Ostatni odcinek zaserwował finał na jaki nie zasłużył żaden fan Gwiezdnych Wojen. Określane mianem ''starcia stulecia'' rewanż to rzucanie kamieniami w ciemnościach i wymachiwanie kolorowymi mieczami. Człowiek liczył na porządne starcie mocy, pojedynek gry słów, szermierczą potyczkę bijącą Zemstę Sithów. O wątku Revy, która przeżyła nie wiadomo w jaki sposób to szkoda w ogóle cokolwiek mówić. Jej wątek w tym odcinku jest tak bezsensowny, że niepotrzebnie zabiera czas antenowy. Ostatnia minuta serialu zadowalająca i przywołująca nostalgię, właściwie na to człowiek czekał 6 odcinków. Twórcy otwierają się na drugi sezon. Co będzie dalej? Wydaje się niemal pewne, że sami tego nie wiedzą.
Zgoda. Cały serial był słaby. Kupa nielogiczności. Aż szkoda klawiatury, żeby je wszystkie wymieniać, ale w absolutnie każdym odcinku był festiwal głupot, błędów, kiepskiego CGI, fatalnie nakręconych scen.
Ostatnie cameo z dupy, jak już użyli takiej postaci, to mogli jej użyć z sensem, chociażby przy walce z Vaderem...
Ogólnie jak Mandalorianin mi się mega podoba, tak Obi-Wan mnie ogromnie zawiódł. Cieszył tylko Evan McGregor, jedyny pozytyw całości.
Na dodatek pojedynek wygrywa ten kto pierwszy odpala miecz, rzecz niespotykana w SW.
Na dodatek to Ty chyba masz słabą pamięć. W "Powrocie Jedi" Luke przecież także odpalił swój miecz przed Vaderem. Nie ujadajcie już tak nad serialem, jak nad prequelami się kiedyś ludzie znęcali. A po latach jednak przyszła na ogół refleksja, że nie są one tak do końca złe, a zwłaszcza kiedy porówna się je do kupy jaką przyniosły sequele.
"Luke przecież także odpalił swój miecz przed Vaderem" - i przegral. Gdyby nie Vader, Luke bylby smazonym miesem.
Nie mów za mnie. Mam inny punkt widzenia niż wy malkontenci.
Nie wiem kto to starcie miał określać mianem pojedynku stulecia, bo nie słyszałem. A co miecze według ciebie miały być czarno-białe, jak nie kolorowe? Nie rozśmieszaj mnie buchahaha. My chyba oglądaliśmy inne filmy kolego. Większość pojedynków SW toczyła się właśnie w ciemnościach. To najlepszy klimat do takich scen. Przykłady? Jaskinia na Dagobah, Bespin, Druga Gwiazda Śmierci. A co wolałbyś aby toczyły się w pełnym słońcu? Może, jak na westernach ??? Rzucania kamieniami może wcześniej nie było, ale Vader świetnie to samo stosował w Imperium Kontratakuje w pojedynku z Lukiem na Bespin tylko tak leciały skrzynki i sprzęty wyrwane ze ściany itp. Liczyłeś na porządne starcie mocy, czyli co? Grę słów? Weź przestań... Gdzie w SW podczas pojedynków rywale urządzali sobie pogaduszki? Jakoś nie pamiętam. Jeśli to nie była dla Ciebie dość dobra szermiercza potyczka, to nakręć proszę swoją lepszą wersję. Zaangażuj do tego Sylwię Gruchałę, a chętnie to zobaczę ;). A Reva przeżyła tak samo, jak Wielki Inkwizytor. To faktycznie też jest dla mnie trochę problematyczne, bo przebicia mieczem świetlnym Qui-Gon Jinn nie przetrwał i chyba mało kto mógł. Reva za młodu jednak przeżyła cios Anakina w świątyni Jedi, więc może miała jakąś specjalną cechę w mocy, aby się regenerować lub coś podobnego. No ale taka koncepcja została przyjęta przez twórców i trudno , bo trzeba ją zaakceptować. Jak ktoś nie chce i za bardzo go to razi, to niech nie ogląda. Ogólnie wątek Revy też nie był dla mnie taki słaby. Pokazano w nim człowieka zagubionego, pochłoniętego ideą zemsty, która może nim kierować dając motyw i siłę do przetrwania, a jednocześnie prowadząc na ścieżkę zła, z której oczywiście zawsze można zawrócić i uratować się. Zresztą motyw nawrócenia i jego przesłanie w SW jest jasne. Patrz Vader. Ogólnie Ep. VI dał mi większość z tego co oczekiwałem. Praktycznie cały jest ukłonem w stronę starych fanów. Motyw pościgu niszczyciela gwiezdnego za uciekającym statkiem (Imperium kontr.), prom Lambda start i lądowanie oraz wyjście z niego Vadera, jak w Powrocie. Konsultacje z Imperatorem i jego gadka w podobnym tonie jak w Imperium i Powrocie. Doznane obrażenia w trakcie walki przez Vadera (uszkodzenie hełmu) tak jak w Rebeliantach od ciosu Ashoki. Końcówka bardzo nostalgiczna z poznaniem Luka przez Bena i przekazaniem prezentu (T-16 skyhopper), którym on później bawi się jeszcze po latach w Nowej Nadziei. Kabura po blasterze dla Lei, która już od młodego też była na swój sposób wojowniczką i pokazanie jej bliskiej relacji z Obi-Wanem, co później widać w Nowej Nadziei, kiedy widzimy nagranie z R2-D2. Ogólnie motyw pojedynku i jego zakończenie dobrze oddaje istotę tego, że Vader w tym starciu mimo, że potężny to mentalnie nadal był uczniem, a nie mistrzem, więc kiedy po latach się spotykają na Gwieździe Śmierci ich dialog nie dziwi.
Ogólnie to wiele jest smaczków, które mi się podobały, ale nie mam już teraz czasu, aby o tym pisać. A zwłaszcza bawić się w wytykanie wad, które jak każdy obraz ten serial miał także. No i co? Nie będę się teraz nad tym wypłakiwał. Ogólny obraz całości serialu dla mnie jest dobry. Każdy może mieć swój punkt widzenia. Nie lubię tylko rzeszy malkontentów, którzy wiecznie narzekają na to i owo oraz szukają dziury w całym. Nigdy się wszystkim przecież nie dogodzi.
Pozdrawiam.
Ja spokojnie mogę wymienić ci rzeczy z SW od Disneya które uważam za bardzo dobre, a nawet fenomenalne. Ten serial to niestety guano w którym nic kupy się nie trzyma. Nie lubię rzeszy fanboyów którym wystarczy pokazać coś co już widzieli, żeby zaczęli sikać ze szczęścia. Nie ważne, że nie ma sensu i nic nie wnosi.
"No ale taka koncepcja została przyjęta przez twórców i trudno , bo trzeba ją zaakceptować. " - nie rozumiem takiego podejścia. Jak można tak usilnie próbować nie zwracać uwagi na rzeczy, które się nie podobają, byleby tylko nie zburzyły one wyidealizowanego obrazu serialu? Na siłę próbujesz sam siebie przekonać, że jest lepiej niż w rzeczywistości. Upraszczając: fabuła nie ma sensu, ale trzeba taki zabieg twórców zaakceptować, bo przynajmniej dali nam gwiezdne wojny, które wszyscy kochamy (nie przeczę, sam tez kocham gwiezdne wojny). Takie podejście fanów sprawi, że będziemy dostawać coraz gorsze i miałkie scenariusze. Jeśli komuś na jakimś uniwersum zależy, powinien dbać o to, żeby stawało się ono coraz lepsze i ciekawsze, a nie trwało w marazmie i niekonsekwencji.