Ktoś z Was orientuje się, czy wydarzenia towarzyszące śmierci matki Osieckiej (skatowanie kota, kradzież samochodu) faktycznie miały miejsce?
Zarząd Teatru Atelier najwyraźniej jest podobnego zdania: https://www.facebook.com/TeatrAtelierSopot/posts/1865669930247048
Ostatni odcinek był bardzo powierzchowny. W przedostatnim wprowadzano stan wojenny i był jego początek. W ostatnim przeskoczyli od razu do okresu po 1989 roku i fabuła biegła aż do 1997 roku. Myślę, że była to zła decyzja, by tyle czasu zmieścić w jednym odcinku, bo wtedy działo się wiele, a zatem wiele też pominięto. Tym bardziej nie powinno być oczywistych zmyśleń i przeinaczeń.
Też mam takie wrażenie. Zupełnie, jakby ktoś najpierw zaplanował serial na 18 czy 20 odcinków, a potem, np. z powodu oszczędności, upchał wszystko w 13 odcinkach. Tym bardziej, że pierwsze 3 odcinki dość szczegółowo pokazywały pierwsze lata szkolne i studenckie Osieckiej i ktoś nawet tu na Filmwebie obliczył, że jeden odcinek obejmował ok. 3 lata. Tymczasem bogate w wydarzenia społeczne i polityczne, w wywiady, przyjaźnie, wartościowe teksty, konflikty z córką ostatnie 17 lat jej życia "ściśnięto" w dwóch odcinkach, które wydają się przez to takie powierzchowne, miałkie i uproszczone. Wielka szkoda! Trochę tak, jakby uznano, że życie kobiety po 50-tce już nie jest tak interesujące jak życie nastolatki, nawet jeśli ta kobieta jest osobowością i poetką. I jakby brak spektakularnych romansów dyskredytował ostatnie lata jej życia. A przecież wystarczyło wziąć trochę z jej wywiadów z tamtych lat i obudować jakąś fabuła. Nawet w 13 odcinkach by się to zmieściło. Nie trzeba było pokazywać jej w kółko przy stole jak siedzi zasmęcona albo pije wódkę w barze. A pani Maria Osiecka też nie musiała być pokazywana 100 razy przed tym telewizorem. I tak wszyscy pamiętali, że wiecznie tam siedziała.
I śmierć kota i kradzież samochodu to prawda ale oczywiście nie działo się to jednego dnia. Na pewno nie w dniu śmierci matki.