well, what we've got here is.. a m*th*rf*ckin' masterpiece!
newmanowie, portret podwójny; co jak co, ale ponad pięćdziesięcioletnie małżeństwo pary hollywoodzkich gwiazdorów, w dodatku niezakończone rozwodem, to jest jedak wyczyn..
prawdopodobnie najciekawsza propozycja odnowienia filmu dokumentalnego opowiadającego o losach człowieka znanego od czasu przekroczek asafy kapadiego - czy jak mu tam było, nigdy nie pamiętam, tego od Senny, Amy i Diego - absolutne cudko!
ethan wybiera kluczowe momenty z tak zwanego prawdziwego życia newmana (rebelia, miłość do kobiety która przywraca go do życia, śmierć syna), po czym przyozdabia je nawiązującymi doń komentarzami z innych planów astralnych, żyć i wcieleń newmana: powiązaniami rodzinnymi i przyjacielskimi, rolami filmowymi i telewizyjnymi, czytanymi z offu (przez clooneya) memułarami własnymi, fragmentami zwanych home-movies, opiniami ludzi z branży, i tak dalej, i tak dalej.. powstaje wrażenie jedni, które się przebija i rozlewa po wszystkich sferach życia zgodnie z zasadą zero-waste..
wszystko tu jest ważne. to ładne. niebezpieczne, ale ładne, bo tak jakby zrównuje wszystkie te kreacje: życie wymyślone, to utrwalone na taśmie celuloidowej, z życiem prawdziwym, tym rzekomo bardziej realnym na które jesteśmy skazani.
wszystko tu jest ważne i ze sobą połączone na jakimś podglebnym poziomie: perypetie związkowe będą odzwierciedlane w kolejnych filmach pary, potrzeba zbliżenia się do syna - w kolejnych rolach filmowych newmana aż do Naiwniaka i Drogi Do Zatracenia, i na odwrót: wizerunki ekranowych rebeliantów i twardzieli dadzą o sobie znać w prywatnej rebelii tej pary wobec tyranii hollywoodzkiego systemu maszynerii.
ale nie koniec na tym. w pewnym momencie następuje kolejne przeniesienie punktu widzenia, w mojej opinii najciekawsze: dochodzi do cudownego przemięszania się twórcy i tworzywa.. otóż ktoś w końcu (chyba córka newmana) zada ethanowi fundamentalne pytanie - so what are you learning about yourself making this document? - które wyniesie ów film w jeszcze inne, nieznane żadnym asifom kapadiom rejony.. ethan wprawdzie pomiota się troszkę tu i tam a nawet siam wymijająco wprost i odpowiedzi nie udzieli, ale też nie musi (co ciekawe, pytanie padnie tuż po zdjęciu twarzy rozgoryczonego newmana, który przegra z mahatmą gandhim w potyczce o oscara).
nad całością projektu unosić się będą: miłość, podziw, uwielbienie i.. rzecz prawdopodobnie najważniejsza, która go napędza - tęsknota za tym, co inni najprawdopodobniej już znaleźli, a czego jeszcze nie znaleźliśmy my.
no i tak to ostatecznie czytam: jako list miłosny nie tylko do pary hollywoodzkich aktorów, ale - niejako poprzez nią - do całości, którą symbolizują; wyraz tęsknoty za pełnią pokawałkowanego ethana, która się przebija od samego początku tego dokumentu aż do ostatniego jego zdania: god only knows what i'be be without you.
co, upłynnili, wykopsali, zmienili mu kryptonim, co oni z nim zrobili? przecież on miał tam zalegać do 2032!