tragicznej Różczki i beznadziejnego Malaszkiewicza..
Małaszkiewicza powiadasz... a może Maklakiewicza?! :)
Człowieku, odłóż już to co bierzesz.
Przepraszam, Malaszyńskiego. Zresztą już zmieniłem zdanie, które miałem po obejrzeniu pierwszych odcinków. Malaszyński gra tu dobrze, już dużo lepiej niż w Oficerze. Czego nie można powiedzieć o drewnianej Różczce.
Małaszyński gra tu bardzo dobrze, podobnie jak w Oficerze i Trzecim Oficerze. Najlepsza jego rola moim zdaniem. I to bezapelacyjnie. A... nie wiem dlaczego Różczke w roli Aldony uważasz za drewnianą...
"Ścięli drzewo na twoją trumnę"
I jeszcze te jego dywagacje o pogrzebie Kruszona :) Rozmowa z dziewczynami (Aldoną i Alicją) w więzieniu też była udana. Zresztą jako czarny charakter chyba momentami był nawet lepszy w Oficerach... Oczywiście cała Trylogia to, w jego wykonaniu, niezmiennie wysoki poziom. Jedno jedyne zastrzeżenie - jego wejście w TO do sali tortur :) Moim zdaniem to nie była mina Granda.
Ja choć początkowo narzekałem na TO, tzn trochę na zakończenie, że mało Granda itp. to zacząłem łapać się na tym że jednak 3 część podobała mi się najbardziej. Heh praktycznie codziennie oglądam wybrane sceny z TO. Sceny z Grandem...pierwsza klasa
No no cieszę się :) A już myślałem, że będę osamotniony w tej opinii. W 3 serii są takie subtelne smaczki, które wyłapuje się czasem dopiero po 2 czy 3 obejrzeniu... Genialna symbolika i chyba trudniejsza do wyłapania i jednoznacznej interpretacji niż w Oficerze - przez co jak dla mnie ciekawsza. A to przecież sól tego serialu...
Swoją drogą to nie mogę się doczekać maratonu składającego się z wszystkich 3 części. Oczywiście liczę na wydanie HD Trzeciego już w lutym...
hehe...ja dopiero dzisiaj zajarzyłem o czym była piosenka, która leciała w barze na początku 13 odcinka TO. Dzięki niej można się domyśleć że Granda i Kruszona zawsze do siebie ciągneło...(bez podtekstów:P) niby taka błahostka a jednak... Takich rzeczy jest dużo więcej i to dzięki między innymi nim cała trylogia a zwłaszcza 3 część jest kultowa
Mnie się Małaszyński w drugiej serii podobał nawet bardziej niż w 1:D
A co Różdżki to nie rozumie twojego zarzutu:drewniana jakbym powiedział że dość ''cicha'' no ale jaka ma być po tym co ją życiu spotkało(mówie o postaci nie o niej jako osobie) ma tańczyć, śpiewać i mówić:-jakaż jestem szczęśliwa jako samotna matka, czad po prostu?-taka powinna być?, moim zdaniem nie:D
Małaszyński fajnie grał w "Oficerach". Z jednej strony żądny zemsty na Kruszonie, z drugiej widać w nim tę przemiane. Zmienia się, nie zabija nikogo. A kiedy zdobywa wolność, dogadał się z Aldoną wpada w ręce Topora. I mimo cierpień potrafił nie dać Toporowi satysfakcji z zadawania mu bólu, zaśmiał mu się w twarz. Małaszyński pokazał klasę w całej trylogii. Ciężko mi stwierdzić, gdzie był najlepszy.