na tego typu sensacje. W pierwszym odcinku zacząłem kombinować, że morderstw dokonują dzieci (jak w "Białej wstążce"). W szóstym pomyślałem, że może jednak matka.
Siódmy i ósmy odcinek, to już niestety nudy na pudy i wydumanie poziom hard. Czy Kamilka musiała potulnie łykać maminą truciznę? A ojczym niebożę, tak się gładko wykręcił od współudziału? Czy Amerykanie naprawdę tak chleją na potęgę, jeżdżą nawaleni, i nawet najmniejszej stłuczki nie zaliczą?
"Detektyw" S1 obniżył poziom dopiero w ostatnich 30 minutach. "Ostre przedmioty" od siódmego odcinka.