I jak Wam się podobał kolejny odcinek? Już z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że Starz
naprawdę się postarało. Każdy odcinek jest na świetnym poziomie. Mimo, że wiem co wydarzy
się dalej, nadal jestem wszystkiego strasznie ciekawa. A to chyba jest ich największy sukces.
1) Dopiero teraz widzę jak genialnie dobrali aktorkę do roli Geillis. Kobieta jest świetna, nie
mogę przestać słuchać jej głosu.
2) Jamie jest coraz lepszy. Tak jak na początku nie wiedziałam co mam o nim myśleć, tak teraz
wiem, że mnie nie zawiedzie. Myślałam, że zrobią z niego takiego przesadnego "osiłka", ale jest
w nim ta iskra, którą posiadał w książce.
3) Magiczna scena słuchania muzyki w Leoch. Od razu poczułam się tak, jakbym rzeczywiście
tam była. Piękna realizacja.
4) Świetna scena, w której Claire mówi Pani Fitz o swoim pochodzeniu. Niby wiedziałam, że to
nie powinno mieć miejsca, a jednak realizatorzy zaskoczyli mnie.
Generalnie wszystko na PLUS. Bardzo duży.
Czekam na kolejny odcinek.
A jak Wasze wrażenia? ;)
Odcinek na duży plus. Jestem bardzo zadowolona że jest taki równy poziom serialu.
Świetna Geilis Duncan i świetny Jamie :)
Tak jak normalnie ten aktor mi sie zupełnie nie podoba, jako Jamie jest rewelacyjny i przeuroczy.
No taki właśnie miał być Jamie Fraser :)
I znowu przytupuję i czekam na ciąg dalszy i znów nie mogę się doczekać niedzielnego poranka :)
Właśnie skończyłam oglądać i jestem zachwycona. Rewelacyjni aktorzy, cudowny akcent, piękna muzyka - same plusy. Czekam na kolejny odcinek ;)
No mnie absolutnie zaczarował ten odcinek.
Scena jak Claire się droczy z Jamiem i jak go kopie pod stołem genialna.
Piękna muzyka widoki, każdy aktor idealnie dobrany do roli.
Również myślę, że Jamie ma to "coś" tak jak w książce, w tym odcinku przekonał mnie do siebie juz na amen.
Podpisuję się w 100 % :) Wreszcie się doczekałam - moja ukochana książka i z tego co widzę to może być mój ukochany serial :D Nie spodziewałam się, że nieznany mi aktor sprosta moim oczekiwaniom (czytając książkę śmigał mi w wyobraźni Gerry Butler mmmm ...) ale całe szczęście powoli okazuje się że koleś daje radę :D Generalnie każdy odcinek jest świetny i już mi się czas niemiłosiernie dłuży w oczekiwaniu na kolejny ...
Po przeczytaniu pierwszego tomu (na tym zakończę) już mogę stwierdzić, że serial jest lepszy od książki, a rzadko się to zdarza. Jakoś bardziej udziela mi się tęsknota Claire za Frankiem, moim zdaniem ukazane jest to w bardziej wiarygodny sposób. W tym odcinku właśnie ta scena, gdy Claire słucha piosenki - magiczna. Kolejna to z Mrs Fitz i tym jak Claire wyobraża sobie opowiedzenie prawdy. Jamie również nie zawodzi, właśnie tak mniej więcej go sobie wyobrażałam - czekam na te zabawniejsze momenty z jego udziałem!
wydaje mi sie ze Jamie jest za stary, w 1 tomie był bardzo mlody jak dobrze pamietam,przeciez róznica miedzy nimi to ile?około 10 lat ? moze sie zblaznie ale nie pamietam, tu miedzy aktorami jest róznica tylko 2 lat , widac jakby było wiecej ale nie az tak
Odcinek CUDO :))) zaraz zaczną się najlepsze momenty na które czekam niecierpliwie. Na duży plus oceniam to, że scenarzyści postarali się wnieść coś dodatkowego do serialu, czasami widać, że sceny, których autorka nie rozwinęła w książce, są wykorzystywane i świetnie uzupełniają historie. Ogółem patrze i patrze na Jamiego i aż ręce świerzbią naprawdę hehehe
Jeżeli chodzi o jego wiek, w ksiązce miedzy bohaterami różnica jest 5 lat (on 23, ona 28 ) jeszcze przypomina mi sie fragment, jak Jamie mówił do Claire, że nie spodziewał się, że ona może być od niego starsza, myślał, że są co najwyżej w tym samym wieku, także wyglądem chyba nie powinien tak bardzo być od niej młodszy, ale wiadomo, to tylko moja ocena.
A co do reszty, którzy jeszcze nie oglądali odcina, naprawdę warto, bo jak narazie serial świetnie trzyma poziom! :)
Aktor jest starszy od bohatera o10 lat.ale to nie przeszkadza. Tylko Ci co czytali książkę wiedza ile ma lat. Gdzies indziej napisałam, ze pewnie wybrali starszych aktorów bo w dalszych książkach sa starsi.i łatwiej ucharakteryzowac wiarygodnie30latka niz20latka.inaczej pewnie by podmienić aktorów musieli.ale Jamie w książce to taki20 latek w ciele i umyśle 30kilkulatka.czytajac książkę nie wierzyłam, ze autorka dała mu tylko tyle lat.
Jakoś nigdy nie mogłam go sobie wyobrazić jako 20 latka, bo jak napisałaś on się tak nie zachowuje. Dlatego nie przeszkadza mi to jak Sam wygląda...... aczkolwiek 30 letni (uwaga spoiler) prawiczek .... troche dziwnie to bedzie wyglądać :D
No niby tak, ale trzeba pamietac, ze ludzie w tamtych czasach wygladali na starszych niz byli w rzeczywistosci, wystarczy zreszta spojrzec na portrety z tamtej epoki :)
Zgadzam się, po przeczytaniu książki serial baaardzo zyskuje. Piękne zdjęcia, muzyka, stroje, wiarygodnie wyglądające nogi Colluma, fajna Geillis, Jamie słodki i bym brała, mimo niechęci do niektórych postępków tej postaci... Wszystko prezentuje się mniej kiczowato niż na papierze. Jestem obecnie na drugim tomie "Uwięziona w bursztynie" i pisanina pani Gabaldon to jak dla mnie taki trochę lepszy "Harlequin". Dobija mnie ten wieczny zachwyt Claire nad jej mężusiem - 'Włosy Jaimiego na stały na wszystkie strony", "cynamonowe włosy pod pachą Jamiego", "Jamie przypominał posąg z marmuru", "Jamie, ach Jamie" i tak co drugą stronę bleh :/ Ale są tam postacie, które lubię, zwłaszcza Murtagh <3 I ciekawi mnie, czy <<<<<SPOILER>>>>>>
Claire spotka się z Geillis z przyszłości
Ja przeczytałam juz dwie części i wiem co sie tam stanie, ale nie bede Ci spojlerowac co do Geillis. Urlopik jeszcze mam to jutro biore sie za 3 tom. Mnie uwielbienie Jamiego nie przeszkadza. Frank to dobry gość. Zaakceptował wszystko co sie stało po powrocie Claire. I zachował sie jak mezczyzna. Ale to Jamie jest ta druga połówka mimo dzielącego ich czasu, doświadczenia i temperamentu itd.opisy jego męskości mogłyby nie byc az takie przesłodzone, ale moze autorka chciała podkreślić w ten sposob to, ze Claire dokonała wyboru pomiędzy dwoma ważnymi dla siebie mężczyznami.
Ale się uśmiałam... Tak te "cynamonowe skręty" w różnych częściach ciała, ale dzięki temu tak dobrze się to sprzedaje ;)
Klasycy tacy jak Victor Hugo, czy niedaleko szukając nasz Henio Sienkiewicz, też lubili sobie poopisywać falujące piersi itd, tylko że w XIX wieku musieli robić to bardziej oględnie.
I tak Diana nie osiągnęła takiego poziomu idiotyzmu jak pani Stephenie Meyer, przy opisach nie tylko posągowego, ale i skrzącego się w promieniach słońca Edzia. (Zmogłam tylko pierwszą część "Zmierzchu", który był prezentem pod choinkę)
Może nie żegnajcie się z cyklem "Obca" tak prędko, bo z każdym tomem główni bohaterzy stają się coraz bardziej dorośli, doświadczeni życiem i zabawniejsi.
Ja zaczęłam od środka - od "Jesiennych Werbli", polubiłam postaci i postanowiłam na zasadzie retrospekcji czytać co było wcześniej. Muszę tu zaznaczyć, że Diana rozwija się jako pisarz z każdym kolejnym tomem. Czasami przynudza, a czasami podnosi ciśnienie. Pomiędzy zachwytami Clair i jej godnym pozazdroszczenia zakochaniu w mężu zdarzają się sceny, które rozbawiają do łez i nie są tylko głupią pisaniną, dobrą do zabicia czasu. Chociaż jako "odmóżdzacz" i "zabijacz czasu", cykl "Obca" sprawuje się doskonale.
Autorka w paru miejscach puszcza oko do czytelnika, cytując jako książki czytane przez jej bohaterów kwieciste sceny seksu z Harlekinów.
A czytasz to w języku angielskim czy polskim? Ja czytałam to już dobre kilka lat temu i wiem, że różnią się te książki przekładem, a nawet nazewnictwem głównej bohaterki wcześniej Angielka, potem Ingliszka. Mi osobiście bardziej podobało się starsze wydanie. Język jest prosty, ale książka niesamowicie wciąga i chcesz czytać dalej i dalej...
A co do 20 latka to jest to opisane, ze wyglądał dojrzale jak na swój wiek, zaś Claire bardzo młodo...
Odcinek świetny. Najpierw serial oglądam w oryginale a potem z napisami uzupełniam co mi umknęło. :D Geilis rzeczywiście ma w sobie coś magicznego. A jeśli chodzi o Sama podchodziłam sceptycznie ale naprawde to jest Jamie !!!
ja książki nie czytałam i raczej już nie przeczytam ;P zresztą serial tak średnio mi się podoba,
chciałam się tylko zapytac o jedną rzecz - o zatrucie tego chłopca Thomasa - w książce on też się otruł konwalią a został uratowany belladonną? ;P
Hm...w książce ( z tego co pamiętam) nawet nie ma tej sceny o opętaniu i o ''Czarnym Kościele'' , także tak jak wspomniałam scenarzyście wnieśli troche swojej inwencji twórczej do serialu, co uważam za całkowicie w porządku. Ale jeśli się mylę, że nie ma sceny w ksiązce to prosze poprawcie mnie :)
Chyba masz racje. Przejrzałam książkę przy scenach z Geillis i nie było tam motywu otrucia.był tylko chłopiec ukarany za kradzież. W serialu niektóre sceny sa pomieszanie z tymi książkowymi czasowo wiec Poszłam dalej i sprawdziłam sceny z panią Duncan, az do jej sadu.nie było nic o chorym chłopcu. Był inny motyw z niemowlakiem. Chociaz ksiazka ma ponad600 stron to czasem musza wrzucić jakis zapychacz czasowy.ciesze sie, ze serial nie jest idealnie wzorowany na książce. Co zazwyczaj mnie denerwuje.gdyby nie serial i moje uwielbienie do aktorów z serialu omijalabym książkę szerokim łukiem.
aha - to plus dla książki że nie ma tego wątku - w serialu coś im się pomyliło.... - bo Claire myli rośliny i najpierw nazywa belladonnę konwalią a później jeszcze wytworem z belladony próbuje leczyc zatrucie tą niby konwalią....hmmm i w ogóle denerwuje mnie ta "wszechwiedza" głównej bohaterki ;P ehhhh
" Claire myli rośliny i najpierw nazywa belladonnę konwalią" - niczego nie myli, ta roślina to konwalia, która wywołuje zatrucie, a beladonna może w małych dawkach miec cechy lecznicze. nie ma tu zadnej pomyłki.
Przed chwilą obejrzałam tę scenę jeszcze raz. Claire wyraźnie mówi "Convallaria majali czyli lili of the valley". Czyli nie nazywa beladonny konwalią, bo ta roślina, która była pokazana nawet w minimalnym stopniu nie przypomina beladonny. To są liście konwalii, tyle, że ty pewnie sugerujesz się wyglądem naszej rodzimej konwalii, która ma gładkie liście. To jest widocznie inna odmiana.
A co do "wszechwiedzy" głównej bohaterki , to nie bardzo to rozumiem, przecież ona nie zna się na wszystkim, tylko na medycynie. W końcu to jej zawód [kiedyś pielęgniarki umiał więcej o leczeniu niż obecnie] , a poza tym w 1 odcinku wyraźnie mówi, że rośliny lecznicze to jej pasja.
No jakoś szczęśliwie przebrnęli przez najnudniejszą (dla mnie) część tomu pierwszego.
Inwencja scenarzystów, żeby akcję z "Małym Ludkiem" i chorym noworodkiem w roli "podmieńca" zamienić na sprawniejsze fabularnie "opętanie" po zatruciu konwaliami (niewątpliwe inspirowanym Braking Bad) w "Czarnym Kościele", zaliczam na plus.
Ładnie pokazano "przychylny" stosunek księdza Briana do kobiet i wzrastające zaufanie pani Fitz do Clair.
Liście konwalii majowej
http://e-clematis.com/userdata/gfx/a3b3b55256bda054541e1694e12f0527.jpg
można pomylić z niedźwiedzim czosnkiem
http://2.bp.blogspot.com/-ZMJnC83mmJs/UBQ8WDdJNPI/AAAAAAAAR5w/s3_ZTfqLH4k/s1600/ DSCN1329.JPG.
Co prawda w filmie użyto jakiegoś innego zielska, ale wyglądało ono dosyć podobnie.
Owoce z krzewu wilczej jagody (belladonny - nie mylić z gwiazdą porno ;)
http://i.wp.pl/a/f/jpeg/26228/pokrzyk_580.jpeg
zawierają w sobie atropinę i jej mikroskopijna dawka może zadziałać rozkurczająco, więc "wszechwiedząca" Clair miała jednak rację.
Książkowa Clair, a co za tym idzie i ta z serialu, to czasami bardzo upierdliwa osoba.
A wszystkiemu winien "gen leczenia". Moja prababka była wioskową uzdrowicielką. Po niej lekarzami zostały moja ciotka i siostra.
Obie potrafią potraktować człowieka bardzo przedmiotowo aby go wyleczyć, ale też mają instynkt i lekarski nos, a ten działa tak samo "omnipotentnie" jak u Clair.
Już wcześniej rozpisywano się o wieku odtwórców głównych ról. Dla mnie wyglądają oboje "bardzo w porządku" zwłaszcza, że być może będą musieli zagrać ludzi grubo po 50-ce, albo i lepiej jak się Diana rozpędzi ;)
No i fajnie wypadają w duecie.
Gellis urokliwa i złowieszcza jak sam diabeł, oj będzie się działo w kolejnych odcinkach.
hmmmm dla mnie wcale podobnie nie wyglądało ;P
ale z resztą masz rację ;D
ehh i tak Claire mnie denerwuje ;P
pozdrawiam :D
Diana już sie rozkreciła, coś mi się kojarzy ze w ostatniej napisanej części mają koło 70 tki :D. Wszystko zależy ile sezonów serial dostanie.
Miejmy nadzieję, że jak najwięcej. Już teraz wiadomo, że drugi sezon będzie na podstawie "Uwięzionej w bursztynie", więc wygląda na to, że pierwszy skończy się jednak na Culloden i powrocie Claire do Franka. Ciekawi mnie tylko jak zdołają zmieścić to wszytko w 16 odcinkach... ":D
Pierwszy nie może się skonczyć na Culloden, bo wojna wystepuje dopiero w "Uwięzionej w bursztynie". Pierwszy sezon skończy się wyjazdem do Francji, a drugi powrotem Claire do Franka.
Myślę że sie wyrobią, bo w sumie to akcja jeszcze z Randallem tych scen nie muszą rozwijać... więc powinno się udać, albo obetną niepotrzebne sceny.
Majka 30 ma rację. Culloden zamyka tom 2, chociaż wpływ tej bitwy jest zauważalny już na jego początku.
Więc sezon pierwszy pewnie zakończy się tuż po wybrykach Czarnego Jacka, bo cała "Uwięziona w Bursztynie" to retrospekcja od momentu opuszczenia klasztoru do bitwy i powrotu do Franka.
Jeśli dojdzie do końca wojny i powstania USA, to Claire będzie miała 68 lat. Myślę, że Diana nie planowała tak długiej serii, bo wtedy dałaby bohaterce góra 23 lata w pierwszym tomie zamiast 28.
Bo to taka wielka różnica między 63 a 68 latami ;)
Jak znam Dianę, to pradziadek Jamie i prababcia Clair dalej będą figlować w łóżku, bo to najlepsze lekarstwo na rwę kulszową i reumatyzm ;P
Serial jest super i ma świetny klimat.Cieszę się że jest lepszy od 4 tomów książki które udało mi się przeczytać.
ja akurat nie miałam w ogole styczności z książką , a na serial trafiłam przypadkiem i jestem nich oczarowana :)
polecam i czekam na więcej!!!
Ja przy okazji serialu robię sobie powtorkę z książek :). właśnie walczę ;) z II cześcią Ognistego Krzyża.
Polecam książkę jak najbardziej - I tom czytałam chyba z 5 razy i ostatnio zdecydowałam, ze muszę sobie chyba odświeżyć :D
Ja zawsze o tych wszystkich bestsellerach dowiaduję się przy okazji ich ekranizacji i tak było tym razem. Obejrzałam dwa odcinki "Outlandera" i już brałam się za czytanie. Pierwszy tom książki Gabaldon już "połknęłam", jestem na początku drugiego,trochę smutna, skonfundowana i zdenerwowana takim rozwojem wydarzeń.
Serial jest dobry, ale według mnie nigdy nie dorówna książkom. Całą serie [8 tomów] czytałam kilka razy i za najlepsze uważam te tomy, które dotyczą już pobytu w Ameryce. Może dlatego, że pierwsze 3 to typowe romanse historyczne, a potem zaczynają się już raczej powieści społeczno-obyczajowe , a to mi bardziej odpowiada.
Dokładnie te same elementy najbardziej mi się podobały w tym odcinku, mam nadzieję, że serial będzie szedł w tym właśnie kierunku. Pierwszy epek mnie trochę zawiódł, ale z każdym odcinkiem zaczyna być lepiej i magicznej i chyba podobnie jak w książce. Tak rozwija się historia i nabiera tempa jak nowe uczucie, które będzie się rozwijać.
Czy jest już dostęp do OST-ów z tej serii? Zwłaszcza koncert chętnie bym sobie odtworzyła...