Zadne gowna typuarchiwum x dr house, julka, moda na sukces itp dyrdymaly, TO jest prawdziwie Polski, swojski serial, abstrahujacy od upodoban debilnych wspolczesnych nastolatkow onanizujacych sie na widok rysunku golej baby w szkolnym zeszycie.
10/10
Nie zgodzę się co do "kalki". Bardzo sprawnie serial dostosowano do polskich upodobań.
Próbowałam oglądać "Don Matteo" - i porażka.
W "Don Matteo" policjanci jawili mi się jako kompletne prymitywy i (pardon) oblechy - nie wiem, może to miało śmieszne być, mnie nie ubawiło. Ksiądz - po prostu dobrotliwy klecha.
Wszystko bezbarwne jakieś takie, smętne, siermiężne, bez wyrazu.
W polskiej wersji - postacie są wyraziste, ludzkie, zabawne. Doskonale dobrana obsada, jest humor, są piękne zdjęcia - ogląda się to z prawdziwą przyjemnością.
Może pomysł serialu nie jest polski - ale postacie już tak :). Pierwowzór może się schować.
Do tego stopnia lubię ten serial, że mi nawet nie przeszkadza lokowanie produktów, które w innych produkcjach mnie razi - w zasadzie bawiłam się w wyłapywanie scen "zbliżenie na kubek z kawą Woseba" i "przygody babci z kontem w Banku Pocztowym". A niech sobie zarabiają w ten sposób - i tak trzymają poziom :)
8/10 - dałabym więcej, ale drażni mnie postać Emilki - owszem, śliczna dziewczynka, ale się nie potrafię przekonać - naprawdę nie było bardziej utalentowanych aktorsko dzieci?
Co do samego serialu to już się wypowiedziałem - dodam, że zupełnie mi się nie podoba polska wersja. A jeśli chodzi o dzieci, to dotknęłaś choroby, która toczy naszą kinematografię od lat - niemalże wszyscy dziecięcy odtwórcy ról, począwszy od początku lat 90 byli niesamowicie źle wybrani - raczej chyba nie ze zwględu na swe zdolności aktorskie. Moim pierwszym niechlubnymi faworytami byli: dzieciak z "TATA, A MARCIN POWIEDZIAŁ", albo ten z reklamy "TO TAKIE MAŁE DANIE, ŻE SIĘ NAZYWA DANIO". A może w obydwu przypadkach to ten sam był, bo podobnie mnie wkurzali.
Aż sobie musiałam przypomnieć - jeszcze się poniewierają po sieci szczątki serialu "Tata, a Marcin powiedział", faktycznie dzieciak był irytująco przemądrzały + kwestie jak z kartki czytane, żadnych emocji (Mikołaj Radwan - teoretycznie aktorstwo we krwi po dziadkach, a w praktyce - ehem...).
Starej reklamy Danio nie znalazłam w sieci, ktoś musiał dzieło gruzem przysypać i przejechać walcem.
To jest faktycznie jakieś szersze zjawisko - nie mogę zrozumieć, jakim cudem fajne dzieciaki trafiają na jakieś drugoplanowe role do byle "Detektywów" czy "Sędzi Anny (...)" - gdzie mają czasem do pokazania trudne emocje i dają radę nieraz lepiej niż dorośli - a na długoterminowe kontrakty do seriali czy główne role w filmach wybiera się dzieci nienaturalne i sztywne.
Więc pewnie masz rację - nie o zdolności aktorskie chodzi.
Fajnym przykładem jest stara i nowa ekranizacja "W pustyni i w puszczy". W tej nowszej to już nawet wizualnie mi te dzieci nie pasowały: cherubin i Pocahontas.
Doskonałe! Nowego "W pustyni i w puszczy" nie obejrzałem właśnie z powodu doboru aktorów do głównych postaci, którzy byli irytujący już z wyglądu. Zniechęcił mnie plakat, albo okładka - nie pamiętam. Poza tym standardowo do nowych ekranizacji podchodzę nieufnie, jako do skoku na kasę a nie "nowej jakości w kinie", jak chcieliby to nam wmówić twórcy. A jeszcze co do gry dzieciaków w polskich filmach - na wyższym już poziomie stoi gra aktorów-amatorów (choćby to były też dzieci) w quasi-reportażach typu "Dlaczego ja", czy "Trudne sprawy". Może wyjściem z sytuacji jest casting, a nie nepotyzm, co podejrzewam przy obsadzaniu polskich filmów.