Ciekawa jestem waszej opinii. Według was który z nich jest gorszy? Który jest bardziej odrażającym sadystą?
Nie widziałam jeszcze ostatniego odcinka ,,obcej", ale czytałam ksiazke i chociaz odradzające było to co robił Jack uważam, ze gorszy jest Ramsay.
Jack nie robił nic innego co robili i robic beda tysiące żołnierzy podczas wojny. Randall był oficerem, ktory na duzo mogl sobie pozwolić.w tych czasach zwykły żołnierz lub wiesniak nie miał prawa. Nawet jesli taki ,,zwyklak" miał racje to wystarczyło słowo oficera lub wysoko urodzonego a nikt mu nie wierzył, a nawet jeszcze od tego oberwal. Black Jack przemocą w imie króla pacyfikowal Szkocję.Do tej pory przemoc to najlepszy sposob na przyporządkowanie,a nie było praw człowieka i innych statutów w pewien sposob chroniących chociaz godność człowieka. Sila, terror, przemoc nie miały ograniczenia. Dodatkowo Jonathan Randall podniecal sie przy używaniu przemocy.
Natomiast Ramsay dopuszczal sie podobnych rzeczy jak gwałt, odzieranie ze skory, polowania na ludzi.gdyby
Randall o tym zaslyszal pewnie tez by spróbował,ale jednak spotykając ich dwoch bardziej bałabym sie Ramsaya. Do Randalla moznaby było jakoś przemówić.powołując sie na rodzine,lub cos co byłoby dla niego wazne co spowodowałoby, ze chociaz by sie zastanowił, natomiast Bolton szedłby po trupach nie oglądając sie na nic.nic świętego dla niego nie było.
Ja też wybieram Jacka. Pośmiałabym się trochę jak Jenny i zawstydziłabym Randalla. Po za tym ja średnio urodziwa kobieta, a nie przystojny młodzian. Dżonatanek by we mnie nie zagustował.
Ramsay to co innego, dla niego ni wiek, nie płeć, ni uroda bez znaczenia, ważne, żeby była skóra, którą można zedrzeć. Brrr.
Teoretyczne patrząc na wyniki "pracy" ich obu, Ramsay Bolton wygrywa z Jonathanem Randallem, bo Jamie pozbierał się do kupy,
a Theon Greyjoy aka Odor został wykastrowaną marionetką Boltona, która przeszła gruntowne pranie mózgu, bez możliwości powrotu do choćby namiastki swojej pierwotnej osobowości.
Bolton traktuje swoje ofiary "sprawiedliwie" nie zaszczycając nikogo szczególnym podejściem. W przeciwieństwie do tego, sprawa między BJR a Jamiem, to była sprawa osobista, przez co miała inny, może nawet większy wpływ na psychikę ofiary, niż fizyczne pozbawienie męskości.
Gdyby nie interwencja Clair, która wyciągnęła Jamiego z dołu samo obrzydzenia, pomimo braku fizycznych uszkodzeń, efekt działań Randalla byłby podobny do tego co osiągnął Ramsay za pomocą noża.
Gdyby Randall miał swoją zabawkę na dłużej niż jedna noc przed egzekucją, to pewnie mielibyśmy Odora nr 2.
Jeśli Randall zostałby wychowany w boltonowskiej tradycji "Obdzierania ze skóry", pewnie miałby równie pokaźny dorobek co jego konkurent. A że trafiła mu się epoka oświecenia, swoje naturalne zapędy ukrył i przykrócił do ówczesnych ram zachowania.
Reasumując Randall jest inną, choć nie mniej obrzydliwą wersją psychopaty, niż Ramsay.
Ps. Oczywiście jako zatwardziały dyslektyk przerobiłam Fetora na Odora - z góry przepraszam fanów GOT.
Co do psychopatów, to myślę sobie, że Jonathan Randall lepiej dogadałby się z serialowym dr Hannibalem Lecterem.
Zainteresowanie sztuką, zmysł estetyczny. Nietypowe gusty...
i zafascynowanie ofiarą, na pograniczu zabiegania o "miłość / przyjaźń", bo przecież Lecterowi zależało na uwadze i przyjaźni Willa Grahama.
No a przede wszystkim podejście "Mogę Cię zabić, ale po co skoro bawię się (tobą) tak dobrze".