Przede wszystkim to nie jest serial dla miłośników prostego, niewyszukanego humoru.
Jeśli nie umiesz korzystać z szarych komórek, to szkoda Twego czasu na ten serial.

W zasadzie nie wiem od czego zacząć pochwały. Przede wszystkim dowcipy, gagi,
sytuacje nie są wymyślane na siłę. Mimo że tematyka lekka łatwa i przyjemna to nie ma
w tym taniego dowcipu rodem ze slapsticku. Dawka przerysowania idealnie dobrana, na
granicy parodii, ale twórcy mają swietne wyczucie. Przede wszystkim widać panowanie
twórców nad postaciami, dialogami, nad rozwojem wypadków. Przemyślana kompozycja
:D

Swietne zestawienie kulturowe. Gradka dla językoznawców i miłośników różnych
akcentów języka angielskiego ;))) Brytole sa na wskroś brytyjscy, Amerykańce na wskroś
amerykańscy. A do tego pochód barwnych postaci od wrednej suki, przez mającego
dystans do siebie Matta, przez producenta a na jego asystentce oraz szefowej działu
komedii (hehe) skończywszy.

No i Mourning ("So now I like dicks!" + kuksaniec)...ech ;)))))

Dla wielbicieli inteligentnego humoru, braku dosłowności, gdzie by sie dobrze bawić
trzeba jeszcze umieć smakować niuansiki oraz uważnie się wsłuchiwać w dialogi.

Ludzie wytrzymajcie do połowy trzeciego odcinka! Potem zaczyna się już jazda bez
trzymanki.

Szczerze pisząc. Nie pamiętam kiedy ostatnio na jakimś serialu popłakałem się ze
śmiechu i to po wielokroć. Może i dobrze że tylko siedem odcinków w pierwszym
sezonie, bo wolę skondensowaną dawkę dobrego humoru, niż gdyby miało to być
rozwodnione na 23 odcinki. Z niecierpliwością wyczekuję drugiego sezonu, bo nie
wyobrażam sobie żeby skasowano tak świetną produkcje. (To byłby zbyt wielki cios dla
mnie po kasacji "Rubiconu")