Opowieść wigilijna według Karola Marksa. Kretyńska lewicowa indoktrynacja, pełna inżynierów z Afryki, którzy w ówczesnym Londynie byli na pewno częstymi gośćmi. Prawdopodobnie przyjechali tam tunelem kolejowym pod kanałem La Manche, aby dokonać rewolucji umęczonego, angielskiego proletariatu. Nie zabrakło też Winetou, czy innego Alibaby, na wielbłądzie. Film tak durny, że aż bolesny dla mózgu.