Jak to zwykle bywa w telewizyjnych show nie zawsze im dłużej tym lepiej:-)
Pilot serialu uważam za bardzo udany. Podobnie jak pierwszych (bodaj) 7 odcinków. Można je oglądać jednym tchem i odnieść wrażenie, że to bardzo dobry, dłuuuugi film fabularny. Wydaje mi się, że to między innymi z powodu tego, że twórca ER M.Crichton wcześniej przygotowaywał się do nakręcenia ze Spilbergiem filmu kinowego "Ostry dyżur". Sam opowiadał w wywiadzie, że pierwotny scenariusz był zapisem jego doświadczeń wyniesionych z pracy w pogotowiu. I to się czuje Panie Crichton:-) ! Ale dalszą część 1-go sezonu uważam za mocno "spowolnioną", szczególnie kiedy ma się prównanie do następnych sezonów. Zupełnie jakby ktoś kazał kolejnych kilka dobrych pomysłów rozpisać scenarzystom nie na kilka tylko na kilkanaście odcinków.
2. sezon to rewelacja. ER w czystej postaci. Cała stała obsada w komplecie. Carter przechodzi sam siebie he he
3. sezon też jest dobry. Jakoś rzadko się pisze o rewelacyjnie napisanej i zagranej roli dr Abby Keaton. Była chirurgiem dziecięcym i miała romans z Carterem. Słodka, idealna do dzieci, a do tego perfekcjonistka w pracy.
4. sezon to dla mnie przede wszystkim 2 "inne" od pozostałych odcinki, kiedy Greene i Ross jadą na pogrzeb ojca Rossa i odwiedzają rodziców Marka. To taki odcinek "drogi" (coś jak film drogi:-) Całkowite oderwanie się od tego co działo się w Chicago. Akcja drugiego "innego" odcinka z tego sezonu również rozgrywała się w San Diego (gdzie mieszkają państwo Greene).
Od 5ego sezonu zaczyna się już trochę inny ER. Ale mocno się rozpisałem więc teraz czekam aż ktoś napisze o swoich odczuciach.