Zaczarowana niesamowitą aurą "Oficera" serial ten obejrzeć musiałam, pomimo, iż wiedziałam że tak dobre to już nie będzie, pomimo, że budziła niesmak zapowiedź 3 alternatywnych zakończeń, pomimo całej komercjalizacji jaka otaczała ten serial, pomimo hasła "pewna jest tylko śmierć", pomimo marnej aktorzyny na pierwszym planie i zupełnie nie zachęcającego do dalszego oglądania pierwszego odcinka. musiałam.
na oglądanie serialu w TV początkowo jakoś tak nie miałam czasu czy też telewizora na stancji, ominęłam parę odcinków, a nie chciałam oglądać go od środka, toteż zaczekałam i teraz obejrzałam sobie wszystko po kolei na komputerze. po 5 pierwszych odcinkach o mało nie zdechłam z nudów. przy 6-tym coś się ruszyło, zrobiło się ciekawiej, niektóre momenty naprawdę mi się podobały i tak już do końca (poza odc. 14).
ale i tak muszę ten serial zrównać z ziemią. za to, że mógł być taki dobry, a ktoś tak go spieprzył.
po pierwsze - Ala. skąd oni wytrzasnęli tę aktorzynę? ten jej głos, to jej przewracanie oczami. okropność. pomysł na postać też nieudany. niby taka bystra, błyskotliwa, a w gruncie rzeczy głupia. rzuca się na maskę jadącego samochodu i celuje w kierowcę gnatem, coby się zatrzymał, zamiast przestrzelić mu oponę chociażby. i tak jeździ sobie na tej masce i straszy pana kierowcę pistoletem, ale oczywiście nie strzela. odkrywa zdradę chłopaka, za którego zamierzała wyjść i trochę nam jej żal, że trafiła na takiego sukinsyna, ale szybko przestajemy jej żałować gdy widzimy jak prędko wskakuje do łóżka z kolejnym facetem, o którym nic nie wie i jak szybko podejmuje zamiar wyjścia za niego, chociaż właściwie to wie o nim tylko tyle, że studiuje dyrygenturę. nie wie, gdzie mieszka, to on śpi u niej, nie ona u niego, nie zna jego rodziny, znajomych, nie widziała jego zdjęć z dzieciństwa, ale co tam - prawie ryczy ze szczęścia gdy ten tak jakby jej się oświadcza. więc już wiemy, że z poprzednim narzeczonym było pewnie podobnie i że nie musiał się specjalnie ukrywać ze swoimi zdradami, bo ona i tak o nic by nie spytała, nic by nie zauważyła, a nawet gdy już zauważyła (jakim cudem?) to do końca wierzyła w niewinność ukochanego.
po drugie - retrospekcje. gdybyśmy przypadkiem zapomnieli, co się działo w pierwszej serii, to mamy długachne fragmenty wrzucone w fabułę drugiej. ciągną się one w nieskończoność, śmierć Rysia oglądamy chyba z 5 razy i z tych wszystkich wycinków pewnie by się z półtora odcinka uzbierało. jakby tego było mało - mamy też inne nawiązania np. Kruszon mówiący do Ali "nie celuj we mnie, nie celuj we mnie", Matejewski mówiący "jesteśmy w miejscu, gdzie nie obowiązują prawa rzeczypospolitej", porwanie Granda z wąsikami z kasyna żywcem przerysowane z porwania Patryka (zupełnie nie wiem, po co. gdyby to Patryk siedział w tym samochodzie [co jest oczywiście niemożliwe] - miałoby to sens, ale Perła????), Sznajder mówiący "Marek, wolę Marek" jak niegdyś Topor wolący Waldek itp.
po trzecie okropne, marne, pseudopsychologiczne, nieudolne dialogi. na forum pod pierwszą serią jest temat z najlepszymi tekstami. i tych tekstów jest tam dużo, są błyskotliwe, zabawne. pod tą serią taki temat zdaje się też przewinął i wszyscy wypisywali tam tekst "ścięto już drzewo na twoją trumnę". tekst owszem ładny, ale jeden. tutaj próżno szukać przemyślanych, dowcipnych, ironicznych ale zarazem błyskotliwych dialogów. Tu wszystko ciągnie się w nieskończoność, po każdym słowie jest najazd na czyjąś twarz, wszystko jest takie pseudopsychologiczne, dialogi są długie (ale w sensie czasu trwania a nie treści), poprzerywane retrospekcjami i są wymyślane jakby na przymus, a ogólnie w filmie jest ich mało. aha, mam taki jeden zabawny tekst - Ala do Zenona chcąc, żeby jej coś wyjawił "tato...jesteś moim ojcem". rotfl.
niektóre sceny są bardzo słabe, głupie wręcz. najlepszym przykładem - "taniec" Ali, a raczej jej wicie się po podłodze. całe to dziwnie sentymentalne zrzucanie butelki z wódką z mostu. aha, i my niby mamy wierzyć, że Sznajder tak po prostu przestał pić. Kruszon pojawiający się jak duch. morderstwo Kondei w szpitalu pełnym ludzi w biały dzień - nikt nic nie widzi, nie słyszy. spontaniczne zabicie Monda przez Pieczura i "ukrycie" jego zwłok obok własnego nagrobka, nie no nikt na pewno nie pokojarzy...
a 14 odcinek? co to właściwie miało być? parodia? Perła gangsterem, Grand sklonowany parę razy, w tym raz z wąsikiem, Kruszon biegający ni stąd ni z owąd po jakiejś hali i celujący do niewinnych ludzi i ogólnie Grand, Grand i jeszcze raz wszędzie Grand : Grand w kasynie, Grand w policji, Grand w laptopie Perły, Grand w telewizji, Grand na samochodzie i to debilne pytanie : "z kim chcesz znaleźć Granda?".
mimo wszystko "oficerowie" bardzo skutecznie odciągali mnie od nauki w samym środku sesji. główny wątek był ciekawy i całkiem nieźle skonstruowany, dlatego oceniam film ogółem na 6.
Generalnie nic dodać nic ująć. Oficer to dla mnie absolutna perła polskeigo kina aOficery, no cóż. Wielki potencjał - bo w końcu można było ciekawie zakończyć niektóre wątki, niezła z resztą koncepcja fabuły ale wykonanie beznadziejne. Mnóstwo niedociagnięć i naciągnięć. Wszystko wymuszone, tandetne i po prostu głupie. Wielka szkoda.
z waszych wypowiedzi i moich przemyśleń można wyłowić dwa trzy słowa klucze dla tego filmu: NADĘTY, WYMUSZONY, SZTUCZNY
Mi się podobała akcja jak ni stąd ni zowąd pojawił się Kosma w momencie gdy Mond starał się zabić Alę. Oczywiście nie wzbudziło to jej podejrzeń...No przecież przyszedł ją odwiedzić w momencie gdy był na nią zamach...