PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 33 tys. ocen
8,0 10 1 32778
8,0 2 krytyków
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

No i jak podobał się Wam Bouton...

i Jamie z zespołem napięcia przedmiesiączkowego?
Gdyby Clair nie była w ciąży powiedziałabym, że ją również dopadła ta sama przypadłość. No cóż brak seksu bywa "niedogodny".

Za dużo dramatu w dramacie... Z utęsknieniem bym powitała "suchą krakowską", którą Jamie bronił się uciekając przed opryszkami, chociaż wcale nie przepadam, za tą sceną w książce.
No cóż scenarzyści postawili na konflikt, lub brak kontaktu.
Znudzona Clair uciekła do szpitala. Jamie, jeśli jest w domu maszeruje do "pokoju gościnnego" z wielkim fochem, "bo żona nie czekała, bo miała coś ważniejszego na głowie niż on".

Ktoś znowu zabawił się zamianę ról.
Zwykle to panie miewają fochy.
Czy potrzebnie?

Z jednej strony nie, bo główny bohater irytuje i szybko traci punkty.
Z drugiej strony tak, bo Jamie w przeciwieństwie do książkowego ideału, jest tylko człowiekiem... Mocno niewyspanym i wkurzonym człowiekiem.
Na jawie "Bonnie" Prince Charlie, w nocy Black Jack Randall... byrrr.
Plus to co kochają wszyscy, czyli "praca przy biurku".
Słowa o braku znaczenia i celowości działań w ustach Rudego, brzmią niezwykle gorzko.
I tak nie wiem jakim cudem Clair zasłużyła sobie na toast z okazji "wspierającej żony", skoro właściwie nie zrobiła nic poza poręczeniem za męża przy matce Hildegardzie ( no bo przecież, Jamie nie jest godzien zaufania i musi za niego ręczyć wielce szacowna małżonka ;p)

Czekam na kryzys związany z objawieniem się Randalla. Już teraz Rudy czuł się zignorowany i odrzucony. Ciekawe jak zareaguje na to, że go oszukano, a nawet zdradzono. Clair & Murtgh mogą mocno dostać po głowie. Mam nadzieję, że w kryzysowym momencie, nastąpi "rozwój postaci", "tzw przełom" i Jamie porzuci gówniarskie żale na rzecz bycia facetem. Oby znalazło się na to miejsce, skoro ( na szczęście ;) francuska intryga została mocno przyśpieszona.

Murtach... Ty psie ;).
No cóż skoro "w pokojach państwa" wieje nudą, to przynajmniej Anguelique (czy jak jej tam) ma trochę zabawy.
Już gdzieś wcześniej pisałam, że Murtagha obdarzono "szkockim charakterem" wyciętym z książkowego Jamiego.
Czemu tak jest, mnie nie pytajcie.

Cloudel, znany pod bardziej męskim imieniem Fergus.
Jaki to jest fajny dzieciak. Chudy i wiotki jak dziewczynka, ale kobietki "czarować umie", lub przynajmniej tak mu się wydaje.
Bardzo proszę, o to, żeby James Fraser zdążył mu zaimponować i się nim zaopiekować, bo na razie jakoś tego nie widzę.

Wcale się nie dziwię, że Clair została "opieprzona", za łażenie po wylęgarniach zarazy. Jakoś nie zauważyłam, żeby w olśniewającym gotyckim szpitalu, był odrębny oddział dla chorób zakaźnych.
Na aseptyczność czerwonych kotarek przy łóżkach bym nie liczyła... No ale przecież Clair próbująca sików z pięknym stadem bakterii jest najmądrzejsza.

Matka Hildegarda i Herr Bach. Cudowna i idealna. No i ten wyraz twarzy jak u małej dziewczynki, gdy pochyliła się nad nutami...
Ale to i tak Bouton wygrał ten odcinek. Mały pchlarz jest najlepszym diagnostą. Dr House może się schować.

ocenił(a) serial na 7
evo_33

Mam problem z komentowaniem bo przyznam ... aż się boję to oglądać i bardziej lukam bez większego zainteresowania niż pożeram ... . Przy poprzednim odcinku zostało już niemal wszystko napisane. Nie dostałam zwidów bo pisze to wiele dziewczyn. Ja posunę się krok dalej - coraz bardziej psują mi serial bo chyba scenarzysci w tym swoim wirting roomie czy jak to tam się nazywa kompletnie nie zrozumieli ducha powieści. Czemu nie mogą pozmieniać sobie pierdół a nawet jakichs drobnych faktów a zostawić w spokoju wydzwięk całości? Jak tak dalej pójdzie to te kolorowe stroje i dekoracje nie uratują serialu.
Gadu gadu w pięknych wnetrzach, mina coraz bardziej nadąsanego Jamiego coraz bardziej zmartwionej Claire ( można przymiotniki zamienić ) jedny powiew lekkości wprowadza niezawony Murtagh i biust pokojówki. Niby akcja do przodu a prawie w miejscu. Klatka schodowa bedzie niemym świadkiem wielu emocjonalnych potyczek.

ocenił(a) serial na 8
Sasanka27

Książki Gabaldon są takie jakie są.Jedni je kochają ,inni po przeczytaniu nie wrócą do nich nigdy.Pierwszy sezon serialu podobał się w większości jednym i drugim.Oczywiście coś w nim zmieniono,ale klimat pozostał.Drugi sezon (trzy odcinki) na który tyle się czekało,jak narazie przynajmniej mnie rozczarował.Zupełnie się zgadzam ,że piękne stroje i ładne wnętrza nie wystarczą.Gra Heughana dziwna-jakby nieobecny,a rola go uwierała.Mam wrażenie ,że aktor czuje iż scenarzyści "dali ciała".A jak dla mnie ,oni nie rozumieją tej książki.Zastanawia mnie gdzie w tym wszystkim jest Gabaldon -czy ona nie ma nic do powiedzenia przy tworzeniu scenariusza?Gdzieś czytałam,że postać Jamiego jest jej ulubiąną. Jeżli to prawda , to kobieta dostała całkowitej amnezji.Mówiąc szczerze straszne to i śmieszne , nie skreślam serialu cierpliwie obejrzę dalsze odcinki i mam nadzieję , że mile mnie zaskoczą!?

ocenił(a) serial na 9
anekol71

Moim zdaniem nie było tak źle. "Outlandera" ogląda mi się zdecydowanie lepiej niż przereklamowaną "Grę o Tron". Jasne, że fajerwerków nie ma, ale tego po Paryżu się nie spodziewałam. Pewnie coś się ruszy wraz z powrotem BJR, Szkocji i wątku Geillis (ten ostatni najbardziej mi się w "Zatopionej..." podobał i mam nadzieję, że nie zapomną o nim w serialu). To, co scenarzyści robią z postacią Jamiego/Claire jest wkurzające, ale nie aż na tyle, żebym rwała sobie włosy z łba, bo ja z tych co czytają książkę dla bohaterów drugiego planu, zaś romans dwójki głównych bohaterów traktuję jako tą mniej interesującą część sagi. A sam odcinek mi się nawet podobał:
- Hrabia Saint Germain gorrrący. W tej krótkiej scenie z Klarcią to mieli więcej chemii niż z Rudym przez cały sezon. Mrau.
- Matka Hildegarda i Bouton cudni. Świetna była reakcja oszołomionej Kler na wieść o nutach przesyłanych przez starego przyjaciela Bacha i Jamie domyślający się, że ten facet będzie znany za 200 lat.
- Fergus komplemenciarz uroczy i świetnie dobrany dzieciak. Zastanawiam się jednak, czemu Kler nie miała żadnych obiekcji (nie pamiętam, czy w książce też) przeciw wykorzystaniu nieletniego do dość niebezpiecznej roboty, która mogła się przecież dla małego zakończyć tragicznie...Brak sceny z kabanosem zaliczam na plus, to był taki siermiężny, rubaszny humor, za którym nie przepadam.
- Karolek był jakiś mniej fanatyczny, bardziej ogarnięty i nawet ciut urodziwszy w tym odcinku, a ministra finansów chyba ostatecznie uwiódł był ten całus w dłoń :D
- Czekam z niecierpliwością na powrót braci Randallów. Alex mnie zauroczył, a Jack - no cóż, ciekawie będzie zobaczyć reakcję Jamesa na jego widok.

użytkownik usunięty
anekol71

Diana Gabaldon wspominała, że miała na oku innego aktora. Przyznam, że fizycznie Heughan bardzo mi odpowiada i nie jestem w stanie wyobrazić sobie innego Frasera, ale przyznaję rację — ostatnio gra wypada słabo. Szkoda, bo początki były fantastyczne. Ten sezon średnio daje radę, choć liczę na poprawę.

ocenił(a) serial na 8

Właśnie obejrzałam 4 odcinek i jest światełko w tunelu.Heughan złapał większy haust powietrza ,może przestał się dławić marnym scenariuszem jakim Go obdarzono.Odcinek ogólnie na dobre cztery z plusem ,mam nadzieję na powrót do dobrego poziomu z sezonu pierwszego!

ocenił(a) serial na 8

Jak tak patrzę na Sama Heughana w tych atłasowych kamizelkach i koronkowych mankietach, które obnosi w tym sezonie, to stwierdzam, że byłby dużo bardziej wiarygodnym "Bonnie Princem Charliem", niż aktor, który faktycznie go gra. Jest bez porównania bardziej "bonnie". Niemniej ani z lewej, ani z prawej, ani z tyłu, ani z przodu nie wygląda na Wikinga, a w książkach ten aspekt fizjonomii Jamiego jest bardzo uwypuklony.
Atrakcyjny mężczyzna bez wątpienia, nie dziwię się, że przyprawia wiele pań o palpitacje serca, ale ja osobiście wolę bardziej wyraziste rysy twarzy - np. Ross Poldark z serialu BBC (specjalnie piszę, że Ross Poldark, a nie aktor, który go gra tak ogólnie).

Arya_2

Ile zależy od kontekstu i kostiumu...
Na rzeczonym Rossie Poldarku wszyscy wieszali psy gdy grał romantycznego Kíliego w Hobbicie (ta grzywka i cielęce spojrzenie na Tauriel ;)
W "Wikingach" na image pracują głównie podgolone łby, tatuaże i "druciane" brody, oraz rozmazany eyeliner (Floki ;)

Mogę się założyć o "Craiga" (whisky, nie aktora), że gdyby Sam dostał się w łapki pań pracujących po drugiej stronie Kanału Irlandzkiego, to błyskawicznie zniknąłby ten "postrzelony piorunem rabarbar" na rzecz równie absurdalnego "bojowego francuza" ze stylowym tatuażem...
A Jamie mógłby przeprowadzić z Ragnarem Lothbrokiem pojedynek na najbardziej "lunatyczne spojrzenie" ;P

Ps. Ja też wolę brunetów.

evo_33

Bruneci?Nie wszyscy..wiekszosc to typ kelnersko - fryzjerski

Justyna_0288

Patrząc na Dona "Mad Mena" Drapera, nie zgodziłabym się z tym stwierdzeniem.
Każdemu wg upodobań.

evo_33

Nie napisałam,ze wszyscy ... a ten z Mad mena to taki typowy amerykaniec, z tępą twarzą .Nie wiem ja mam dziwny gust :)

Justyna_0288

A widziałaś tą "tępą twarz" w akcji?
O Johnie Hamm można powiedzieć różne rzeczy, ale na pewno nie to, że ma "tępą twarz".

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Mam nadzieję, że akcja szybko wróci do Szkocji. Ileż można oglądać nudnych francuzików i mdłe dworskie intrygi? Może Karolek wyprawi się za morze i jednak zmieni bieg historii.