PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 30 886
ocen
8,0 10 1 30886
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Evo_33 gdzie jesteś? Tęskno za Twoimi recenzjami...

Przed emisją odcinka ósmego dużo mówiono o Dianie Gabaldon narzekającej, że twórcy serialu właśnie "przeskoczyli rekina" ;) No, trochę rozumiem kobitę, bo akcja z Laoghaire była zaprawdę dziwna. Wydaje mi się, że posunięciem z kajaniem się przed Kler usprawiedliwiają postać, aby fani nie wpadli w szok i nie obrazili się na Jamie'go dowiadując się, że pod nieobecność żony poślubił kogo innego. I to w dodatku kogoś, za kogo sprawą Kler o mały włos nie spłonęłaby na stosie.
Nie podobało mi się, że Jamie'mu choć przez chwilę przemknęła przez głowę myśl, żeby oddać miłemu dziadkowi rodzinne Lallybroch. Sam Stary Lis Lovat nie zrobił na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia, spodziewałam się, że będzie bardziej obleśny. Minus za brak drewnianej szczęki ;)
Niektórzy narzekali, że za mało było rodzinnego szczęścia w Lallybroch, jak dla mnie to dobrze, rodzinne szczęście jest nudne (przynajmniej w serialach:)), były ziemniaki i to właściwie najistotniejsza część tegoż wątku, która w zupełności mi wystarczyła.
Taki odcinek na przeczekanie, nic specjalnego się w nim nie wydarzyło, po za tym, że Jamie'mu (a właściwie podstępowi Claire) udało się załatwić żołnierzy dla Bonnie.

ocenił(a) serial na 9
Kocham_Skippera

Oczywiście w tytule odcinka wkradł się błąd - ma być "The Fox's Lair". Z jakiegoś powodu nie mogę edytnąć, więc prostuję to tutaj ;)

ocenił(a) serial na 8
Kocham_Skippera

Ja w pierwszej chwili też byłam zdegustowana "przeskoczeniem rekina", ale kiedy się trochę zdystansowałam, to jednak uznałam, że dobrze zrobili. O ile dobrze pamiętam, to mnie wizyta u Lovata jednak trochę nużyła w książce... a tu wyszło jednak zgrabnie. Trochę nienatarczywego romansu wnieśli, z przymrużeniem oka - to się zawsze dobrze ogląda. No i znacznie uprościli historię.Serial rządzi się jednak swoimi prawami i nie wszystko da się przenieść na ekran. Udobruchali mnie tym, że sposób myślenia Starego Lisa był jednak zbieżny z książkowym. Ostatecznie posłużył się synem - Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Tak miało być. Trochę zmienili charakterystykę Lovata Juniora ;) ale nie jest jakąś kluczową postacią, więc niech im będzie.
"Nawrócenie" Laoghaire było najbardziej kontrowersyjne, ale znowu: jeśli zdystansować się od powieści, ładnie wpasowała się w odcinek. I muszę przyznać, że gra ją niezła aktorka - dopiero teraz zwróciła moją uwagę - była bardzo charyzmatyczna. No i w powieści Jamie dowiedział się o tym, że to Laoghaire stała za procesem o czary Claire dopiero w piątym czy szóstym tomie...

"Nie podobało mi się, że Jamie'mu choć przez chwilę przemknęła przez głowę myśl, żeby oddać miłemu dziadkowi rodzinne Lallybroch" - to mi się nie tylko nie podobało, ale jest zupełnie do niego niepodobne! Myślenie zupełnie w poprzek postaci...

Wyczyn Claire - symulacja widzenia przyszłości - przynajmniej ryzykowny. Szczególnie w obecności Laoghaire - niby nastawionej ugodowo, ale ja bym jej tam nie wierzyła za bardzo... Gdybym nie znała książek i opierała się tylko na serialu, wróżyłabym rychły kolejny proces czarownic...

Kocham_Skippera

Strasznie nudny i mało ciekawy powrót do Szkocji i to tyle w tym temacie. Dobrze że można przewijać bo bym usnął na tym epizodzie.

Kocham_Skippera

Jestem z powrotem. Dzięki za założenie tematów do odcinka nr 8 i 9.
A teraz kilka moich uwag po powrocie z zaświatów, gdzie nie ma laptopów i dobrego przekaźnika wi-fi.

<<Nie podobało mi się, że Jamie'mu choć przez chwilę przemknęła przez głowę myśl, żeby oddać miłemu dziadkowi rodzinne Lallybroch.>>

A mnie się ta myśl spodobała. Rudy wie, że jeżeli przegrają powstanie, to nie będzie, ani Lallybroch, ani nikogo, kto by mógł tam bezpiecznie mieszkać.
Więc jest na tyle zdesperowany, że aby w dalszej perspektywie nie musieć odsyłać Clair, jest w stanie pozbawić się władzy nad rodzinnym majątkiem.

<<Sam Stary Lis Lovat nie zrobił na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia, spodziewałam się, że będzie bardziej obleśny. Minus za brak drewnianej szczęki ;) >>

Mam wrażenie, lecz mogę się mylić, że dziadzio Lovat wypluł ukradkiem bukową szczękę na początku rozmowy z Jamiem dotyczącej la Dame Blanche.
Co do obleśności, to musiano ją ograniczyć, aby pokazać rodzinne podobieństwo nie tylko pokrętnego charakteru, ale i uderzających cech fizycznych... W końcu Lord Lovat, miał kiedyś powodzenie u pań.
Stary i młody Fraser, syczący na siebie z dystansu, lub z całkiem bliska wglądali, co tu dużo mówić... dobrze ;-) A Jamie kwestionujący zasadę prawdomówności, po tym gdy Clair potwierdziła, że jest podobny do swojego podstępnego Grandsire, był równie rozbrajający jak w książce.

Dla mnie przesunięcie w czasie wizyty u Starego Lisa ma więcej sensu, niż to co zaserwowała Autorka w książce. Dobrze to podkreśla na ile zdeterminowany jest Jamie, aby znowu spróbować zmienić los. Przecież najciężej przezwyciężać rodzinne kwasy i animozje. Po drugie, przyprowadzenie od razu części klanu Fraserów, będzie miało rzeczywiste znaczenie militarne, a i sam Fraser będzie dowodził oddziałem, a nie grupką ludzi... W przełożeniu na współczesne szarże w serialu został pułkownikiem, a nie porucznikiem, który żadnym sposobem nie miał prawa znaleźć się w otoczeniu Ślicznego Księcia, a znalazł się bo Autorka tak zarządziła ;-)

Laoghaire zwana Legwhore... Trzeba było jakoś dziewusze dać możliwość odkupienia, coby kiedyś miała jakieś szanse u Rudego, ponieważ albowiem książkowa tajemnica na temat jej roli w procesie czarownic, została już wyjawiona. Na razie mała intrygantka musiała się nacieszyć obwąchiwaniem koszul i obmacywaniem przez uduchowionych, rachitycznych wielbicieli.

Co do wizyty Columa, to chwila gdy Jamie obiecuje wujowi, że zrobi co tylko może, żeby uratować, to co obaj cenią, była wzruszająca. Wsadzenie wuja do powozu również.
Colum jest chyba najbliższym zastępstwem ojca dla Jamiego. Osobą z której mądrością i autorytetem Rudy naprawdę się liczy.
Podejrzewam, że serialowa arytmetyka będzie się zgadzała z tą książkową i dla Jamiego dużym ciosem będzie moment, gdy dowie się, że Colum umarł, a Dougal wciągnął w wojnę klan MacKenzie gdy już wszystko zostało stracone, a popieranie Stuartów, to przegrana sprawa.

Mam nadzieję, że zmiany w chronologii nie wytną Edynburga i objawienia się pewnego pana podczas epidemii grypy i oby Jamie i Fergus cierpieli na jej objawy.

Wyczyny Clair & Jamiego pt. Mrs Gongoza i szklana kula, wypadły mało przekonująco, zwłaszcza wykrzyknik Rudego o Jakobitach, ale i tak dziadek Lovat to kupił, nawet dźgać chciał.

Na deser zostawiam scenę w sypialni w Lallybroch, która zaczęła się obiecująco, a zakończyła się jak w telewizji TRWAM, pewnie ze względu na sąsiednią scenę z niemowlakiem, którą rozumieją wszyscy ci którzy z niemowlakami mieli do czynienia. No cóż przy dzieciach nie można poszaleć, ale i tak było na czym oko zawiesić.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

<A mnie się ta myśl spodobała. Rudy wie, że jeżeli przegrają powstanie, to nie będzie, ani Lallybroch, ani nikogo, kto by mógł tam bezpiecznie mieszkać.
Więc jest na tyle zdesperowany, że aby w dalszej perspektywie nie musieć odsyłać Clair, jest w stanie pozbawić się władzy nad rodzinnym majątkiem.>

Przecież przegrali powstanie, a Lallybroch przetrwało do XX wieku, co prawda bez dachu (patrz: czołówka ;-), a Fraserowie mieszkali tam bezpiecznie przez całe pokolenia. Poza tym Lallybroch to nie tylko władza Jamiego nad rodzinnym majątkiem, ale również Jenny&Ian i całe lata ich ciężkiej pracy, dwa tuziny ich dzieciaków oraz dziesiątki dzierżawców, za których Jamie był odpowiedzialny. So. Nie kupuję. Chyba że...te jasełka z "widzeniem" Claire były wspólnym pomysłem Fraserów, który opracowali w stajni (nawiasem mówiąc, jakże ponętnie wyglądał Jamie z rozprostowanymi przez deszcz włosami.... ehem ;-) i nigdy tak naprawdę nie zamierzał oddać dziaduniowi nawet piędzi ziemi.

<Na deser zostawiam scenę w sypialni w Lallybroch, która zaczęła się obiecująco, a zakończyła się jak w telewizji TRWAM, pewnie ze względu na sąsiednią scenę z niemowlakiem, którą rozumieją wszyscy ci którzy z niemowlakami mieli do czynienia>

Scena z małą Kitty była perłą odcinka wdg. mnie. To godne podziwu, co aktorka grająca Jenny potrafi zrobić z niewielką ilością przypisanego jej ekranowego czasu. Ogólnie to rozdziały dotyczące Lallybroch należały do moich ulubionych w książce więc naturalnie nie byłam zadowolona, że w serialu spędzili tam pięć minut.

<Co do obleśności, to musiano ją ograniczyć, aby pokazać rodzinne podobieństwo nie tylko pokrętnego charakteru, ale i uderzających cech fizycznych... W końcu Lord Lovat, miał kiedyś powodzenie u pań. >

Wydaje mi się, że Jamie miał tylko kocie oczy po Lovacie, a całą resztę urody Wikinga odziedziczył po McKenziech.
A serialowy dziadek Lovat ogólnie przypadł mi do gustu, był odpowiednio odstręczający, ale ten błysk w oku i zadziorny uśmiech w ostatniej scenie prawie mnie rozbroiły. Mimo to nie mogę odżałować, że Jamie jednak nie cisnął jego drewnianej szczęki do kominka ;-)


Arya_2

Ogień polany alkoholem miał bardziej spektakularny, pirotechniczny charakter, chociaż zbliżenie na oplutą, drewnianą szczękusię też mogłoby być urocze... chociaż niektórzy wrażliwi, mogliby poczuć mdłości.

No właśnie. Lallybroch będzie sobie trwało nie ważne, czy jego właścicielem będzie Jamie, czy nie.
Chodziło bardziej o to, że Rudy jest w stanie zrezygnować z własnych przywilejów, narazić się na dalsze życie w upokarzającej zależności od dziada, właśnie po to by ochronić to czym Lallybroch jest. A na posiadłość składają się głównie Murrayowie i dzierżawcy, a nie kamienne mury. Więc, zmiana statusu właściciela na dzierżawcę, wydawała się całkiem rozsądną ceną, za uzyskanie pomocy, by wygrać powstanie.

Arya_2

Ps. Też jestem fanką Jenny... Od pierwszej sceny w jakiej się pojawiła.
Wspólny wykrzyknik o plugawym dziaduniu, był bezcenny.
Fragmencik z rozkosznym rozpakowywaniem książek również.
Uwagi o tym, że przy maluchu można być całkowicie sobą, bez ukrywania niczego, jak zwykle zostały wypowiedziane z całą książkową mocą. Jenny Murray to naprawdę charyzmatyczna postać.
Dzięki niej skumulowanie akcji w Lallybroch do pięciu minut, było wystarczająco treściwe, chociaż z chęcią zobaczyłabym więcej, zamiast intrygi z Laoghaire.

ocenił(a) serial na 10
evo_33

SPOILER KSIĄŻKOWY





Też strasznie lubię tę bystrą, ostrą, a równocześnie melancholijną Jenny, tym bardziej boli mnie jej wizerunek w ostatnich książkach. W Ameryce wydawała mi się taka... nijaka. Były akcje z jej udziałem, ale miałam w głowie jej obraz jako takiej babuni-pomagierki.

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

SPOILER KSIĄŻKOWY


Ja odebrałam Jenny w ostatniej książce jako wyciszoną po śmierci Iana. Co nie przeszkodziło jej jednak terroryzować angielskiego lorda w jego własnym domu, i wrzucać dwa razy większego od niej brata do wanny (też w domu rzeczonego lorda). Poza tym po raz pierwszy tak naprawdę pokazana została siostrzana bliskość pomiędzy nią i Claire. Tak więc Jenny w ósmym tomie dla mnie jest wciąż na plus.

ocenił(a) serial na 10
Arya_2

DALEJ KSIĄŻKOWO




Tylko z tym lordem to już była taka lekka farsa, młoda Jenny jak już coś powiedziała, to śmiertelnie serio (patrz: posłaniec schwytany w lesie pod koniec pierwszego sezonu). Claire przez wszystkie tomy była twarda i wiek i macierzyństwo jej bardzo nie zmieniły, a Jenny strata Iana mocno nadwątliła.

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

KSIĄŻKOWO



No właśnie. Strata Iana. A co się działo z Claire kiedy sądziła, że Jamie zginął na morzu? Zdaje się, że chodziła jak ciężko otumaniona i przymierzała się do malowniczego pochlastania.
Ciekawe coby się z nią działo emocjonalnie gdyby Jamie nie powrócił jednak z tak zwanych zaświatów?

Arya_2

KSIĄŻKOWO



Jedynie widok Willego i jego ewentualnych dzieci, mógłby ją utrzymać przy życiu. Chociaż bardziej stawiam na to, że przez depresję i związaną z nią utratą odporności, dość szybko pożegnałaby się z ziemskim padołem. Obserwowałam to u moich dziadków. Jeden dziadek umarł dwa miesiące po babci. Drugi był "twardszy", bo zajęło mu to trzy lata.

ocenił(a) serial na 10
evo_33

KSIĄŻKOWO


Co do dziadków... u mnie była podobna sytuacja. I to w dość dramatycznych okolicznościach, bo (pra) dziadek zmarł przy grobie babci, niecałe pół roku po niej. Nie odzywali się do siebie kilkanaście lat do tego stopnia, że musieliśmy im osobno wysyłać zaproszenia na komunie itd., ale razem mieszkali. Życie... Ale nie o tym.

Faktycznie Claire wtedy nie tryskała energią (a za desperackie figle z Johnem miałam ochotę zamiast niej wbiec w ścianę), ale bardziej chodziło mi o to, że w moim odczuciu Jenny nie tylko była osamotniona, ale została trochę spłycona. Dobrze mi coś świta, że była z Jamiem we Francji i miała z tego zaciesz jak dzierlatka (a Jenny od małego była... dorosła)? Czy już kompletnie mylę książki? ;)

Nabieram coraz większej ochoty na odświeżenie sobie całej sagi, bo często wyobraźnia swoje, a treść swoje, zależnie od nastroju ;) Tylko gdzie na to czas!

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

Sytuacje z dziadkami przerabiałam i to całkiem nie dawno więc...doskonale rozumiem.

KSIĄŻKOWO



Był taki motyw z Jenny i Jamiem pod koniec "Kość z kości" kiedy czekali na zaokrętowanie na feralnym statku. Mnie to rozbroiło właśnie dlatego, że ona już jako 10 latka przejęła obowiązki dorosłej kobiety, a w którymś tomie padła kwestia, że przez całe życie nie oddaliła się dalej niż kilkanaście mil od domu.

Co do Johna i Claire, cóż, kiedy wcześniej oberwałam tym spoilerem, też miałam ochotę wbiec w ścianę, ale o dziwo w książce mi to podpasowało. Może sprawiła to ich brutalnie szczera konwersacja o poranku ale...yeah. Oraz inna moja ulubiona scena: romantycznie wzdychająca Claire wyczekująca powrotu męża + bukoliczna sceneria (baśniowy ogród w Filadelfii, słowiki itp.) + wkracza Jamie, wprost po swoich musztardowych perypetiach i oczywiście wali prosto z mostu: "A więc poszłaś do łóżka z Lordem Grey'em, hę?"

HA! ;-)

Arya_2

&lt;&lt;a Fraserowie mieszkali tam bezpiecznie przez całe pokolenia&gt;&gt;

Nie prawda to byli Murrayowie ;P
I w tym właśnie rzecz.
Jeżeli Jakobici przegrają powstanie, to Lallybroch i tak będzie stracone dla Jamiego. Cały system klanowej zależności pójdzie w rozsypkę, stary Lis skończy na szafocie, młody Lovat na wygnaniu, więc Jenny nie będzie musiała nikomu odsyłać czynszu. Nawet z upokarzającą umową ze Fraserem z Beaufort, sprawy zasadniczo nie uległby zmianie. Jamie i tak wylądowałby, albo na szafocie, albo jak zaszczute zwierze w jaskini, bez żadnych prawnych udogodnień, jedynie z obowiązkiem karmienia wszystkich dookoła.

ocenił(a) serial na 9
evo_33

<A teraz kilka moich uwag po powrocie z zaświatów, gdzie nie ma laptopów i dobrego przekaźnika wi-fi.>
Przyznaj się Evo - przeszłaś przez kamienie i znalazłaś się w osiemnastowiecznej Szkocji ;)



Kocham_Skippera

no cóż... Mama straciła ruski pierścionek z rubinem.
Strasznie deszczowo w tych zaświatach... Żaby kumkały chorałem w sitowiu, jakby kpiąc z losu.
Młode bobry, lub nutrie powychodziły z żeremi, by uciec od nadmiaru wilgoci.
Fale boskiego gniewu rzekami zalały Bawarię i Królestwo Francji.
... A słoneczna Italia, do której zawiódł mnię los, tonęła we mgle... i błocie.

Zapas tampaksów szybko uległ wyczerpaniu...

ocenił(a) serial na 10
Kocham_Skippera

Przez to, że temat pojawił się trochę późno i odcinek nie był jakiś super wybitny, zapomniałam dorzucić tu swoje 3 grosze ;)

Nawet podobało mi się, że Lovat nie był takim okropnym staruchem. Czytając miałam przed oczami Lorda Frey'a, znanego wedding plannera / woźnego Hoghwartu, z tą nieszczęsną szczęką na dokładkę. Mogło wyjść nieco komicznie. Dobrze, że pokazali go w lepszej formie, ale... zauważyłyście, jaki był wysoki? :O Sam ma ponoć 1,89m, a żeby złapać Jamiego za ramię, Lovat musiał się nachylić.

O Legwhore/Leghair nawet nie mam siły pisać, to taki outlanderowy Joffrey jeśli chodzi o skalę sympatii. W ogóle jaki jest sens wąchania wypranej koszuli? :P

agnieszka_40

Wiesz mydło był ciężko dostępne, więc pewnie była tylko lekko z brudu przepłukana na kamieniu w strumyku ;)
Trudno było zapewnić gotowanie bielizny wszystkim zamkowym gościom.

Dziadzio Lovat ma jedynie niemal 2 metry wzrostu, a dokładnie 196 cm
http://www.filmweb.pl/person/Clive+Russell-6902

ocenił(a) serial na 10
evo_33

To niech się hairy leg...Laoghaire odstrumykuje od cudzych koszul! ;) Biuściasty demon czepkiem obleczony, tfu tfu! ;)

Oj tam 196cm, jak bym wyszła na 2-3 stopnie drabinki, to bym się już mogła przywitać.

agnieszka_40

Demon biuściasty miał całkiem fajny ten czepek... Jakby go sobie pożyczył od:
http://www.filmweb.pl/Dziewczyna.Z.Perla/photos/227714

ocenił(a) serial na 10
evo_33

W tych czepkach wszystkie wyglądają jak niemowlęta z ostrymi rysami ;)

agnieszka_40

I po co ona mu tę koszulę prala? Koszula zawisła tam na wieki, a towarzystwo się rozjechalo.
Faktem jest, że wyobrażalam sobie drugiego FreyaFreda. Lovat mnie rozczarował.
Najnudniejszy odcinek jak do tej pory

madziow

Może to była "koszula zamkowa" - taki szlafroczek hotelowy, który się akurat Jamesowi trafił, a może odeślą ją do Lallybroch z najbliższą pocztą, czyli za jakieś 15 lat.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones