PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 30 874
oceny
8,0 10 1 30874
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Twórcy są wredni, bo Murtagh wyrasta na jedną z najważniejszych i najfajniejszych postaci w serialu. Czytelnicy wiedzą, że im cudowniejszy będzie teraz Ojciec Chrzestny Fitzgibbons, tym później będzie gorzej. Na razie możemy się cieszyć pozorowanymi pojedynkami na trawce i szkockim przekomarzaniem.

Mam niemal 90% pewności, że serialowy książę Sandringham źle życzy Szkotom.
W książce jest to bardziej niejednoznaczne.

Śliczny Karolek to niezły świr religijny. Władza na ziemi dana od jedynie słusznego katolickiego Boga itd.... I te jego ząbki i wariacki wytrzeszcz oczu.
Oj źle to wróży Jakobitom. Więc ponawiane pytanie Murtagha o podcięcie gardła jest jak najbardziej na plus.

Ciekawe, czy drugi "Pomazaniec Boży" przejmie się dobrą radą i zacznie jeść prawdziwie szkockie śniadanie, czyli owsiankę?
Louis wygląda jak rozkapryszone dziecko, ale syn króla Słońce, może pstryknięciem palców pomóc, lub zaszkodzić szkockiemu kuzynowi, a tym bardziej decydować o życiu i śmierci swoich dworzan.

"Otwarta" Louise de Rohan i uroki brazylijskiej depilacji... Twórcy znowu poobcinali śmieszny moment, wykorzystując go w zupełnie innym kontekście. No i przepadła kwestia zasmarkanego Jaimego "nie jestem trzmielem" oraz dezaprobata dla "barbarzyństwa depilacji".

Za to jego pierwsze spotkanie z ministrem finansów, poprzedzone umizgami "na piszczącą myszkę" przyprawiło mnie po raz pierwszy w przypadku Outlandera o głośny śmiech (taki minutowy)... Tak pięknie monsieur Duverney fikną za kamienną barierkę... I taką miał hard-rokową perukę później. Niestety sam jeden wpadł do sadzawki, w związku z tym zabrakło mokrego Szkota.

O jakże denerwuje mnie "MATKA, OPIEKUNKA UBOGICH NA UMYŚLE" - Clair.
I jest to wina scenarzystów, być może celowa...
Kiedy Clair nie ma w pobliżu, Jamie potrafi myśleć samodzielnie i "sobie radzi"
Nigdy nie myślałam, że to napiszę, w odniesieniu do tak inteligentnej i zabawnej postaci. Gdy na horyzoncie pojawia się Clair, wszytko musi być przez nią zaakceptowane. W dodatku szarogęsi się strasznie. Hasło "poradziłeś sobie" jest wypowiadane z wyżyn nauczycielskiego autorytetu i jak do niezbyt lotnego, choć przykładnego ucznia.

Już się nie mogę doczekać tego, że w obliczu "zmartwychwstania" Randalla, cała "władza i autorytet" Clair upadnie z trzaskiem.

Na koniec to co najważniejsze i co najlepiej zrobione w tym odcinku.
Jamie ma prze... (można wstawić każde ordynarne słowo). Randall spisał się "doskonale". Tak doskonale, że ciężko się na to patrzy. Nawet przy kolejnym oglądnięciu gula w gardle gwarantowana.

Ps. Jednak głupia mina pod schodami, o której pisałyśmy przy okazji zwiastuna była zarezerwowana dla sukni w "kolorze krwi Chrystusa", choć brzmi to kuriozalnie w zestawieniu z "rozpiętym" dekoltem Clair.

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Tak na szybko moje wrażenia:
Murtagh czy raczej sam aktor jego grający Duncan Lacroix kradnie sceny - charyzma, dowcip, wygląd ... wszystko na plus. Heughan wypada mega blado przy nim. O tym jak wypada przy serialowej żonie wolę nie wspominać. " ... not my kind of man " i tyle.
Wersal ok, tak to mniej a nawet więcej wygląda i wyglądało. Ładne dekoracje i czynne fontanny. A i tak wszyscy gapili się na suty tej królewskiej metresy. Fajna rola, chyba nic nie powiedziała a i tak będzie hitem odcinka.
Czerwona " rozpinana" sukienka Clair śliczna, dekoltjak na Wersal bardzo skromny ...
Dobrze ze z książkowych smaczków zostawiono nam królewskie wypróżnienie a raczej jego próby. Nie pamiętam tylko który to lord czy minister dostąpił zaszczytu podtarcia koronowanego zadka ...
Wczesniejszy salon piękności u Luizy i jej " otwartość" , no ja się ubawiłam, podobało mi się.




Zaczynają się nocne traumy Jamiego, ktore będą biedaka nękać przez wszystke następne sezony/tomy. Ale ten nieudany sex to już chyba przesada. Scenarzyści spierdołowacili postać. Szkoda aktora bomto nie jego wina. Nawet nie dali mu podrzeć ryja na widok wydepilowanych nóg i nie tylko nóg ....

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Acha , to i Bonnie Prince Charles wcale nie jest taki bonnie .... oczekiwałam czarującego gościa o ujmujacej aparycji a jest to co jest. zastanawiam jak takie coś mogło porwać do szaleństwa racjonalnych Szkotów, lepiej nie pamiętajmy że to coś było spokrwnine z naszym władcą, widac geny nie przeszly ;-) Ale antypatyczny typ, nikt go chyba tu nie polubi.

Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie czy reszta tez że te fryzury z epoki bardzo postarzają i spoważniają ludzi. Clair taka władcza niczym caryca ... wolę dawną rozczochraną niż taką udającą wielką lady z przydupasem w aksamitach ;)

ocenił(a) serial na 8
Sasanka27

Widziałam portret Karola Stuarta i jeśli oddawał rzeczywistość, to mógłby się spodobać nawet współczesnym nastolatkom, oczywiście po wcześniejszym odarciu z peruki, pończoch i innych niemęskich akcesoriów.
W serialowym wydaniu wydał mi się jakiś wymokły i bardziej ropuchowaty, niż Master Raymond.
Poza tym, masz rację co do postarzania. Zdziwiłam się trochę bo w książce Karol Stuart miał być rówieśnikiem Jamiego, mniej więcej 23-24 lata w "Uwięzionej w bursztynie". Potem zdziwiłam się znowu, bo faktycznie gra go młody aktor. Ale ta młodość została chyba zaduszona pod warstwami pudru.

Nie mam nic przeciwko wątkowi z PTSD Jamiego, jak najbardziej powinno to być pokazane, ale...
- byłabym bardzo wdzięczna gdyby twórcy przestali mi majtać przed oczami gołym lub półgołym Randallem, bo może człowieka zemdlić. Naprawdę, gdyby ktoś ogłosił konkurs na najbardziej parszywą, obleśną gębę, taką od której mrówki łażą po plecach, to on wygrałby w przedbiegach.
- ach tak, w tym sezonie Jamie jest delikatnym kwiatem, którego bronić musi żona i chrzestny ojciec. Serio, nie wiem jak Jego Cielęcość według scenarzystów ogarniała się przez pierwsze 22 lata życia, zanim uber!Claire nie sfrunęła z nieba i zaczęła rozstawiać go po kątach.

Poza tym jednak: muzyka genialna (taka majestatyczna!), scenografia powala (zwróciliście uwagę na wszystkie szczegóły w burdelu?), obsada ról Louise, Raymonda Heretyka, Mary (ile wzrostu ma to dziewczę? wygląda jak przedszkolak) i Alexa w punkt. Claire/Caitriona Balfe jest nieprzyzwoicie piękna, obok Evy Green w "Penny Dreadful" to obecnie chyba najbardziej urodziwa twarz w tv, choć obie mogłyby przytyć kilka kilosów. Murtagh...po pierwszym sezonie nie zdawałam sobie sprawy, że aktor jest tak charyzmatyczny, mały speech o Szkotach, który walnął księciu, przyćmił resztę wieczoru.

Ogólnie, paryski wątek to jeden z najmniej lubianych przeze mnie (i raczej nie tylko mnie) wątków serii więc czekam na Szkocję, chociaż oprawa wizualna Paryża bardzo uprzyjemnia oglądanie.

ocenił(a) serial na 8
Arya_2

W ogóle w książce Karolek, o ile dobrze zrozumiałam, początkowo był tylko kompanem do kieliszka - taki rozrywkowy chłopak, niewiele myślał o polityce, nie w głowie mu było powstanie. Dopiero rozterki miłosne sprawiły, że chciał pokazać co jest wart (a wart był, rzecz jasna, angielskiego tronu). No i już w Szkocji faktycznie owładnięty był obsesją.

ocenił(a) serial na 8
Sasanka27

Protestuję przeciw takiemu przedstawianiu Karolka, z pewnością nie był takim mamlasem, no ale to historia alternatywna, ciekawe czy wplotą Klementynę Sobieską, która "znała się" w księciem...

evo_33

jak bardzo to jest na podstawie książek? pytam sie bo widzę że rzeczowo piszecie :)

tak bardzo mi nie leży ten sezon :( ale jeśli to jest mocno osadzona ekranizacja książki no to nie będę się czepiać ;)

ocenił(a) serial na 4
finka_3

I jest i nie jest na podstawie książek. Nie wdając się w szczegóły - z kilku różnych scen książkowych zbierają kilka sytuacji, które w serialu łączy się w kolejne sytuacje. W tym akurat odcinku bardzo mnie "zblokowało", że Alexandra Randalla nie zagrał Tobias Menzies i w dodatku Black Jack Randall żyje, wręcz odwrotnie niż miało to miejsce w "Utopionej w bursztynie"..
Kolejny sezon się zaczął, a ja ciągle nie mogę się do niego (serialu) przekonać i jakoś tak nie obgryzam paznokci w oczekiwaniu na kolejny odcinek..
A.. i jeszcze jedno - w cyklu Obca Claire wg mnie mimo dwusetletniego "doświadczenia"/"wiedzy" często zachowuje się jak rozkapryszony dziecior - z powodu jakichś jej pojedynczych decyzji zagrożone bywa życie wielu osób, a najczęściej Jamiego. W serialu natomiast Claire zachowuje się jak matrona od której zależą losy niemal całego świata (trochę wyolbrzymiam, ale tak mnie to wkurza, że musiałam tak napisać ;) ). Claire jak matrona, a Jamie jak piesek kanapowy gdy jest w jej pobliżu - ruga go spojrzeniem, tonem głosu, a on wiecznie jej przyznaje rację i niemal na wszystko się zgadza, co u twardych, męskich Szkotów jest nie do pomyślenia. Gdy tak stoją obok siebie, to odnoszę wrażenie, jakby ona była od niego starsza o jakieś 20 lat (nie chodzi mi o wygląd, tylko właśnie relacje między nimi).
Dziś obejrzałam 2 odcinek. Wiem, że dzisiaj w Stanach jest już 3. Ale chyba trochę czasu minie, nim znów siądę przed ekran, by go obejrzeć. Wolę raczej siąść do książki :)

ocenił(a) serial na 8
waniliowa

Claire - matrona :-) no nie mogę się nie zgodzić pomimo mojego uznania dla Caitriony Balfe w tej roli, ale faktycznie trochę przeholowali z kreowaniem jej na Tytankę, która dźwiga na swoich barkach ciężar ludzkości.

Nie mogę sobie wyobrazić, żeby serialowa Claire obtańcowywała po kolei wszystkich Szkotów po swoim weselisku, co miało miejsce w książce. Ale nie potrafię też sobie wyobrazić, żeby serialowy Jamie wylazł nago przez okno i udał się na przebieżkę beztrosko zwijając po drodze ubranie stajennemu, bo Murtagh schował mu jego własne :-)

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Z odcinka na odcinek utwierdzam się w przekonaniu, że Murtagh jest cudowny, wygrywa każdą scenę w której się pojawia.
No a Jamie, cóż, mam wrażenie że znowu wracamy do pierwszej połowy pierwszego sezonu, gdzie główny bohater to jedne wielkie flaki z olejem. Ja rozumiem, że dużo przeżył i wgl, no ale kurcze jego mina wielkiego nieszczęśnika zaczyna mnie już wkurzać. W książce to Jamie był głównym mózgiem operacji powstrzymania powstania, tutaj wszystkie pomysły wychodzą od Claire. Tak samo wyczekuję pojawienia się Randalla, może wreszcie Jamie się ogarnie.

Scena z depilacją nóg była prześwietna, oglądając trailery czułam, ze nie polubię Luizy, a jednak czuję do niej jakąś tam sympatię po tym odcinku, tylko szkoda, ,że zabrakło oburzenia Jamiego, jak to miało miejsce w książce, bo ta książkowa scena była genialna. No i strasznie mi się podobał moment jak Murtagh i Jamie wspominali Angusa i Rupertha, brakuje mi tych dwóch trochę. :D

Ogólnie Francja ma jakiś tam swój urok, chociaż czekam aż akcja wreszcie wróci do Szkocji. Co do odcinka to Ludwik był śmieszny, Jamie z radami o owsiance też, chociaż w tej scenie uderzył mnie fakt poprawiania tego co mówił Jamie, jakby nikt nie mógł zrozumieć co on mówi, takie naciągane trochę. Mina Claire kiedy do Jamiego podbiega Annalise była genialna, ale i tak scenę na końcu zgarnął Murtagh <3. Ogólnie nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad Claire w tej czerwonej sukni, ta sukienka jest okropna, a zwłaszcza ten dekolt. No a Bonnie Prince Charlie budzi moją odrazę, nie wiem jak to opisać, ale on po prostu ma coś takiego w twarzy co mnie odrzuca. A Master Raymond jest dokładnie taki jaki być powinien. :)

A tak poza tym to moim zdaniem drugi odcinek przy pierwszym wypada słabo.

ocenił(a) serial na 7
evo_33

tak dla sprostowania Ludwik XV nie jest synem króla Słońce tylko prawnukiem.

mikashirota

Przyznam się szczerze, że nie chciało mi się sprawdzać stopnia pokrewieństwa monarchów o następujących po sobie numerkach, lecz rzeczywiście Ludwik XIV panował niezwykle długo, więc strzeliłam gafę.

Mnie w słynnej sukni nie odpowiadała jej długość. Ten cały "klosz" pomimo wzrostu Clair wyglądał zabawnie nad odkrytymi stopami. Dekolt ładnie eksponował biust, lecz kompletnie nie siedział w kontekście epoki. Stąd podkreślenie, że Clair maczała palce w projekcie. Nie wyłapałam również momentu, że to na polecenie Jamiego miała powstać suknia tak bardzo przyciągająca uwagę.

< finka_3
jak bardzo to jest na podstawie książek? pytam sie bo widzę że rzeczowo piszecie :) >

Serial jest ekranizacją książki (w miarę) trzymającą się fabuły. Nie jest to jednak adaptacja jeden do jeden. Pewne sytuacje są podane skrótowo, poprzestawiano również akcenty. Dlatego narzekamy na pierdołowatość Jamiego. Np. sytuacja z depilacją spotkała się ze sprzeciwem i dezaprobatą w książce. W serialu, coby lobby producentów plastrów do depilacji nie ucierpiało, pozostało jedynie zaskoczenie, no i dodano pełną akceptację... więc wszystkim radzę wiosenną wizytę u kosmetyczki, bo futerko jest be... zaś sama scena z depilacją była zaiste świetna.

Chyba wszyscy czekają na:
- ogarnięcie się Rudego
- powrót do Szkocji

Ale w opozycji do Sasanki, powiem, że nocne pomaszerowanie do rachunków, siedzenie jak na szpilkach w burdelu, falstart w łóżku ma dla mnie więcej sensu niż książkowe wyczyny w jaskini zwłaszcza, że poprzedziła je bodajże miesięczna rekonwalescencja w klasztorze, zapoczątkowana szokową "waginoterapią" ;P

ocenił(a) serial na 9
evo_33

My tu trochę tak narzekamy ale żeby nie było to przewartościowane:
IMHO ( nie wiem czy tak się jeszcze pisze, 100 lat temu w internetach często sie używało tego zwrotu :)) ) - twórcy serialu mają prawo trochę inaczej zinterpretować postać Jamiego, położyli nacisk na "przewagę" Claire i tyle. Nie dziwię się więc że: reklamują to jako "feministyczna Gra o Tron", pan Heughan dostaje jakieś nominacje za "rolę drugoplanową" w Outlanderze i jest faktycznie "MĘŻEM swojej żony". No cóż brakuje mu tego czegoś co zwą charyzmą. Grając cały czas w cieniu mądrzejszej, już coraz bardziej wyniosłej żony na pewno jej nie nabędzie. Scenariusz mu przeszkadza i trochę ta delikatna buźka też. Przez lata życia z powracającymi co kilka lat tomami książek przyzwyczaiłam się do bardziej ostego, męskiego wizerunku główego bohatera i tak on w mojej głowie funkcjonuje. W zalewie metroseksualych, "wrażliwych" pseudofacetów jakich serwują nam często media to był taki bastion męskości, tej dobrze rozumianej, podszytej humorem i siłą życiową nawet w najtrudniejszych sytuacjach, bo taki trochę superhero. I nie miałabym nic przeciwko żeby tak go przedstawiano. Poszli w inna stronę. Trudno. Może Amerykanki napiszą petycję, pozbierają podpisy i producent wyda odpowiednie polecenia przy następnym sezonie.

Co do Francji. Na pewno na tym sezonie najbardziej zyska Praga. Już widzę amerykańskie wycieczki "śladami outlandera". Traktujmy to jako miłą odmiane od ponurej i mokrej Szkocji. Nawet jeziorka górki i wrzosy mogą się znudzić.

Sasanka27

<Co do Francji. Na pewno na tym sezonie najbardziej zyska Praga. Już widzę amerykańskie wycieczki "śladami outlandera". Traktujmy to jako miłą odmianę od ponurej i mokrej Szkocji. Nawet jeziorka górki i wrzosy mogą się znudzić.>
Sasanko, doprawdy szkockie rude krowy nie mogą się znudzić... Absolutnie nie mogą ;)

Nie wiem jak to sobie tam twórcy wykoncypowali (oby nastąpił przełom lub "rozwój" postaci), ale Amerykanki piszą, bo też opłakują brak "bastionu męskości, tej dobrze rozumianej, podszytej humorem i siłą życiową nawet w najtrudniejszych sytuacjach". Wiele z nich winą za to obarcza zamiłowanie Rona D. Moora do Tobiasa Menzies... Ja mam wrażenie, że Ron "odgrywa" się na ulubionym "superbohaterze" swojej małżonki. Choć i tu pewności nie mam, bo ilość kiecek przygotowanych dla Clair wskazuje na to, że to ona jest główną ulubienicą pani Dresbach.

ocenił(a) serial na 8
Sasanka27

DG w ogóle ciekawie pokazuje w swoich książkach, co definiuje mężczyznę i co to właściwie znaczy, że się nim jest. Podoba mi się, że pokazuje różne pozytywne typy mężczyzn - Jamiego, Rogera, obu Ianów i Lorda Johna Grey'a (wymieniam tylko tych najważniejszych). Dzielą ich różne rzeczy, w niektórych przypadkach dosłownie całe światy, wszystkich jednak coś łączy - odwaga, determinacja, silna wola oraz, być może najważniejsze, poczucie odpowiedzialności za powierzonych sobie ludzi, w przypadku Jamiego wręcz przytłaczające. To przecież wdg. niego samobójstwo jest podwójnie strasznym grzechem nie tylko dlatego, że to grzech wobec Boga, ale jeszcze gorszy wobec ludzi, którzy mogą potrzebować jego opieki. Żaden z wymienionych bohaterów nie reprezentuje sobą tzw. tępego maczyzmu, nawet w przypadku Jamiego, który jest z nich wszystkich najostrzejszy, autorka więcej uwagi poświęca jego emocjonalnej inteligencji i osobistej charyzmie, niż sile jego mięśni. Roger, który jest "najmiększy" w tym gronie, też nie ma nic wspólnego z metroseksualnym "wymoczkiem". Nie rozumiem dlaczego obecnie twórcy nie mogliby pokazać takiego obrazu męskości na ekranie, dlaczego to takie trudne czy dziwne?
Poza tym książkowy Jamie mimo swoich wybuchów testosteronu również ma swoje słabości, no i często dosłownie rozbraja

MAŁE SPOILERY 3 i 5 tomu


Trudno np. zachować powagę wobec jego dylematów nad focią Brianny w bikini i z chuderlawym adoratorem, albo mikroskopowo - plemnikowych zagwozdek LOL

I jeszcze apropo relacji Claire - Jamie, to co zwraca uwagę w książkach, zwłaszcza późniejszych tomach, jest szacunek Claire dla męża, nie tylko ogromna miłość, ale właśnie szacunek dla tego kim jest i w co wierzy. Nawet jeśli się z nim nie zgadza i nie omieszka go o tym poinformować. Przedstawione na ekranie relacje w stylu mamuśka - synek, mocno się z tym rozmijają. Przynajmniej na razie.

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Jakoś dziwnie mi się ten Paryż ogląda, wszystko dzieje się za łatwo, za szybko. Jakoś nie przepadam w filmie za zabiegami typu "2 tygodnie później", albo za głosem z offu mówiącym "tu poznałam tą i tamtą i zostałyśmy najlepszymi psiapsiółkami". Ale może chociaż z takim tempem akcji szybciej powrócimy do Szkocji.
- Kler i Jamie to faktycznie czasem są jak apodyktyczna mamuśka i nieco gapowaty syn. Może w kolejnym sezonie nieobecność kwoki Kler pozwoli Fraserowi rozwinąć w końcu rude skrzydełka.
- Nigdy nie przepadałam za Luizą, a depilacja to zło.
- Nawiedzony Bonnie Prince Charlie antypatyczny i brzydki, a to słodki chłopaczek był (sądząc po portretach). W dodatku w serialu sprawiał wrażenie lekko chorego na umyśle.
- Master Raymond bardzo na tak.
- Suknia Claire bardzo na nie. Nie dość, że za krótka, to jeszcze biust Kler (który u aktorki zaczyna się dość nisko) nie był odpowiednio uniesiony w tym dekolcie. Jedynie kolor ładny.
- Wersal bardzo ubogi. W porównaniu z takim serialem "Versailles" na przykład.
- Cierpiący na konstipejszyn Ludwiś udany! Podobnie jak Murtagh gapiący się na walory królewskiej kochanki.
- Jamie wrzuca ministra finansów do sadzawki, ale nic to, za chwilę zostają Best Friends Forever. Trochę przegięcie.
- Alex Randall uroczy &lt;3 No i nie mogę doczekać się powrotu BJR.
Na koniec małe pytanie do znawców muzyki. Czy ktoś kojarzy utwór przy fajerwerkach? To coś bardzo znanego, ale nie mogę sobie przypomnieć autora/tytułu. Kojarzy mi się to z jakimś dżinglem telewizyjnym, nie wiem czy słusznie.

ocenił(a) serial na 9
Kocham_Skippera

Sama sobie odpowiem na zadane pytanie :D
https://www.youtube.com/watch?v=ejJvlA-8nXY
Kojarzyłam z ...Konkursu Eurowizji :D

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Odcinek był udany zdecydowanie zabawny, bo pierwszy jak na mój gust trochę zalatywał nudą.

*Strasznie nie podoba mi się Jamie w tej serii, te długie włosy mu nie pasują, najlepiej wyglądał w pierwszych odcinkach pierwszej serii. O wiele młodziej no a przecież on ma 23 lata ( +/-). W tej charakteryzacji mógłby grać siebie za XX lat ( nie będę zdradzać tym co nie czytali) np w 3 serii ;)
*Suknia Clair - ok była ładna ale nie żeby takie wielkie WOW - jak na tamte czasy i stroje była skromna - co zresztą było widać po innych sukniach w Wersalu. Długość ok bo takie się wtedy nosiło.
*Clair / Jamie - coraz bardziej mnie denerwuje to, że robią z niego takiego młodego mało ogarniętego młodzieniaszka, strasznie napisali mu rolę a przecież Jamie z książki to taki inteligenty i pewny siebie człowiek. Clair serialowa traktuje go bardzo z góry - tak jakby lanie nic jej nie dało hehhe. Ale może następny odcinek trochę zmeni, widziałam sneek peeka z 3 odcinka i wygląda obiecująco. No ale strasznie meczy to, że Clair go albo chwali albo mu gratuje jakby była jego mamą. Dziwne to i takie nieszczere w odbiorze jak się książki czytało. Szkoda że odcinki nie są częściej kręcona z jego perspektywy, tym bardziej że główną robotę to on będzie teraz odwalać (jeśli chodzi o Paryż) taka opcja byłaby o wiele ciekawsza. Swoją drogą muszą w końcu do tego doprowadzić ( jeśli przyjdzie im kręcenie kolejnych serii to inaczej sobie tego nie wyobrażam)
*Scena w której Clair pokazuje efekty depilacji echh no to jest to o czym wcześniej pisałam - Jamie książkowy wyraźnie powiedział jej co lubi - tu zrobili z niego takiego lovelasia bo Clair powiedziała, że to modne wiec on jest za ale troche pomarudził.
* Murtagh - hehehe wszystkie sceny z nim na plus, jest superowy i fajnie pokazali tę postać, mimo że weselej niż w książce.

evo_33

Naprawde czy męzczyzna pyta się kobiety w łozku "Masz lysą cipe"?Albo na widok swojej wyzywająco ubranej kobiety mówi "Najpierw twoja cipa ,a teraz to"..

Justyna_0288

Oto jak język polski jest ubogi w kwestii seksu...
Angielski "honey pot", czyli garnuszek miodu, lub jak kto woli, miodny garnczek, słodki kubek, brzmi zdecydowanie sympatyczniej, żeby nie powiedzieć słodziej ;P

"Masz lysą cipe?!"... (wielce emerytowaną i wyłysiałą ;)
Już lepiej by wypadło "Masz gołą cipkę?!".

Groził nam jeszcze przekład "Twoje żeńskie organy rozrodcze są obnażone?!"... To dopiero jest zmysłowe.

evo_33

Juz mogla zostawić (bo to tłumaczyła kobieta) łono czy coś. Jamie w zyciu by tak nie powiedzial do kobiety,sorry ;) W ksiazce ich dialogi czy jego odpowiedzi byly naprawde zabawne, a tutaj to jakies popłuczyny.

Justyna_0288

A w książce było tak:

Zastanawiałam się nad zajęciem, dzięki któremu zeszłabym z drogi służbie, i zdecydowałam, że odwiedzę Rohanów. Po nocnej awanturze Luiza może potrzebować pociechy, myślałam. Prymitywna ciekawość, tłumaczyłam się przed samą sobą, nie ma z tym nic wspólnego.
Wróciłam do domu późnym popołudniem. Jamie siedział w fotelu koło okna w sypialni; nogi na stole, rozpięty kołnierzyk, zwichrzone włosy. Tkwił w zamyśleniu nad stertą papierów. Gdy usłyszał, że otworzyły się drzwi, podniósł głowę.
Rozchmurzył się nieco na mój widok.
– O, jesteś! – Zdjął nogi ze stołu i podszedł, by się przywitać. Zanurzył twarz w moich włosach, powąchał je, po czym odwrócił się i kichnął. Za chwilę kichnął znowu, odsunął się ode mnie i sięgnął do rękawa po chusteczkę, nosił ją tam na styl wojskowy.
– Czym tak pachniesz, Angielko? – zapytał i w samą porę przysunął kawałek płótna do nosa. Rozległo się kolejne potężne kichnięcie.
Sięgnęłam za stanik sukni i spomiędzy piersi wydobyłam malutki woreczek.
– Jaśmin, róże, hiacynty, konwalie... i najwyraźniej ambrozja – dodałam w przerwie między kolejnymi smarknięciami i prychnięciami Jamiego w przepastną chusteczkę. – Nic ci nie jest? – Rozejrzałam się w poszukiwaniu kosza, ale w końcu schowałam woreczek do szuflady biurka w głębi pokoju.
– Nie, przeżyję. To a... aa... apsik!
– O Boże! – Pośpiesznie popchnęłam go w kierunku otwartego okna. Posłusznie wystawił głowę i ramiona na zewnątrz. Od rana mżyło. Jamie wdychał rześkie powietrze, wolne od zapachu hiacyntów.
– Już mi lepiej – powiedział z ulgą, gdy kilka minut później przymykał okno. Na mój widok wytrzeszczył oczy.
– Co ty wyprawiasz, Angielko?
– Myję się – odparłam szamocząc się z tasiemką z tyłu sukni. – A raczej się do tego przygotowuję. Jestem nasmarowana olejkiem hiacyntowym – wyjaśniłam. Jeśli go nie zmyję, rozsadzi ci głowę.
Dotknął nosa i przytaknął.
– Masz rację. Zawołać pokojówkę, żeby przyniosła ciepłej wody?
– Nie, nie trzeba. Wystarczy, że się szybko wytrę – zapewniłam i czym prędzej rozwiązałam tasiemki. Uniosłam ręce, by spleść włosy w kok. Nagle Jamie przysunął się i złapał mnie za nadgarstki. Pociągnął moje ramiona do góry.
– Co ty wyprawiasz? – zapytałam.
– Coś ty zrobiła, Angielko? – krzyknął. Patrzył na moje pachy.
– Ogoliłam włosy – odparłam dumnie. – Właściwie użyłam wosku. U Luizy była dziś rano kosmetyczka, więc i ja skorzystałam z jej pomocy.
– Wosk? – Jamie z przerażeniem w oczach patrzył to na świecę stojącą obok dzbanka, to na mnie. – Wylałaś tu sobie wosk?
– Och, Jamie, nie taki – zapewniłam. – Perfumowany, pszczeli. Najpierw się go podgrzewa, potem rozsmarowuje, a gdy już wystygnie, zrywa się plastry. – Wstrząsnęłam się na to wspomnienie.
– Po co, do diabła, zrobiłaś coś takiego? – spytał surowym tonem. Przyglądał się teraz z bliska, ciągle trzymając w górze moje ramię. – A czy to bola... bola... apsik! – Puścił rękę, ale szybko poderwał ją z powrotem. – Bolało? – zapytał z chusteczką przy nosie.
– Cóż, trochę – przyznałam. – Ale warto było, nie uważasz? – Podniosłam obie ręce jak baletnica i obróciłam się wokół. – Po raz pierwszy od miesięcy czuję się naprawdę czysta.
– Warto? – powtórzył oszołomiony. – A co to ma do rzeczy? Czystość nie ma nic wspólnego z wyrywaniem włosów.Trochę poniewczasie zdałam sobie sprawę, że żadna ze szkockich kobiet, jakie spotkałam, nigdy się nie depilowała. Co więcej, Jamie prawie na pewno nie znał żadnej paryżanki z towarzystwa na tyle blisko, by wiedzieć,że wiele z nich to robi.
Nagle uświadomiłam sobie, jak trudnym zadaniem dla antropologa jest zinterpretowanie mniej powszechnych zwyczajów prymitywnych plemion.
– Nie czuć przykrego zapachu – tłumaczyłam.
– A co złego jest w zapachu? – zapytał zdenerwowany. – Przynajmniej pachniesz jak kobieta, a nie jakiś przeklęty kwiatek. Co ty sobie wyobrażasz. Jestem mężczyzną, nie bąkiem! Umyj się wreszcie, żebym mógł podejść do ciebie bliżej.
Wzięłam ściereczkę i zaczęłam szorować brzuch. Madame Laserre, kosmetyczka Luizy, natarła olejkiem całe moje ciało. Miałam nadzieję, że łatwo go zmyję.
Kichanie Jamiego bardzo mnie dekoncentrowało. Krążył wokół mnie w bezpiecznej odległości niczym wilk wokół zwierzyny.
Odwróciłam się, by zmoczyć w miednicy ściereczkę, i dodałam przez ramię:
– Usunęłam też włosy z nóg.
Popatrzyłam na niego ukradkiem. Pierwszy szok ustępował miejsca zakłopotaniu.
– Ale twoje nogi przecież nie śmierdziały – wymamrotał. – Chyba że spacerowałaś po kolana w krowich odchodach.
Uniosłam spódnicę i wyciągnęłam nogę w jego kierunku, by pokazać jedwabistą i delikatną skórę na łydkach.
– Zobacz, jakie są teraz ładne. I gładkie, a nie jak u włochatej małpy.
Spojrzał obrażony na własne zarośnięte nogi.
– Małpa, tak?
– Nie ty, ja! – powiedziałam.
– Moje nogi są stokroć bardziej włochate niż twoje!
– Takie właśnie powinny być. Jesteś przecież mężczyzną!
Wziął głęboki oddech, jak gdyby chciał odpowiedzieć, ale zrezygnował. Potrząsał głową i zaczął coś mruczeć po celtycku. Usiadł z powrotem w fotelu i obserwował
mnie zmrużonymi oczami. Ani na chwilę nie przestawał burczeć pod nosem.
Moja kąpiel przebiegała w bardzo nieprzyjemnej atmosferze. Gdy zbliżała się ku końcowi, podjęłam próbę załagodzenia napięcia.
– Mogło być gorzej – powiedziałam, myjąc udo. – Luiza usuwa włosy z całego ciała.
Przeszedł na angielski, przynajmniej na jakiś czas.
– Co? Usuwa też włosy z łona? – spytał przerażony niezwykłą dla niego wulgarnością.
– Mhm – potwierdziłam zadowolona, że to choć na chwilę odsunęło jego uwagę
od mojego ciała. – Każdy włosek. Madame Laserre wyrwała wszystkie.
– Przenajświętsza Panienko! – Zamknął oczy, by czym prędzej odsunąć od siebie obraz, który opisałam, a może by go sobie lepiej wyobrazić.
Najwyraźniej to ostatnie, bo gdy wreszcie otworzył oczy i na mnie popatrzył, zapytał:
– To ona jest tam goła jak mała dziewczynka?
– Mówi, że mężczyzn to podnieca – odpowiedziałam delikatnie.
Jego brwi prawie dotknęły włosów, nie lada wyczyn, jak na osobę obdarzoną tak wysokim czołem.
– Jamie, przestań, proszę, mruczeć do siebie. – Odwiesiłam na oparcie krzesła ściereczkę, by wyschła. – Nie rozumiem, co mówisz.
– I dobrze, Angielko – odparł.


Jak widać w książkowym przekładzie ono "łono" tam było tylko należało do "prowodyrki" Louisy.
Można zabawnie?... Można.

Ps. Całe szkockie pomruki, zostały "przekazane" Murtaghowi, który w tym odcinku zachowywał się tak, jakby wypowiadał sarkastyczne myśli Jamiego na głos.... Szkoda...
Oto jak z jednej postaci można zrobić dwie.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

tak, dlaczego się zawiodłam tą sceną w książce było super

ocenił(a) serial na 9
evo_33

zupelnie inaczej, w filmie byla masakra;)

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Cały odcinek czekałam na Alexa i bałam sie, ze jednak sie nie doczekam. Nie mogłam wytrzymać kiedy Jamie wyskoczy na niego z okrzykiem. Bo chyba tak było w książce? A tutaj Claire znowu mu matkuje. Ksiaze Sandringam w 1 sezonie był takim pierdoła,a teraz wyszło szydło z worka.
Brakuje mi Szkocji. Paryż jest kolorowy i pełen uciech, ale to proste zycie w Szkocji jest pełne uroku.

ocenił(a) serial na 10
ignis_2

"Cały odcinek czekałam na Alexa i bałam sie, ze jednak sie nie doczekam. Nie mogłam wytrzymać kiedy Jamie wyskoczy na niego z okrzykiem. Bo chyba tak było w książce?"

Było tak, natomiast wydaje mi się, że nie mogli przenieść tego do serialu ponieważ serialowy Alex ani ciut nie przypomina Randalla. Szczerze mówiąc gdy czytałam książkę wyobrażałam sobie postać Tobiasa, więc trochę sie rozczarowałam widząc Alexa.

Co do Jamiego, rzeczywiście jest chodzącym cielątkiem ale mogłabym go wytłumaczyć tym że przeżył niedawno wielką traumę i nie jest na "swoim terytorium" , to bardziej Claire jest teraz w swoim żywiole, chyba w książce był nawet fragment o tym że znajduje sie teraz w bardziej cywilizowanym dla niej miejscu niż surowa Szkocja,bo w końcu ma zawsze dostęp do czystej i ciepłej wody w domu żeby się wykąpać :) Choć przyznaję że może za bardzo rzuca sie w oczy despotyczna Claire, a jeszcze rozbudowane sceny Murtagha czego w książce nie ma przytłaczają postać Sama. No cóż, dla mnie polityczna część książki nie jest ulubioną :)
Ps. Nie rozumiem czemu ma służyć wyjawienie Murtaghowi tajemnicy Claire o przenoszeniu się przez kamienie , widziałam to w zwiastunie 2 sezonu.

ocenił(a) serial na 8
Klaudek1408

Mnie osobiście Alex przypomina Randalla, pewnie nie jest tak uderzająco podobny jak w książce, ale brwi + oczy i usta nasuwają skojarzenia z Czarnym Jackiem, poza tym barwę głosu ma niemal identyczną. Przez chwilę miałam wrażenie, że BJR ukrywa się gdzieś za kandelabrem i cedzi, a ten młodzian tylko porusza ustami :-)

No, to ja już się domyślam jak to się stanie, że

SPOILER



Randall zjawi się w Paryżu. Pewnie braciszek faktycznie napomknie w najbliższym liście, że nieoczekiwanie wpadł na salonach na jego dobrą znajomą, niejaką Claire Fraser, która bawi w Paryżu ze swoim mężem. Na hasło "mąż" rekonwalescencja Randalla cudownie dobiegnie końca, załaduje swój stratowany przez krowy tyłek na najbliższy okręt i popruje przez fale na spotkanie z obiektem swoich uhm westchnień. Tym samym turbina katastrof oficjalnie poszła w ruch.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones