Ale ta piękna historia przebaczenia mnie wzruszyła. June wróciła do bycia sobą, a nie pogrążyła się jako"anioł zemsty".
Pytanie co teraz z Sereną? June będzie o nią walczyć wbrew mężowi? Z Kanady ją deportują, w Gilead w najlepszym razie zostanie podręczną, o ile nie zawiśnie na murze albo nie wyląduje w koloniach.
Jeżeli wszystko się skończy na wielkim przebaczeniu że strona June... to by było bardzo zachowawcze rozwiązanie. Nie zapominajmy jakie piekło sprawiła Serena tym kobietą i Amerykanom w ogóle.