Ten serial jest jak zagadka na ostatniej stronie "Detektywa". Traktuję go jak łamigłówkę i dlatego dla mnie ma sens. "Zgadnij kim jest morderca!" A naiwność specjalnie mi nie przeszkadza, bo poczucie humoru (głównie w mieszkaniu Mateusza) w jakiś sposób ją równoważy. Na koniec zawsze narzuca się jakiś morał. A Żmijewski przyciąga jak święty Piotr. Czego więcej chcieć?