PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=779299}

Obsesja Eve

Killing Eve
2018 - 2022
7,5 23 tys. ocen
7,5 10 1 22652
7,5 33 krytyków
Obsesja Eve
powrót do forum serialu Obsesja Eve

Czy tylko mnie irytuje postać zabójczyni? Totalnie nie realna :-) Mamy tutaj dziewczynę, która wydaje się "luzaczką", lekkoduchem, słyszymy o tym, że jest "highly skilled", podczas gdy widzimy ją jedynie raz jak biega na bieżni.

Zbrodnie: w pierwszym odcinku zabija mafiozę, do którego od tak sobie wchodzi, bez żadnego planu, wszędzie zostawia swoje odciski palców, być może nawet zostawiła narzędzie zbrodni wbite w oko, daje się zobaczyć chłopczykowi, który jest w łazience i w każdej chwili może wyjść i podnieść raban. Totalnie improwizuje i wymyśla plan zabójstwa na miejscu. W końcu tak łatwo dokonać morderstwa mafiozy…

Kolejna zbrodnia: szpital. Jak niby zabiła te cztery osoby w tym policjantkę z bronią za paskiem. Nie podniosła żadnego chałasu. W szpitalu jest pełno kamer.

Kolejna zbrodnia: Bułgaria. W wielkim biurowcu, gdzie akurat zostaje tylko jeden, jedyny pracownik - zero ochrony, brak monitoringu? Dziewczyna pracuje bez rękawiczek i generalnie robi duży bałagan w koło siebie.

Kolejna zbrodnia: perfumy. Również nie przemyślana, wchodzi za ofiarą do łazienki - daje się zobaczyć dwóm innym osobom, które akurat z łazienki wychodzą. Informuje również managera, że idzie dać ofierze tampon. Do łazienki w każdej chwili może ktoś wejść i ją przyłapać.

I to niby jest profesjonalnie wyszkolony zabójca? Na pewno jest to psychopatka bo zabijanie przychodzi jej łatwo, ale gdzie tutaj umiejętności przygotowania zbrodni doskonałej? No heloł, policja nie powinna mieć żadnego problemu ze złapaniem jej.

Przez totalne zniszczenie tej kluczowej postaci moja przygoda z serialem kończy się na 2 odcinku.

Nie polecam!

ocenił(a) serial na 6
szuszka

Zdecydowanie się zgadzam, również jej nie polubiłem, a liczba absurdów (czego w serialach najbardziej nie lubię) jest niebotyczna.

ocenił(a) serial na 1
szuszka

W ogóle ten serial to jedna wielka masakra. Głupie to i naiwne. Zero plusów.

ocenił(a) serial na 9
szuszka

Zgadzam się! Wszystko w tym serialu było idealne oprócz postaci Oksany. Jest niesamowicie wkurzająca, zawiodłam się. Mimo wszystko historia mnie porwała :)

szuszka

przecież to jest celowo przerysowane lol
masz 5 lat że we wszystko wierzysz?

MicScreAm

Przerysowanie jest ok, do momentu dopóki nie staje sie zupełnie niewiarygodne i naiwne
Mi serial przypomina film Salt, kompletna bajka ktorej nie chce sie ogladac, ale sa ludzie na swiecie ktory lubia bajki :D

onet318

bzdura. to co piszesz jest sprzeczne. Wygląda na to, że osoby którym ta produkcja się nie podoba mają podobny do Twojego sposób myślenia. To jest zabawne, z jak czarnej dziury ludzie potrafią wziąć "argument". W polsce jest przaśnie.

Przerysowane mierzi gdy staje się niewiarygodne hahaha dowcip tego forum. Pa.

MicScreAm

ps.

Koniec końców: wiarygodność. Nie wolno pokazywać w serialu czy filmie zakrzywionej rzeczywistości bo Polak się burzy!!! Jeśli policjant to ma być nieomylny bohaterski zapatrzony w zlikwidowanie przestępcy li tylko; jeśli zabójca to musi zabijać zgodnie z zasadami kryminalistyki, no panowie! Niektóre sposoby zabijania są tak naiwne, tak horrendalne, tak idiotyczne że to wstyd pokazać! Takie rzeczy wolno oglądać TYLKO dzieciom w bajkach! Wszak są ludzie na swiecie ktory lubia bajki :D są ludzie na swiecie ktory nie dorosli do prawdy najprawdziwszej, do pokazywania rzeczywistości takiej jaką jest. My z tymi ludzmi bratać się nie będziemy - to nizina!
RZycie jest wiarygodne! Telewizja musi być wiarygodna bo to rzycie i nasza wyrocznia, telewizja to okno na świat a okno musi być czyste od naiwności niewiarygodności i braku patriotyzmu.
No nie mogę uwierzyć w użytkowników filmwebu! haha

ocenił(a) serial na 8
onet318

Nie dostrzegasz najwidoczniej komediowej formy tego serialu.

ocenił(a) serial na 4
szuszka

Też tak uważam jeden z gorszych seriali jaki widziałem

szuszka

A czemu ta postać ma być realna? Czemu ma być taka sama jak inne czarne charaktery i "zawodowi" zabójcy? ..tak jak mówił @MicScreAm, jest to zabieg celowy. I mi osobiście, taki myk, jak i spora dawka czarnego humoru, w tym sama postać Oksany, bardzo przypadły do gustu i wyróżniły ten serial na tle innych. W końcu tego oczekujemy jako widzowie, czegoś niepospolitego, niepowtarzalnego, czegoś co nie powiela produkcji które już oglądaliśmy :)

marijamarija

Zgadzam się z przedmówczynią. Taką wybrano konwencję i albo się ją kupuje, albo nie :)

ocenił(a) serial na 1
marijamarija

Problem w tym, że ta postać jest zupełnie nudna i właśnie nie wyróżnia się na tle innych, bo jest zbudowana z samych podstawowych ogólnych cech typowych dla tego typu postaci, czyli psycholi/psycholek zawodowych zabójców czy seryjnych morderców. Jej cechy to jest taki ogólny zestaw powtarzający się do znudzenia w różnych filmach i serialach, który się jednak przełyka, bo zazwyczaj jest to tylko podstawa dla zbudowania pełnokrwistej postaci. Tutaj niestety zatrzymano się na samej tej podstawie i to jest dość tragiczne. To, co wyróżnia jakieś konkretne tego typu postacie na tle innych, to dodanie im jakichś cech oryginalnych - już nie tak często lub w ogóle nie spotykanych w innych produkcjach, a budujących oryginalność - nadających kształt tej konkretnej z danego filmu czy serialu. Tutaj brakuje właśnie tych głębszych rysów postaci. Jest tylko ten ogólny typowy zarys znany z wszystkich produkcji.

A co do kwestii realizmu - w końcu jaki to ma być gatunek/rodzaj kina? Ma się choć w trochę w to wierzyć tak na poziomie "Dextera", gdzie też było mnóstwo nierealnych zagrań, ale jednak całość była o niebo bardziej dopracowana pod tym (i innymi) względem od "Killing Eve", czy ma się ten serial traktować jako zabawny pastisz gatunku? Jeśli to drugie, co by wynikało z tego, że piszecie, żeby nie brać tego na poważnie - to powinno być to w miarę śmieszne, no ale nie jest. Co jest zabawnego w tym, że ta niby super przygotowana i skuteczna zabójczyni prawie całkowicie działa bez planu, niechlujnie i chaotycznie? Co jest zabawnego w tym, że nie mogą jej złapać choć zostawia wszędzie ślady i w dodatku była notowana (!). Żarty ze stosunków między seryjnymi zabójcami albo kontrola psychiatryczna - to ma być śmieszne? Ale w jaki sposób? No nie wyszło to wszystko. Nie da się traktować na poważnie, nie da się na pół serio, nie da się jako pastisz. Fajnie, że części osób serial i tak się podoba, bo to znaczy, że był sens go robić i że części osób przynosi rozrywkę. To jest zawsze pozytywne. Absolutnie nie uważam, że nie powinno się im podobać - bawcie się tym serialem na zdrowie - co nie zmienia tego, że nie rozumiem jak to się dzieje, że jesteście w stanie się tym bawić.
Podsumowując, po prostu wyrażam swoją opinię. Rzadko wyrażam negatywne opinie, ale miałam ochotę na jakiś fajny serial tego typu i strasznie mnie rozczarował. Świetnie gdyby to był pastisz na poziomie "Królowych krzyku". Coś takiego na ten temat byłoby naprawdę ciekawe.

ocenił(a) serial na 9
Eleonora

Zawsze zastanawiają mnie tak skrajne oceny. Pojmuję, że coś komuś nie podchodzi, ale żeby tak w to jedynką? Oczywiście, że wykorzystano tu schemat znany z tysiąca innych produkcji. I oczywiście, że postać psychopaty jest już ekranowo mocno wyeksploatowana. Jednak ten serial - przynajmniej dla mnie, bo to oczywiście subiektywna opinia, a nie próba przekonania Cię do czegokolwiek, raczej kilka zdań w obronie "Killing Eve" dla tych, którzy wpadną do tego wątku - jest świeży dzięki małym smaczkom, które, gdyby się im przyglądać z oddali z widokiem na inne produkcje, fundują nam coś wręcz wywrotowego.

Osąd, czy coś jest śmieszne, jest zawsze arbitralny, więc trudno z nim dyskutować, poczucia humoru mamy wszak rozmaite, ale komizm raczej nie miał się tu zawierać w mordowaniu bez planu czy scenach, w których brak neuronów lustrzanych Villanelle widać najdobitniej. Przecież takie sceny jak ta z Frankiem w łazience, z córką zleceniodawcy w finale czy rozmowy Eve z Anną na temat Villanelle, a nawet próby wydobycia informacji z rosyjskich agentów "niekonwencjonalnymi" metodami przełożonej Eve - to komediowe złoto. To są sceny, które generują komizm w trochę szerszym kontekście - interakcji społecznych w ogóle. Ale tak, w bardzo nieoczywisty sposób, rodem z komedii absurdu. To pewna umowność, na którą się godzisz lub nie. Ty jej nie przyjęłaś, jak zapewne wielu innych widzów, i tyle. Ale stwierdzenie, że to nie działa, bo nie można zaklasyfikować tego ani tak, ani inaczej, jest, delikatnie mówiąc, niesprawiedliwe. ;)

Ile odcinków obejrzałaś? Bo o ile w pierwszych postać Villanelle jest tylko delikatnie zarysowana, a w pierwszym praktycznie nieobecna (w każdym razie ciałem, bo i tak wszyscy nieustannie o niej mówią), o tyle w kolejnych poznajemy ją bliżej i nabiera cech dystynktywnych, które składają się na dosyć specyficzny, wymykający szufladkom obraz całości. Po pierwsze, jest chodzącym tożsamościowym paradoksem, tzn. jednocześnie udaje jej się zachować "paryski", czyli zachodni szyk i elegancję, nie tracąc nic z wątpliwego, topornego uroku tzw. wschodniej dziołchy, którą przecież jest (te wszystkie stylowe fatałaszki i równoczesne siedzenie w rozkroku z rozwalonym pyskiem, w którym przeżuwa jakiś fast food). Jej mieszkanie to również mieszanka taniego kiczu i bezguścia (widziałaś tę armaturę? jest na nią w którymś odcinku nawet specjalne zbliżenie) z żurnalem (superdroga, designerska narzuta - inspiracja od włoskiej ofiary). Jej seksualność również wymyka się łatwym definicjom - ten serial jest tak beztrosko odważny w rzucaniu wszystkimi nieheteronormatywnymi podtekstami, że sytuuje się gdzieś poza większością tytułów, które można dziś oglądać w TV. I to coś, na czym wyłącznie zyskuje. Jest jeszcze wiele innych atrybutów, których tu nie wymienię, bo i tak napiszę za dużo.
No i wszystkie te emocjonalne manipulacje - oczywiście, że najlepiej odegrani psychopaci są równocześnie odpychający i pociągający, ale tutaj ta amplituda jest wręcz zuchwała, bo Comer gra Villanelle po prostu cudownie, jest znów paradoksalnie zwyczajna i zjawiskowa, dzięki czemu siedząc obok niech w metrze nigdy nie wpadłabym na to, że mogłaby być seryjną morderczynią i groziłoby mi z jej strony niebezpieczeństwo. A że jest nieopatrzoną twarzą, to zgarnie w tym roku pewnie szeroką pulę nagród aktorskich. I kolejne oczywiście - na paradoksach zbudowano ogromny poczet bohaterów plasujących się wysoko na skali psychopatii, ale to właśnie ich cecha charakterystyczna. Schemat, wg generalnie buduje się określone typy postaci. Tu akurat bardzo udany.

Wiem, że ludzie mają tu kłopot z konwencją - to nie James Bond, gdzie wszystko jest zagrane śmiertelnie poważnie, choć nikt nie wierzy w to, że jedną kulą można trafić naraz pięciu chłopa, a jak go zabili, to uciekł. Ale też nie "Naga broń", gdzie agent utyka w kominie z tyłkiem na zewnątrz. A tym bardziej nie pełnokrwisty dramat o konfliktach moralnych agentów, którzy muszą zawierać pakty z mniejszym złem, żeby zwalczyć większe. To taka hybryda wszystkich powyżej, a jednocześnie coś zupełnie obok, z naciskiem na komedie absurdu. Bo o wiele ważniejsze niż ta morderczo-szpiegowska intryga, jest tu relacja głównych bohaterek - to w tej dynamice wydarza się najwięcej, bo tutaj konwencja pęka. Bohaterki są dynamiczne, ciągle ewoluują, a ich interakcje dyktują tempo fabule, która zawiera sporo zwrotów akcji, a w finale zaskakuje tak, jak byśmy tego od ostatniego odcinka wymagali. Nie wspominając już o tym, że nieczęsto możemy oglądać dwie główne role kobiece, którym tej kobiecości nijak się nie odejmuje, a mężczyzn właściwie wyłącznie w drugoplanowych rolach, które nie mają w sobie za grosz heroizmu, np. nieśmiałych informatyków z kompleksem matki czy panów domu. Kadry, w których zamyka się widok szuflady z gnatem i tamponami. Takie kontrapunkty wobec męskich atrybutów gatunku w postaci znanych wszystkim drinków i astonów martinów. Ten worek "odmienności" wobec innych tego rodzaju historii jest tu naprawdę przepastny. "Królowych krzyku" nie miałam okazji oglądać, ale chętnie się zapoznam.

ocenił(a) serial na 1
ex_machina_durejko

Obejrzałam 6 odcinków, czyli jednak chyba sporo jak na 8. Właściwie nawet zaczęłam 7my z myślą, żeby dokończyć, ale to było ponad moje siły, więc przerwałam w trakcie.

Myślę, że jednak mam prawo i podstawy do skonstruowania na tej podstawie swojej oceny. Napisałam co mi się w tym serialu nie podoba (właściwie nie podoba mi się więcej, ale zwracam uwagę na fakt, że w ogóle uargumentowałam swoją ocenę) i podkreśliłam, że skoro są osoby, którym ten serial się podoba, to było sens go robić. Nigdy nie twierdzę, że coś np. nie powinno powstać, bo mi się nie podoba. Szanuję gusta innych osób. Bardzo rzadko w ogóle zamieszczam krytyczne komentarze właśnie z tego względu, że produkcje, które mi się nie podobały pozostawiam widzom, którym się spodobały, sprawiły radość/coś dały, bo przecież po co mam im psuć odbiór. Czasem jednak się zdarza, że kiedy coś szczególnie mnie rozczaruje, to jakiś krytyczny post napiszę.

Starałam się dać temu serialowi szansę. Chciałam żeby jednak mi się spodobał. Chciałam coś świeżego z mrugnięciem oka do widza. Mogę na wiele rzeczy przymknąć oko, jeśli jako całość produkcja jednak mi się podoba. Chciałam nawet ten sezon dokończyć. Nawet włączyłam kolejny odcinek, ale po prostu nie dałam rady, to było takie straszne. To jeden z najgorszych seriali, na które w życiu trafiłam. Oglądałam wiele seriali, niekoniecznie kontynuowałam niektóre, bo np. mnie nie wciągnęły, ale takich naprawdę złych, żeby po prostu aż irytowały swoim stylem, głupotą, scenariuszem, wyglądem i zachowaniami postaci, dialogami - no, dosłownie wszystkim - na takie seriale trafiłam ze trzy razy w życiu. To jest jeden z tych seriali. Drugi jaki przychodzi mi do głowy to o detektyw z jakąś wadą wzroku i wampirze - też było to maksymalnie straszne. Inne przykłady tak potwornych seriali nie przychodzą mi w tej chwili do głowy.

Używam pełnej skali ocen bo.... po to ona istnieje, by jej używać. Uważam za idiotyczne nie oceniać nic na 1 argumentując to np. w ten sposób, że ojej, twórcy się starali, więc trzeba to docenić. Ocena odzwierciedla mój odbiór - jest moją oceną - i z założenia ma być subiektywna. Oceny silące się na obiektywne nie mają sensu. Nikt nie jest obiektywny. To jest po prostu niemożliwe. Wiadomo, że twórcy się starali, wiadomo, że to ileś kosztowało itp. itd. i zawsze można w ten sposób uzbierać ileś niby to argumentów na to, że należy się trochę więcej niż jedna gwiazdka. Tyle że potem takie silące się na obiektywizm oceny zafałszowują ogólną ocenę danej produkcji. Z ocen subiektywnych można poznać odbiór przez ogół widzów danego filmu czy serialu, można się dowiedzieć czy dane kino, choćby i najprostsze, np. jest odbierane jako dobra rozrywka - niechby i płytka, ale dobrze odbierana. Można się dowiedzieć jakie ludzie mają gusta, jakie jest popularne poczucie humoru, co przemawia do ogółu i nawet w końcu co się opłaca kręcić (takie cele praktyczne też są ważne). Subiektywne oceny naprawdę coś dają. Silące się na obiektywizm nic. Spotyka się przy takich ocenach tłumaczenie, że np. dałbym więcej gwiazdek, bo film bardzo mi się podobał, ale montaż był średni i choć mi to nic nie przeszkadzało, to "muszą" za to odjąć z jedną gwiazdkę. Jeśli komuś film się ogromnie podobał i nic by w nim nie zmienił, choć np. według jakichś powszechnie uznanych reguł powiedzmy przesadzono z bliskim kadrowaniem, albo gdzieś były dziury logiczne - jeśli komu to nie przeszkadzało, czyli film czy serial jako całość zrobił na nim i tak wielkie wrażenie i go uwielbia, to niech da mu dziesiątkę i moim zdaniem to będzie prawidłowa ocena. Będzie faktycznie szczera i będzie odzwierciedlać prawdziwą opinię tego widza. Po to jest skala od 1 do 10, by jej używać. Przez to, że część osób zaczyna wystrzegać się "skrajnych" ocen, to potem jest taki śmietnik, że dają produkcjom, które uważają za rewelacyjne 8 czy 9, bo 10 rezerwują dla jakiegoś niepowtarzalnego dzieła, na które może kiedyś trafią, a może nie. I analogicznie co do jedynek - niczemu nie dają 1, bo przecież twórcy się starali, bo muzyka nie była taka zła itd. W ten sposób jedni używają w praktyce skali 2-9 (lub nawet 3-8), a inni 1-10 i w końcu ogólna ocena w serwisie jest przekłamana.

ocenił(a) serial na 9
Eleonora

6 odcinków czegoś, co uznałaś za taki badziew? Jesteś masochistką czy jak? :)

ocenił(a) serial na 1
ex_machina_durejko

Dziwna jesteś. Jak bym obejrzała mało, to byś się przyczepiła do tego, że obejrzałam za mało. Jak obejrzałam solidną ilość, dzięki czemu moja ocena może mieć porządne podstawy, to piszesz komentarz zalatujący kpiną.

Tak, obejrzałam aż tyle, bo akurat miałam czas i po prostu tak siedziała i oglądałam i liczyłam, że coś się rozwinie w ciekawym kierunku. Czasem też się zdarza, że początkowo coś mi średnio podchodzi, a potem jednak się spodoba. "Ripper Street" na przykład pierwsze tak ze trzy odcinki nieszczególnie mi się podobały. Ot, taka przygodówka dobra w swoim gatunku, ale nie coś, co mnie interesuje. Oglądałam jednak dalej i potem wątki zaczęły być tak ciekawie prowadzone i rozwijane, a postacie skomplikowane i głębokie, że naprawdę bardzo się cieszę, że ten serial poznałam. To jedna z tych produkcji, które wchodzą w człowieka głębiej coś zmieniając. Jest bardzo dobrze zrobiony pod względem psychologicznej budowy postaci i dodatkowo daje naprawdę niezły wgląd w realia życia i w tym sposób funkcjonowania policji itd. w tamtych czasach. Wartościowa produkcja, a też mogłam nie dać jej szansy. Wiele osób nie ogląda serialu jeśli pierwsze dwa odcinki nie przypadną im do gustu. To też jest jakaś metoda zważywszy na ilość seriali w dzisiejszych czasach. Czasem sama tak serial porzucam, ale też właśnie nie zawsze, bo przekonałam się, że można stracić ciekawą pozycję nie dając jej jednak szansy. Seriale są różnie robione - niektóre mają świetny pierwszy czy parę pierwszych odcinków, a potem się psują, inne dopiero z kolejnymi się rozkręcają, jeszcze inne od początku do końca trzymają ten sam poziom. Jednak jeszcze dochodzi taka kwestia, że jako, że nie jest to film, a właśnie serial, to może się zdarzyć, że na jego odbiór będzie mieć spory wpływ poznanie postaci - ich charakterów, pobudek itd. - a tego często nie da się poznać po jednym czy dwóch odcinkach.

Wracając jednak do 'Killing Eve', po pierwszym odcinku miałam jeszcze nie takie złe odczucia, więc oglądałam dalej. Byłam też ciekawa jak wypadnie Sandra Oh na dłuższą metę w takiej roli. Teraz mogę przynajmniej stwierdzić, że mnie rozczarowała - nie mówię, że aktorsko wypadła źle, bo scenariusz nie dawał jej jakichś możliwości wykazania się czy to talentem czy jego brakiem. Po prostu nie bardzo pasowała mi do swojej roli. Ma specyficzną twarz, którą trudno skojarzyć z konkretnym wiekiem, a jednocześnie na jej twarzy mało widać emocji.

Jeszcze co do kwestii tego, o czym pisałaś, że Ci się podobało. Co do łączenia rzeczy tanich czy to w ubiorach, czy umeblowaniu z luksusowymi, to nie jest dla mnie nic niezwykłego, a rzecz wręcz naturalna. Jeśli ludzi nie stać na całe mieszkanie urządzone w jakimś eleganckim/drogim stylu lub jeśli po prostu nie przykładają do tego uwagi, to jednak często potrafią lubić kupić sobie coś drogiego czy/i wyrafinowanego. Nierzadko się z tym spotykam i sama też mam takie podejście. Często to potrafi być przyjemniejsze niż życie w otoczeniu samych takich rzeczy, bo kiedy żyjesz byle jak - z konieczności lub z wyboru - i od czasu do czasu wprowadzisz do tego świata taki element luksusu, to o wiele mocniej go odbierasz, jest dużo bardziej wyjątkowy. W otoczeniu luksusu to wszystko powszednieje, a kiedy ma się taką jedną rzecz (nie to że tylko jedną, ale raz na jakiś czas na przykład), to jest to takie fajne szczególne dogodzenie sobie. Dużo mocniej się to czuje. Czasem też takie przedmioty nabierają rangi niemal symbolicznej i to też jest świetne.

Co do Jodie Comer - czytałam o niej pochlebne opinie i także z tego względu, by sobie zobaczyć jak się tu sprawdza, obejrzałam więcej odcinków. Również mnie rozczarowała. Nie oceniam jej aktorstwa, bo po takim serialu dosyć trudno, bo po prostu nawet gdyby była zdolna, to nie miała tu jak zabłysnąć, aczkolwiek aktorsko mnie nie powala. Nie wyróżnia się. A jej wygląd hmm wiem, że może się podobać, ale dla mnie ma zbyt toporną budowę ciała i niezbyt ładną twarz (ogólnie niby ładną, ale dla mnie jest w niej coś odpychającego). Niby jest szczupła, a wygląda ciężko. Nawet elegancko ubrana nie wygląda elegancko. Taki typ urody po prostu. Nie mówię, że od razu wygląda jak chłopka. Po prostu jest taka byle jaka. Ogólnie cały serial jest bardzo sztuczny, ale z tego wszystkiego postać wykreowana przez Comer jest najbardziej sztuczna i tu się można spierać czy bardziej z winy scenariusz, reżyserii, czy samej aktorki.

A kwestia tych tamponów razem z bronią - na mnie nie robi to takiego pozytywnego wrażenia, bo nie widzę nic złego czy nienormalnego w tym, że do jednych profesji bardziej pasują kobiety, a do innych mężczyźni. Nieprzypadkowo zawodowych zabójców - mężczyzn - jest więcej. Takie robienie na siłę z kobiety zawodowej zabójczyni, a potem nieumiejętność w wykreowaniu tego jak ona właściwie ma się jako ta zabójczyni zachowywać, jak ma sobie radzić itd. - mi to nie pasuje. To takie przepychanie parytetu na siłę. Policjantka, agentka - taki zawód pasuje do kobiety i też ma wtedy swoją kobiecość i ma broń. Ponieważ nie jest to połączenie wykreowane na siłę robi wtedy faktycznie pozytywne wrażenie. Jeśli chcemy z kolei jakiejś postaci wrednej psychopatycznej kobiety, to są świetne postacie kobiet polityków, prawników itd. Mogą też być oczywiście jakieś ze świata przestępczego też i jakieś nie stroniące od mordowania, ale niech to ma ręce i nogi po prostu (niezależnie czy jest w konwencji bardzo na poważnie czy z przymrużeniem oka przygodowo, czy wręcz komediowo).

Pchanie wątków homo bądź biseksualnych - znowuż tutaj było to tak sztucznie bardzo na doczepkę jakby chcieli bulwersować tym, że niby traktują to tak normalnie. Z samym zjawiskiem osobiście nie mam problemu. W dzisiejszych serialach jest strasznie dużo takich wątków, więc trochę mnie zdziwiło, że dla Ciebie okazało się to czymś świeżym.

Oczywiście wszystko to - cały odbiór jak i ocena - to jest zawsze subiektywne (u każdego). Myślę, że dla wszystkich to oczywiste, więc nie piszę nigdzie (czy prawie nigdzie) "moim zdaniem" itd., bo to się rozumie samo przez się.

No i powtórzę - fajnie, że serial Ci się podoba, rozumiem też chęć jego obrony w związku z tym, ale wydaje mi się, że na chwilę obecną jest pod nim dużo więcej tematów pochlebnych niż go krytykujących, więc w sumie nie masz co się przejmować, że jeśli ktoś, kto go jeszcze nie widział wpadnie tutaj na forum, to zostanie niepotrzebnie zniechęcony. Raczej będzie wręcz na odwrót.

ocenił(a) serial na 9
Eleonora

Wyluzuj, to nie kpina ani czepialstwo, a czysta ciekawość. Bo zazwyczaj, gdy coś sprawia, że siedzimy jak na tureckim kazaniu, po prostu odpuszczamy. Ty dawkowałaś sobie tę w Twojej opinii truciznę stosunkowo długo - jednocześnie twierdząc, że obiektywizm to coś, do czego nikt z nas nie powinien aspirować. To generalnie interesujące podejście - aż korci, aby zapytać, jakim jeszcze tytułom wystawiłaś jedynki, oglądając [wstaw dowolną liczbę] odcinków, bo "może jeszcze coś się zmieni". Ale teraz to aż strach takie pytanie formułować.
Jeśli nazywanie mnie dziwną sprawia jednak, że sama czujesz się bardziej normalna, jakoś muszę z tym żyć. ;)

Nie, ja się odbiorem tego serialu kompletnie nie przejmuję. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że sporo w tym roku ugra, a krytycy uczynią mu zadość. Sama podeszłam do tego z negatywnym nastawieniem, bo BBC Americana początku strzelało podczas promocji "Killing Eve" ślepakami, irytując fanów poszczególnych wcześniejszych produkcji stacji, wciskając im ten serial niejako na siłę. W moim przypadku już po pierwszym odcinku okazało się, że niepotrzebnie, bo tytuł broni się sam, a widownia finału powiększyła się wobec pilota o ponad 100%.

Piszesz, że te wszystkie cechy Villanelle są "zupełnie normalne". Oczywiście, że tak - bo to wszystko ma właśnie jej postać oswajać i uczłowieczać, a nie egzotyzować. Psychopaci to nie kosmici (choć pod względem konstrukcji psychicznej owszem) i mają dosyć sporo cech wspólnych z resztą ludzkości. Czego nietuzinkowego oczekiwałaś od tej postaci, jakichś kanibalistycznych skłonności czy hobbystycznego kolekcjonowania zabawek z Kinder Niespodzianek w wieku 30 lat? Co musiałaby robić i jaka być, żeby spełniała kryteria oryginalności? Tu nie chodzi o to, że paradoksalna tożsamość czy gusta estetyczne Villanelle są szczególnie wyjątkowe, ale o to, czy ich natura składa się na złożony, autentyczny portret kogoś, kto jest zarazem śmiertelnie niebezpieczny, jak i zwyczajny, a wręcz szary, w każdym razie nie wzbudza niczyich podejrzeń. Comer ze swoimi środkami ekspresji i rzeczami, którymi się otaczała, pasowała mi jak ulał. A dobrana była do tej roli idealnie - właśnie z powodów, które wymieniłaś. Jest w równym stopniu inteligentką, co barbarzyńcą, dystyngowana i delikatna, co grubo ciosana. Zgrabna, a w ruchu jakby ciężka. To wszystko jej w równym stopniu pomaga, co przeszkadza w kolejnych zleceniach, nie jest cyrkową gimnastyczką jak postać Charlize Theron w "Atomic Blonde". Jest jakaś taka o wiele nam bliższa, co jest oczywistą pułapką twórców zastawioną na widzów, którzy mogą ją polubić.
Sandra Oh miała za to za zadanie zagrać kogoś zupełnie zwyczajnego, kto dostaje niezwyczajnej obsesji na punkcie przedmiotu śledztwa i stopniowo destabilizuje całe swoje dotychczasowe życie. Jest pogubiona, niezorganizowana, czasem wręcz potyka się o własne nogi i brak jej asertywności, tę robotę dostała tylko dlatego, że miała intuicję, bo na pewno nie z powodu lat doświadczenia nudnej pracy za biurkiem, a jej głównym motorem jest ciekawość drugiej strony. Poza tym jest Azjatką

Wybacz, ale nie wiem, czym jest to słynne "pchanie na siłę homowątków". Podobnie jak "pchanie Murzynów, Azjatów i kobiet" (czy kogo tam jeszcze). Podobnie jak nie rozumiem, jak można "bulwersować traktowaniem czegoś normalnie" (tym bardziej, że BBC America nie produkuje seriali z myślą o statystycznym polskim widzu). Na świecie jest ponad 6 miliardów ludzi i udawanie, że gro z nich nie istnieje albo że coś absolutnie nie może być czyjąś domeną, bo ma taką płeć czy orientację, to zawracanie kijem Wisły. "Jest strasznie dużo homowątków" - przypominam, że statystycznie niehetronormatywne postaci na ekranie to jakiś w porywach 1%. Umieszczanie pojedynczych gejów czy lesbijek to nawet nie sprawiedliwa reprezentacja, to jakieś minimum przyzwoitości. I znów - większość tych historii to schematyczne narracje o konflikcie tożsamościowym, wychodzeniu z szafy przed innymi bohaterami, a potem często uśmiercenie. Robi się z tego wielkie halo, orientację seksualną czyni jedną z pierwszoplanowych cech bohaterów, która staje się płaszczyzną jakichś konfliktów, rozterek i napięć. Rozumiesz, na czym polega problem? W "Killing Eve" tego nie ma - homo- czy biseksualizm nie jest największym (a właściwie żadnym) problemem bohaterów, nie definiuje i nie wyczerpuje ich tożsamości, jest po prostu naturalne. I tak, z tym oczywiście też sporo osób będzie miało problem.
Ale to już dyskusja ideologiczna, w którą zawsze wkraczam z niedowierzaniem, że ludzie, widząc w jakiejś roli kobietę, automatycznie orzekają, że to propaganda i ktoś im coś wciska na siłę. Więc dajmy temu spokój. Tym bardziej, że też nie jest tak, że w serialu, o którym rozmawiamy, wszystko rzeczonej zabójczyni idzie jak bułka z masłem. W jednym z pierwszych odcinków pada zdanie dotyczące pierwszej ofiary - "Nie postrzegał kobiet jako zagrożenia", czyli dopuszczał je do siebie blisko, zakładając z góry, jaka jest natura kobiet i do czego są zdolne. Dalszy rozwój wypadku jest cudownie przewrotny i stanowi też pewnego rodzaju komentarz do tego, dlaczego Villanelle wykonuje swoją pracę dobrze i nie jest to tak zupełnie nieprawdopodobne.

A więc ustaliłyśmy, że nie mamy żadnych punktów stycznych. Jedyną sensowną konkluzją jest chyba stwierdzenie, że mamy wobec seriali zupełnie spolaryzowane oczekiwania i nastawienie. To, co dla mnie jest wartościowym odwróceniem porządku i zabiegiem afirmatywnym, Ty postrzegasz jako jakąś ukrytą agendę i sztuczność. Tam, gdzie dla mnie aktorki wypadają przekonująco, autentycznie i naturalnie, Ty widzisz głównie pokraczne symulakrum. C'est la vie! Pozdrawiam ze swojej dziwnej strony.

ocenił(a) serial na 1
ex_machina_durejko

Zbyt osobiście i emocjonalnie podchodzisz do cudzych ocen seriali. Postaraj się być choć odrobinę tolerancyjną.

Co do obiektywizmu ocen nie chodzi o to czy ktoś powinien czy nie powinien do czegoś aspirować i nie staraj się wmawiać mi jakichś idiotycznych ciągot, by dawać ludziom tego rodzaju wytyczne. Chodzi o najzwyklejszą logikę. Każda ocena jest subiektywna czy tego chcesz, czy nie. Łatwiej by Ci się żyło gdybyś zaakceptowała ten prosty fakt. I jeszcze co do Twojego czepialstwa niby nie będącego czepialstwem dotyczącego moich ocen, to mogłabyś równie dobrze zastanawiać się jakim serialom dałam 10, bo zaczęłaś od stwierdzenia, że dziwią Cię skrajne oceny, a skrajne oceny mogą być zarówno w dół jak i w górę. Tyle, że Ciebie boli ta konkretna jedynka... Naprawdę wielka tragedia, że ktoś ocenił ten serial inaczej niż Ty. Świat się zawalił.

I powtórzę, że jesteś dziwna, bo znowuż jesteś dziwna pisząc teraz z kolei, że ktoś miałby się czuć bardziej normalnym stwierdzając, że ktoś inny czy coś u kogoś innego jest dziwnym. Twoje przeżywanie prostego faktu polegającego na tym, że ludzie dają serialom różne oceny jest dziwne. Twoje wyzłośliwianie się jest dziwne. I nie, nie czyni mnie to bardziej normalną, bo to nie ma ze mną nic wspólnego.

Postaraj się czytać ze zrozumieniem. Nie pisałam, że "wszystkie te cechy" Villanelle są "zupełnie normalne", a że _dla_mnie_ nie jest niczym niezwykłym to połączenie w ubraniu czy wystroju mieszkania rzeczy tanich czy przeciętnych z ekskluzywnymi. Ty pisałaś o tym, że spodobało Ci się to, że to takie oryginalne, że wymyka się szufladkom itd. Dla mnie to jest zupełnie zwyczajne i dobrze mi znane. To wszystko. Ty możesz mieć inne własne zwyczaje jak i obserwacje innych ludzi i dla Ciebie może to być coś ciekawego i nowego z czym się nie zetknęłaś. Ja Ci tego nie dobieram. Po prostu dla mnie to nie jest żaden smaczek budujący pełnokrwistą postać, bo to taka sama, a właściwie nawet mniej oryginalna ciekawostka (bo zachowanie dość powszechne) jak to, że ktoś lubi jeść chińskie zupki na sucho (znam takie osoby).

@ "Czego nietuzinkowego oczekiwałaś od tej postaci, jakichś kanibalistycznych skłonności czy hobbystycznego kolekcjonowania zabawek z Kinder Niespodzianek w wieku 30 lat?"

Naprawdę niesamowicie ciekawy pomysł z tymi zabawkami z Kinder niespodzianek. Weź może nie rzucaj tu tak tych pereł przed wieprze, bo Ci jeszcze ktoś ukradnie pomysł. Napisz scenariusz i wykorzystaj w nim te błyskotliwe idee. Na pewno jakiś producent od razu od Ciebie go kupi i chętnie zrealizuje...
A wracając do świata dorosłych osób nie silących się na idiotyczne docinki, jakie mi tu fundujesz, to po pierwsze komentowałam serial i w związku z tym napisałam co i dlaczego mi się nie podoba. A po drugie, jeśli bym miała pisać czego bym mogła chcieć w konstrukcji takiej postaci, to chciałabym po prostu realistycznych zachowań ludzkich z uwzględnieniem tego, że ma być to zawodowy zabójca. Twórcy mogliby się choć trochę zainspirować rzeczywistością w sytuacji, gdy nie mają naturalnego wyczucia co psychologii.

A tak swoją drogą ciekawe jeszcze, że wpadł Ci do głowy pomysł zbierania Kinder Niespodzianek w wieku 30 lat w sytuacji, gdy nasza bohaterka ubiera się w kretyńską tiulową różową sukienkę idąc na kontrolę psychiatryczną. Jest taka dojrzała w swoich niby to ekstrawaganckich i buntowniczych zachowaniach, że w sumie te zabawki nawet pasowałyby na jej hobby...

@ "Tu nie chodzi o to, że paradoksalna tożsamość czy gusta estetyczne Villanelle są szczególnie wyjątkowe, ale o to, czy ich natura składa się na złożony, autentyczny portret kogoś, kto jest zarazem śmiertelnie niebezpieczny, jak i zwyczajny, a wręcz szary, w każdym razie nie wzbudza niczyich podejrzeń."

Teraz znowu piszesz, że jej gusta i zachowania są paradoksalne i wyjątkowe, kiedy ja Ci właśnie tłumaczyłam, że wiele osób takie przejawia i w związku z tym nie nadaje to jej postaci żadnej oryginalności ani głębi i nijak jej nie wyróżnia na tle innych tego typu filmowych zabójców czy morderców, ani nawet na tle zwykłych ludzi.
Autentyczny portret? :) No, błagam Cię :) Nie można tego serialu traktować na poważnie i to nawet piszą jego obrońcy usprawiedliwiając brak realizmu.
Do tego przecież zachwycasz się jej elegancją itd., więc dla Ciebie ona nie jest zwyczajna ani "wręcz szara", więc znowu sama sobie przeczysz.

@ "Comer ze swoimi środkami ekspresji i rzeczami, którymi się otaczała, pasowała mi jak ulał. "

Dobrze, że zaznaczyłaś, że pasowała _Tobie_ - to jest właśnie ta kwestia subiektywnego odbioru. W pierwszym poście napisałaś, że serial Ci się podoba i dlaczego wyrażając w ten sposób _swoją_ opinię, na co ja napisałam _swoją_ opinię. Na tym mogłoby się skończyć gdybyś radziła sobie z faktem istnienia różnych opinii, ale Ty od początku powtarzasz to, co już pisałaś. To nic nie da. Ja mam swój odbiór i ocenę, Ty masz swój. Więcej tolerancji.

@ "A dobrana była do tej roli idealnie - właśnie z powodów, które wymieniłaś. Jest w równym stopniu inteligentką, co barbarzyńcą, dystyngowana i delikatna, co grubo ciosana. Zgrabna, a w ruchu jakby ciężka. "

Nie, ja nie pisałam niczego takiego. Po prostu powtarzasz to, co pisałaś sama we wcześniejszym poście. Ja napisałam, że zdaję sobie sprawę z tego, że ona ma grać dziewczynę, która ma być ładna, ale według mojego gustu ona jest odpychająca. Nie ma w niej elegancji nawet kiedy elegancko się ubierze - cały czas wygląda tak samo topornie i nieciekawie. Nie zmienia się. Cały czas jest przyciężka i po prostu nieładna szczególnie z twarzy. Trudno też dopatrzeć się u niej jakiejś bardziej niż przeciętnej inteligencji. Poza tym biorąc pod uwagę to jak niedbale podchodzi do wykonywanych zadań i zostawia wszędzie multum śladów, to wręcz raczej ciężko w niej widzieć inteligentną.

@ "Sandra Oh miała za to za zadanie zagrać kogoś zupełnie zwyczajnego, kto dostaje niezwyczajnej obsesji na punkcie przedmiotu śledztwa i stopniowo destabilizuje całe swoje dotychczasowe życie. Jest pogubiona, niezorganizowana, czasem wręcz potyka się o własne nogi i brak jej asertywności, tę robotę dostała tylko dlatego, że miała intuicję, bo na pewno nie z powodu lat doświadczenia nudnej pracy za biurkiem, a jej głównym motorem jest ciekawość drugiej strony. Poza tym jest Azjatką"

Wiesz, to jest bardzo prosta postać bardzo nachalnie nakreślona (wiele rzeczy zostaje widzowi zakomunikowanych po prostu dosłownie, żeby nawet sam nie musiał na nie wpadać, przykładowo to, że ona niby ma intuicję, mimo że przeciętna osoba ma zwykle większą, ale co tam...) i chyba każdy po dwóch odcinkach, a może i po jednym - pierwszym - zrozumiał, że właśnie tak ma ta postać wyglądać. Nie wiem dlaczego w ten sposób to opisujesz, jakbyś odkrywała przede mną jakieś tajemnice dla mnie nieodgadnione, aczkolwiek jedno mnie zaciekawiło: "Poza tym jest Azjatką". Jejku? Zauważyłaś to? Wow! Prawdziwa Azjatka!
Serio, o co Ci chodzi z tą uwagą? Nie stykasz się z Azjatami na co dzień? Ok, dobrze, może żyjesz w jakimś zakątku Polski, że się nie stykasz i dla Ciebie to dodatkowy smaczek i coś oryginalnego, że występuje Azjata.

@ "Wybacz, ale nie wiem, czym jest to słynne "pchanie na siłę homowątków". "

Wybaczam. Pchanie na siłę to umieszczanie wątków czy postaci homoseksualnych, kiedy nie pasują do reszty historii, czyli dosłownie wepchnięte są - dodane - na siłę. Jak nie rozumiesz jakiegoś wyrażenia, to staraj się wziąć pod uwagę najbardziej dosłowne jego znaczenie. Zwykle będzie prawidłowe. W serialach powstających na podstawie książek w ostatnich latach dodawane są postacie i wątki homoseksualne, które w książkach nie występują, podczas gdy reszta odzwierciedlona jest dość wiernie. Może być tak, że mimo to taki wątek dobrze współgra z resztą - nie daje wrażenia sztuczności, nie zaburza historii - nie czuć, że to zostało dodane - wtedy jest ok. A może być tak, że niestety mocno to czuć. Czuć, że jest to dodane na siłę, że nie pasuje do historii. Kieruj się znaczeniem określenia "na siłę". W "Hannibalu", który jest tylko bardzo lekko zainspirowany książkami dodano wątki lesbijskie i jak dla mnie one tam świetnie pasują. Nie ma ich w książkach, ale ten serial w ogóle jest ogromnie luźno oparty, a ściślej właśnie jedynie inspirowany książkami, i w książkach nie ma też zresztą owych pań. Tak czy owak tam to pasuje. W "Six Feet Under" wątek homoseksualny jest jednym z głównych i jest doskonały. Wyjątkowo naturalny, rozwinięty i pozbawiony deformowania homoseksualizmu, przedstawiania homoseksualistów w przerysowany sposób. Nie ma to w ogóle rysów wymuszonej poprawności politycznej, wszystko jest bardzo realistyczne i naturalne. Zawsze zresztą lubiłam wątki homoseksualne dopóki nie zaczęto przedstawiać ich w taki sztuczny sposób, jak to się często obecnie dzieje.

Swoją drogą nie wiem czy wiesz, ale ocenia się, że osób interseksualnych jest porównywalnie tak wiele jak rudych - takie proste poglądowe porównanie. Osoby takie oczywiście same nawet nie zawsze wiedzą o tym, że przejawiają interseksualizm, ponieważ przyjmuje on bardzo różną postać i np. mężczyzna może przypadkowo za sprawą prześwietlenia dowiedzieć się, że mimo, że ogólnie wygląda i funkcjonuje jak zwykły mężczyzna w jamie brzusznej posiada jajniki. U jednych osób pozostaje to więc niezauważalne, a u innych jest bardzo wyraźne mocno rzutując na ich życie. Osób takich wśród ogółu jest zadziwiająco wiele. Widzisz w związku z tym potrzebę umieszczania w serialach zdecydowanie większej ilości postaci interseksualnych? Chyba powinnaś zacząć o to walczyć skoro uważasz, że ważna ilość takich osób w społeczeństwie powinna się przekładać na ilość takich postaci w serialu, a to czy pasuje to do opowiadanej historii, to już nie jest za bardzo istotne...

@ "Podobnie jak "pchanie Murzynów, Azjatów i kobiet" (czy kogo tam jeszcze). ""

To może powinnaś sama siebie zapytać o co chodzi z tym pchaniem Murzynów, Azjatów i kobiet, zwłaszcza, że wyżej sama wystrzeliłaś z tekstem, że Sandra Oh jest Azjatką, jakby to było coś niezwykłego.

@ "Podobnie jak nie rozumiem, jak można "bulwersować traktowaniem czegoś normalnie""

Też Cię nie rozumiem o co Ci tu chodzi.

@ "Na świecie jest ponad 6 miliardów ludzi i udawanie, że gro z nich nie istnieje albo że coś absolutnie nie może być czyjąś domeną, bo ma taką płeć czy orientację, to zawracanie kijem Wisły. "

W zasadzie to jest prawie 8 miliardów, więc nawet sporo ponad 6. Tylko wiesz kobiety od mężczyzn różnią się pod pewnymi względami i tak się składa, że np. mężczyzn seryjnych morderców jest zdecydowanie więcej niż kobiet, co wynika jedynie z tego, że mężczyźni po prostu częściej chcą wykonywać ten zawód i ja nie napisałam wyżej, że nie ma kobiet seryjnych zabójców, a że cytuję: "nieprzypadkowo seryjnych zabójców - mężczyzn - jest więcej". Spróbuj zrozumieć różnicę między "nie ma", a jest "mniej". Chociaż postaraj się, bo trochę głupio, że masz z czymś tak podstawowym problemy.

@ "przypominam, że statystycznie niehetronormatywne postaci na ekranie to jakiś w porywach 1%. Umieszczanie pojedynczych gejów czy lesbijek to nawet nie sprawiedliwa reprezentacja, to jakieś minimum przyzwoitości."

Kolejny raz: uspokój się. To, że statystycznie w społeczeństwie jest dany procent osób homoseksualnych, to nie znaczy, że w każdej grupie taką osobę znajdziesz. Zachowujesz się jakby homoseksualiści rozmieszczeni byli wśród heteroseksualistów w sposób idealnie jednolity, co jest bez sensu choćby z tego względu, że normalny homoseksualista lubi towarzystwo innych homoseksualistów, więc logiczną konsekwencją tego jest to, że w jednej grupie będziesz mieć więcej osób homoseksualnych, a w drugiej heteroseksualnych. Większość osób otacza się większą ilością osób o ich orientacji. W klubie dla gejów będziesz miała przykładowo zdecydowaną większość osób homoseksualnych. W historii opowiadającej o jakichś ludziach - czy to w książce, czy w filmie, czy w serialu - będziesz mieć więcej osób hetero lub homo, albo tylko jedne z nich, w zależności od tego o kim będzie traktować dana historia. Udawanie, że rozkład orientacji seksualnej w społeczeństwie musi być w każdej grupie taki sam jest chore. Jak mam znajomych gejów, to oni jednak zwykle mają więcej znajomych/przyjaciół homo niż hetero i wiesz, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby ich pouczyć, że statystycznie powodują jakieś zaburzenie......

Swoją drogą jestem heteroseksualna, ale homoseksualizm jest dla mnie tak zwyczajnym zjawiskiem, że naprawdę nie rozumiem takich ludzi jak Ty, którzy zachowują się widząc w serialu postać czy wątek homoseksualny jakby to było jakieś egzotyczne, odważne i nowatorskie. Ekscytujesz się tym jakbyś we własnym życiu żadnego geja ani lesbijki nie znała. Jakby kino dawało Ci jedyny dostęp do tego niesamowitego zjawiska...

@ "Rozumiesz, na czym polega problem?"

Znaczy Twój? No, mniej więcej widzę, chociaż nadal nie rozumiem stopnia abstrakcyjności.

@ "Ale to już dyskusja ideologiczna, w którą zawsze wkraczam z niedowierzaniem, że ludzie, widząc w jakiejś roli kobietę, automatycznie orzekają, że to propaganda i ktoś im coś wciska na siłę. "

Przypominam, że to Ty zaczęłaś pisać o połączeniu broni i tamponów w szufladzie jak o czymś nowatorskim, wspaniałym i nie wiadomo co jeszcze - cytat z Ciebie: " Kadry, w których zamyka się widok szuflady z gnatem i tamponami. Takie kontrapunkty wobec męskich atrybutów (...)") - jakbyś nie zdawała sobie sprawy z tego, że na świecie poza kobietami przestępcami, których jest jakaś tam ilość, istnieją też spore rzesze policjantek, agentek czy kobiet pracujących w wojsku lub ochronie i zestawienie kobiecości z bronią nie jest takie niezwykłe. (Faktycznie niezwykłe to jest właściwie to, że dla Ciebie broń jest męskim atrybutem...) Ja jedynie zwróciłam uwagę na to, że postać płatnej zabójczyni wykreowana w tym serialu jest kompletnie nierealistyczna. Równie dobrze mógłby być to mężczyzna zachowujący się jak infantylny przygłup mimo swych zachowań skuteczny jak terminator i nie wiem czy też byś była taka zachwycona. Sądzę, że raczej nie, bo byłby to mężczyzna i w przypadku postaci męskiej już by Ci nie wystarczało do pełnego zachwytu, to że w ogóle jest. Nie ja, a Ty przykładasz taką ogromną wagę do tego, że jest to postać kobieca. Ja jedynie stwierdziłam, że jeśli robią postać seryjnej zabójczyni, to mogliby ją zrobić bardziej realistycznie, bo mi w przeciwieństwie do Ciebie, nie wystarcza do szczęścia jedynie to, że to kobieta.

Wiesz co, gdybyś pooglądała sobie seriale dokumentalne o przestępcach obojga płci, to miałabyś jakieś porównanie z rzeczywistością to raz, a dwa, że mogłabyś też zrozumieć na czym polegają jak i z czego wynikają różnice w postępowaniu przestępców obu płci, a wtedy raczej zaczęłabyś dostrzegać porażającą sztuczność postaci typu Villanelle.

@ "To, co dla mnie jest wartościowym odwróceniem porządku i zabiegiem afirmatywnym, Ty postrzegasz jako jakąś ukrytą agendę i sztuczność. Tam, gdzie dla mnie aktorki wypadają przekonująco, autentycznie i naturalnie, Ty widzisz głównie pokraczne symulakrum."

Powtórzę jeszcze raz - naucz się powściągać emocje i rozumieć, że dany serial, zwłaszcza tak ostentacyjnie rozrywkowy, ktoś może oceniać inaczej niż Ty i to nie jest powód do takiego wściekania się, jakie tu właśnie odstawiasz.
A co do Twojego "pokracznego symulakrum", to uważam, że siląc się na niby to ciekawe czy/i inteligentne budowanie zdań tworzysz istne (pokraczne) potworki. Za wiele filmów dokumentalnych oglądałam i oglądam, za wiele książek prezentujących fakty czytam i za duży mam kontakt z rzeczywistością otaczającego życia, żebym uważała serial taki jak "Killing Eve" za realistyczny. To jest symulakrum i nie ma w tym nic złego, bo z założenia to właśnie ma być symulakrum. Inni widzowie chwalący ten serial raczej to dostrzegają broniąc serialu argumentem, że właśnie taka jest jego konwencja. Niepokojące jest to, że Ty tego nie widzisz. A być może po prostu nie rozumiesz znaczenia słów, których używasz.

Eleonora

patrząc z boku
uważam że nie powinno się wchodzić z tobą w dyskusje bo nachalnie odwracasz kota ogonem, na wypowiedzi czysto uprzejme masz odpowiedź agresywną i atakującą, omijasz sensu stricto aby wyszło rzekomo na twoje i grasz mądrą przeciągając wypowiedzi w nieskończoność.

ex_machina_durejko została przez ciebie niemal zaszczuta a chciała tylko pogadać. Pytać o kryterium oceny z zainteresowaniem wobec innego puntu widzenia, dostać odpowiedź czemu dziwaczko u ciebie wszystko musi kręcić się w życiu wokół ocen! co - ja - czytam.
Aczkolwiek ostatecznie to ona wygrała tę wymianę zdań ty wypadłaś jak no_lajfing_level_hard.

większość uwag odebrałaś jako personalny atak, to jest takie niesmaczne, że nie powstydziłem się tego podsumować, nawet niesmacznie.
Wymiociny forumingu

ocenił(a) serial na 1
aviator48

Przedstawiłam swoje zdanie na temat serialu wszystko argumentując i podkreślając, że jest to ocena subiektywna (co uważam za oczywiste, ale jak widać dla wielu osób takim nadal nie jest). Dodatkowo podkreśliłam też, że skoro są osoby, którym serial się spodobał, to był sens go robić i dobrze, że powstał. Mnie niestety mocno rozczarował skutkiem czego się tu wpisałam wyjątkowo wypowiadając opinię negatywną. Bo, powtórzę jeszcze raz, ogromnie rzadko piszę posty zawierające krytykę filmów czy seriali.

W odpowiedzi na to ex_machina_durejko zamiast po prostu polemizować z moimi zarzutami w stosunku do produkcji (jeśli już koniecznie tak bardzo jej zależy na nawracaniu innych na swoje jedynie słuszne zdanie) zaczęła mnie atakować i ogólnie się mnie czepiać. Nie było żadnego sympatycznego pytania o sposób oceniania. Mimo wszystko i tak grzecznie opisałam ile odcinków obejrzałam, w jaki sposób oceniam i dlaczego uważam, że najsensowniej stosować pełną skalę ocen, czyli 1-10. Na to dostałam kolejne czepianie się, kąśliwości i masę jakichś dziwnych insynuacji na temat mojego stosunku do kobiet, homoseksualistów i nie wiadomo czego jeszcze. Strasznie dziwne rzeczy.

Lubię i rozumiem kiedy kogoś interesuje inny punkt widzenia, bo sama jestem osobą chętnie zgłębiającą cudze spojrzenia na świat. To polega na wysłuchiwaniu drugiej osoby, a nie na denerwowaniu się i usilnym wmawianiu jej samodzielnie wymyślonego stosunku do różnych rzeczy, odlecianych zahamowań czy intencji.

Rozumiem, że patrzysz tak stronniczo na tę wymianę zdań, ponieważ lubisz daną użytkowniczkę lub/i komentowany serial, niemniej jednak namawiam do większej tolerancji w stosunku do innych, szanowania tego podstawowego i najzwyczajniejszego w świecie faktu, że ktoś inny może daną produkcję oceniać w inny sposób niż my i nie traktowania tego tak personalnie.

Eleonora

nie znam użytkowniczki oraz serialu, trafiłem tu przypadkiem i po moim wpisie użytkowniczka owa zaprosiła mnie do grona znajomych - o ironio.

Jak zwykle zakładasz czyjąś złą wolę tudzież stronniczość, jak zwykle się mylisz, ten przykład doskonale dowodzi mojej tezy, że szykanujesz ludzi na forum.
Wszak nie jest prawdą że ktoś zaczął cię atakować i czepiać się, kośliwie, to jest twoje odwracanie kota ogonem.

Powtórzę, trafiłem tu przypadkiem, chcąc dowiedzieć się czegoś o serialu który planowałem obejrzeć. Zacząłem czytać ten wątek ponieważ wydał mi się rozbudowany i dość szybko uderzyło mnie, że TY zwykłą dyskusje doprowadziłaś na granice dobrego smaku. Osoba odpisująca ci, patrząc z boku, nie miała żadnych złych intencji, próbowała porozmawiać na temat serialu, a ty w jakiejś natychmiastowej furii zaczęłaś wymyślać jej i sugerować co autor wpisu ma na myśli podczas gdy wszyscy widzieli, że dziewczyna nie miała nic złego na myśli.
bad person

ocenił(a) serial na 1
aviator48

Napisałeś stronniczy wpis (teraz już dwa). Faktów się nie zakłada, fakty po prostu istnieją.

Użytkowniczka wyżej, zamiast skupić się na pisaniu o serialu, raczyła mnie atakować zarzucając mi wszelkiej maści nietolerancje tylko dlatego, że dany serial mi się nie podoba i szanując upodobania innych po prostu też chcę mieć prawo do posiadania własnego zdania na temat danej produkcji. Ty przychodzisz i piszesz prymitywne kąśliwości, z których zresztą wielu nawet nie rozumiem, bo ani nie wiem gdzie Ty widzisz agresję (a nawet furię! lol!) z mojej strony, ani np. nie pojmuję czyje życie według Ciebie kręci się wokół ocen seriali, ani też dlaczego według Ciebie oglądanie seriali oznacza od razu "no_lajfing_level_hard". I co więcej jaki ma sens pisanie takich rzeczy na forum filmowym pod serialem... I jeszcze to Twoje określenie "wymiociny forumingu", bardzo kulturalne.

A teraz piszesz do mnie cytuję "Jak zwykle zakładasz czyjąś złą wolę tudzież stronniczość, jak zwykle się mylisz, ten przykład doskonale dowodzi mojej tezy, że szykanujesz ludzi na forum.", co znowuż pokazuje Twoją stronniczość jak i bujną niezbyt zdrową fantazję. W ogóle mnie nie znasz, a wygłaszasz takie sądy. Nie ma tu mowy o jakichś domniemaniach Twojej stronniczości. Ona po prostu jest faktem.

ocenił(a) serial na 8
Eleonora

Piszesz, że nie lubisz krytykować, a tym czasem pod tym serialem w co drugim temacie negujesz serial ;)
Nie podoba Ci się, a obejrzalas 6 odcinków... Skoro tak się przy nim męczysz po tracisz czas?
A jeśli obejrzalas już 6 obejrzyj dwa pozostałe

ocenił(a) serial na 1
fnh81

W co drugim temacie, twierdzisz. Ok, więc sprawdźmy. To było 6 czerwca, więc trochę czasu temu. Specjalnie dla Ciebie sprawdzę dokładnie w ilu tematach się wpisałam. Tak więc w rzeczywistości łącznie z tym tutaj tematem były to, uwaga, TRZY TEMATY. Jeden dotyczył pytania odnośnie serialu - czy jest to serial podobny do serialu "Luther" (na, które to pytanie założyciel tematu jakoś nie mógł się doczekać odpowiedzi, więc się zlitowałam i jej udzieliłam), drugi temat zawierał krytykę, oczywiście nie moją, bo nie był to mój temat, z którą jedynie się zgodziłam dokładnie w czterech słowach. I trzeci temat to ten tutaj - jedyny, w którym napisałam coś więcej, bo można powiedzieć, że rozwinęła się pewna dyskusja w związku z czym argumentowałam dlaczego serial mi się nie podoba.

Tak więc tak wygląda zderzenie tego, co piszesz z rzeczywistością.

Świadomie nie wpisywałam się w tematach zawierających pochlebne opinie o serialu, bo w przeciwieństwie do pewnych osób, nie jest moim celem narzucanie innym swojego zdania.

Co do tego po co oglądałam te parę odcinków, to pozwól, że jednak sama będę decydować o tym, czy chcę danego dnia poświęcić czas na oglądanie czegoś, czy nie. I ciekawe, że dziwisz się po co na to marnowałam czas, a jednocześnie namawiasz mnie, żebym zmarnowała go więcej. Ot, logika.

Eleonora

Podziwiam za wałkowanie tego samego 1500 razy serio. Widać do niektórych nie dociera, trzeba chyba drukowanymi. Jak widać na tym forum nie może się coś nie podobać jak i nie można mieć własnego zdania, bo zaraz obrońcy tego dzieła bedą szukać dziury w całym m. in. durnowatymi pytaniami w stylu a dlaczego obejrzałaś tylko 6, mogłaś od razu 8 albo jakim sposobem oglądnęłaś aż 6. Dzizas zajoba można dostać odpisując na tak durne pytania. Anyway podzielam zdanie i nie wiem czy nawet 1 bym wystawiła.

aviator48

W punkt.

Eleonora

Eleonora rozumiem, że nie podobał Ci się serial. Ale myślę, że, w ogóle, ale to w ogóle go nie rozumiesz i nie czaisz, że on w ogóle nie jest ani filmem akcji, ani szpiegowskim ani niczym takim. To film o miłości, piękny. Tylko trzeba umieć spojrzeć głębiej, użyć nie tylko intelektu ale też duszy. Prawda, nie każdy potrafi.

ex_machina_durejko

Piękny post, przeczytałem wielką z przyjemnością - jak zawsze kiedy ktoś inny słowami wyraził nie do końca wyklarowane moje odczucia.

ocenił(a) serial na 9
czapski

Dzięki!

ex_machina_durejko

Zgadzam się całkowicie. Mam te same odczucia. Serial jest fantastyczny na 9

ocenił(a) serial na 8
szuszka

Wręcz przeciwnie - postać Villanelle vel Oksany, genialna.

ocenił(a) serial na 8
szuszka

Moja opinia jest taka, że Oksana idealnie wpisuje się w konwencję całego serialu. To nie jest typowa historia z cyklu ponury glina z trudną przeszłością tropi geniusza zbrodni, jak to jest w 90 % kryminałów. Tutaj okrucieństwo miesza się z groteską. Dla mnie Rambo jest niewiarygodny, Oksana jest nieobliczalna bo ma taka być. To psychopatka, która niczego się nie boi, dąży do konfrontacji, bo wtedy czuje że żyje. Wykorzystuje swój wizerunek słodkiej dziewczynki, bo wie że kobiety są postrzegane jako niegroźne, słabe.
Oczywiście, że sceny w których zabija kilka osób nożem i znika są naciągane, tak samo jak James Bond skaczący po dachu jadącego pociągu zabijając jednocześnie tuzin przeciwników. Konwencja ludzie, konwencja, to nie jest film na faktach.
Mnie urzekł w tym serialu humor i nieprzewidywalność fabuły..... no i oczywiście fakt, że kobiety nie są tu jedynie ładnym dodatkiem do mężczyzn grających pierwsze skrzypce.

rubinooo

Problem polega na tym, że ten serial kompletnie nie jest utrzymany w konwencji pastiszu, o którym piszesz. To miał być realistyczny thriller szpiegowski, dramat psychologiczny. OK, jest tu humor, ale to zupełnie nie czyni z produkcji komedii czy pastiszu. Twórcy jak najbardziej na poważnie serwują postać genialnej płatnej zabójczyni - tylko, że kompletnie nie umieją tego geniusz skonstruować. Przy wykonywaniu zleceń panna "śmieci" na prawo i lewo, głupio ryzykuje, nie słucha rozkazów. Przez cały czas się zastanawiałam, czemu jej zleceniodawcy nie zlikwidują takiej upierdliwej, nieobliczalnej dziewczyny. Plus, przy takim poziomie bezczelności policja powinna już dawno temu ją rozpracować.

Bond i Rambo są nierealistyczni, ale to jest właśnie wynik konwencji, która została wypracowana przez lata (a i tak dla wielu fanów niewidzialny samochód to było dużo za dużo). "Obsesja Eve" stara się być realistycznym serialem szpiegowskim, ale potyka się o własne nogi serwując naciąganą intrygę, skrajnie niekompetentnych agentów, odrealniony obraz pracy służb specjalnych i zabójczynię-kosmitkę. To, że film nie jest oparty na faktach, nie oznacza że może obrażać inteligencję widza.

ocenił(a) serial na 9
TorZireael

Co w takim razie, jeśli nie naciągana intryga, skrajnie niekompetentni bohaterowie, odrealniony obraz służb i zabójczyni-kosmitka decyduje o tym, jaka to konwencja? Bo ja, widząc wszystkie elementy, o których piszesz (a jest tego sporo - to przecież jądro serialu), klasyfikuję to właśnie jako pastisz, nie poważny dramat psychologiczny (tego ostatniego ma tylko elementy). Nie na odwrót.
"Rambo" i "Bond" też wyszli kiedyś po raz pierwszy i od tego momentu pracowali na swoją konwencję - z pastiszowymi thrillerami szpiegowskimi z kobietami w roli głównej dopiero przecieramy szlaki.
To jest stosunkowo prosta, odświeżająca kilkoma zabiegami stare konwencje, telewizja rozrywkowa, nie fizyka kwantowa.

ocenił(a) serial na 8
ex_machina_durejko

dokładnie :) właśnie zaczynam 2 sezon, zapowiada się ciekawie
A tak swoją drogą "Obsesja Eve", zdobyła 14 nominacji do telewizyjnych nagród BAFTA.

ocenił(a) serial na 1
rubinooo

"kobiety są postrzegane jako niegroźne, słabe"

Zarówno w serialu jest nam wmawiane, że istnieje takie przekonanie, jak i fani tego serialu powtarzają je na okrągło, a w rzeczywistym świecie przecież wcale tego nie ma. Jasne, że kobiety są od mężczyzn słabsze fizycznie, jednak jeśli dana osoba jest przeszkolona (fizycznie i psychicznie), posiada inteligencję na przyzwoitym poziomie i ma broń, to jej płeć nie ma właściwie znaczenia. Jest wiele kobiet służących w wojsku, policji i różnych służbach. Czy osoby powtarzające ten tekst aż tak są oderwane od rzeczywistości, że nie zdają sobie z tego sprawy? Nie rozumiem skąd ten powtarzany na okrągło pogląd, że kobiety są postrzegane jako niegroźne. Tak samo nie rozumiem dlaczego np. użytkowniczka ex_machina_durejko uważa broń palną za coś związanego z płcią męską (poza tym, że również powtarza właśnie to twierdzenie, że kobiety są postrzegane jako niegroźne). Bardzo to dziwne. Dla mnie ten właśnie tekst o niegroźności kobiet był pierwszym mega sztucznym elementem tego serialu.

Oglądam teraz serial "Counterpart" i tam jest tak jak w normalnym życiu, czyli mamy wiele kobiet pracujących w różnych służbach, wiele agentek, kobiet szpiegów, jedną także akurat płatną zabójczynię. Kobiety pracują tam na różnych stanowiskach, często najwyższych. Kobiety posługują się tam bronią nie gorzej, a często i lepiej, od mężczyzn (nie robiłabym w ogóle tego typu porównania, bo jest dość niedorzeczne, ale robię je w odniesieniu do tego, o czym piszę, czyli tego dziwnego podziału na płcie co do ich nieszkodliwości czy używania przez nie broni). I choć sam serial traktuje o istnieniu alternatywnego świata, to przez to jak ukazani są bohaterowie, ich zachowania, praca agentów, szpiegów itd. serial wypada realistycznie, podczas gdy "Killing Eve" jest tak bardzo sztuczny.

Co ciekawe akurat płatna zabójczyni z "Counterpart" jest lesbijką i to również wypada zupełnie realistycznie i zwyczajnie w sensie naturalnie, podczas gdy w "Killing Eve" biseksualizm Villanel jest tak nachalnie podkreślany jakby to było nie wiadomo co. Takie to jest bardzo na siłę doczepione i infantylnie wyeksponowane (równie dobrze mogłaby być hetero, bo do reszty jej szczątkowo zarysowanej osobowości pasuje tak samo dobrze dowolna orientacja) jakby twórcom zależało na udowodnieniu widzowi, że albo musi to pochwalić, albo jeśli stwierdzi, że mu w tym coś nie gra (choćby ta sztuczność, po prostu), to przyzna że jest homofobem. A rzadko kto w dzisiejszych czasach chce być uznany za homofobach, więc wiele osób chętnie to podchwytuje i wychwala, i podkreśla jak im się to podoba sądząc, że w ten sposób udowadniają swoją tolerancję. Szantaż emocjonalny widza za pomocą rozgrywek związanych z poprawnością polityczną. Rzecz dość ohydna, ale nagrody takie produkcje faktycznie łatwo dostają, więc szereg twórców chętnie tego typu zabiegi wykorzystuje.

A można przecież tak jak w "Counterpart" czy np. "Ozark" pokazać bi czy homoseksualizm w sposób zupełnie naturalny. Chodzi jedynie o umiejętność (lub jej brak) ukazania czegoś w sposób realistyczny, nie sztuczny. I nie chodzi absolutnie o to, jak znowuż przekręcają obrońcy serialu, że realistyczności to się można spodziewać jedynie w filmach/serialach dokumentalnych. Może być produkcja sc-fi czy fantasy i być realistyczna, bo chodzi o realistyczność głównie psychologiczną, co się przekłada na brak sztuczności.

Rozumiem, że niektórzy uważając "Killing Eve" za pastisz rozpatrują go jako podobny w stylu/konwencji do serialu np. "Allo, allo", jednak w przypadku tego drugiego było wyraźnie zaznaczone, że jest to komedia, a i bez tego zaznaczenia w gatunkach dało się to łatwo wyczuć - konstrukcja serialu była dopracowana i te różne przerysowania tam zastosowane faktycznie nie przeszkadzały tylko były na plus, bo było widać, że są specjalnie - dlatego właśnie, że to pastisz pewnych typów charakterów, narodowości, różnych służb czy grup społecznych. "Killing Eve" ma gatunek Thriller. Jeśli komuś to pasuje to może traktować ten serial jako pastisz, ale to "chyba" nie było zamiarem twórców.

Aaaa jeszcze kwestia tego twierdzenia, że to nareszcie serial, w którym kobiety nie są tylko ładnym dodatkiem do mężczyzn. Tego też nie pojmuję. Jakie wy seriale oglądacie, że nie stykacie się z produkcjami, w których pierwsze skrzypce grają bohaterki żeńskie albo przynajmniej obie płcie są na równi? Mi nawet trudno wymienić jeden serial spośród tych, które znam, w którym kobiety byłyby tylko ładnym dodatkiem do mężczyzn.

ocenił(a) serial na 8
Eleonora

Relax, take it easy ;) Ekscytujesz się serialem którego nie lubisz i widziałaś tylko 2 odcinki, a mimo to wypisujesz na jego temat długie poema. Wygląda mi to na dziwną, chorobliwą fascynację. Seriali jest wiele, każdy znajdzie coś dla siebie, nikt nie mówi, że masz lubić ten serial. Killing Eve puszcza do widza oczko. Nie kupujesz tego? Nie musisz. Ale wiele osób kupiło, dlatego ten serial dostał tak wiele nagród i nominacji. Jeśli ktoś lubi dosłowne, realistyczne kino to faktycznie nie polecam, za to polecam dokumenty True Crime na Netflix.
Nawiązałaś do moich wypowiedzi, więc czuję się w obowiązku odpisać, choć szczerze mi się nie chce.
Mam w rodzinie policjanta, który powiedział mi że kiedy był jeszcze krawężnikiem każdy koleś modlił się żeby nie dostać do partnerowania na ulicy kobiety, bo wtedy nie dość że nie ma wsparcia, to jeszcze jej musi pilnować. Jedna laska dała sobie wyrwać pistolet z kabury i dać w zęby pijanemu, mikremu menelowi. Oczywiście, że są sektory w armii, policji itd. gdzie kobiety się sprawdzą, ale nie w bezpośredniej konfrontacji siłowej, a użycie broni przez policjanta jest ostatecznością. Gliniarze czasem wolą dostać w zęby i się wybrudzić niż użyć broni i mieć potem poważne kłopoty w robocie. Mam wrażenie, że twoja wiedza na temat służb pochodzi wyłącznie z tv.
Ten serial pokazuje kobiety, które mają wiedzę i umiejętności, nie wygrywają siłą ale sprytem, czyli dokładnie to o czym mówisz, więc nie wiem o co Ci chodzi.
A propos twojego ostatniego akapitu: przejrzałam ranking top seriali na filmweb, w 8 na 10 najwyższych pozycji głównymi bohaterami są mężczyźni, a w 2 są zarówno postaci męskie jak i kobiece, przy czym w żadnym z tych seriali protagonistą nie jest kobieta. To tak w gwoli faktów. Peace out:)

ocenił(a) serial na 1
rubinooo

I to jest kolejna rzecz, której nie rozumiem - to wmawianie komuś, kto ma inne zdanie, że się ekscytuje i potrzebuje ochłonąć, a następnie serwowanie pod jego adresem pęku nerwowych złośliwości. A ściślej nie rozumiem tej potrzeby, którą przejawiasz, bo ja takiej nie czuję, aczkolwiek rozumiem zjawisko, bo zwyczajnie projektujesz na mnie swoje odczucia i reakcje. Zdenerwowałaś się, ok. Wierz lub nie, ale absolutnie nie było moim zamiarem wyprowadzanie Cię z równowagi i to do takiego stopnia.

Oczywiście, że jest mnóstwo seriali, w których można przebierać i powiem więcej, normalnym będzie, że znajdzie się wiele osób, którym będzie się podobało lub nie podobało, co innego niż Tobie. Zazwyczaj ludzie to rozumieją i są w stanie na spokojnie rozmawiać na temat kina, a nawet ciekawi są właśnie odmiennych od ich własnych spojrzeń. Zadałam te parę pytań, bo ciekawa jestem faktycznych na nie odpowiedzi, których niestety mi nie udzieliłaś.

Rozpoznajesz u mnie ;) , wybacz rozbawienie, ale trudno by się nie pojawiło, no więc rozpoznajesz u mnie dziwną, chorobliwą fascynację... a prawda wygląda jak to często bywa mniej barwnie od fantazji. Po prostu wypowiadałam się w tym temacie, więc mam go w obserwowanych, w związku z czym dostawałam ostatnio powiadomienia kiedy ktoś się tu wpisywał. Przy okazji rozczaruję Cię chyba kiedy zdradzę, że nie wchodziłam za każdym razem, by sprawdzić co nowego piszą na temat tego, co stanowi przedmiot tej mojej "dziwnej, chorobliwej fascynacji"...(szkoda, że nie dodałaś jeszcze 'mrocznej') Jednocześnie również ostatnio oglądałam serial "Counterpart" i jako, że się to razem zbiegło, to zwyczajnie przyszło mi do głowy skojarzenie, bo w jednym i drugim serialu mamy klimaty szpiegowskie jak i co ciekawe płatną zabójczynię nie hetero, nie mówiąc już o kobietach używających broni, co według niektórych jest takie nowatorskie w "Killing Eve". I tak sobie pomyślałam jak naturalnie to wszystko wygląda w "Counterpart", a jak sztucznie w "Killing Eve". Miałam ochotę skomentować ten fakt i zrobiłam to. Filmweb to dyskusyjne forum filmowe i właśnie do tego służy.

Co do policji, to poza bronią mają jeszcze pałki i paralizatory. Bardzo się starasz przeinaczyć sens mojej wypowiedzi, jednak ja nigdzie nie pisałam, że policjanci mają przy byle okazji sięgać po broń. Jest to w ogóle bardzo dziwny pomysł. Nie trzeba mieć znajomych w policji, by wiedzieć, że użycie broni palnej przez policjanta to ostateczność. Pisząc wpis wyżej odnosiłam się do seriali, w których mamy płatne zabójczynie i agentów biorących udział w strzelaninach. Płatny zabójca to nie jest policjant. Co ma Villanel z policjantki? Co ma zabójczyni z "Counterpart" z policjantki? Policjanci nie szkolą się w zabijaniu. Mają chronić ludzi i na ile to możliwe nie dopuszczać do ich śmierci. Może za bardzo się zdenerwowałaś, ale nie odniosłaś się do treści mojego wpisu.

Nadal nie widzę powodu, dla którego miałoby się uważać kobietę parającą się fachem typu płatny zabójca, czyli wyszkoloną, używającą broni i nastawioną na zabijanie za mniej groźną od mężczyzny czy wręcz w ogóle niegroźną.

Poza tym piszesz mi, cytuję: "Mam wrażenie, że twoja wiedza na temat służb pochodzi wyłącznie z tv." No i tak, nie pracuję w tych służbach i zdaje mi się, że Ty także nie, więc poza Twoją stycznością z policjantem z rodziny, co ma się nijak do pracy płatnego zabójcy czy agenta/szpiega, jedynymi Twoimi jak i moimi źródłami wiedzy na temat tego, o czym faktycznie tu rozmawiamy są produkcje filmowe (osobiście tu stawiam na dokumentalne) lub książki. Co więcej piszemy pod serialem, w którym postacie są nierealistyczne, więc sama się już pogubiłaś, bo w jednym wpisie wytykasz mi jednocześnie, że nie mam pojęcia na temat realiów pracy w służbach (i dlatego coś w serialu mi nie pasuje) oraz że nie powinnam wymagać/oczekiwać realistycznego obrazu pracy w służbach (w owym serialu).

Co do ostatniego akapitu, to znowu Ci się pomieszało. Napisałaś wcześniej, że urzekł Cię "fakt, że kobiety nie są tu jedynie ładnym dodatkiem do mężczyzn grających pierwsze skrzypce." Tak więc byłam i jestem ciekawa jakie znasz seriale, w których kobiety są jedynie ładnym dodatkiem do mężczyzn grających pierwsze skrzypce. Ty natomiast piszesz mi o top seriali na filmweb, co jest rankingiem popularności, więc jest bez związku, oraz w ilu z 10 seriali widzisz głównych bohaterów jakiej płci. Nie piszesz na temat. Pytałam o jakiś przykład serialu, w którym kobiety są tylko ładnym dodatkiem do mężczyzn. Np. czy w "Breaking Bad" uważasz kobiety tylko za ładny dodatek? Tam głównymi bohaterami są mężczyźni, ale kobiety mają bardzo ciekawe, złożone i ważne role bynajmniej nie oparte na ich ładnym wyglądzie. Albo "Detektyw". W drugim sezonie, który ogólnie jest dość krytykowany, a mi akurat najbardziej się podobał, postacie żeńskie są jednymi z głównych. W pierwszym sezonie chyba prawie nie ma kobiet (ile jest dokładnie już nie pamiętam), ale kiedy się jakaś pojawia to nie na zasadzie ładny dodatek. W trzecim sezonie postaci żeńskich jest mniej, ale również nie pełnią roli ładnego dodatku. Większości seriali z top10 nie oglądałam, ale, powtarzam, nie pisałyśmy o najpopularniejszych serialach. Zadałam proste pytanie - w jakim serialu kobiety są tylko ładnym dodatkiem do mężczyzn?

Bo widzisz ja widzę to tak, że nawet jeśli serial traktuje o środowisku/historii, w którym jest przewaga mężczyzn, w związku z czym ról kobiecych jest niewiele, to zwykle niosą one w sobie dużo więcej niż tylko bycie "ładną lalą do ozdoby" lub po prostu stanowią jakieś tło jak statyści, których wygląd jest dopasowany do historii, a nie pełni rolę ozdoby. Naprawdę nie przychodzi mi do głowy żaden serial spośród tych, które widziałam, w którym kobiety pełniłyby rolę jedynie ozdobnika. Dlatego wydaje mi się takie dziwne to pisanie jakby to była jakaś nowość, że w "Killing Eve" kobiety nie są tylko ładnym ozdobnikiem.

Podsumowując, chcesz odpowiadać na czyjś post, to po prostu na spokojnie odpisuj na treść tego wpisu. Jeśli masz się denerwować i skupiać na wymyślaniu złośliwości, to lepiej po prostu nie pisz. I naprawdę spróbuj być choć trochę tolerancyjna.

ocenił(a) serial na 8
Eleonora

Powtórzę... relax, take it easy i popracuj nad zwięzłością wypowiedzi, bo jak mam czytać coś tak długiego to wolę dobrą literaturę. Poprzestańmy na zgodzeniu się, że się nie zgadzamy.
Peace out.

ocenił(a) serial na 1
rubinooo

Po pierwsze, opanuj swój mechanizm projekcji i sama postaraj się panować nad nerwami, bo fakt, że ktoś prezentuje odmienną opinię na temat jakiegoś serialu jak i fakt, że ktoś nie ma tak złego zdania na temat kobiet, jak Ty, to nie są wystarczające powody, żebyś przeprowadzała na niego tak prymitywny atak jak wyżej.

Po drugie, popracuj nad umiejętnością prowadzenia dyskusji, jeśli chcesz się udzielać na forum dyskusyjnym. Nie udało Ci się odpowiedzieć na żadne z prostych pytań, które zadałam, nie jesteś w stanie pisać na temat ani uargumentować praktycznie niczego.
Faktyczna dyskusja zawsze opiera się na wymianie dłuższych wypowiedzi w związku z czym skoro nie masz umiejętności ich formułowania, ani nie radzisz sobie z czytaniem (nie mówiąc już o rozumieniu) cudzych wypowiedzi nie wchodź z ludźmi w dyskusję zamiast mieć jeszcze do nich pretensje o te swoje problemy.

ocenił(a) serial na 8
rubinooo

Ja z kolei gdy widzę takie sążniste elaboraty, w dodatku pojawiające się wielokrotnie, to po prostu odpuszczam sobie. Wypowiedzi tutaj powinny być zwięzłe i rzeczowe, a wodolejstwo ganione.

ocenił(a) serial na 1
Bokciu

Niekoniecznie zwięzłe, bo w końcu jest to forum dyskusyjne, a nie twitter. Jednak lepiej, gdy ludzie są w stanie zorientować się gdzie trafili i co do czego służy. Natomiast zgadzam się, że przydałoby się, żeby wypowiedzi były rzeczowe.

szuszka

Kolejny absurd po kolejnym odcinku
(spoiler)

zjawę łapią bez problemu, która zabija bardzo dyskretnie, a Villanel rozwala gościa przed publicznością i nikt jej nie łapie.

szuszka

Na te zarzuty ludzie odpowiadają, że to komedia. Tylko nie jest śmieszna.

milicja

Znam ludzi, których nie śmieszą filmy Monty Pythona, powieści Pratchetta czy Douglasa Adamsa. Nawet nie brak poczucia humoru, tylko zupełnie inne. Życie.

ocenił(a) serial na 8
szuszka

To urcze, że zrobiłeś tak wnikliwą analizę, każdej zbrodni z zaznaczeniem miejsca akcji, pociesznie się to czytało, pozdrawiam

ocenił(a) serial na 9
szuszka

Szukanie realizmu w tym filmie, to jak szukanie realizmu w "Czy leci z nami pilot". Bez sensu.

Twórcy zwyczajnie bawią się konwencją filmów szpiegowskich. Robią sobie jaja ze szpiegów, z widzów oczekujących realizmu itd. itp.

A że robią to w sposób inteligentny i zabawny... to serial ogląda się świetnie.
Z jednym zastrzeżeniem - jeśli szukasz czegoś na poważnie w klimacie "red sparrow", "3 dni kondora", - to kompletnie nie jest ten gatunek kina!
Nawet James Bond przy ww. serialu to poważny film o agentach ;-)