Kto by się spodziewał, że Ronny Yu, znany głównie z beznadziejnego "Freddy vs. Jason" i całkiem zabawnego "Bride of Chucky", może się sprawdzić w filmie zupełnie na poważnie. Pomysł na podmianę dusz jest bardzo stary, ale jeszcze nie wyeksploatowany na tyle, żeby nudził. Reżyserowi udało się przedstawić sytuację beznadziejną na tyle dobrze, że łatwo się utożsamić z głównym bohaterem podczas seansu. Niestety główny bohater z niezrozumiałych dla mnie powodów nawet nie próbował przekonać adwokata i strażników, żeby nagrali jego rozmowę z odwiedzającym go zabójcą. Mógłby wtedy bez problemu pokierować rozmową tak, żeby tamten się przyznał. Oczywiście adwokat i strażnicy mogliby odrzucić jego prośbę, ale taka scena powinna się w filmie znaleźć, żeby uwiarygodnić historię. Ale to w zasadzie jeden minus, na który można przymknąć oko.