PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 33 tys. ocen
8,0 10 1 32759
8,0 2 krytyków
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Nadal nie ma napisów do odc. nr 4...
Czas jednak płynie nieubłaganie, nastąpiło więc "przedwczesne zmartwychwstanie" pewnego pana o ciemnych oczach i smolisto-czarnym sercu.

Król Louis nie powinien był szydzić z Black Jacka, bo ten na pewno gdzieś odreaguje, to że nie mógł na miejscu zadźgać Burbona za zniewagę.
Szeroki uśmiech Jamiego, na pewno też nie pomoże.
W tamtym momencie zapewne uruchomiła się "kolejna katastrofa".

Nieudana kolacja już przyniosła swoje żniwo, chociaż to Clair należy obciążyć odpowiedzialnością za cierpienie Mary i Alexa.
Co za bezczelna baba, która przedkłada swoje szczęście nad dobro innych...
"Frank, FRANK, frank"... Żeby ów Frank się pojawił, trzeba było wejść z butami w ich życie.
Biedna Mary jakoś ogarnęła się z gwałtem (tak, nawet jąkające się dziewczynki bywają wyjątkowo silne), bo dzięki niemu, nie wydadzą jej za tego hrabiego du Pig, a być może uda się jej wyjść za A. Randalla.

Jednak Clair musiała pomajstrować po swojemu.

Biedny Alex. Ta jedna kolacja, "Mama" Clair i Xsiąże S. zapędzą go przedwcześnie do grobu. Aż mi było żal Black Jacka na "trawiastym dywaniku" w trakcie wyśmiewania go przez Francuzów... Właśnie przez wzgląd na jego młodszego braciszka.

Efekt kolacji również Jamiego przyparł do ściany. Może nie na pierwszy rzut oka. Dzięki protekcji Duverneya, Rudemu się upiekło i wrócił z przedsionka Bastylii tylko w lekko nadprutym surducie. Jednak rewelacje o porozumieniu biznesowym pomiędzy "Bonnie" a St. Germainem, były na tyle istotne, że Jamie we własnym biurze w obecności Karola stracił niestety po raz kolejny, swoją pokerową twarz.
Gdy siedział pod ścianą, podtrzymując swoją pokiereszowaną łapkę, słuchając o maderze, wojsku, broni, przywracaniu prawowitego króla itd, miał minę człowieka, którego rękami odbędzie się "to całe przywracanie" i który "jest śmiertelnie znudzony" Charlsem Stuartem.

Ale gdy stał w oknie magazynu w zwykłej kamizelce z paskiem, w kilcie i ze związanymi włosami, na tle beczek, to zobaczyłam Aleksandra Malcolma - Drukarza.
Łapka w górę, kto miał podobnie ;D

Kochany Murtagh i słowa samokrytyki. Na szczęście chrześniak znalazł mu cel, bez czego Fitzgibbons pogrążyłby się w niebycie. Tego kto okaże się prowodyrem zajścia z Des Disciples czeka krwawy koniec.

Pomimo całej mojej złości na Clarcię, za o "mało co" nie spalenie listu Mary i działania w sprawie Fanka, to jej wątpliwości co do bycia dobrą mamą były rozczulające. Apostolskie łyżki z Lallybroch również oraz zakończenie porannej rozmowy po powrocie z aresztu przytuleniem się do "la Dame Blanche".

Troszkę mi było żal, że relacje z Fergusem okrojono do odniesienia go do łóżka i uwagi, że całą noc czuwał... lecz rozumiem, że 13 odcinków rządzi się swoimi prawami. Więc zabrakło żenującej sceny z laniem w kuchni, po której Jamie powiedział, że czuje się jak szmata, oraz pokazu szkockiej kaskaderki, coby małego Francuza ściągnąć z grzbietu spanikowanego źrebaka.

"Końskie klimaty" ograniczyły się zaś do Jamiego lustrującego konie i Sanringhama lustrującego Jamiego... z góry na dół.
Uwaga Jamiego o tym, że doskonale sobie zdaje sprawę z tego jakim "skończonym dupkiem" jest młody Stuart, zabrzmiała bardzo zasadniczo.
Na takiego Jamesa Frasera warto było czekać.

No a potem nastąpiło BUM.
Biedna Clarcia... Takie rzeczy powinny omijać kobiety w ciąży.
Najpierw BJR podniósł jej ciśnienie. Później swoje dołożył "jej (drugi) ślubny".

Ci faceci naprawdę czasem nie widzą poza czubek własnego nosa, ale prawda jest taka, że Jamie nie ma wobec Clair żadnego długu i nie "jest jej winny życia".
Gdyby się zaczęli licytować, kto kogo ile razy uratował od śmierci, to wygrałby w przedbiegach.

Pomimo wymachiwania ostrymi przedmiotami, cały ten spór odbył się w sposób wyjątkowo opanowany... niemal mroźny jak... piekło.
Nie wiem jak to się Samowi udało, ale było tam wszystko.
Nawet ten morderczy wyraz twarzy, że zaraz ktoś spotka się ze śmiercią.
Liczę na powtórkę tego przy urywkach koszmarnych wspomnień z szarży pod Culloden.

Ten odcinek przypomniał mi jaki potencjał ma ta historia.

Arya_2

SPOILER


wątek ze złodziejami whisky był... na siłę? Prędzej bym uwierzyła w to, że porwą dużo młodszą Marsali i zafundują piracką aborcję niż mieliby się ślinić do 60-letniej Claire. I akurat uwierzę, że jak jeden facet postanowił sobie pofiglować, to reszta zostawiła ją w spokoju.
Wątek traumy był trochę lepiej poprowadzony.

No właśnie - Bree i Roger w XX wieku. I ten biedny Jemmy, który łyka te podróże w czasie bez problemu. Nie robi mu różnicy, czy jest tam, czy tu. Dzieci szybko się przyzwyczają, ale chyba nie aż tak, żeby im 200 lat nie robiło żadnej różnicy.
Telepatyczna Amanda... hmmm

ocenił(a) serial na 8
madziow

SPOILER


Sam wątek Jema w XX wieku został moim zdaniem nieźle pokazany, subtelnie, ale wiarygodnie - z tych szkolnych utarczek i jego samotnych wypadów na wzgórza wynikało, że on miał jednak pewne problemy z adaptacją. Ciekawe jak będzie w dziewiątce po kolejnym przejściu, tym razem wstecz.

Tutaj nie chodzi nawet o wiek kobiety. Wiesz, jakie było spektrum wiekowe kobiet gwałconych przez czerwonoarmistów podczas ich pochodu przez Europę Wschodnią i Niemcy? Od czterolatek po osiemdziesięcioletnie staruszki. Trudno wyobrazić sobie taki stopień zezwierzęcenia, ale tak było. Miałam na myśli raczej, że ZNÓW TO SAMO. Tak jak u Martina wszyscy zostają zabici, tak u Gabaldon wszyscy zostają zgwałceni ;-/

Co do instytucji niewolnictwa, o której wspomniałaś powyżej, to na mnie największe wrażenie zrobił opis statku niewolniczego zbliżającego się do portu, a najbardziej to jak autorka opisała towarzyszącą temu woń. Co ciekawe było to właśnie w szóstce, tym najmniej lubianym przeze mnie tomie ;-)

Arya_2

To, że Armia Czerwona specjalnie nie wybredzała było mi znane. Ale chodziło mi o to, że prędzej zabrana zostałaby Marsali niż Claire.

Długo musiałam sobie przypominać wątek z wonią statku niewolniczego, bo to, co najbardziej pamiętam, to wątek z przewozem ładunku guana nietoperzy (chyba) i że to ten przemiły zapaszek odstraszał wszystkich dookoła. Przypomniałaś mi, że cholernie było mi żal Joshuy - o ile pamiętam, biedak pożeglował w łańcuchach w siną dal.

U Gabaldon są dwa powtarzające się schematy: Gwałt i bękarty. Tam prawie każdy wychowuje nie swojego dzieciaka (albo myśli, że to nie jego): Czarny Brian, Hamish, William, dziecko Luizy de Rohan, mały Randall, Fergus, wnuczka Jenny, do pewnego stopnia Brianna i Jemmy i wielu innych. Doprawdy, Gabaldon mogłaby przystopować xD

madziow

<<U Gabaldon są dwa powtarzające się schematy: Gwałt i bękarty. Tam prawie każdy wychowuje nie swojego dzieciaka (albo myśli, że to nie jego): Czarny Brian, Hamish, William, dziecko Luizy de Rohan, mały Randall, Fergus, wnuczka Jenny, do pewnego stopnia Brianna i Jemmy i wielu innych. Doprawdy, Gabaldon mogłaby przystopować xD>>

Albo, jeśli to nie są cudze dzieci, to przynajmniej są to dzieci "przedślubne", lub nieplanowane, czyli tak jak ma to miejsce w zwykłym życiu.
Jedynie może Jenny zaplanowała swoją gromadkę (po prostu postanowiła mieć dużo dzieci ;)... Cała reszta to dzieło przypadku, wliczając w to zwłaszcza "mistrzynię kalendarzyka i nasion gauco" - Marsalli... A i tak największym kuriozum są Bradsleyowie ;)

ocenił(a) serial na 8
madziow

SPOILERY




Marsali "się upiekło" pewnie tylko dlatego, że była w zaawansowanej ciąży. Po co porywaczom balast w postaci ciężarnej, która nagle może zacząć rodzić? Zresztą na początku chodziło im tylko o whisky, a nie inne ekscesy.

Hm...co do bękartów, to akurat te wątki należą do moich ulubionych - tzn. podoba mi się sposób w jaki DG pokazuje tworzenie się rodzin składających się z ludzi niekoniecznie ze sobą spokrewnionych, oraz że rodziny mogły być nietypowe również 250 lat temu. Przecież Fraserowie to odpowiednik współczesnej "rodziny patchworkowej" ;-) no i nie można nie wspomnieć o poliamorii na Ridge, czyli Lizzie i Bradsleyach (swoją drogą jeden z oryginalniejszych motywów w tej najmniej lubianej przeze mnie książce ;-) burzliwe czasy, gdzie w tle cały czas przewijała się jakaś wojna, skutkowały masami wdów i sierot, dla których wniknięcie w jakąś rodzinę lub chociaż społeczność, było jedyną szansą na przetrwanie.

Trudno też się dziwić mnogości nieślubnych dzieci lub dzieci nieplanowanych w czasach gdy nie było żadnej antykoncepcji poza świńskim pęcherzem.

Arya_2

Z mnogości dzieci jako takich w ogóle - nie czynię zarzutu. Śmieję się tylko z powtarzalności eksploatowanego wątku i w sumie nawet czuję podziw, jak się Gabaldon udało wykorzystać ten sam motyw na wiele różnych powodów.
Swoją drogą, Lizzie miała coś nie tak z głową :) Dziwię się, jak społeczność Fraser's Ridge to tak spokojnie przełknęła skoro połowa z nich albo wiedziała na pewno, albo podejrzewała, co się dzieje.

Jak się zapatrujecie na pierwsze "świadome" spotkanie Willa i Bree? Chciałybyście, żeby Mody zjawił się we Fraser's Ridge?

madziow

SPOILERY.


Młody musi pojawić się we Fraser's Ridge... Czekam na to odkąd Mały Ian dał mu naszyjnik z kłem niedźwiedzia. Pewnie wydarzenia się tak zapętlą, że z musu będzie musiał tam pojechać i "na serio" rozliczyć się z właściwym tatusiem, który go "porzucił". Na rozmowę z Bree czekam jeszcze dłużej, właściwie od momentu, gdy zobaczyła dorosłego braciszka na wybrzeżu portowym. Pewnie to ona przekona, kolejnego upartego osła, że oboje mają najlepszego tatę pod słońcem. Mam wrażenie, że głównie po to wróciła w przeszłość.

evo_33

Jeżeli William jest tak bardzo odpowiedzialny, jak sam próbował siebie o tym przekonać w ósmej części, to powinien wykazać choć cień zainteresowania małą Fanny. A w tym celu jeden czy dwa uprzejme listy albo wizyta POWINNY być. Śmieję się pod nosem na myśl o spotkaniu oko w oko z małym, upartym Jemmym.

ocenił(a) serial na 8
madziow

SPOILER




Chyba nikt poza jej ojcem oraz Fraserami nie wiedział o co chodzi, chociażby dlatego, że w znacznej mierze protestanckim, surowym osadnikom taka "Sodoma i Gomora" nie przyszłaby do głowy. Sam Jamie uważał to za boską obrazę (jego reakcja była pyszna, aż sobie musiał golnąć), ale zachował milczenie dla dobra dziwacznej rodzinki, bo zdawał sobie sprawę, że mieszkańcy osady co najmniej by ich ukamienowali, gdyby prawda wyszła na jaw.

Arya_2

Mi się wydaje, że wielu się domyślało. Widać to było chociażby przy narodzinach dzieci Lizzie. Beardsleyowie latali ze szczęścia pod niebiosa i kładli się do łóżka we trójkę, kobiety pomagające przy porodzie sznurowały usta i robiły :,hmmm", a ojciec Lizzie pił na umór :)

Arya_2

Mam jednak nadzieję, że przepłyną się za ocean w dalszych sezonach. W końcu od czego ta "Napowietrzna Łódka" Rona Moora?
Jamie, katolicki "diabeł wcielony" i Hiram Crombie... i pogrzeb teściowej. Takie zwykłe, codzienne balansowanie między wymuszonym szacunkiem, a niechęcią przechodzącą w porywach do nienawiści i linczu.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

<pogrzeb teściowej>

To był rozdział podczas którego autentycznie popłakałam się ze śmiechu ;-) a jednocześnie pod koniec autorka zasunęła "patosem" (w pozytywnym rozumieniu tego słowa).
Ta scena oraz ślub na plaży ("Podróżniczka") w zestawieniu ze wspomnianymi na poprzedniej stronie chrzcinami oraz kwakierskim ślubem w ostatnim tomie - uroczystości rodzinne J&C stanowczo nie bywają nudne ;-)

madziow

<Bo w to, że sygnet Jamiego, bez "kamienia z jelonkiem", nad którym Clair rozpaczała w trawie pomiędzy kamieniami, jeszcze się się pokarze, w to nie wątpię.>
<<Ona nie płakała nad sygnetem z jelonkiem, tylko że straciła Jamiego :)>>

Clair:
"Mam nadzieję, że umarłam [...] Gdzie jest mój jelonek.... Gdzie jest mój rudy jelonek?! Uuuu!!! [... Clair szarpie trawę jak glebowgryzarka]
Nie ma jelonka?!
Nienawidzę Was! [... to w stronę kamieni]"

(przepraszam, nie mogłam się powstrzymać ;)

evo_33

W ramach ćwiczeń do "odwołanego pojedynku" i w celach porównawczych, aby jeszcze lepiej było widać, że Jamie miał nie tylko prawo, ale i obowiązek wyzwać Randalla, polecam dwa filmy z lat 70-tych.
W końcu nie chodziło o "drobiazg", a o śmiertelną zniewagę i niespieralną plamę na honorze... Skoro można było wystawiać na szwank zdrowie i życie z okazji długów karcianych, lub zalotnego spojrzenia żony w stronę ponętnego kolegi...

Barry Lyndon
http://www.filmweb.pl/film/Barry+Lyndon-1975-4063

Pojedynek
http://www.filmweb.pl/film/Pojedynek-1977-979

Smacznego ;)

ocenił(a) serial na 10
evo_33

Po primo chciałam się przywitać, bo dotąd z zainteresowaniem śledziłam kolejne wątki, aż stwierdziłam że się dołączę.

Po secundo - czo ten Filmweb? Od kilku dni odświeżam forum wytrzeszczając oczy: "jak to, nikt jeszcze nie widział 5. odcinka?", a tu dyskusja na dwie strony. Nie wiem o co chodzi, ale kamień spał mi z serca ;)

A przechodząc do odcinka (bo Wasza pamięć co do szczegółów z książek zgasiła mnie w temacie w przedbiegach, choć przeczytałam wszystkie w ubiegłym roku), jak dla mnie jeden z lepszych. Nie całościowo, bo nie był równy, ale finałowe sceny... można było kroić powietrze.

Ale po kolei z tego na co zwróciłam uwagę.

Mary. Błagam, czy ktoś nie trawi tego dziecka równie mocno jak ja? W książce nic do niej nie miałam, ale to jąkanie się na siłę na początkach wyrazów działa mi na nerwy prawie od samego początku. W tym momencie nie potrafię sobie przypomnieć innej postaci, która tak by mnie irytowała.

Alex. O ile przy zapoznaniu z postacią zastanawiałam się, jakim cudem (według książki) młody Randall został wzięty za Jack Blacka, o tyle w ostatnim odcinku zaczęłam dostrzegać podobieństwo i w wyglądzie, i w mowie. Biedny chłopaczek, Claire odegrała na nim perfidię absolutną, i choć wiadomo że finałem rozmowy było przyznanie jej racji, to miałam wrażenie jakby ostatnie zdania Alexa były wypowiedziane z pewną dozą ironii wobec Claire.

Claire. Paryż postarzył ją o dekadę, czyli właściwie do wieku Balfe ;) Bardzo lubiłam ją w wydaniu trafionej piorunem owcy, natomiast takiej ulizanej i zapiętej pod szyję (choć w zjawiskowym, czerwonym wdzianku również) przybyło zmarszczek i lat. Nie przepadam za tym fragmentem historii - szkockie klimaty zdecydowanie bardziej leżą mojej żądnej krajobrazów wyobraźni, ale czytając Waszą dyskusję o tomach, których akcja rozgrywa się za oceanem (pomijam morskie perypetie, bo choć czytało się je całkiem dobrze, to miałam wrażenie, że ta tułaczka po tropikach to jakiś sen po grzybkach ;) ), bardziej doceniłam tę lokację.

BJR. O-r-a-n-y! Nie żebym chciała oglądać tego typa. Tfu, tfu, tfu. Ale od jego pojawienia się krew zgęstniała mi w żyłach. Nie pamiętam żeby którykolwiek inny odcinek wywołał u mnie takie napięcie. Cudo! Ale: czy ktokolwiek miał wrażenie, że Tobiasowi podłożono głos w momencie, kiedy przedstawiał się pannie PrzyMnieJamieByłSzczerymChłopcem? Nie wiem czy tak słabo mu szedł francuski, że dali kogoś innego, czy dogrywali jedno zdanie osobno, ale coś mi tam nie leży, jest jakoś tak za głośno i gardłowo ;)

Jamie. Przepraszam, ale nie mam nic do powiedzenia. Nie jestem obiektywna wobec rudych Szkotów, no nie jestem, dla mnie Sam mógłby stać i "grać" manekina i byłoby git ;) Nie wiem czy przedwcześnie łapią mnie macki menopauzy, ale w momencie kiedy widzę pięknie udrapowany kilt, na nim długi płaszcz i te buciorzyska, to nawet posępnobrwisty Murtagh dostaje +1000 pkt. do atrakcyjności.

Jest natomiast jedna rzecz odnośnie Jamiego, którego nie rozumiem teraz i nie rozumiałam czytając książkę. Nic dziwnego, że po wyjaśnieniach Claire jedyne co miał do powiedzenia to "nie dotykaj mnie". Umówmy się, że kiedy ktoś mówi "olej honor, olej krzywdy, mój przyszły ex [sic!] musi żyć, jest niewinną istotą!", człowiek myśli sobie "a co mnie twój ex", o ile do tego na domiar złego nie łapie go iskierka zazdrości. Gdyby Claire wyłożyła sprawę w ten sposób: chłopie, nie rozumiesz, że jeśli Frank się nie urodzi, nie trafię do kamieni i o ile nadal nie będziesz prawiczkiem, to przynajmniej nie będziesz miał TAKIEJ żony? Aż słyszę Sama mówiącego "oh, RRRRrrrrrright Sassenach". Czemu tak nie było, no czemu?

Na zakończenie dwa słowa: z zapowiedzi lecącej przy napisach wywnioskowałam, że wątek paryski właściwie chyli się ku końcowi, NAREŚCIE! :) Mark me ( ;P ), te koronki i wstążeczki nie wszystkim leżą ;) Swoją drogą podziwiam szalonookiego księciunia za umiejętność zabulgotania tyle razy w czasie wypowiadania krótkiego "mark me", zawsze jak to słyszę mam ochotę trzasnąć go w potylicę i kazać wydmuchać nos.

ocenił(a) serial na 10
agnieszka_40

Pardon za błędy, popłakałam się sprawdzając tekst i docierając do "młody Randall został wzięty za Jack Blacka", Black Jacka, do Jacka Blacka jeszcze kilku kilo brakuje ;)

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

Mary - mnie nie denerwuje wcale, a wręcz budzi we mnie rozczulenie jak małe kurczątko ;-) zwłaszcza kiedy przypomnę sobie, że ma tylko 15 lat...brrr. Poza tym zaimponowała mi w ostatnim odcinku, zachowała się z niespodziewaną dojrzałością - miała prawo skupić się tylko na sobie, a jednak potrafiła ucieszyć się ze zwolnienia Murtagh i Jamiego oraz napisać przekonujący list w obronie Alexa.

Głos BJR - wdg. mnie to był zdecydowanie głos Tobiasa, który celowo i niemiłosiernie zarzynał francuski, żeby król i jego dwór zabili BJR śmiechem. No cóż, nie każdy ma takie ucho i talent do języków jak imć Fraser och och.
Poza tym zgadzam się, że powietrze można było kroić, chyba nie mrugnęłam od chwili gdy Różowy Kaftanik wypatrzył go wśród zieleni, chociaż czytając książkę wiedziałam czego się z grubsza spodziewać.

&lt;Na zakończenie dwa słowa: z zapowiedzi lecącej przy napisach wywnioskowałam, że wątek paryski właściwie chyli się ku końcowi, NAREŚCIE! :) Mark me ( ;P ), te koronki i wstążeczki nie wszystkim leżą ;) &gt;

Odcinek 8 ma tytuł "Fox's Lair", czyli odnosi się do Lorda Lovata, MARK ME pożeglują do Szkocji pewnie pod koniec odc.7, a zatem za tydzień. Ja też wyglądam powrotu McKenziech.

&lt;(pomijam morskie perypetie, bo choć czytało się je całkiem dobrze, to miałam wrażenie, że ta tułaczka po tropikach to jakiś sen po grzybkach ;) ),&gt;

Znaczy, chodzi o:

SPOILER








Voodoo, Geillis i powstanie niewolników na Jamajce? Mnie to nawet pasowało, ale powiedzmy - książki są dużo bardziej obrośnięte ezoteryką/baśniowością niż serial (póki co) więc nie wiem jak to wypadnie na ekranie.

ocenił(a) serial na 10
Arya_2

SPOILERY książkowe



Tak! Dokładnie o to chodzi. Czytało się fajnie, choć miałam wtedy bardzo pracowity okres i za książkę chwytałam potężnie styrana i miejscami wyobraźnia mnie zawodziła, generalnie cała ta podróż trochę mi się rozmywa w pamięci i kojarzę raczej momenty, które na ekranie mogą wyglądać hmm, komicznie (czy dobrze mi się roi, że Claire miała bliskie spotkanie z krokodylem? mam nadzieję, że w razie czego scena wypadnie podobnie jak walka z wilkiem na gołe ręce/łapy). Jak tylko przeczytałam charakterystykę dobrze odżywionej Geillis, przed oczami stanął mi komiks The Oatmeal: http://cdn.shopify.com/s/files/1/0032/7882/products/blerch_bumper_large.png?v=13 76588496 ;)

Co do Mary - faktycznie, w ostatnim odcinku zachowywała się bardzo przytomnie i dojrzale, gdyby ją wyciszyć to można poczuć opiekuńczość jak wobec młodszej siostry :)

Fantastyczna wiadomość o rychłym powrocie do Szkocji. Ekipa serialu odwaliła kawał doskonałej roboty z kostiumami i scenografiami, ale nic nie pobije przepięknej natury, a i w skromniejszych strojach wszystkim było jakby bardziej do twarzy. Szkoda tylko, że zaraz po fragmencie szkockim bohaterom popędzi metryka... choć przecież zostaje jeszcze cały życiorys Jamiego.

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

Tytuły nadchodzących odcinków:

6. "Best Laid Schemes"
7. "Faith"
8. "Fox's Lair"
9. "Je Suis Prest"
10. "Prestonpans"
11. "Vengeance is mine"
12. "Hail Mary"
13. "Dragonfly in Amber"

Znając książkę można sobie poukładać chronologię.

SPOILER KSIĄŻKOWY


A tak, był tam jakiś krokodyl, ale na szczęście nie uprawiała z nim zapasów tylko rozprawił się z nim charyzmatyczny przywódca niewolników, którego imienia nie mogę sobie przypomnieć.
Generalnie większość motywów z gatunku "starcia bohaterów OL z dziką zwierzyną" mogą sobie darować, mam tylko słabość do sceny z dzikiem, bo wtedy wrócił Ian.

"Oatmeal" LOL upasienie Geillis też mogą sobie darować, bo nic nie zmienia to w fabule, zresztą Geillis jest przedstawiana jako postać budząca pewną grozę (a już najbardziej chyba w ostatnim tomie) więc lepiej niech pozostanie smukłym i tajemniczym inkubem ;-)

Arya_2

Wiadomo czy drugi sezon zostanie podzielony na dwie części tak samo jak pierwszy, czy puszczą go hurtem?

ocenił(a) serial na 10
madziow

Według Wikipedii wszystko leci regularnie co tydzień, aż do 2.lipca :)

agnieszka_40

Najbardziej niecierpliwie czekam na Starego Lisa i na Prestopans (John!)