Jestem po sezonie pierwszym i niestety muszę przyznać, że się rozczarowałam. Spodziewałam się, że serial będzie bardziej powiązany z baśniami, a tutaj na dobrą sprawę historie toczyłyby się własnym rytmem nawet bez mrugnięć do widza w postaci świńskich masek czy czerwonej kurtki. Fabuła nic by na tym nie straciła. Ale okej, mieliśmy sporo subtelniejszych nawiązań do trzech baśni, takich mrugnięć do widza, i nawet bym to kupiła, gdyby nie błędy logiczne i rażące luki fabularne.

Co najbardziej mnie irytowało:
- W tym serialu co chwilę ktoś wchodzi do cudzego domu, jakby zamki nie istniały. Rozumiem, że jedna postać czy dwie mogłyby potrafić się włamać, ale tutaj jest w stanie to zrobić właściwie każdy.
- Schemat postronna postać okazuje się być zła/podstawiona. Początkowy zabieg, jak w przypadku gdy po rodzeństwo przychodzą policjanci, którzy okazują się być na usługach gangu, był całkiem zaskakujący. Potem jednak powtarzał się już za często, by to robiło wrażenie.
- Hannah, która mimo tego że nie potrzebuje desperacko pieniędzy(no nie wiem, dzieci jej przymierają głodem itp) zabiera szemrane pieniądze. I potem zaskoczenie, że ich ścigają, a oni znajdują się w niebezpieczeństwie. Cała postać Hannah działała mi na nerwy.
- Nieśmiertelny i wszechwiedzący Nick. On zawsze potrafi przewidzieć, co zaraz zrobią postacie, zawsze z wszystkiego się wywinie. Żałuję, że nie dostaliśmy więcej informacji o jego przeszłości, jak stał się taki, jaki był.

Serial nie jest tragiczny, po kilku odcinkach można się wciągnąć, ma parę smaczków, ale niestety wiele mu brakuje. Drugi sezon sobie odpuszczam.