym. Szkoda że z Obi wana zrobili takiego ramola, absurd! Taki master jak on po latach nawet by wymiatał, pomyślcie sobie jakie predyspozycje ma 50cio letni komandos...