Przedziwna hybryda serialu fabularnego i dokumentalnego, zdjęć archiwalnych, rekonstrukcji filmowych i wypowiedzi wspolczesnych ekspertów-historyków pretensjonalnych aż zęby bolą. A jako wisienkę na tym zakalcu mamy jeszcze dodatkowego i kompletnie niepotrzebnego narratora związanego z legendą księżniczki Anastazji. Muzyka to głównie średni ambient, który psuje klimat, czołówka równie sensacyjna jak miks American Horror Story i Piły, zatrzęsienie sztucznych i zbędnych wulgaryzmów kompletnie nie pasujących do kontekstu historycznego, drętwe i nachalne sceny erotyczne, efekty specjalne rodem z 2002. Nic się tu nie broni, nic się nie klei, więcej emocji dostarcza czytanie wikipedii.