To nie jest tak, że kwaszę ...
Ale niespójności w kryminale, to grzech główny, bo logika jest podstawą dla tego rodzaju filmów...
Zawsze myślałem że polscy policjanci to ludzie pogodni i prości, patrzący na świat z pogodą i wesołością maturzysty. Tymczasem w filmie są tak poważni, że cierpienia młodego Wertera przy nich to pryszcz. Gra głównej aktorki powoduje u mnie ból brzucha. Pani policjantka totalnie kwalifikuje się do odebrania jej praw rodzicielskich oraz wyrzucenia pracy za niesubordynację, w końcu to służby mundurowe. Osobną kwestią to rola artysty Fabiańskiego, gdzie na 100 słów dialogu każą mu wypowiadac 50 przekleństw.
Krótko: serial do obejrzenia i zapomnienia. Tak to wygląda po obejrzeniu 3 odcinka.
"Zawsze myślałem że polscy policjanci to ludzie pogodni i prości, patrzący na świat z pogodą i wesołością maturzysty. "
Jeśli to nie jest żart, to masz wyobrażenia małego dziecka. Oczywiście to nie jest tak, że 100% policjantów to ponuracy z problemami, ale niestety w tym zawodzie jest masa ludzi mocno wykrzywionych, powiedziałabym, że nawet większość. Używki, przemoc domowa, jakieś emocjonalne problemy, agresja, to nic nadzwyczajnego u nich. Można dyskutować na ile ta praca, codzienny kontakt z brutalnością i wszelką patologią, tak ludziom ryje psychikę, a na ile ten zawód przyciąga osoby z problemami, o określonej konstrukcji psychicznej, ale to nie są raczej miłe misie, ani zawodowo, ani prywatnie, bo poza robotą często odreagowują. W dodatku ta praca daje im poczucie bezkarności, więc jeśli taki delikwent np. bije żonę, to jest pewien, że koledzy mu raczej krzywdy nie zrobią gdyby tamta zaczęła szukać pomocy. Z kolei jeśli nawet ktoś z usposobienia, teoretycznie, jest człowiekiem pogodnym i dobrotliwym, to raczej pewnie trudno mu tryskać radością jeśli jego codzienność to oględziny miejsc zbrodni czy oglądanie zmasakrowanych ofiar wypadków, no chyba, że to typowy pracownik zza biurka zajmujący się lżejszymi tematami, ktoś zajmujący się prewencją czy czymś w tym rodzaju.